Żeby było zupełnie jasne, nie twierdzę, że jest kłamcą ten brat, z którym prowadzę tam dyskusję. Uważam go co najwyżej za ofiarę kłamstw, jakimi się on karmi na portalach Bractwa i blogach innych "tradycjonalistów". Uważam tak, bo już kiedyś miałem z nim wymianę zdań na temat przyjmowania Eucharystii na rękę.
Napisał on w swoim blogu, jakoby święty Bazyli uczył, że należy Jezusa przyjmować do ust. <a href="viewtopic.php?t=1283">Sprawdziłem</a>, znalazłem list Bazylego, przetłumaczyłem z angielskiego, poprosiłem kogoś, kto zna grekę i łacinę, by przetłumaczył go z tych języków – i jakby na to nie patrzyć, jest oczywiste, że Bazyli pisze nam, że w jego czasach powszechną formą przyjmowanie Jezusa w Eucharystii było przyjmowanie na rękę. Zatem strony i blogi "tradycjonalistów" kłamią.
Jakoś nie zauważyłem, by po moim małym "śledztwie" którykolwiek z portali Bractwa zamieścił sprostowanie, by którykolwiek z braci z "Frondy" upominał się o napisanie prawdy… ale może przegapiłem. Nie śledzę ich stron religijnie, tak jak niektórzy z moich "frondowych" przyjaciół. I nie o tym dziś piszę.
Dziś chciałem tylko napisać, że brat ten, używający pseudonimu Hope236, zwrócił mi uwagę, że Papież Pius XI w swej encyklice naucza, że modlitwa Jezusa z 17. rozdziału Ewangelii Janowej już się wypełniła, więc błędem jest używać cytatu z tej Ewangelii jako argumentu na to, że potrzebujemy się modlić o jedność chrześcijan.
Wkleił mi on fragment tej encykliki, ale wcale mnie to nie przekonało. Ponieważ z doświadczenia wiem, że każdy tekst bez kontekstu to zaledwie pretekst, więc przeczytałem całą tę encyklikę.
Przeczytałem i zdumiałem. Przeczytałem drugi raz i nawet trzeci. To dlatego, że po pierwsze jest krótka, po drugie bardzo pouczająca, a po trzecie moja głowa jest całkiem do kitu. W przeciwieństwie do osób hojniej obdarzonych ode mnie przez Pana Boga, ja mam potworne problemy z zapamiętaniem czegokolwiek. Czasami muszę zatem czytać po kilka razy jakiś tekst, by się "wgryzł" w mój "rozmagnesowany" mózg.
Zdumiałem nie tylko dlatego, że wcale nie znalazłem tam niczego z sugerowanych przez Hope236 idei Papieża. Ogarnęło mnie zdumienie, bo czytając to, co on mi zacytował, ale w szerszym kontekście, zobaczyłem, że Papież po pierwsze mówi tam o czymś zupełnie innym, a po drugie zauważyłem, że ta encyklika wręcz namawia, i to wprost, bardzo wyraźnie, do modlitw o jedność chrześcijan. Zatem mamy bardzo podobną sytuację do tej z listem świętego Bazylego. "Tradycjonaliści" używają jej by nas przekonać do swych pomysłów, sprzecznych z nauczaniem Kościoła, zupełnie przekręcając jej sens i narzucając nam całkiem błędną interpretację.
Do tej myśli wrócę jeszcze na zakończenie, teraz chciałby zacytować niektóre fragmenty tej wspaniałej encykliki. I zadedykować je naszym braciom "tradycjonalistom". Chciałbym je im zadedykować, bo słowa tej encykliki powinny spowodować, że nie będą oni spać spokojnie, dopóki z całym sercem nie powrócą do pełnej jedności z Kościołem. Nie na ich warunkach, nie z ich zastrzeżeniami, ale bezwarunkowo i natychmiast.
