dziękujecie przed jedzeniem ???
: 08-09-14, 08:16
Czy dziękujecie na głos, Panu Jezusowi przed posiłkami ?? Tylko około 1 % katolików dziękuje w domu a poza domem jeszcze mniej. Jesteście w gronie tych którzy wszędzie dziękują - czy to w pracy czy w gościach ??
Pytam bo na własnym przykładzie wiem, że ani w domu ani w gościach ani w pracy nie dziękowałem przed posiłkami Bogu. Tłumaczyłem sobie że nie chcę się obnosić, ale takie tłumaczenie to było oszukiwanie samego siebie.
To było bronienie swojego tchórzostwa, wstydzenia się. Bałem się reakcji ludzi, ich pytań, albo szyderstwa, drwin itp.
Dziękowanie za jedzenie na głos było normalną praktyką pierwszych chrześcijan, tutaj m.in wersety biblijne pokazujące dziękowanie we wszelkich miejscach i na głos : /link usunięty przeze mnie, hiob/ - temat dziękczynienia szerzej opisany m.in jest fragment z Frondy : "Nie ukrywajmy tego. Ogromna większość Polaków-katolików nie modli się przed i po jedzeniu. W gronie rodzinnym czyni to może 1 procent polskich katolików. Gdy znajdujemy się pośród innych, a więc w pracy, barze czy restauracji, ten wskaźnik maleje zapewne poniżej 0,1 procenta. ....... Modlitwa przy posiłku w miejscu pracy, barze, restauracji i innych miejscach publicznych, to jeden z najtrudniejszych do zrealizowania postulatów. Sam nieraz widziałem, jak ludzie, którzy modlili się przed jedzeniem, gdy byli w wąskim gronie swej rodziny lub znajomych, nagle rezygnowali z tego, gdy tylko znajdowali się poza bezpieczną przystanią własnego domu. Jakie są przyczyny tego stanu rzeczy? Zapewne różne. Niektórym osobom modlitwa przy posiłku w miejscach publicznych kojarzy się z jakąś religijną ostentacją, jeszcze inni boją się wprawić w zakłopotanie swych znajomych i bliskich, sądząc, że w ten sposób ludzie, ci zostaną urażeni lub nie będą wiedzieć, w jaki sposób mają się zachować. Najczęstszą jednak przyczyną dla której pobożni katolicy wzdragają się przed modlitwą przy stole w miejscach publicznych jest ludzki strach. Jest to strach przed ukradkowymi spojrzeniami innych ludzi, jawną bądź zamaskowaną kpiną lub szyderstwem z naszej postawy, byciem naznaczonym jako "religijny dziwak". Jeszcze inną odmianą tego strachu jest obawa, iż tego rodzaju przyznanie się do wiary w Jezusa, utrudni nam dotychczasowe w miarę "swobodne" życie. Wiemy lub przeczuwamy, iż z momentem tego rodzaju chrześcijańskiego "wyjścia z podziemia" nasi znajomi będą baczniej i uważniej przyglądać się temu, jak żyjemy. Jeśli do tej pory śmiałeś się z dowcipów o rozpuście, używałeś wulgarnej mowy, okłamywałeś szefa, to po tym, jak zaczniesz modlić się w obecności innych przed posiłkiem (nie rezygnując ze swych niemoralnych zwyczajów) jeszcze bardziej zaczniesz czuć się jak zakłamany hipokryta, która "modli się pod figurą, a diabła ma za skórą .........Jeśli uważamy za rzecz dobrą, podziękować naszemu Panu za pokarm w domu, to dlaczego mielibyśmy nie czynić tego w obecności innych osób? Co byśmy powiedzieli o mężu, który co prawda rozmawiałby ze swą żoną w domu, ale poza domem nie odzywałby się do niej nawet jednym zdaniem? Czy nie pomyślelibyśmy, iż coś w ich małżeństwie poważnie nie szwankuje, skoro poza mąż poza domem zachowuje się tak, jakby nie znał swej żony? Słowa Zbawiciela i św. Pawła o tym, iż: "Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie" (Mt 10, 33); (nie należy) "wstydzić się … świadectwa Pana" (2 Tm 1, są zbyt ważne, by je lekceważyć. Jeśli jednak, ze względu na przewidywane, przykre dla nas, reakcje innych ludzi, rezygnujemy ze zwyczaju, który w zaciszu swego domu praktykujemy, to jakie świadectwo dajemy swemu Zbawicielowi?"
