W sumie kawałeczek tego tematu będzie powtórzeniem tego, co napisałem w pw. Hiobowi, bo nie wiem jak opisać innymi słowami tą samą sytuację, a przecież chciałbym z tym jakoś przemówić do tutejszych.
Tak więc...
...jestem agnostykiem natomiast skoro w Regulaminie jest wyrażnie wspomniane, że forum to nie służy propagowaniu innych światopoglądów od katolickiego, to oczywiście bym tego przestrzegał. Właściwie to na forum pojawiłem się w pewnym celu: szukam korespondencyjnego ojca.
Od pewnego czasu wiem, że jestem gejem, ale paradoksalnie nie będącym homoseksualistą. Jako tako nie odczuwam pociągu do mężczyzn, natomiast na skutek pewnych życiowych zranień nigdy nie czułem się w pełni akceptowany przez jakiegoś mężczyznę i stąd pewnie wzięła się moja chęć "wyjścia za mąż" za jakiegoś mężczyznę.
Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że moje "gejostwo" wynika z pewnych powikłań psychologicznych. Prawdopodobnie gdyby mój życiowy rozwój był zdrowy, nie miałbym takich odczuć. W procesie leczenia duchowych ran postanowiłem zrealizować przynajmniej to pragnienie, jakie od długiego czasu we mnie było: nawiązanie z kimś relacji synowsko-ojcowskiej.
Uczciwość wymaga, żeby wyznał, że nie uważam swojego ewentualnego małżeństwa (inna sprawa, że nierealnego) z innym mężczyzną za zło, ale w korespondencji z "przyszywanym ojcem" nie próbowałbym go przeciągnąć na swoje poglądy bo nie to jest moim celem.
Mianowicie, szukam po prostu ojca-katolika - gdybym szukał "przyszywanego ojca" na forum o kajakarstwie (o ile takie w ogóle są

Obecnie mam 25 lat, jestem po upadku z wysokości, na wskutek którego jestem osobą niepełnosprawną, chociaż mogę chodzić bez kul (ale już nie klękać). W korespondencji wolałbym nie podawać jednak imienno-nazwiskowych danych osobowych ani też nie oczekuję tego od drugiej strony (względy bezpieczeństwa).
Pozdrawiam i zapewniam, że nie mam złych intencji.