Oczywiście stać się to może tylko wtedy, gdy uznają nauczanie Papieża za prawdziwe. Ale skoro to oni sami szeroko używają tej encykliki jako argumentu przeciw ekumenizmowi, skoro cytują ją na swych portalach, blogach i forach, to chyba uważają jej nauczanie za prawdziwe i autorytatywne. Czyż nie tak? Zatem powinni go przestrzegać?
Przecież to oni zarzucają nam, "posoborowym katolikom", że my przestaliśmy po Soborze Watykańskim Drugim postępować według nauczania wcześniejszych encyklik. A oni, rzekomo, pozostają "zawsze wierni". Zatem… niech udowodnią to teraz i niech postępują tak, jak im, i nam, nakazuje Papież Pius XI.
Po każdym fragmencie dodam i ja parę słów komentarza.
"Jednorodzony Syn Boga ustanowił na ziemi swój Kościół. A więc sądzimy, że ci, którzy mienią się chrześcijanami, nie mogą nie wierzyć, że Chrystus ustanowił Kościół i to jedyny. […] Ten tak cudownie ustanowiony Kościół nie mógł po śmierci swego Założyciela i Apostołów, tych pierwszych pionierów swego rozpowszechnienia, upaść lub być obalonym, boć przecie Jego zadaniem było, wszystkich ludzi, bez różnicy czasu i przestrzeni doprowadzić do zbawienia: "Euntes ergo docete omnes gentes" ("Idźcie przeto i nauczajcie wszystkie narody"). Czyż więc Kościołowi w jego ciągłym, nieprzerwanym wypełnianiu swego przeznaczenia może zabraknąć skutecznej siły, skoro go przecież sam Chrystus wciąż wspomaga, On, który uroczyście przyobiecał: "Ecce vobiscum sum omnibus diebus, usque ad consumationem saeculi" ("Oto jestem z wami po wszystkie dni, aż do końca świata")? Nie może więc być inaczej, jak tylko, że Kościół Chrystusa nie tylko dzisiaj ale i po wsze czasy, istnieje, lecz musi być z konieczności ten sam, jak był za czasów Apostołów, chyba, że ktoś powiedziałby – co nie daj Boże – że! Chrystus Pan nie sprostał swym zamiarom, lub też, że pomylił się wówczas, gdy zapewniał, że bramy piekieł nigdy go nie zwyciężą."
No właśnie. Sam bym lepiej tego nie ujął. Ale, bracia moi, Papież wyraźnie pisze: "po wsze czasy", a nie "do Drugiego Soboru". Pisze też, że nie daj Boże, by ktoś powiedział, że Chrystus Pan nie sprostał swym zamiarom, lub też się pomylił, gdy zapewniał, że bramy piekieł nigdy Kościoła nie zwyciężą. Mógłbym wręcz żartobliwie stwierdzić, że Papież Pius XI chyba czyta mojego bloga. Ale chodźmy dalej.
Kolejny cytat, następujący zaraz po tym powyższym, był argumentem, jakiego użył Hope236, zaznaczając, jakoby Papież nauczał, że jedność chrześcijan już jest faktem. Zatem nie ma potrzeby modlitw o jedność, a nawet jest to zabronione. Jednak Papież tu wcale o tym nie mówi. Mówi natomiast o tym, że cytatu z Ewangelii Jana nie można używać jako argumentu, że nie istniał kiedykolwiek, albo nie istnieje teraz, jeden Kościół, posiadający pełnię prawdy:
Nic tu nie ma o jedności chrześcijan, ale jedynie o jedności "wiary i kierownictwa Kościoła", będącej "znamieniem prawdziwego i jedynego Kościoła Chrystusa"."W tym miejscu należy objaśnić i usunąć błędne zapatrywania, na których wspiera się cała podstawa tych spraw i to różnorodne wspólne dążenie niekatolików ku zjednoczeniu chrześcijańskich Kościołów, o czym była mowa. Inicjatorzy tej idei prawie wciąż przytaczają słowa Chrystusa: "Ut omnes unum sint… Fiet unum ovile et unus pastor" (Aby wszyscy byli jedno… Jedna niech będzie owczarnia i jeden pasterz), ale w ten sposób, jakby te słowa wyrażały "życzenie i prośbę, które mają się dopiero spełnić. Są bowiem zdania, że jedność wiary i kierownictwa – co jest znamieniem prawdziwego i jednego Kościoła Chrystusa – nigdy poprzednio nie istniała i dzisiaj także nie istnieje."