Pytam bo na własnym przykładzie wiem, że ani w domu ani w gościach ani w pracy nie dziękowałem przed posiłkami Bogu. Tłumaczyłem sobie że nie chcę się obnosić, ale takie tłumaczenie to było oszukiwanie samego siebie.
To było bronienie swojego tchórzostwa, wstydzenia się. Bałem się reakcji ludzi, ich pytań, albo szyderstwa, drwin itp.
Dziękowanie za jedzenie na głos było normalną praktyką pierwszych chrześcijan, tutaj m.in wersety biblijne pokazujące dziękowanie we wszelkich miejscach i na głos : /link usunięty przeze mnie, hiob/ - temat dziękczynienia szerzej opisany m.in jest fragment z Frondy : "Nie ukrywajmy tego. Ogromna większość Polaków-katolików nie modli się przed i po jedzeniu. W gronie rodzinnym czyni to może 1 procent polskich katolików. Gdy znajdujemy się pośród innych, a więc w pracy, barze czy restauracji, ten wskaźnik maleje zapewne poniżej 0,1 procenta. ....... Modlitwa przy posiłku w miejscu pracy, barze, restauracji i innych miejscach publicznych, to jeden z najtrudniejszych do zrealizowania postulatów. Sam nieraz widziałem, jak ludzie, którzy modlili się przed jedzeniem, gdy byli w wąskim gronie swej rodziny lub znajomych, nagle rezygnowali z tego, gdy tylko znajdowali się poza bezpieczną przystanią własnego domu. Jakie są przyczyny tego stanu rzeczy? Zapewne różne. Niektórym osobom modlitwa przy posiłku w miejscach publicznych kojarzy się z jakąś religijną ostentacją, jeszcze inni boją się wprawić w zakłopotanie swych znajomych i bliskich, sądząc, że w ten sposób ludzie, ci zostaną urażeni lub nie będą wiedzieć, w jaki sposób mają się zachować. Najczęstszą jednak przyczyną dla której pobożni katolicy wzdragają się przed modlitwą przy stole w miejscach publicznych jest ludzki strach. Jest to strach przed ukradkowymi spojrzeniami innych ludzi, jawną bądź zamaskowaną kpiną lub szyderstwem z naszej postawy, byciem naznaczonym jako "religijny dziwak". Jeszcze inną odmianą tego strachu jest obawa, iż tego rodzaju przyznanie się do wiary w Jezusa, utrudni nam dotychczasowe w miarę "swobodne" życie. Wiemy lub przeczuwamy, iż z momentem tego rodzaju chrześcijańskiego "wyjścia z podziemia" nasi znajomi będą baczniej i uważniej przyglądać się temu, jak żyjemy. Jeśli do tej pory śmiałeś się z dowcipów o rozpuście, używałeś wulgarnej mowy, okłamywałeś szefa, to po tym, jak zaczniesz modlić się w obecności innych przed posiłkiem (nie rezygnując ze swych niemoralnych zwyczajów) jeszcze bardziej zaczniesz czuć się jak zakłamany hipokryta, która "modli się pod figurą, a diabła ma za skórą .........Jeśli uważamy za rzecz dobrą, podziękować naszemu Panu za pokarm w domu, to dlaczego mielibyśmy nie czynić tego w obecności innych osób? Co byśmy powiedzieli o mężu, który co prawda rozmawiałby ze swą żoną w domu, ale poza domem nie odzywałby się do niej nawet jednym zdaniem? Czy nie pomyślelibyśmy, iż coś w ich małżeństwie poważnie nie szwankuje, skoro poza mąż poza domem zachowuje się tak, jakby nie znał swej żony? Słowa Zbawiciela i św. Pawła o tym, iż: "Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie" (Mt 10, 33); (nie należy) "wstydzić się … świadectwa Pana" (2 Tm 1, są zbyt ważne, by je lekceważyć. Jeśli jednak, ze względu na przewidywane, przykre dla nas, reakcje innych ludzi, rezygnujemy ze zwyczaju, który w zaciszu swego domu praktykujemy, to jakie świadectwo dajemy swemu Zbawicielowi?"