Szymon Hołownia

Teksty jakie zamieściłem w tym roku na swoich blogach: www.polonus.alleluja.pl, www.polon.us, www.hiob.us i www.jaskiernia.com
Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11193
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Szymon Hołownia

Post autor: hiob » 22-04-09, 06:38

<span class="postbody"><span style="color:darkblue;">Ja, jak zapewne wiecie, wyjechałem z Polski w 1981 roku. Nie było wtedy telewizji TVN, ani tygodnika Newsweek Polska, a Szymon Hołownia miał zaledwie pięć lat. Nigdy też nie miałem kontaktu z TVN w Stanach, zawsze mieliśmy TV Polonię. Nic zatem dziwnego, że dopiero niedawno zauważyłem tego interesującego człowieka.

Myślę, że pierwszy raz usłyszałem go podczas jakiegoś wywiadu, chyba w Radiu Józef. Ale mogę się mylić. Mówił on o swej książce, "Tabletki z krzyżykiem" i o swoim blogu. Książkę kupiłem, blog przeczytałem i&#8230; I w zasadzie tak, ale&#8230; Pod wieloma względami jestem nim zachwycony, bo pod wieloma względami robimy to samo. Pokazujemy, że można być katolikiem w naszym codziennym życiu. Niezależnie od tego, czy się jest sławnym na całą Polskę dziennikarzem, czy nikomu nieznanym kierowcą.

Podobnie myślimy także o tym, że trzeba jakoś dojść z Dobrą Nowiną do tych, którzy nie znają Jezusa. Że nie wystarczy się zamknąć w wieczerniku naszych oaz, neokatechumenatów i kółek różańcowych, ale trzeba wyciągnąć rękę do tych, którzy są daleko od Boga. Nie uważać "tych innych" za potępionych i niegodnych nawet tego, by z nimi gadać, ale zobaczyć w nich dzieci tego samego Ojca. Naszych umiłowanych braci.

Gdzie natomiast jest problem? Wydaje mi się, że Hołownia zbyt nonszalancko podchodzi do niektórych spraw wiary. Nie wiem, czy to wynika z jego niewiedzy, czy z lekceważenia, ale niedawno na przykład słuchałem nagrania ze spotkania Hołowni z młodzieżą, gdzie powiedział on, mówiąc o naszych prarodzicach, Adamie i Ewie, że "to jest prawdopodobnie symbol. Tych ludzi były może setki, może tysiące. Nie wiadomo co symbolizuje tak naprawdę, jaką prawdę historyczną symbolizuje ten cały numer z drzewem, owocem, czy tam czymkolwiek innym." I o ile zgadzam się z nim, że to nie zjedzenie jabłka było tym grzechem, to nie mogę się zgodzić z tym, że "tych ludzi były może setki". To, że wszyscy pochodzimy od jednej pary rodziców jest dogmatem wiary (nie wspominając już o tym, że i nauka nam mówi, że jesteśmy dziećmi jednej matki). A zatem dlaczego takie wstawki? Naprawdę nie są potrzebne. Ortodoksja nie jest wadą, a dogmaty nie są kwestią do dyskusji. Jeżeli ktoś jest katolikiem, ma obowiązek w nie wierzyć tak, jak wierzy to, czego nauczał Jezus. Choćby dlatego, że jest to prawda.

Przeszkadza mi także jego stosunek do paru innych rzeczy, ale to są już sprawy drugorzędne. Może wynika to z różnicy pokoleniowej, może z jakiegoś bardziej tradycyjnego pojmowania przeze mnie niektórych rzeczy. Mnie na przykład razi używanie słów "o Jezu", czy "Boże" w potocznej mowie, a nie w kontekście modlitwy, ale rozumiem tych, którzy w taki sposób mówią. Nie mam prawa ich sądzić. Są i inne sprawy, jak np. kwestia reakcji na bluźniercze zachowanie innych osób. Rozumiem logikę Hołowni. Rozumiem, że jak ktoś nie wie, kim jest Jezus, to bardzo trudno go przekonać, że to, co robi (np. tworząc "sztukę" polegającą na zanurzeniu krucyfiksu w moczu, czy coś takiego) jest bluźnierstwem. Jednak każdy powinien wiedzieć, że nawet, jak dla niego Jezus jest nikim, to są miliony ludzi, dla których jest On kimś kochanym, bliskim.