Fragment ten uświadamia nam dobitnie, że tej jedności chrześcijan nie ma, skoro są jacyś "inicjatorzy idei zjednoczenia chrześcijańskich kościołów", których Papież potępia:
Kolejny fragment dedykuję tym wszystkim, którzy podekscytowani rozmowami Bractwa ze Stolicą Apostolską już spekulują na temat tego, ile uzyskają ustępstw i jak Kościół się nagnie, by ich usatysfakcjonować:"Mówią, że należy więc dawne sprawy sporne i różnice zdań, które po dziś dzień są kością niezgody wśród rodzin chrześcijańskich, pozostawić na boku, z innych zaś nauk ulepić i przedłożyć wspólna regułę wiary, której wyznawanie zbratałoby wszystkich i przez co wszyscy czuliby się braćmi. Rozmaite zaś Kościoły i wspólnoty po połączeniu się w ogólny związek miałyby możność przeciwstawić się poważnie i skutecznie naporowi niewiary. Oto, Czcigodni Bracia, ich wspólne zapatrywania."
W tych warunkach oczywiście ani Stolica Apostolska nie może uczestniczyć w ich zjazdach, ani też wolno wiernym zabierać głosu lub wspomagać podobne poczynania. Gdyby to uczynili, przywiązaliby wagę do fałszywej religii chrześcijańskiej, różniącej się całkowicie od jedynego Kościoła Chrystusa. Czyż możemy pozwolić na to – a byłoby to, rzeczą niesłuszną i niesprawiedliwą, by prawda, a mianowicie prawda przez Boga objawiona, stała się przedmiotem układów? Chodzi tu o ochronę objawionej prawdy.""… przecież nie ma ani jednego, któremu przez myśl by przeszło poddać się posłusznie w nauce i kierownictwie Namiestnikowi Jezusa Chrystusa. W międzyczasie oświadczają, że chcą wprawdzie rokować z Kościołem Rzymskim, lecz z zastrzeżeniem równości wzajemnych praw, to znaczy jako równouprawnieni. Gdyby jednak mogli rokować, to bez wątpienia w rokowaniach dążyliby do takiej umowy, która umożliwiłaby im trwanie przy tych zapatrywaniach z powodu których błąkają się jeszcze ciągle poza jedyną owczarnią Chrystusa.
Powyższe słowa Papież kieruje do protestantów. Członkowie Bractwa, przyznaję, to troszkę inna sytuacja. Stąd zapewne i zgoda na pertraktacje. Jednak samo przesłanie pozostaje takie sama: To nie Kościół się musi nagiąć. Kościół musi chronić objawioną prawdę, a Bractwo musi tę prawdę w pełni zaakceptować. Innej drogi nie ma.
Sama idea jest taka sama, jak w ekumenicznych dialogach. Dziwne, że bracia "tradycjonaliści" tego nie widzą. I nie zarzucajcie mi kolejny raz, że Was stawiam w jednym szeregu z protestantami. Nie o tym teraz piszę. Piszę o pewnej nadrzędnej zasadzie, którą naucza wyraźnie Pius XI. Mianowicie, że Kościół nie może zbłądzić, a wszyscy, którzy go opuszczają, połączyć się mogą tylko pod jednym warunkiem: Przyjęcia w pełni i bezwarunkowo nauki Kościoła.
