Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan

Teksty jakie zamieściłem w tym roku na swoich blogach: www.polonus.alleluja.pl, www.polon.us, www.hiob.us i www.jaskiernia.com
Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan

Post autor: hiob » 14-01-06, 01:00

Słuchając dzisiejszej mszy w radiu zauważyłem ciekawe zestawienie czytań. Pierwsze czytanie, z Pierwszej Księgi Samuela, mówi nam o wyborze pierwszego króla narodu wybranego. Co prawda nie było wolą Boga, żeby Izrael miał króla. To On sam, Bóg, jest Królem Królów i władcą Izraela. Ponieważ jednak naród izraelski odrzucił takie zrozumienie swojej odrębności i specjalnego statusu i chciał, żeby u niego było "tak jak to jest u innych narodów" (1 Sm 8,5b), Bóg wysłuchał tej prośby i sam wybrał kandydata:

Był pewien dzielny wojownik z rodu Beniamina - a na imię mu było Kisz, syn Abiela, syna Serora, syna Bekorata, syna Afijacha, syna Beniamina. Miał on syna imieniem Saul, wysokiego i dorodnego, a nie było od niego piękniejszego człowieka wśród synów izraelskich. Wzrostem o głowę przewyższał cały lud. […]Kiedy Samuel spostrzegł Saula, odezwał się do niego Pan: Oto ten człowiek, o którym ci mówiłem, ten, który ma rządzić moim ludem. (1 Sm 9,1-2, 17)

Ponieważ był to człowiek wybrany przez Boga, niewątpliwie miał wiele zalet. Musiał być wierny Bogu, głęboko wierzący, sprawiedliwy i prawy. Nie dla urody przecież go wybrał Bóg. Ale Saul nie pozostał wierny Bogu. Nie słuchał proroków i jeszcze do tego w niesławie zakończył swe życie, popełniając samobójstwo.

Czytanie z Ewangelii Świętego Marka mówi nam o przypadku zupełnie przeciwnym: Człowiek grzeszny, znienawidzony przez swych braci, urzędnik okupanta, być może pobierający, jak powszechnie wtedy uważano, znacznie więcej podatków niż wymagał Rzym, na zawołanie Pana staje się Jego uczniem, apostołem, później opisuje swym braciom i nam Jego życie i na koniec umiera za wiarę i Jezusa. To historia powołania Lewiego, syna Alfeusza, znanego nam także pod imieniem Świętego Mateusza:

Jezus wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. A przechodząc, ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Było bowiem wielu, którzy szli za Nim. Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami? Jezus usłyszał to i rzekł do nich: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. (Mk 2,13-17)

Jest ciekawa anegdota mówiąca o tym, jak Leonardo Da Vinci malował Ostatnią Wieczerzę:

<font color=purple>Szukając modela do postaci Jezusa znalazł pięknego i pobożnego chórzystę w pobliskiej bazylice, imieniem Pietro Bandinelli. Nie mógł jednak przez cale lata znaleźć odpowiedniej osoby, która posłużyłaby mu za model Judasza. W końcu, po latach poszukiwań, w dzielnicach nędzy, rozpusty i w więzieniach, zobaczył osobę, która idealnie nadawała się na Judasza Iskariotę. Za sumę 30 sztuk srebra ten wyrzutek społeczeństwa zgodził się na pozowanie. Jednak wielki Leonardo malując miał cały czas wrażenie, że postać ta jest mu w jakiś sposób znajoma. Zapytał go więc o imię i o to, czy oni się już kiedyś nie spotkali. "Pietro Bandinelli" &#8211;Odpowiedział model. "I spotkaliśmy się już kiedyś. Tutaj, w tym studio. Pozowałem ci, Panie, do postaci Jezusa z Nazaretu".

Oczywiście nie wiem, czy to prawdziwa historia. Podejrzewam, że pewnie nie do końca. Ale ilustruje ona doskonale, co grzech może zrobić nie tylko z naszą duszą ale nawet z naszym wyglądem, z naszym ciałem.

Przykłady te pokazują nam, że nasze życie jest drogą. Jest procesem. Nie jest to droga łatwa i Słowo Boże tego przed nami nie ukrywa: Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują. (Mt 7,13-14) Zbawienie, stan Łaski uświęcającej można utracić. Nie powinniśmy być nigdy zbyt pewni siebie, bo kudłaty tylko na to czeka. Jezus uprzedza:

Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. (Mt 24,11-13)

Czyli, wynika z tego, ten kto nie wytrwa do końca, nie będzie zbawiony. Wielki święty, teolog i misjonarz, Święty Paweł, tak o tym pisze: Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali. (1 Kor 9,24) Nie wystarczy dobrze wystartować, trzeba wyścig także ukończyć.

