Mormoni i Świadkowie

Teksty jakie zamieściłem w tym roku na swoich blogach: www.polonus.alleluja.pl, www.polon.us, www.hiob.us i www.jaskiernia.com
Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Mormoni i Świadkowie

Post autor: hiob » 26-01-10, 13:50

Często wiele czasu poświęcamy na dyskusje na temat różnic między poglądami "tradycyjnych katolików", a tych "posoborowych", czy też miedzy katolikami, a protestantami. Stosunkowo niewiele wiemy natomiast o sektach z pogranicza chrześcijaństwa. O Mormonach, o Świadkach Jehowy. Zobaczmy zatem, co by się stało, gdyby para misjonarzy mormońskich zapukała do drzwi mieszkania Świadków Jehowy? Rozmowa ta w założeniu ma być zabawna, ale i pouczająca. Nie wiem, na ile mi się ten zamiar uda, ale mimo to spróbuję. Rozmowa mogłaby wyglądać tak:

Pukanie do drzwi. Za drzwiami para elegancko ubranych mężczyzn. W ubrania wpięte identyfikatory. "Starszy Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych Dni Ostatnich". Jeden ma na imię Jack, drugi Bob. W rękach mają Księgę Mormona, a na ustach uśmiech. Ale gdy drzwi się otwarły, a w mieszkaniu ukazał się równie szeroko uśmiechnięty gentleman, z czasopismem “Strażnica" w ręce, uśmiech na twarzach starszych Jacka i Boba nieco przygasł.

"Proszę, wchodźcie, nie stójcie w drzwiach, zrobię herbatę" – zachęcał gospodarz. Goście weszli, usiedli na kanapie w salonie. Zaczęli rozmowę.

"Jestem starszy Jack, z Kościoła Jezusa Chrystusa…"

"Tak, wiem, umiem czytać" – przerwał gospodarz. "Powiedzcie mi, co sądzicie o sytuacji na Bliskim Wschodzie?"

"Prawdę mówiąc, panie…"

"Paul. Paul Donovan. Ale nazywajcie mnie Paul"

“Dobrze, Paul. Zatem, pozwól, ja Ci zadam kilka pytań. Czy zgodzisz się, że rodzina jest bardzo ważna w dzisiejszych czasach?"

"Oczywiście." Paul przytaknął. Dlatego właśnie przygotowujemy się całą rodziną do naszego wiecznego życia w raju na Ziemi. A Wy?"

Jack zamrugał oczami. "Prawdę mówiąc nie myślałem nigdy o tym w taki sposób"

"Może powinieneś?"

"Może. Ale powiedz mi, Paul, czy zgodzisz się, że dzisiejsze społeczeństwo próbuje zniszczyć samą istotę rodziny?"

"Oni chcą zniszczyć wszystko. To nie jest przypadek, że AIDS przenosi się przez transfuzję krwi."

"Ech, transfuzja. To nieistotne. Powiedz, Paul, wierzysz, że życie po śmierci istnieje nadal?

“Nie. Gdy umieramy, nasza świadomość przestaje egzystować. Powróci jedynie w tym przypadku, gdy Jehowa nas wzbudzi do życia w ziemskim raju."

“Zatem wierzysz, że możemy powrócić i żyć z Ojcem Niebieskim?"

“Co to znaczy?"

“Nie zmieniaj tematu. Wierzysz, czy nie?"

Paul się zastanowił. “Nie całkiem z nim, ale możemy tu powrócić".

“I żyć wyniesieni z Ojcem Niebieskim?"

Paul się skrzywił. “Skoro się upierasz… Ale nie wszyscy to osiągną…"

Jack sprecyzował: “Czyli, rozumiem, twierdzisz, że niektórzy pójdą do piekła?"

“Skądże ci to przyszło do głowy?" Zdziwił się Paul. “Piekło nie istnieje!"

Jack z uśmiechem odrzekł: “Zatem wszyscy mogą powrócić i żyć z Ojcem Niebieskim".

“Ciągle nie bardzo cię rozumiem, ale wiem, że odpowiedź brzmi “nie". Ci, którzy odrzucają prawdę, odchodzą w zapomnienie. Jeżeli odrzucą drugą szansę, pozostają w zapomnieniu na zawsze."

"Drugą szansę?"

"Nie czytasz Biblii? W czasie Sądu Ostatecznego, gdzie czytamy “otwarto Księgi..." To znaczy…"

"To znaczy kiedy nasz Brat Jezus powróci."