Papież w bardzo ostrych słowach napomina tych, którzy twierdzą, że Kościół mógłby pobłądzić:
Czyli każdy, kto twierdzi, że nauka Apostołów zginęła, kto twierdzi, że nauka Jezusa zatraciła w Kościele swą skuteczność i wartość – bluźni. Jeżeli więc te słowa Papieża były prawdziwe gdy je pisał, to czyż nie są prawdziwe dzisiaj?"Jezus Chrystus wysłał swych Apostołów na cały świat, by wszystkim narodom głosili radosną wieść, i chciał, by ich uprzednio dla uniknięcia wszelkiego błędu, Duch Święty wtajemniczył w całą prawdę. Czy nauka Apostołów zupełnie zginęła, lub też kiedykolwiek została przyćmiona w Kościele, którym rządzi i którego chroni sam Bóg? Jeśli jednak nasz Zbawiciel wyraźnie ustanowił, by Jego Ewangelia głoszona była nie tylko za czasów Apostolskich, ale i w przyszłych czasach, czyżby treść wiary mogła z biegiem stuleci ukształtować się tak mglisto i nie pewnie, że dzisiaj ścierpieć by trzeba było nawet sprzeczne ze sobą zapatrywania? Gdyby się tak rzecz miała, to trzeba by również powiedzieć, że stąpienie Ducha Świętego na Apostołów i ciągłe przebywanie tegoż Ducha św. w Kościele, ba – nawet, że nauka samego Jezusa Chrystusa od wielu stuleci zatraciła zupełnie swą skuteczność i swą wartość. Takie twierdzenie byłoby bluźnierstwem."
Niektórzy tutaj wyciągną argument, że SV2 nie był dogmatyczny, że to tylko takie pastoralne nauczanie, którego nikt tak naprawdę nie musi słuchać, a skoro pastoralne, to nieważne, tym bardziej, że doprowadziło do upadku wiary, moralności, itd., itp. Ale i na te, zresztą całkiem bzdurne zarzuty znajdziemy odpowiedź z Papieskiej encyklice:
Nie ma dla katolika "zasadniczych i nie zasadniczych prawd wiary". Jak Papież czegoś naucza, jak nauczają czegoś biskupi "pozostający w styczności z Papieżem", to chrześcijanin ma obowiązek w to wierzyć i to przyjmować. I to nie tylko tysiąc, czy sto lat temu, ale dzisiaj także:"Co się zaś tyczy artykułów wiary, to bezwarunkowo nie dozwolona jest różnica, która chciano zaprowadzić między tzw. zasadniczymi a nie zasadniczymi punktami wiary, jak gdyby pierwsze z nich musiały być uznane przez wszystkich, natomiast te drugie mogłyby pozostać do swobodnego uznania wiernych. Nadnaturalna cnota wiary ma swą przyczynę formalną w autorytecie objawiającego Boga i nie dopuszcza podobnej różnicy. Dlatego wszyscy prawdziwi chrześcijanie równie wierzą w tajemnicę Przenajświętszej Trójcy, jak i w Niepokalanie Poczęcie Bogarodzicy, i z równą wiarą odnoszą się do Wcielenia Chrystusa, jak do nieomylności Papieża Rzymskiego, tak jak ją Sobór Watykański określił."
Czyż wiara ich w te przytoczone artykuły wiary ma być mniej silną i pewną dlatego, że Kościół jeden z tych artykułów w tym, inny zaś w owym, może niedawnym czasie uroczystym dekretem ostatecznie określił? Czyż Bóg ich wszystkich nie objawił? Chociaż urząd nauczycielski Kościoła – który według planu Boga ustanowiony został na ziemi w tym celu, by prawdy objawione utrzymane były po wsze czasy nieskażone i łatwo, a pewnie przedostawały się do wiadomości ludzi – wykonywany jest dzień w dzień przez Papieża i przez pozostających z Nim w styczności biskupów, to jednak zdaniem tego urzędu jest celowo przystępować w uroczystej formie i w uroczystym dekrecie do określenia pewnych artykułów, jeśli wyniknie konieczność skuteczniejszego przeciwstawienia się błędom i atakom innowierców, lub też, gdy chodzi o to, by w jaśniejszy i głębiej ujęty sposób wpoić wiernym pewne punkty nauki świętej.