Piszę o tym w kontekście tygodnia modlitw o jedność chrześcijan, który zaczyna się 18. stycznia. Jak pewnie wiecie, jedność chrześcijan leży mi bardzo na sercu. Jest to jedna z rzeczy, o jakie modlę się każdego dnia. Wiele osób pewnie zapyta dlaczego. Dla wielu nie wydaje się być rozbicie chrześcijaństwa żadnym problemem. Co więcej bardzo często bracia odłączeni, protestanci, chrześcijanie ewangeliczni posiadają głębszą wiarę, bardziej żyją Bogiem na co dzień i dają lepsze świadectwo chrześcijaństwu, niż przeciętny katolik. Na czym więc polega problem?

Otóż polega on na tym, że nawet jak ktoś sam szczerze szuka Boga, to szczerze może pobłądzić. Naszym celem jest zbawienie, osiągnięcie Nieba. Tymczasem wiele denominacji chrześcijańskich uczy takiego chrześcijaństwa, które wręcz zamyka drogę do zbawienia. Waśnie choćby doktryna "Raz zbawiony, zawsze zbawiony". Bardzo wiele kościołów uczy takiego zrozumienia nauki Jezusa. Uczą, że jak raz się Go przyjęło za swego Pana i Zbawiciela, to nie ma praktycznie żadnego znaczenia, jak się żyje, co się robi, czy się wybiera drogę wąską i ciasną bramę, czy nie. Zbawienie ma się jak w banku.

To bardzo ponętna nauka. Nie trzeba by się martwić niczym, uważać, żeby nie zgrzeszyć, spowiedź nie ma sensu. Robi się co chce, bo się zaakceptowało Jezusa jako swego Zbawiciela. Zbawienie przecież jest darem, nie można na nie zapracować, prawda? Prawda, ale&#8230; Ten dar możemy przyjąć i możemy go odrzucić. A nie przyjmujemy go pustymi deklaracjami, ale właśnie uczynkami. Jezus wyraźnie powiedział:

Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. (Mt 7,21)

i w innym miejscu:

Czemu to wzywacie Mnie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co mówię? (Łk 6,46)

Sam Święty Paweł, który niewątpliwie przyjął Jezusa za swego Pana i Zbawiciela, nie był pewny swego zbawienia. Napisał on:

Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. (1Kor 4,4)

Nie "wykręcajmy więc rąk" Bogu, narzucając Mu nasze teorie. On i tak się nimi nie przejmie. Bóg dał nam Słowo Boże, które nam mówi, jak osiągnąć zbawienie. Dał nam też Kościół, który to Słowo bezbłędnie interpretuje. Dlatego to właśnie jedność chrześcijan jest taka ważna.

Na górze strony www.polon.us są linki do wywiadów ze Scottem Hahnem, Thomasem Howardem, link do artykułu Karla Keatinga "Katolicy i Fundamentaliści". Polecam je serdecznie. Prawdziwy ekumenizm polega nie na spotkaniu się w połowie drogi, na ustępstwach z każdej strony, ale na wspólnym dojściu do Prawdy. Na wspólnym poznaniu prawdziwego Jezusa, bo przecież tylko On jest "Drogą, Prawdą i Życiem". I to właśnie Jemu tak zależało na naszej jedności. On sam, tuż przed oddaniem za nas wszystkich życia, tak się modlił do Ojca:

Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. (J 17, 20-23)

Czyli nie tylko za apostołami prosił Jezus, za tymi, którzy bezpośrednio słyszeli Jego glos, ale i za nami, za tymi, którzy dzięki apostołom wierzymy w Jezusa. Ale Jezus wyraźnie pragnie, abyśmy stanowili jedno, jak Ojciec w Synu, a Syn w Ojcu. Jezus powiedział Filipowi:

Odpowiedział mu Jezus: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. (J 14, 9-10)