"On już tu jest"

Jack się zdziwił. “Gdzie?"

“Tu. Na ziemi".

Jack się uśmiechnął, spojrzał znacząco na Boba, który milczał ciągle, i zapytał: "Naprawdę? To gdzie on mieszka?"

"Nie bądź niemądry. Nie możesz go zobaczyć. On jest niewidzialny, tak, jak wtedy, gdy jego duch zmartwychwstał po śmierci".

“Jak ‘jego duch’? Hmm. Powiedz zatem, czy wierzysz, że Bóg dał nam Pismo, które, jeżeli prawidłowo przetłumaczone, mówi nam, jak żyć z Ojcem Niebieskim?"

"O, tak! I my mamy prawidłowe tłumaczenie. Nazywa się “New World Translation".

“Macie tłumaczenie Josepha Smitha?"

“Josepha kogo? Jakiego Smitha?

“Bob ci to dobrze wytłumaczy, on się w tym wyspecjalizował."

Bob odchrząknął, napił się łyka herbaty i powiedział:

"Ojciec Niebieski dał nam Biblię przez Proroków, ale to nie było wystarczające."

"Ależ to jest wystarczające" rzekł Paul. "Jedynie trudne do prawidłowej interpretacji, bez pomocy materiałów "Strażnicy", pomagających w zrozumieniu."

"Nie jest wystarczające", upierał się Bob. "Dlatego jest jeszcze ‘Testament Jezusa Chrystusa’"

"Dlaczego miałby być jeszcze jeden, gdy już mam dwa, które nam wszystko mówią, co potrzebujemy wiedzieć"?

Bob zmarszczył brwi. “Ponieważ Bóg nam go dał".

“Po co by to miał robić?"

“Czy ja wiem? Bo tak zechciał. Ja nie jestem Bogiem. Ten ‘Testament Jezusa’ nazywamy ‘Księgą Mormona’."

"A ten Mormon to niby kto? Jakiś wasz ksiądz, czy biskup?"

"Mormon to prorok i ojciec Moroniego, który dał nam tę księgę, którą podyktował mu sam anioł. Gdy Joseph Smith miał 14 lat, miał on wizję dwóch osób. Jedna z nich wskazała na drugą I rzekła: ‘To jest mój umiłowany syn. Jego słuchajcie’ Jak myślisz, kto to był?"

"To wszystko niezmiernie ciekawe, co opowiadasz, ale powinniśmy raczej porozmawiać o Armagedonie."

"Tak" – potwierdził Jack. O finałowej bitwie, gdzie powróci Jezus".

“Przecież ci mówiłem, że on już tu jest. Wrócił w 1914 roku i założył tysiącletnie królestwo."

“Ależ to się stanie dopiero, gdy wszyscy Żydzi wrócą do Palestyny, a Mormoni do Missouri!" wtrącił Bob.

Paul zaczął się śmiać. "Ja nic nie wiem o powrocie Mormonów na Mazury, ale wiem, że Jezus wrócił w niewidzialny sposób w 1914 roku, by pogonić sługusów diabła. Diabła, który wymyślił doktrynę o Trójcy Świętej."

Jack zapytał: "Zatem nie wierzysz w Ojca i Syna I Ducha Świętego?"

“Wierzę, ale nie w to, że oni wszyscy są bogami".

“Ależ oczywiście, że są. Jest wielu bogów. Ojciec ma uświęcone ciało, tak samo jak Syn. Syn przyjął swe ciało i powrócił do Ojca Niebieskiego po swej śmierci na krzyżu".

“To nie był krzyż. To był pal, słup, do którego go przybito"

"Że co?"

Paul machnął ręką. "Mniejsza o to. Ważne, że jego śmierć i duchowe zmartwychwstanie dało nam możliwość wiecznego życia na odnowionej Ziemi."

"Duchowe zmartwychwstanie? Co przez to rozumiesz?"

“To znaczy, że on nie zmartwychwstał w ciele. Gdy się ukazywał uczniom, przyjmował po prostu jakie tylko chciał ciała. Dlatego go nie mogli poznać."

Jack potrząsnął głową. “Wszystko mylisz. On oddal swe życie za nas, i powstał z martwych. Ze swym ciałem. Tak, jak Niebieski Ojciec zrobił to wcześniej."

"Co? Twierdzisz, że Jehowa umarł i zmartwychwstał także?"

“Nie Jehowa, ale Ojciec".