Komentarza chyba nie trzeba. Ale jest więcej:"Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli. Powtarzamy, by powrócili do jednego Kościoła Chrystusa, który jest wszystkim widomy i po wsze czasy, z woli Swego Założyciela, pozostanie takim, jakim go On dla zbawienia wszystkich ludzi ustanowił. Mistyczna Oblubienica Chrystusa przez całe wieki pozostała bez zmazy i nigdy też zmazy doznać nie może."
A na koniec, choć słowa te nadal dedykuję braciom z Bractwa, polecam je także nam wszystkim, w tym Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan. Jak z nich widać wyraźnie, Papież nie tylko nie potępia modlitw o jedność , ale wręcz do nich wzywa:"Kto więc nie jest z Kościołem złączony, ten nie może być Jego członkiem i nie ma łączności z głową.- Chrystusem. W tym jednym Kościele Chrystusa jest i pozostanie tylko ten, kto uznaje autorytet i władzę Piotra i jego prawnych następców, słuchając i przyjmując ją. Czyż Rzymskiemu Papieżowi, najwyższemu Pasterzowi dusz, nie podporządkowali się przodkowie tych, którzy zaplątali się w błędne nauki Focjusza i tzw. reformatorów? Synowie opuścili – niestety – dom ojcowski, lecz dom się nie rozpadł i nie zginął, gdyż w nieustannej pomocy Boga ma swą ostoję. Niechajże powrócą do wspólnego Ojca, który ich przyjmie z całą miłością, nie pomnąc na krzywdy, jakie wyrządzili poprzednio Stolicy Apostolskiej. Jeśli, jak to wciąż powtarzają, pragną z Nami i z naszymi się połączyć, dlaczegoż nie powracają jak najśpieszniej do Kościoła, "tej Matki i Mistrzyni wszystkich wierzących w Chrystusa?".Niechaj usłyszą, co mówi Laktancjusz: "Tylko… katolicki Kościół – wola on – przestrzega prawdziwej wiary. On jest świątynią Boga. Kto do niego nie wstąpi, lub go opuszcza, ten zdała od nadziei życia i zbawienia".
To tyle cytatów z encykliki. Całość można przeczytać <a href="http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP ... ">TUTAJ</a>. A ja, powracając do tego, o czym pisałem na wstępie, chciałem zilustrować, jak wykrętne są niektóre komentarze braci z Bractwa. Na pewnym znanym i popularnym blogu, po wpisie mającym udowodnić rzekome nieistnienie już prawdziwego Kościoła, z odpowiednio dobranym cytatem z encykliki, którą tu omawiamy, autor napisał taki komentarz:"Do Stolicy Apostolskiej ustanowionej w tym mieście, którą Książęta Apostołów, Piotr i Paweł, krwią swą uświęcili, do Stolicy Apostolskiej, powiadamy, do korzenia i Matki Kościoła katolickiego niechaj zbliżą się synowie odłączeni, nie w tej myśli i nadziei, że Kościół Boga Żywego, ten filar i podpora prawdy" poświęci czystość wiary i cierpieć będzie ich błędy, lecz po to, by oddać się w opiekę Jego urzędu nauczycielskiego i Jego kierownictwa. Oby Nam dane było to szczęście, którego nie doczekało się wielu z Naszych poprzedników, byśmy mogli z ojcowską miłością uściskać synów, nad których odłączeniem się z powodu nieszczęsnego rozbratu głęboko ubolewamy. […] W tej ważnej i doniosłej sprawie prosimy o wstawiennictwo Najświętszej Dziewicy Maryi, Matki Łaski Bożej, Zwyciężczyni wszystkich herezji i Wspomożenia Wiernych i wzywamy wszystkich chrześcijan, by się do Niej modlili, aby Ona przez swe wstawiennictwo dała Nam doczekać się jak najprędzej tego upragnionego dnia, w którym ludzie pójdą za głosem Jej Boskiego Syna i "zachowają jedność ducha węzłem pokoju".
