Tu bardzo trudno znaleźć informację o "amperogodzinach" akumulatora. Najczęściej podawane są tylko jednostki "ca" i "cca", czyli "cranking ampers" i "cold cranking ampers", oraz "RC", czyli "reserve capacity", pojemność rezerwowa. Ta jednak jest zdefiniowana inaczej, niż europejskie normy.KryH pisze:Nie doszukałem się Hiobie, a ciekawi mnie jakie parametry mają twoje akumulatory, pojemność i ich prąd rozruchowy.
Ja już mam trzeci zestaw "głównych" akumulatorów. Właśnie niedawno musiałem je kupić. Co prawda auto ma dopiero dwa i pół roku, ale ma 600 tys km przebiegu, a do tego ja często go wyłączam i sporo prądu "używam". Te akumulatory które mam teraz mają po 950 CCA i po 195 RC. CCA to liczba określająca ile amperów (950) akumulator jest w stanie dostarczyć w temperaturze -18C przy napięciu co najmniej 7,2 V. RC mówi przez ile minut (195) akumulator może dostarczać prąd o natężeniu 25 amperów, w temperaturze 27C, zanim jego napięcie nie spadnie do 10,5 V.
Dodatkowe akumulatory nie są identyczne, ale podobne. Nie wiem dokładnie jakie one mają parametry, ale jestem przekonany, że nie różnią się zbytnio.
Łączyłem je już na różne sposoby. Najpierw były podłączone właśnie tak jak wspomniałeś. To jednak powodowało, że druga czwórka zawsze była "niedoładowana". Potem kupiłem "isolator", specjalny rozdzielacz, który powodował, że prąd z alternatora szedł przez niego równolegle do obu akumulatorów, ale izolował je od siebie. Tzn. bez potrzeby dodatkowych wyłączników można było osobno je rozładowywać i nie "pożyczały" one od siebie prądu. To także nie działało, zapewne ze względu na wielkość moich akumulatorów. Także druga grupa, ta dodatkowa, zawsze była "niedowartościowana". Jednak ten sposób jest ideałem. Po prostu potrzebuję lepszy "isolator".Czy podłączyłeś je bezpośrednio grubymi kablami niskooporowymi do pierwszej czwórki? Pamiętam o wyłączniku zabezpieczającym odpalenie.
W tej chwili po prostu pociągnąłem od alternatora drugi gruby kabel do dodatkowej grupy akumulatorów i na tym kablu zrobiłem wyłącznik. Gdy jest wyłączony, to układ elektryczny jest taki, jaki był fabrycznie zainstalowany. Gdy go włączę, to akumulator ładuje równocześnie obydwie grupy akumulatorów. Nie wiem jak długo będzie sobie radził z tym dodatkowym obciążeniem, ale jak na razie znosi to dobrze. Większość czasu zresztą nie otwieram wyłącznika.
Akumulatory są w sumie połączone (przez alternator) kablem o długości około 4 metrów, więc nawet przyjmując, że jest on gruby, to ciągle działa jak opornik. Widzę to np. obserwując woltomierze podłączone do osobnych grup akumulatorów. Czy to przy rozruchu, czy np. gotując wodę, lub włączając piecyk krótkofalowy, spadek napięcia w drugiej grupie akumulatorów jest minimalny. Dopiero gdy planuję dłuższy postój, dobę, albo więcej, rozłączam je i "ciągnę do oporu" prąd z dodatkowych akumulatorów, zachowując główne w dobrym stanie.