Jeżeli nie mógłbym obojętnie patrzeć na czyjąś radosną twórczość obrażającą dobre imię, powiedzmy, mojej mamy, to tym bardziej nie powinienem być obojętny wobec tych, którzy obrażają Boga. Mojego ukochanego Boga. Ale też wiem, że tu trochę upraszczam sprawę, bo Hołownia nie mówi, by być obojętnym, ale raczej by najpierw spróbować im pokazać kim jest Jezus, zanim zaczniemy pisać listy, protestować i bojkotować. Nie jesteśmy więc aż tak daleko od siebie, może tylko nasze akcenty są zaznaczone w innym miejscu.

Polecam ten wywiad w Przekroju i polecam jego blog i nagranie ze spotkania o którym wspominałem wcześniej. Wszystkie te rzeczy są dostępne w Internecie. Polecam je z pewnymi zastrzeżeniami, ale polecam serdecznie, bo jest to właśnie to, czego od nas oczekiwał Jan Paweł Wielki. Nowa ewangelizacja tam, gdzie jest najbardziej potrzebna. I Hołownia mówi o tym, co jest istotne. O tum, że Bóg oczekuje od nas osobistej z Nim relacji. Nie mówienia o nim, nie sformalizowanego, religijnego życia, ale osobistej przyjaźni.

W nagraniach ze spotkania Hołownia mówi parę razy o Intronizacji Chrystusa na Króla Polski. Mówi o tym dość krytycznie. My, na naszym forum, mieliśmy do niedawna bardzo burzliwą dyskusję na ten temat. Dyskusję, gdzie opinie, że ta intronizacja musi się zacząć w naszych sercach wzbudzała czasem spore opory niektórych jej uczestników. Nie, żeby się nie zgadzali, ale ważniejsze dla nich było "zinstytucjonalizowanie" tego aktu. Tymczasem ja, podobnie jak, przypuszczam, Hołownia, uważamy, że bez nawrócenia serc sam akt jest pustym gestem bez znaczenia.

Gdy o tym myślałem, przypomniałem sobie inny akt koronacji Jezusa. Po ubiczowaniu, przed Jego męką. Ukoronowanie Jezusa cierniową koroną. Obawiam się, że nasz dzisiejszy katolicyzm, jako całego narodu, nasza "narodowa wiara" jest w niewiele lepszym stanie, niż wiara tych, którzy wyszydzali wtedy Jezusa. Wystarczy poczytać komentarze internautów pod jakimkolwiek tekstem o Kościele, księżach, papieżu, czy wierze na jakimkolwiek świeckim portalu. Czym dla tych ludzi byłby akt Intronizacji? Nawet, gdyby go przeprowadziły władze? Państwowe i kościelne? Czy nagle Jezus stałby się ich Królem? Chyba nie bardziej, niż był On Królem tych, co Go ukoronowali koroną cierniową, co Go bili i opluwali.

Czeka nas olbrzymia praca. I nie wystarczy się zamknąć w swoich malutkich światkach. Trzeba wyjść na zewnątrz. Także do TVN, także do Przekroju i do Newsweeka. Nie wygrażać parasolkami i krzyczeć, że to siedziba diabła, ale w każdym człowieku trzeba zobaczyć Jezusa. I pamiętać, że często jednie w nas mogą oni Go zobaczyć. Nie straćmy tej szansy, bo ich Jezus kocha nie mniej niż nas i kiedyś nas zapyta co my zrobiliśmy, by im Go przybliżyć. I to jest największa zasługa pana Szymona Hołowni, że on właśnie przybliża Jesusa tym, których inni "chrześcijanie" już dawno wysłali do diabła.