Czy patrząc na te setki różnych denominacji, o tak różnych doktrynach, naukach i wierzeniach, walczące ze sobą i oskarżające się o herezje, można dostrzec Jezusa? Czy świat, patrząc na naszą "jedność" może poznać, że to Bóg w Niebie posłał Jezusa? Zapewne w Polsce jest lepiej. Ta jedność jeszcze istnieje. Nie wątpię, że Polska jest najbardziej katolickim, chrześcijańskim państwem Europy. Może Filipiny są podobne, nie wiem, nie byłem tam. Może jakieś państwo południowoamerykańskie. Ale w Europie na pewno nie ma podobnego. Ale przecież i w Polsce widać rozłamy w chrześcijaństwie, rozwój sekt, napływ misjonarzy z Ameryki, starających się ten rozłam powiększyć i nie da się ukryć, że w samym Kościele nie brak zgrzytów, rebelii, wymawiania posłuszeństwa biskupom i prymasowi.

Moja perspektywa jest inna, bo mieszkam w mieście, w którym jest 800 kościołów, ale tylko 10 z nich jest katolickich. Jadąc do najbliższej parafii, mijam kilkanaście zborów, świątyń, domów zgromadzeń i kościołów należących do braci odłączonych. Nie chciałbym, żeby takie realia zaistniały w Polsce. Dlatego piszę o tym tygodniu jedności chrześcijan i proszę o modlitwę w tej intencji. Chodzi przecież o nasze zbawienie, o nasze dusze. A na koniec fragment Pierwszego Listu do Koryntian, który został wybrany przez Watykan jako tekst do rozmyślań na tegoroczny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan:

A ja nie mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do cielesnych, jako do niemowląt w Chrystusie. Mleko wam dałem, a nie pokarm stały, boście byli niemocni; zresztą i nadal nie jesteście mocni. Ciągle przecież jeszcze jesteście cieleśni. Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku? Skoro jeden mówi: Ja jestem Pawła, a drugi: Ja jestem Apollosa, to czyż nie postępujecie tylko po ludzku? Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. Ten, który sieje, i ten, który podlewa, stanowią jedno; każdy według własnego trudu otrzyma należną mu zapłatę. My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą. Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień /Pański/; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień. Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście. Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga. Zresztą jest napisane: On udaremnia zamysły przebiegłych lub także: Wie Pan, że próżne są zamysły mędrców. Niech się przeto nie chełpi nikt z powodu ludzi. Wszystko bowiem jest wasze: czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe; wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus - Boga.

(1 list do Koryntian 3:1-23, Biblia Tysiąclecia)
Ostatnio zmieniony 01-01-70, 01:00 przez hiob, łącznie zmieniany 2 razy.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan

Post autor: hiob » 20-01-10, 17:26

Dzisiaj zaczął się kolejny, coroczny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Sama idea wywołuje u wielu katolików, zwłaszcza tych "tradycjonalistycznych", przedsoborowych, wyraźny sprzeciw. Ale niesłusznie, albo nie do końca słusznie, bo sama idea ekumenizmu, czy nawet konkretnie Tygodnia Modlitw, wcale nie jest wymysłem Drugiego Soboru Watykańskiego, ani "Kościoła posoborowego".

Nie ma Kościoła posoborowego, ani przedsoborowego. Kościół jest jeden i nauka Kościoła jest jedna. Pomysł Tygodnia pochodzi od papieża Leona XIIi, który był Głową Kościoła na przełomie XIX i XX wieku i o potrzebie modlitwy o jedność chrześcijan napisał w 1897 roku w encyklice Satis cognitum. Zarządził tam, aby w tej intencji modlono się co roku przez 9 dni pomiędzy uroczystością Wniebowstąpienia a Niedzielą Pięćdziesiątnicy. W roku 1910 św. Pius X przeniósł te nabożeństwa na dni 18 &#8211; 25 stycznia.

Jednak i to nie u nich należy szukać źródeł ekumenizmu. Te bowiem znajdziemy nie gdzie indziej, niż w samej Biblii. To nasz Pan, Jezus, przed swą Męką, błagał Ojca o jedność wszystkich chrześcijan. Jego modlitwa jest wręcz wstrząsająca, zwłaszcza, gdy sobie uświadomimy, że On wiedział, co go wkrótce czeka. Wiedział, że nie tylko Jego Ofiara zostanie przez wielu odrzucona, ale też zdawał sobie sprawę z tego, że poprzez skłócenie Jego wyznawców inni nigdy nie uwierzą, że jest On Mesjaszem, Wcielonym Bogiem, Zbawicielem.

