Wiesz Hiobie, ja cały czas mam kontakt z Polską Jazdą, który ma tego swojego 387 (rocznik ten sam, co twoje byłe Volvo), przebieg ma większy już niż to twoje byłe już VN, ostatnio musiał sam podregulować sprzęgło, bo nie łapało (pierwszy raz, a już prawie 900 tyś mil przebiegu, normalnie podobno trzeba już przy 100-200 tyś dokonać pierwszej regulacji). Jak rozrusznik słabo mu kręcił, to go po prostu sam wymienił itd. Skrzynie ma cały czas tą samą, jak coś się psuje to wymienia (chociaż stara się robić to prewencyjnie) i naprawdę nie narzeka.
Dzięki temu, że ma tego Peterbilta, który zbyt skomplikowany elektronicznie nie jest, to jest w stanie sam wszystko wymienić i śmiać, się z chorych stawek warsztatowych.
Jedyny problem jaki stwarza ten samochód, to wspomniany EGR, ale na to jest dosyć prosty sposób
No i teraz właśnie chciałbym zobaczyć, jak te super nowoczesne ciężarówki, z I-shiftami i innymi bajerami mogą być naprawiane od tak, przez właściciela ? Nie mogą, bo tam jest błąd na kompie i koniec.
A ta prostota i cepowatość amerykańskich ciężarówek ma sens, ostatnio widziałem, że testowałeś Dafa i bardzo Ci się spodobał, wiesz ile wytrzymuje do pierwszego remontu silnika ? 600-700 tyś km. Śmiech na sali. Pomijając fakt, że pewnie Ci nie powiedzieli, że pierwsze wypusty XF105 cechowały się chorym zużyciem oleju, rzędu nawet 12l/1000 km.