I nawet, gdy nie robi tego w sposób doskonały (a kto z nas tak postępuje?), to jest to jego wielką zasługą, że robi to mimo wszystko. Bo, jak powiedział GK Chesterton, rzeczy warte zrobienia, są warte zrobienia nawet źle. A Hołownia robi je może nie doskonale, ale na pewno bardzo dobrze. Szkoda tylko, że takich Hołowni jest ciągle tak mało. Ma w każdym razie pan Szymon moją obietnicę, że będę się codziennie modlił, by to on nawrócił TVN, a nie TVN Jego, bo jest on jak owca między wilkami. Albo jak baran. Do tego czarny. Uparty i potrafiący, gdy trzeba, czasem porządnie przywalić. A zatem nie bardzo się o niego boję, ale wiem, że modlitwy nikomu jeszcze nie zaszkodziły. A zatem: Alleluja i do przodu, panie Szymonie! Jesteśmy z wami! <img src="http://polonus.livenet.pl/forum/images/ ... n_wink.gif" alt=";-)" title=";-)" align="top" border="0" />

<a href="http://www.przekroj.pl/ludzie_rozmowy_a ... Wywiad.</a> <a href="http://www.newsweek.pl/blogi/szymon-hol ... ">Blog.</a> <span style="text-decoration: underline;"><a href="http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/l ... >Spotkanie, cz.1.</a> <a href="http://www.szkolawiary.dominikanie.pl/l ... >Spotkanie, cz.2.</a>
Ostatnio zmieniony 22-04-09, 07:34 przez hiob, łącznie zmieniany 2 razy.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Zbyszek Michał
Przyjaciel forum
Posty: 964
Rejestracja: 14-10-08, 10:17
Lokalizacja: qq

Re: Szymon Hołownia

Post autor: Zbyszek Michał » 22-04-09, 20:32

Kiedyś na katechezie neokatechumenalnej usłyszałem słowa, które mnie poruszyły: jesteśmy solą naszych wspólnot, nasza postawa ma pociągnąć innych by nawracali się do Jezusa. Nie wolno się zamykać w swym gronie, trzeba wyjść na zewnątrz. Łatwo tam przegrać, łatwo tam się wmanipulować. Niedawno czytałem o Janie Husie. Dzisiejszy husyta (chyba) pisał że Hus dał się wciągnąć w intrygi polityczne między cesarzem a arcybiskupem i padł ich ofiarą (wraz z tysiącami pomordowanych przez obie strony niewinnych). Jeśli p. Hołowni zabraknie pokory, to może mu grozić to samo. Nie jest to argument przeciw jego działalności. Jest to argument za modlitwą o niego!

Nawrócenie serc, działanie od podstaw jest ważne. Ale jeśli tylko tak będziemy działać - przegramy. Prawie 2000 lat temu pierwsze gminy chrześcijańskie powstawały w Azji mniejszej, bujnie rozwijały się w Afryce. Dziś są tylko wspomnieniem. Miasta odwiedzane przez św. Pawła, dziś znają go tylko jako atrakcje historyczną. Czy wierny w tamtych miejscach zabrakło wiary? Czy skusił ich blask islamu? Nie. Chrześcijaństwo zostało tam zduszone siłą, dyskryminacją ekonomiczną. Przemocą Nieprzyjaciel zwycięża! Europejski liberalizm zmierza dokładnie w tę samą stronę. I wygra jeśli poprzestaniemy tylko na pracy od podstaw. Konieczne jest stawienie czoła także na polu polityki, mediów (tu działa p. Hołownia), gospodarki. Prawo MA być zgodne z nauką Kościoła i MA narzucać minimalne zasady moralne choćby większość tego nie popierała (np. aborcja, eutanazja, kryptopedofilia, czy "małżeństwa" zboczeńców). Partie MUSZĄ być postawione wobec konieczności jasnego deklarowania swego przywiązania do nauki Kościoła. To ma być norma! Ogromna tu rola tradycyjnej - i silnej - wiary, wiary ludowej. Moja dobra znajoma (po 70tce) nie wie co to są przykazania miłości, ale życzliwości i dobroci to wszyscy od niej się możemy uczyć!
Pytanie wałkowane na tym forum jest źle postawione: nie "albo" tylko "i". I od dołu i od góry. I od nauki Słowa i od krzewienia tradycji, w tym patriotyzmu (łącznie z formami na które uczulony jest Hiob :mrgreen: ). Ważne by się modlić za tych którzy idą walczyć ze Złem!
Jezu ufam Tobie!