To my, także tu, na Frondzie, także na katolickich i chrześcijańskich blogach, forach i czatach, jesteśmy współodpowiedzialni za to, że wielu z naszych braci nigdy nie będzie zbawionych. To my jesteśmy winni tego, że oni odrzucili chrześcijaństwo. I z tego nas Bóg kiedyś rozliczy.

Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. ( J 17, 20-23, BT)

Jezus nie jest jedynym, który prosi o jedność. Dla Świętego Pawła także koncepcja różnych kościołów jest zupełnie obca i wręcz odstręczająca. Z oburzeniem pyta:

Myślę o tym, co każdy z was mówi: Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa. Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni? (1 Kor 12-13, BT)

Także do Efezjan Paweł woła:

Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.(Ef 4, 3-6, BT)

Czemu zatem te wszystkie sprzeciwy? Wydaje się to dość oczywiste. Dlatego, że dla niektórych ekumenizm polega na spotkaniu się z grupami innych chrześcijan, wzięciu się za ręce, zaśpiewaniu "Kumbaya" i rozejściu się do domu w poczuciu jakiegoś wyimaginowanego, dobrze spełnionego obowiązku.

Ale prawdziwy ekumenizm, ekumenizm bez kompromisów, nie ma nic wspólnego z takim pozornym działaniem. Prawdziwy ekumenizm przynosi rany, a często śmierć. Nie dosłownie, ale nie mniej realnie. Śmierć nas samych, naszej pychy, naszego błogiego ciepełka, naszych wyobrażeń. Niezależnie od tego, czy jesteśmy protestantami, czy katolikami.

Bo nie jest prawdą, że, patrząc z katolickiego punktu widzenia, musimy się upierać przy tym, że to "oni", protestanci, muszą się nagiąć i przyjść do prawdy, którą tylko "my" posiadamy. Nie jest to prawdą dlatego, że "my" także jesteśmy częścią problemu, a nie jego rozwiązaniem. A kto tego nie widzi, niech poczyta komentarze pod jakimkolwiek wpisem na "Frondzie", dotyczącym spraw wewnątrzkościelnych i komentowanym przez katolików. Obrzucanie się błotem, wyzywanie od heretyków, idiotów i potępionych &#8211; to często tylko najłagodniejsze epitety, jakimi się tu czasem traktujemy.

Jak zatem możemy oskarżać innych, jak sami nie jesteśmy w stanie dojść do jedności? Ale jak możemy dojść, skoro każdy z nas "wie", z całą pewnością, że to on ma rację? Jak? To chyba znowu oczywiste! Ktoś musi nam otworzyć serca i oczy. Ktoś musi nam dać łaskę, byśmy zobaczyli. I ten "ktoś" to nie jest żaden ARCYbiskup, żaden portal internetowy, żaden wymądrzający się trucker, ale sam Bóg.

A zatem nie ma innej drogi, niż modlitwa. Modlitwa o wypełnienie się woli Boga. O światło. O serce nie z kamienia, ale serce pełne miłości. O to, byśmy pragnęli zbawienia każdego człowieka. Każdego, nawet heretyka, nawet komunisty, nawet Michnika i nawet Tuska i Obamy. Zaryzykuję i pójdę dalej: Nawet "tradycjonalisty" i nawet "posoborowca". Byśmy pragnęli zbawienia każdego człowieka tak, jak pragniemy ( i jak często, jakże niesłusznie, jesteśmy już pewni) naszego zbawienia.

A wtedy, gdy już się staniemy ludźmi modlitwy, gdy już otworzymy nasze serca na Boga i dla Boga, jedność chrześcijan stanie się sama faktem. I nie będzie to żaden kompromis, bo nasz Bóg nie jest Bogiem kompromisów.

Przetłumaczyłem niedawno wykład Petera Kreefta na temat prawdziwego ekumenizmu, serdecznie polecam. Można go przeczytać <a href="viewtopic.php?t=940">TUTAJ</a>. Polecam też serdecznie wywiad i książkę Scotta Hahna, na temat jego drogi do Kościoła. Wywiad był zamieszczony oryginalnie na "Frondzie", a teraz jest dostępny <a href="viewtopic.php?t=716">na MOIM FORUM</a>.

