BAŁWAN:
Od samego dzisiaj rana lepiłem ja
. bałwana,oczy z węgla nos z
. marchewki stoi teraz chłopak krewki.
. Trzyma w dłoni kawał kija i tym kijem
. wciąż wywija bo go wróble okupują,
. marchew z nosa wydzióbują.
. Lecz gdy patrzę tak na niego smutną
. minę ma kolego,bo gdy ciemna noc
. zapada sam do siebie coś tam gada.
. A więc wyszedłem raz z wieczora,
. choć już późna była pora i go pytam
. nikt nie widzi a on stoi i się wstydzi,
. nic nie mówi nic nie gada a ja brednie
. opowiadam i się skręcam jak zegarek
. a on nic nie mówi wcale.
. Ale jak się odwracałem i do domu iść
. już miałem dziwna rzecz się nagle
. stała aż mi mowę odebrała, i uwierzcie
. moje dzieci patrzę!! a on za mną leci
. kijem w ręce swym wywija aż mnie,
. rozbolała szyja,a on leci za mną krzyczy
. że się ze mną też policzy , to ja pytam
. a dlaczego? bo jestem sam kolego!!!
. A to tutaj taka sprawa to nie żarty nie
. zabawa więc rękawy zakasałem do
roboty się zabrałem, i tak sprawnie
. się kręciłem że mu żonę ulepiłem.
. Stoi teraz uśmiechnięty swoją żoną
. jest zajęty jak przechodzę to się
. kłania moja bałwania para.
. Ale rano słonko wstało mocniej z
. nieba nam przygrzało bo już czuć
. jak idzie wiosna nasza pora ta
. radosna.
. Więc bałwan jest znów w szoku
. że się stopi jak co roku że nie
. zdąży mieć też dzieci bo słonko,
. za mocno świeci.
. Żal mi tego bałwana śniegowego
. w końcu pana żal mi też bałwanicy
. choć nie nosi już spódnicy, a wygląda
. przecież cudnie zamiast przytyć ona
. chudnie.
. I tak myślę na początek nie będzie
. balwaniątek,tak się tutaj rozżaliłem
. za kluczyki swe chwyciłem tirem pod
. dom podjechałem bałwany załadowałem,
. chłodnie dałem na minusy i tir mój,
. powoli ruszył.
. Przeskoczyłem parę granic kontrole
. też miałem za nic ,gnałem wozem
. na łeb na szyję patrząc czy rodzinka
. żyje.
. Hura hura eureka już Norwegia na nich
. czeka tu rodzina już nie zginie wszak,
. w zimowej jest krainie.
. Tu się z nimi pożegnałem na odchodne
. pomachałem odpalając ciężarówkę
. zostawiłem euro stówkę, oni też mi
. pomachali bo na krze już odpływali.
. Minął rok jak z bicza strzelił lato ,
. szybko przeleciało zimą z dala już
pachniało,a za oknem śnieg już
. prószy a mróz dziadek szczypie w
. uszy.
. Gdy tak w nockę się już spało coś
. dziwnego się tu stało,ktoś kulą
. śnieżną przywalił omal szyby nie
. rozwalił.
. Więc wyglądam ja na pole o cholerka
. ja chromole ,własnym oczom ja nie
. wieżę to nie zbóje ani zwierzę to
. rodzina bałwana uśmiechnięta
. roześmiana, a tu tylko na początek,
. pięć małych balwaniątek.
. Więc wyprawa mnie znów czeka mnie
. tirowca wujka Dżeka,ulepiłem ja
. jednego a już siedem jest kolego,
. więc pamiętaj!! jak śnieg leci stąd
. się właśnie biorą dzieci. .JACK.
.
.
.
.