Alex
Przyjaciel forum
Posty: 1424
Rejestracja: 24-10-07, 22:24
Lokalizacja: Gdynia

Re: Szymon Hołownia

Post autor: Alex » 23-04-09, 13:37

Michał Zbyszek pisze: Nawrócenie serc, działanie od podstaw jest ważne. Ale jeśli tylko tak będziemy działać &#8211; przegramy (&#8230;)Konieczne jest stawienie czoła także na polu polityki, mediów (tu działa p. Hołownia), gospodarki..
Myślę, że różnica zdań jest naprawdę pozorna i zasadniczo myślimy tak samo. Nikt przy zdrowych zmysłach nie twierdzi, że mamy się nawracać po to tylko, żeby schować efekty tego nawrócenia pod korcem. Wszyscy znamy przypowieść o talentach. Ale właśnie o to chodzi, że warunkiem naszego działania jest to nawrócenie od podstaw. Bo tylko tacy nawróceni-od-podstaw będą mieli dość odwagi, determinacji, motywacji by wyjść ze swoją wiarą na zewnątrz. Tylko tacy, którzy doświadczyli Boga nie będą się bali stracić &#8211; dobrego imienia, szacunku, powagi, wiarygodności w oczach tych, którzy jeszcze się nie nawrócili albo tych, którzy w ogóle nie mają tego w planach.

Tak, jak nie bała się Carrie Prejean, która nie zawahała się zaryzykować tytułu Miss Amerca i odpowiadając na pytanie jurora - geja dała świadectwo prawdzie, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, czym wywołała wielkie oburzenie organizatorów konkursu. Ktoś może powiedzieć &#8211; wielkie halo. Dla mnie wielkie &#8211; zrobiła co do niej należało w momencie, w którym życie postawiło ją przed wyborem, kiedy takie świadectwo było potrzebne. To jest właśnie to clou &#8211; być gotowym, kiedy trzeba. Nie mówić "jeszcze trochę, jeszcze nie teraz, następnym razem na pewno się odważę". Ale to wymaga właśnie ciągłego nawracania.

I to jest , moim zdaniem, przykład, że właśnie chodzi o nawrócenie, że tylko nawróceni będą mieli odwagę działać dalej w obszarach, o których mówi Zbyszek. Nie wystarczy bowiem posiadać "status nawróconego", którego moglibyśmy oczekiwać np. po władzach katolickiego uniwersytetu. Władzom jezuickiego uniwersytetu Georgetown nie wystarczyło odwagi nawet do obrony emblematu z imieniem Jezus, zasłoniętego przez ludzi Obamy przed jego przemówieniem. Znowu niby nic znaczącego &#8211; a jednak tym razem to jest antyświadectwo. I to niemałej wagi, niestety...

I chodzi głównie o to, żeby takich nawróconych-od-podstaw było coraz więcej, bo tylko oni będą widzieli i czuli potrzebę działania. Tylko oni będą mieli szansę zostać liderami, którzy pociągną innych. Oczywiście nie znaczy to, że mamy czekać ze wszystkim na wychowanie nowego - nawróconego pokolenia. To byłaby aberacja - nawracanie przecież to proces, plan na całe życie, a nie jednorazowy akt. Dlatego zgadzam się ze Zbyszkiem, że problem nie jest "albo-albo" ale "i-i". Żyjemy tu i teraz i czasu mamy tyle ile mamy. I wyzwania musimy przyjmować tu i teraz w skali makro &#8211; państwa, społeczeństwa, i w skali mikro &#8211; naszych osobistych, codziennych wyborów.