Zapraszam do przeczytania powyższych tekstów, bo są ważne. Pokazują też, że ekumenizm nie jest brzydkim słowem i że nie musi i nie powinien być pozornym działaniem. Pokazuje także jak wielką cenę muszą niektórzy zapłacić za to, do czego ekumenizm ich prowadzi. Ale jeżeli chrześcijaństwo nie jest warte, by za nie oddać nasze życie, to z pewnością nie jest warte, by dla niego żyć.

PS. Postanowiłem nagrać ten felieton, a wynik tego godnego politowania eksperymentu &#8211; poniżej: :-)))
<object width="480" height="270">
<param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/VapZt4-I9qA&hl=en_US&fs=1&" />
<param name="allowFullScreen" value="true" />
<param name="allowscriptaccess" value="always" /><embed width="480" height="270" src="http://www.youtube.com/v/VapZt4-I9qA&hl=en_US&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true"></embed>
</object>
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 15-05-11, 11:31

Wrocilismy wlasnie z kosciola. Na mszy sw. ksiadz wyglosil kazanie, ktore niekoniecznie brzmialo: "Tydzien modlitw o jednosc chrzescijan". Ale w samej swojej istocie o ten temat sie otarlo.
Mowa byla o Dobrym Pasterzu - i o owczarni. Otoz my katolicy z racji przynaleznosci do Kpsciola jestesmy w tej owczarni, nasi bracia chrzescijanie z prawoslawia i z protestantyzmu rowniez maja przystep do tejze owczarni. A inni ludzie? Ze wzgledu na wiare w Jedynego Boga , Lud Mojzeszowy i ludy islamu, choc z innej owczarni, to u tego samego Pasterza.
A inne religie i niewierzacy? I oni, o ile w sercu swoim przestrzegaja prawa , prawa zapisanego przez Boga w kazdym czlowieku - Prawa milosci blizniego. Nie wiemy, jak to u Pana Boga sie odbywa, ale Dobry Pasterz zycie odal za kazda owce, ktora Jego jest, choc nie zawsze w Jego owczarni. Ale sam zapis, ze sie jest czlonkiem tej czy owej owczarni nie wystarcza w pelni . kazda owca musi zechciec glosu Pasterza posluchac i podazyc w Jego kierunku - tak, jak wychowanie, kultura, religia czy inne czynniki na to zezwalaja - wazne , aby calym sercem. I to wystarczy, gdyz Dobry Pastrz slyszy owce swoje, nawet gdy nieraz zagubione i cichym glosem wolaja.
Z najserdeczniejszymi pozdrowieniami - kon w owczarni (oby tylko nie byl wziety za czarna owce 8-)
konik

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan 2012

Post autor: hiob » 17-01-12, 19:28

Jutro zaczyna się kolejny Tydzień Modlitw i Jedność Chrześcijan. I jak co roku powraca pytanie: Jaki jest jego cel? To znaczy teoretycznie wszyscy wiemy jaki, ale jak to wygląda w praktyce?

Z lektury Biblii jednoznacznie wynika, że Kościół powinien być jeden. Że Bóg pragnie, by nie było żadnego rozdarcia, rozbicia między chrześcijanami. Wystarczy przytoczyć choćby te fragmenty Ewangelii i Listów Pawłowych:

Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. ( J 17, 20-23, BT)