Wiecie, Czcigodni Bracia, jak bardzo tego pragniemy i niechaj się o tym Nasi synowie dowiedzą, nie tylko katolicy, lecz także ci, co się od Nas odłączyli. Jeśli w kornej modlitwie błagać będą o światło Nieba, to z pewnością poznają jedyny prawdziwy Kościół Jezusa Chrystusa i wstąpią do Niego, łącząc się z Nami w doskonałej miłości. W tej nadziei na znak łaski Bożej i w dowód Naszej ojcowskiej przychylności udzielamy Wam, Czcigodni Bracia, Waszemu duchowieństwu i ludowi z serca Naszego błogosławieństwa Apostolskiego.
Dan w Rzymie, u św. Piotra, 6 stycznia, w uroczystość Zjawienia się Pana Naszego, Jezusa Chrystusa, w roku 1928, w szóstym roku Naszego Pontyfikatu.
PIUS PP. XI"
Dla mnie jest to zdumiewające. Albo oni są naprawdę zupełnie zaślepieni, albo manipulują na potęgę. Jak można udowadniać przy pomocy encykliki, która wyraźnie naucza, że od czasów Jezusa, po wsze czasy istnieje jeden, nieomylny, prawdziwy, bez skazy i widzialny Kościół Katolicki, że "posoborowy Kościół" tej jedności nie posiada? To co według nich pozbawiło Kościół tej jedności? W myśl nauczania papieża, oczywiście?"Na koniec, dokonując pewnego podsumowania przedstawionego zagadnienia, można zastanowić się nad niezwykle istotną kwestią, która ukazuje się naszym oczom. Skoro prawdziwym Kościołem Chrystusa jest ten, który posiada wszystkie wspomniane wyżej cechy, między którymi jest i widzialna jedność, to czym jest posoborowy Kościół Vaticanum II, który owej jedności nie posiada?"
Papież pisał swoją encyklikę w okresie międzywojennym. Lata całe po wszelkich herezjach, schizmach, po tragedii reformacji. Ale słusznie zauważa w niej, że to nie ma żadnego wpływu na to, że prawdziwy i bez skazy Kościół istnieje. I to od czasów apostolskich. Każdy może odejść od Kościoła, może też do Niego powrócić, ale błędem jest twierdzenie, że nie istnieje w jakimkolwiek czasie prawdziwy i niepodzielny Kościół Chrystusowy.
I właśnie ta encyklika jest użyta, by wykazać, że nagle, po SV2, coś się zmieniło. Nagle jest prawdziwy rozłam. Nagle bramy piekielnie przemogły Kościół, bo garstka nawiedzonych pyszałków tak stwierdza. I choć ich stwierdzenie zaprzecza nauczaniu papieskiemu, to dla nich nie ma to znaczenia. To tym gorzej dla Papieża. To weźmiemy jego encyklikę, wyciągniemy z niej jakiś akapit, skomentujemy odpowiednio, i już będzie spreparowany "dowodzik".
A świat rządzi się swoimi prawami. Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się nagle dla niektórych prawdą. Kto dziś ma czas na czytanie całych encyklik. Ludzie zaczną cytować fragmencik, zaczną cytować komentarze i za chwile cały Internet będzie pewien, że Bractwo ma rację, a Kościół – nie.
Cóż, tak się składa, że są jeszcze tacy, którzy mają czas, albo go znajdują, by się przyjrzeć temu, co rzeczywiście Papież napisał. I im bardziej poznaję nauczanie Kościoła, tym bardziej jestem dumny, że jestem katolikiem. Posoborowym, przedpoborowym, tradycyjnym i nowoczesnym. I widzę wyraźnie, że jest tylko jedna nauka Kościoła, niezmienna od dwóch tysięcy lat. A tym, którzy twierdzą inaczej, dam radę: Spędzajcie mniej czasu na blogach i stronach ludzi, którzy Wami manipulują, a więcej ucząc się tego, czego Kościół rzeczywiście naucza. Będzie to z pewnością z pożytkiem dla nas wszystkich.
Czego, w tym Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan, serdecznie Wam i sobie życzę.