.
Ostatnio zmieniony 01-01-70, 01:00 przez Alex, łącznie zmieniany 7 razy.

Alex
Przyjaciel forum
Posty: 1424
Rejestracja: 24-10-07, 22:24
Lokalizacja: Gdynia

Re: Szymon Hołownia

Post autor: Alex » 10-02-10, 18:25

W najnowszym, szóstym numerze Gościa Niedzielnego ukazał się artykuł ks. Tomasza Jaklewicza pt. "Talent pop-teologiczny", którego bohaterem jest Szymon Holownia:

"Może drażnić, szokować lub fascynować. Bez wątpienia na naszej kościelnej łączce stanowi zjawisko wyjątkowe. Szymon Hołownia, warszawiak z Białegostoku, próbuje od kilku lat odświeżyć język rozmowy o wierze. I czyni to z dobrym skutkiem"...

Warto przeczytać.
Dominus meus et Deus meus!

Saileh
Przyjaciel forum
Posty: 360
Rejestracja: 18-08-09, 18:27

Re: Szymon Hołownia

Post autor: Saileh » 13-02-10, 18:39

No có¿, Szymon Ho³ownia nie jest tragicznym pisarzem, ale mam teraz do niego nieco bardziej krytyczny stosunek. Kupi³em niedawno "Monopol na Zbawienie" licz±c, ¿e bêdzie to dobra gra, jednak my¶lê, ¿e sens ma tylko ksi±¿ka. Pytania s± w wiêkszo¶ci ma³o przemy¶lane (co¶ w rodzaju tych zadawanych w konkursach telewizyjnych, w których, aby dostaæ du¿o SMS zadaje siê pytania, w których wszystkie odpowiedzi oprócz jednej s± bez sensu). Poza tym, zasady w niektórych punktach s± ma³o precyzyjne, a czasem, aby znale¼æ odpowied¼, albo zrobiæ cokolwiek, trzeba przeczytaæ bardzo d³ugi tekst (w którym nie zawsze znajduje siê odpowied¼).
W ksi±¿ce jest sporo nawet fajnych tekstów, ale gr± jestem rozczarowany.

Ho³owniê mo¿e poleci³bym komu¶, kto jest bardzo daleko od Ko¶cio³a, a jak przeczyta ju¿ trochê, to radzi³bym siê przerzuciæ np na Ratzingera (na pocz±tek np "kazania o stworzeniu ¶wiata" i wiele innych prostych, ale pe³nych tre¶ci, fascynuj±cych tekstów) potem inne teksty i KKK. My¶lê, ¿e nawet gra mog³aby mieæ sens (po dopracowaniu), ale on raczej nie pisze dla tych, którzy ju¿ s± w KK, raczej dla tych, którzy s± tylko w KK ochrzczeni.

Ale i tak j± przeczytam - co prawda nie dowiem siê z niej tak wiele, jak wiele móg³bym siê dowiedzieæ (z powodu licznych przemy¶leñ w rodzaju stwierdzenia, ¿e za zrozumienie nauki o odpustach powinno siê dawaæ medale), ale to skarbnica ciekawych tematów, daj±ca w nich jakie¶ rozeznanie, która bêdzie zapewne pomocna przy wyborze ciekawych ksi±¿ek w przysz³o¶ci.

Zgadzam siê Hiobie, ¿e zdecydowanie nonszalancko podchodzi do wiary. No có¿, mo¿e na pocz±tek poleci³bym jak±¶ ksi±¿kê obecnego papie¿a?
Ostatnio zmieniony 13-02-10, 18:46 przez Saileh, łącznie zmieniany 1 raz.
Ps 18,29 Bo Ty, Panie, każesz świecić mojej pochodni:
Boże mój, oświecasz moje ciemności.

http://adoracja.bielsko.opoka.org.pl/ - kopalnia wiedzy o Eucharystii

ODPOWIEDZ