Myślę o tym, co każdy z was mówi: Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa. Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni? (1 Kor 12-13, BT) Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.(Ef 4, 3-6, BT)Jak jednak te corocznie powtarzające się Tygodnie Modlitw zbliżają nas do jedności? "Po owocach ich poznacie". Zatem jakie są te owoce?
Wspólna Deklaracja o Usprawiedliwieniu była takim konkretem, ale też nie spowodowała jakiś masowych powrotów Luteran do jedności z Kościołem. Pewnie nie spowodowała żadnych powrotów, poza sporadycznymi, jednostkowymi przypadkami. Trochę większym sukcesem może się poszczycić <strong style="font-weight: normal;">Konstytucja Apostolska "Anglicanorum coetibus", dotycząca utworzenia ordynariatów personalnych dla członków Wspólnoty Anglikańskiej pragnących przystąpić do pełnej i widzialnej jedności z Kościołem Katolickim. Rozmowy z Lefebrystami też wydają się prowadzić donikąd, a ostatni komunikat Stałej Rady Konferencji Episkopatu Polski, choć jest potrzebnym sygnałem dla wiernych, raczej utwierdza rozłam spowodowany przez działalność księdza Natanka, niż przybliża moment jego powrotu do pełnej jedności z Kościołem.
To są jednak jakieś konkrety. Być może jeszcze nie nadszedł czas, by wydały one owoce. Są to jednak, moim zdaniem, kroki we właściwym kierunku. Ja jednak obawiam się, że dla wielu chrześcijan zaangażowanych w ruch ekumeniczny, być może nawet dla większości, celem nie jest odnalezienie za wszelką cenę prawdy i poddanie się tej prawdzie, ale jakieś pozyskanie stanu wzajemnej tolerancji i szanowania się i swych poglądów.
Nie mam nic przeciwko wzajemnemu szacunkowi, ale z tolerancją zawsze miałem problemy. Moim zdaniem Pan Jezus w ogóle nie był tolerancyjny. Prawdziwe chrześcijaństwo nie polega na tym, byśmy wszyscy się chwycili za ręce i razem zaśpiewali "Kumbaya". Nie chodzi też o to, byśmy się chwycili za łby. Chodzi po prostu o odszukanie prawdy i o pełne i bezwarunkowe zjednoczenie się w tej prawdzie. Albo, mówiąc precyzyjniej, w tej <span style="font-weight: bold;">Prawdzie, bo Prawdą jest Jezus.
Czy zatem mamy zaprzestać naszych wysiłków dlatego, że są tak mało owocne? "Żadną miarą!" Jeżeli już to powinniśmy te wysiłki zwielokrotnić. Jednak nie mogą one iść w kierunku kompromisów, czy rozwadniania naszych poglądów, naszej nauki, naszej doktryny. Nie chodzi o jedność za wszelką cenę, ale o jedność w Prawdzie. I jedność taka jest możliwa, ale tylko dzięki łasce, jaką nam Duch Święty może udzielić. Nie traćmy więc nadziei i róbmy swoje, modląc się o osiągniecie tego celu, a resztę zostawmy Bogu.
Przetłumaczyłem kiedyś wykład Petera Kreefta na temat prawdziwego ekumenizmu. Serdecznie go polecam. Peter Kreeft, filozof, apologeta, teolog, znawca literatury, wykładowca w Boston College, wydawany także w Polsce, sam został katolikiem na skutek tego, że jako młody człowiek, student, odnalazł Prawdę. Zdecydował się na ten krok dawno, pół wieku temu, gdy nikt jeszcze nie słyszał o ruchu ekumenicznym i gdy "przechodzenie na katolicyzm" było w Stanach czymś niezrozumiałym. Dzisiaj nikogo to już nie dziwi, ale wtedy, może poza przypadkami małżeństw mieszanych, było to coś niesłychanego. Wykład Kreefta jest <a href="http://www.fronda.pl/blogowisko/wpis/na ... ">TUTAJ</a>. Zapraszam.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Niosący Światło

Re: Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan

Post autor: Niosący Światło » 25-01-12, 17:36

Nie czytałem może zbyt wiele na ten temat ale mam pytanie. Czy kiedykolwiek jakieś dwa odłamy Chrześcijaństwa się połączyły?

Wojciech_Domini
Przyjaciel forum
Posty: 317
Rejestracja: 27-12-08, 13:04
Lokalizacja: Kraków

Re: Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan

Post autor: Wojciech_Domini » 25-01-12, 20:48

Pewnie że tak. Rok 1181 Kościół Maronitów(obecny w Libanie) pojednał się z Kościołem Katolickim. Nigdy od tamtej pory nie doszło do rozłamów w tym rycie.

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan

Post autor: hiob » 25-01-12, 23:26

Niosący Światło, były też inne przypadki. Wiele "unickich" Kościołów to są wspólnoty, które powróciły do jedności z Rzymem. United Methodist Church takze powstał z połączenia się dwóch denominacji. Cytat z wiki, http://en.wikipedia.org/wiki/United_Met ... 968_merger :

"1968 merger

On April 23, 1968, the United Methodist Church was created when the Evangelical United Brethren Church (represented by Bishop Reuben H. Mueller) and The Methodist Church (represented by Bishop Lloyd Christ Wicke) joined hands at the constituting General Conference in Dallas, Texas. With the words, "Lord of the Church, we are united in Thee, in Thy Church and now in The United Methodist Church" [17] the new denomination was given birth by the two churches that had distinguished histories and influential ministries in various parts of the world."

Jednak wśród protestantów jest to pewien "rodzynek". Tam normą jest rozpad, tworzenie nowych denominacji, a nie łączenie się.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