“Ale czy Ojciec to nie to samo, co Jehowa?"

“Nie, on to jest Adam".

"Adam kto? Jaki Adam?"

“Adam, pierwszy człowiek w Biblii"

"Chyba żartujesz?"

“Wcale nie. Brigham Young nam powiedział…"

“Kto?"

"Brigham Young. Duchowy spadkobierca Josepha Smitha"

Paul rzekł: “Aha. No i co takiego ten człowiek wymyślił?"

“Nie wymyślił, bo on nam tylko przekazuje prawdę. Anioł Moroni ukazał się Josephowi Smithowi i powiedział mu, gdzie może znaleźć złote tablice mówiące o antycznej amerykańskiej cywilizacji. Znalazł je i przetłumaczył. Były napisane w zreformowanym egipskim języku."

"Cóż to jest ten ‘zreformowany egipski’?"

"Język, którego nikt nie zna"

"A Smith go znał?"

"Nie"

"Ale przetłumaczył?"

"Tak"

Paul się podrapał po głowie. "Hmm. A gdzie te tablice są teraz?"

“Anioł zabrał je do nieba."

“Paul się uśmiechnął. “Szkoda. Byłoby dobrze mieć oficjalne tłumaczenie tych tablic przez Strażnicę. Wiedzielibyśmy co naprawdę oznaczają."

"Po co? Joseph Smith przetłumaczył je w sposób doskonały, dzięki bożemu natchnieniu".

"Tak? A skąd to wiesz?"

“Modliłem się i Niebieski Ojciec mi to ukazał."

"Jak ci to ukazał?"

"Dał mi to odczuć. Nie czujesz, że coś jest prawdziwe? Nigdy nie miałeś takiego uczucia, że jesteś pewien, że coś jest prawdą?"

"O, tak. W taki właśnie sposób wiem, że Strażnica podaje prawdę, a to, co ty opowiadasz, prawdą nie jest."

"Mylisz się. Ja czuję, że my z pewnością jesteśmy prawdziwym kościołem."

“Ty się myslisz. Ja czuję, że nasz kościół jest prawdziwy."

"Nie jest!"

"Jest!"

"Nie jest!"

Paul wstał. “Zaschło mi w gardle. Nie napiłbyś się kawy, Jack?

“Nie. My nigdy nie zatruwamy naszych ciał takim świństwem. No chyba, że nasz kościół jest właścicielem palarni kawy. Ale masz może sok pomidorowy?"

"Nigdy nie kupuję. Zbyt przypomina krew, a Pismo mówi, że nie powinno się jeść krwi. To nie przypadek, że AIDS przenosi się we krwi."

Jack wstał. “Tak. Coś już na ten temat wspominałeś. Ale, wiesz, prawdę mówiąc, to my musimy już iść. Ale pozwól, że na koniec powiem, że jak się przekonasz, że to co powiedziałem, jest prawdą, powinieneś ochrzcić się w Kościele Mormonów."

"Ależ ja już jestem ochrzczony w królestwie Jehowy. A ty?"

"Ja? Mam nadzieję, że nie. Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo."

"To niedobrze. Musisz być ochrzczony dla jego królestwa, a potem sprzedawać ksiązki i inne wydawnictwa, by uniknąć zapomnienia po śmierci. Ale nie obawiaj się. On ci da drugą szansę, gdy Księga będzie ponownie otwarta."

Jack, pokiwał głową i nie chcąc powracać do prowadzącej do nikąd dyskusji rzekł na odchodnym: “Dziękuję za to, że chciałeś z nami rozmawiać".

"Ja także dziękuję" rzekł Paul, odprowadzając Jacka I Boba do drzwi. "Dam wam jeszcze radę, jakbrat bratu. Uważajcie na ten biały domek po przeciwnej stronie ulicy. Mieszka tam Anna, należy do kościoła scjentologów. To dopiero jest dziwna religia."

Jack spojrzał na Boba i odparł: “Dzięki za uprzedzenia nas. Wszyscy musimy uważać na tych religijnych pomyleńców".

Paul przytaknął. "O tak, o tak. Nawiedzonych nie brakuje."


Tyle mojej opowiastki. A ja, choć bardzo lubię dyskusje i ze Świadkami Jehowy i z Mormonami, to są one niemal niemożliwe, bo ilekroć na naszą ulicę zaglądają ich misjonarze, omijają nasz dom szerokim łukiem. Ciekawe dlaczego…
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