Agunik pisze:No to może podasz jakiś realny przykład, bo obecnie mamy science fiction & fantasy z elementami jakiegoś horroru występującego i powtarzającego się w bliżej nieokreślonym często.
No dobrze - to na początek 4 przykłady z życia moje i znajomych:
Przykład 1. Pociąg relacji Łodź - Warszawa, w porannym szczycie, rok 1998. Jadę sobie tym pociągiem stojąc na korytarzu (bo wsiadałem w Żyrardowie i miejsca siedzące były już zajęte). W przedziale siedzi starczy pan, który czyta sobie gazetę. W pewnym momencie wyskakuje na korytarz i krzyczy na mnie i stojącą obok mnie kobietę, żebyśmy się przesunęli, bo zasłaniamy mu okno i nie ma światła do czytania gazety. Odpowiadam grzecznie, że się nie przesunę, bo nie bardzo mam gdzie (korytarz jest zatłoczony), ale może sobie zapalić światło w przedziale i będzie miał jak czytać gazetę. Pan mruczy pod nosem coś o wychowaniu współczesnej młodzieży i wraca do przedziału. Po 5 minutach wychodzi znów - tym razem z krzykiem, że jak to jest, że on jest prześladowany tutaj, i że mam sie natychmiast przenieść gdzie indziej. Odmawiam i zostaję popchnięty. Przy drugim popchnięciu stosuję unik i popychający upada na podłogę. Podnosi się i wraca do przedziału. Po kilku minutach przez wagon przechodzi konduktor - pan wyskakuje z przedziału i zgłasza konduktorowi, że został przeze mnie pobity. Na dworcu Warszawa Centralna czeka na nas na peronie dwóch policjantów i idziemy na komendę. Pan po drodze awanturuje się twierdząc, że powinnienem być prowadzony w kajdankach - policjanci nie reagują. Na miejscu obaj opowiadamy swoje wersje wydarzeń, po czym policjanci zadają mi pytanie czy gdzieś się spieszę. Odpowiadam, zgodnie z prawdą, że do pracy, a potem na uczelnie. Od słowa do słowa siedzący w pobliżu pan dowiaduje się, że pracuję na Giełdzie Papierów Wartościowych i określa mnie mianem "sługusa żydowskiego kapitału i zdrajcy Polski". Sam mieni się być wzorowym Polakiem i katolikiem, członkiem Stowarzyszenia Obrony Krzyża (w tym czasie ma miejsce prostest przeciwko usunięciu krzyża ze żwirowiska w Oświęcimiu).
Przykład 2. Ten akurat bardziej znany - choć ja akurat nie oglądałem relacji telewizyjnej tylko znam go z opowiadania ks. rektora kościoła św. Anny w Warszawie. Procesja w celu przeniesienia słynnego krzyża spod Pałacu Namiestnikowskiego do kościoła św. Anny w Warszawie w 2010r. Wszystkie strony (w tym Kuria Metropolitalna oraz harcerze, którzy krzyż postawili) są ze sobą dogadane co do przeniesienia krzyża do kościoła. Procesja nie dociera na miejsce bo nie zostaje dopuszczona przez protestujących "pobożnych katolików". Ksiądz rektor oraz inne osoby z procesji zostają obrzucone przez protestujących stekiem inwektyw, a niektórzy nawet obrywają parasolką lub pięścią.
Przykład 3. To samo miejsce, rok 2011, godzina ok 20:50 (zebrani przygotowują się do Apelu Jasnogórskiego). Przechodzę sobie obok w drodze na Stare Miasto. Podchodzi do mnie pan, który chce żebym wziął od niego jakieś ulotki i żebym dał znajomym, "żeby cała Polska się dowiedziała jak zamordowano naszego wielkiego prezydenta". Dziękuję i odmawiam. Na pytanie o powód odmowy oświadczam, że po pierwsze nie wierzę, że prezydant został zamordowany i że moim zdaniem to był wypadek lotniczy a nie zamach, a po drugie - moim zdaniem akurat ten prezydent wcale taki wielki nie był. W odpowiedzi pan krzyczy na mnie że "co ja g...niarz wiem o tych sprawach" i że jestem zdrajcą narodu i żaden ze mnie Polak. Jestem też podejrzewany o bycie nasłanym przez służby. Szybko otacza mnie kilka inny osób z grupy i próbują wdać się ze mną w dyskusję używając argumentów "ad personam". Próbuję się oddalić, po drodze obrywając czymś (nie wiem czy była to pięść czy jakaś parasolka) po plecach.
Przykład 4. Marsz poparcia organizowany przez środowisko Radia Maryja (sprawa sprzed 2-3 lat, nie pamiętam szczegółów). Na wydarzenie wybiera się znajoma - dziennikarka TVP, zadeklarowana katoliczka. Próbuje nakręcić materiał, w którym pokaże nie tylko osoby w wieku emerytalnym ale również młodych ludzi biorących udział w marszu. Podchodzi do takich osób i przeprowadza z nimi krótkie wywiady. Szybko zostaje "wytropiona" przez grupę starszych osób i zapytana czemu przeprowadza wywiady tylko z młodymi. Pojawiają sie argumenty typu "oni młodzi nic nie wiedzą o świecie, niech Pani z nami zrobi wywiad", a grzeczna odmowa i próba dalszej kontynuacji wywiadów z młodymi osobami spotyka się ze stanowczym protestem. Koleżanka zostaje odpytana o to, z jakiej stacji pochodzi (TVP), następnie o nazwisko (brzmiące żydowsko), a w międzyczasie na kamerze zostaje dostrzeżona naklejka stacji TVN (kamerzysta wraz ze sprzętem jest wynajęty z niezależnej firmy, która realizuje prace również dla TVN). Dziennikarka zostaje określona jako "żydowski element", a cała ekipa jako "agenci WSI" i oprócz agresji słownej pojawia się też próba przepędzenia ekipy z miejsca wiecu z użyciem przemocy fizycznej. Ekipa się zmywa.
To tyle z moich osobistych doświadczeń "w realu". Na forum też wielokrotnie zostałem określony jako nie-Polak, mason i zdrajca w dyskusjach politycznych (jak jeszcze wierzyliśmy że da się je kulturalnie prowadzić) przez osoby o poglądach bardziej "radykalnych".
Więc przykłady mam. Teraz proponuję dyskutować o przyczynach tej agresji, a nie poddawać w wątpliwość fakt, czy ona występuje i określać ją jako "science fiction & fantasy z elementami jakiegoś horroru".