Trzy kobiety, które dały wszystko

Teksty jakie zamieściłem w tym roku na swoich blogach: www.polonus.alleluja.pl, www.polon.us, www.hiob.us i www.jaskiernia.com
Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11193
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Trzy kobiety, które dały wszystko

Post autor: hiob » 14-11-09, 18:39

W Kościele czytamy teraz Ewangelię świętego Marka, a on opisuje nam w końcowych rozdziałach swej Dobrej Nowiny dwa epizody, pozornie zupełnie nie związane ze sobą. W dwunastym rozdziale mamy epizod ze Świątyni, o którym słyszeliśmy przed tygodniem na Mszy, gdzie uboga wdowa oddała Bogu wszystko, co miała:


"Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie."


Dwa rozdziały dalej czytamy:

"A gdy Jezus był w Betanii, w domu Szymona Trędowatego, i siedział za stołem, przyszła kobieta z alabastrowym flakonikiem prawdziwego olejku nardowego, bardzo drogiego. Rozbiła flakonik i wylała Mu olejek na głowę. A niektórzy oburzyli się, mówiąc między sobą: «Po co to marnowanie olejku?Wszak można było olejek ten sprzedać drożej niż za trzysta denarów i rozdać ubogim». I przeciw niej szemrali. Lecz Jezus rzekł: «Zostawcie ją; czemu sprawiacie jej przykrość? Dobry uczynek spełniła względem Mnie. Bo ubogich zawsze macie u siebie i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić; lecz Mnie nie zawsze macie."


I ona oddała wszystko Jezusowi. Oczywiście nie wiemy, jak była bogata, i czy to "więcej niż trzysta denarów" to było tyle, co jeden grosz dla ubogiej wdowy, ale wiemy, że był to roczny zarobek robotnika i wiemy więcej: Wiemy, że rozbiła alabastrowy flakonik. Alabastrowy, nie jakiś gliniany dzbaneczek bez większej wartości. Jak podaje Wikipedia, "już od czasów starożytnych alabaster był wysoko ceniony jako kamień ozdobny i dekoracyjny." Zatem i ona niczego nie zatrzymała dla siebie. Wszystko oddała Bogu, nie zostawiając sobie nawet ozdobnego naczynia.


Kilka tygodni wcześniej słyszeliśmy o bogatym młodzieńcu, który przestrzegał prawa, ale nie był gotowy oddać Bogu wszystkiego. Gdy Jezus tego zażądał:

"Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną."


… on:

"…spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości."



No dobrze, ale miały być trzy kobiety, a są dwie i młodzieniec. Prawda, ale młodzieniec "nie pasuje do schematu". Zaraz będzie trzecia kobieta, albo raczej kobietka, która też oddała Panu Jezusowi wszystko.

Moja córeczka, jak większość z Was wie, urodziła się bardzo wcześnie. O 16 tygodni za wcześnie. Jedno z niebezpieczeństw, jakie groziło takim wcześniakom, szczególnie 20 lat temu, to była utrata wzroku. Uważano, że takie dziecko powinno być otoczone jaskrawymi zabawkami, co pozwalało przyspieszyć "dojrzewanie" oczu. Wikunia więc zaraz po urodzeniu dostała pięknego, czerwonego pieska. Nie rozstawała się z nim nigdy i przez następne kilkanaście lat towarzyszył jej wszędzie.

Na tym video są moje dzieci, bawiące się z naszymi psiakami. Victoria ma siedem lat, Kuba pięć i oczywiście Victoria ma w ręce swoją pierwszą i najcenniejszą zabawkę.

<object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/pooLmvXDdjw&hl ... ram><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/pooLmvXDdjw&hl=en_US&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>

Gdy przyszedł czas na przyjęcie Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, pojechaliśmy do Polski. Nasza córeczka, prawdę mówiąc, zawstydzała swoje krakowskie koleżanki i kolegów, bo choć była od nich młodsza o rok, zawsze pierwsza znała odpowiedź na wszystkie pytania księdza. Ale pewnego dnia, gdy po jednej z Mszy w "białym tygodniu" i po spotkaniu z księdzem, wyszła z kościoła &#8211; jej oczy były mokre od łez. Nie wiedzieliśmy, co się stało, a ona tak szlochała, że nie mogła nam wytłumaczyć.

Dopiero w domu, gdy się trochę uspokoiła, powiedziała nam, że płacze, bo musi oddać swojego pieska biednym dzieciom w Afryce. Ale zrobi to, tylko jej smutno, bo go bardzo kocha. My za to nie rozumieliśmy nic, więc pytamy: "Kto ci kazał oddać pieska jakimś dzieciom?" A Victoria odparła" "Ksiądz nam powiedział, że powinniśmy zrobić taki prezent Panu Jezusowi i podzielić się tym, co mamy wartościowego z misjonarzami, którzy pomagają dzieciom w Afryce. A ja mam tylko jedną wartościową rzecz". Oczywiście śmiechu było co niemiara, a Victoria patrzyła na nas jak na wariatów. Ale gdy jej wytłumaczyliśmy, że księdzu wcale nie chodziło o pieska, ale o te pieniądze, które dostała od krewnych, łzy jej natychmiast wyschły i oddała wszystko, co do grosza, na misje Kościoła.

Wtedy trochę nam się zachciało płakać, bo to jednak było sporo kasy&#8230; ale zrobiliśmy tak, jak Wikunia chciała. Fakt, że może nie do końca zdawała sobie sprawę wtedy z wartości pieniędzy i nie wiem, czy dziś byłaby tak hojna (ale też, znając ją, nie zdziwiłbym się, gdyby się nic nie zmieniło), jednak jej gest był wspaniały nie dlatego, że oddała pieniądze, ale dlatego, że gotowa była oddać pieska, który był dla niej wszystkim. Całym majątkiem, jaki ceniła i jaki posiadała na własność.

A że ten gest spowodował jej płacz, żal? To tylko zwiększa jej zasługę. Bo czasem boli, gdy trzeba wszystko oddać Bogu. Nikt nie powiedział, że to ma być łatwe. Ubogiej wdowie z pewnością żal było tych ostatnich pieniążków. To była jej nadzieja, a jednak całą nadzieję oddała Bogu. I nim zaczęła ją pokładać. Pewnie i tej kobiecie, którą niektórzy utożsamiają z Marią Magdaleną, choć nie mamy na to dowodów, żal było i flakoniku i drogiego olejku. Ale pokochała tego Nauczyciela, który tak wspaniale i tak pewnie niezrozumiale do końca nauczał o miłości. Oddała mu się cała, oddała mu wszystko, co miała. Nic nie zatrzymując dla siebie. Wikunii też było żal. Ale, bez żadnych namów z naszej strony, była gotowa oddać wszystko, o co ją Pan Jezus prosił. Nawet, gdy jej małe serduszko bolało z żalu.

A my? Może i my byliśmy jak Victoria, ale nam się z tego "wyrosło"? Czy jesteśmy gotowi wszystko oddać Bogu? Nawet nasze najbardziej intymne sprawy? Czy może Bóg ma do nas dostęp tylko do pewnej granicy? Którą na przykład są drzwi sypialni? Albo konto bankowe? Albo jeszcze coś innego?

"Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego."
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