Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Teksty jakie zamieściłem w tym roku na swoich blogach: www.polonus.alleluja.pl, www.polon.us, www.hiob.us i www.jaskiernia.com
Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Post autor: hiob » 26-04-10, 17:12

Komentując wypowiedź Adama Michnika, jaką zamieściła Fronda, a raczej komentarze internautów, jakie pod nią się znalazły, napisałem między innymi takie słowa:

Michnik nie jest naszym wrogiem. Kudłaty jest. Michnik zrobił wiele dobrego dla Polski, znacznie więcej, niż każdy z nas. Zrobił także wiele złego dla Polski, także znacznie więcej, niż każdy z nas. On nie potrzebuje obrzucania błotem i wysyłania do diabła, ale naszych modlitw.

Jeden z internautów, podpisujący się nickiem AWK, cytując te słowa: "Michnik zrobił wiele dobrego dla Polski, znacznie więcej, niż każdy z nas", tak to skomentował:
A tak poza tym, panie hiob, z główką w porządku?
Inny, Kornblumenblau, pyta:
a co takiego dobrego zrobił dla Polski? konkretnie?
Nie wiem czemu obaj pominęli to, że napisałem także, że "Michnik zrobił także wiele złego dla Polski, także znacznie więcej, niż każdy z nas". Może dlatego, że tu akurat się zgadzamy, więc i nie ma o czym dyskutować. Ale co z tym dobrem? Czy Michnik jest zdrajcą, czy patriotą? Czy zrobił więcej dobrego od wielu z nas, czy też nie zrobił nic? Obiecałem Kornblumenblau, że mu odpowiem, zatem oto ta odpowiedź:



Ja mam 52 lata. W czasach "Solidarności" byłem młodym człowiekiem. Studiowałem i pracowałem jako robotnik fizyczny. Znam więc z autopsji zarówno środowiska robotnicze, jak i studenckie. A ponieważ wyjechałem z Polski niecałe dwa miesiące przed stanem wojennym, to atmosfera tamtych dni wypaliła się w mojej pamięci jak fotografia. I choć z pewnością pamięć nie jest moją mocną stroną, to jednak pewne rzeczy w niej pozostają wyraźne i pozostaną takie do końca życia.



Ja pamiętam jak wtedy wszystko odczuwaliśmy. Dziś wielu "mędroli", często urodzonych już po tamtych wydarzeniach, opowiada brednie o tym, jak kilka osób spotkało się po cichu, w ciemnej uliczce, czy jakimś tajnym pokoiku i wszystko ładnie sobie zaplanowali, podzielili, ustalili, a potem reszta to już była tylko mydleniem oczu naiwniakom. Kompletny nonsens.



Nikt wtedy nie był w stanie przewidzieć tego, co się wydarzyło w 1989 roku. Ani CIA, ani KGB, ani Kiszczak, ani Jaruzelski, ani Michnik, ani Watykan, ani Wałęsa. I nie wiem kto z kim, jak i co ustalał. Nie wiem, czy okrągły stół ma kanty, czy Kukliński jest większym patriotą, niż jest zdrajcą Jaruzelski, czy też jest odwrotnie, nie wiem, czy sprawę załatwił Bolek, czy Lolek, czy "Dwóch takich, co ukradli Księżyc". Albo raczej powinienem napisać, że mam swoje zdanie na ten temat, ale pozostanie ono teraz moją tajemnicą. Wiem natomiast jedno: W 1981 roku nikt nawet nie wierzył w to, że Solidarność osiągnie przynajmniej tyle, na ile władza się już zgodziła pod naciskiem strajków. Każdy z tych, podpisanych już punktów porozumienia sierpniowego, był wydzierany władzy, jak kość z pyska Rottweilera.



Jacek Fedorowicz, który, nawiasem mówiąc, często podkreślał, jaki jest dumny z tego faktu, że może "Adasia Michnika nazywać swoim przyjacielem", w czasie, gdy przestał opowiadać zabawne historyki, a zaczął po parafiach i salkach katechetycznych prowadzić poważną działalność informacyjną w drugim obiegu, zwykł mawiać, że on głęboko wierzy, że doczeka jeszcze takiego dnia, że socjalizm padnie. Że doczeka się kapitalizmu. Nie wiem na ile on sam w to wierzył, te słowa zawsze wywoływały entuzjazm słuchaczy, ale każdy uważał je za literacką hiperbolę. No chyba, że… Chyba, że za pięćdziesiąt lat… Kro wie. Za pięćdziesiąt lat wszystko może się wydarzyć. Tymczasem nie minęła dekada, i się stało.



Ale to się nie stało samo. I nie stało się małym kosztem. Ktoś nam tę wolną Polskę wywalczył. To byli robotnicy 56, studenci w 68, i stoczniowcy w 70. A potem był rok 76 i Ursus. I przy robotnikach stanęli pierwszy raz inteligenci. Pierwszy raz nie udało się władzy przeciwstawiać jednych drugim. Nagle zrodziła się solidarność.



Powstanie KOR-u to był początek końca. Nikt wtedy jeszcze tego nie wiedział, ale dziś to widać wyraźnie. I choć KOR nie miał ambicji obalania ustroju, nie planował rewolucji, ale po prostu pomagał rodzinom robotników, którzy w państwie mającym monopol na wszystko zabierali nieposłusznym chleb, pozbawiając ich pracy, to jednak jest oczywistym faktem, że właśnie z tego środowiska wyszli ci, dzięki którym dziś mamy wolną, demokratyczną Polskę.



Nie czas i miejsce tutaj na szczegóły najnowszej historii Polski. Zresztą nie mam ani takiej wiedzy, ani nie jest to odpowiednia forma, by na blogu pisać o tym wszystkim. Pozwolę sobie zatem tylko zacytować fragment notki biograficznej Adama Michnika za Wikipedią:
W 1964 rozpoczął studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Już rok później został zawieszony w prawach studenta za rozpowszechnianie wśród kolegów listu otwartego do członków PZPR autorstwa Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, w którym autorzy wzywali do rozpoczęcia naprawy systemu politycznego w Polsce. Drugi raz został zawieszony w 1966 za zorganizowanie spotkania dyskusyjnego z Leszkiem Kołakowskim, który został kilka tygodni wcześniej wyrzucony z PZPR za krytykę jej władz.

W 1965 organy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej zakazały druku jego tekstów. Od tego czasu pisywał teksty pod pseudonimami do "Życia Gospodarczego", "Więzi", "Literatury".

W marcu 1968 został ostatecznie relegowany z uczelni za aktywny udział w tzw. wydarzeniach marcowych, tj. protestach studentów i środowiska akademickiego, zapoczątkowanego zdjęciem przez cenzurę inscenizacji Dziadów Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka ze sceny Teatru Narodowego. Wkrótce po usunięciu z uniwersytetu został aresztowany i skazany na karę 3 lat pozbawienia wolności za "wybryki chuligańskie", polegające w istocie na uczestniczeniu w wydarzeniach marcowych.

Po zwolnieniu z więzienia na mocy amnestii z 1969 otrzymał zakaz kontynuowania jakichkolwiek studiów wyższych ("wilczy bilet"). W połowie lat 70. pozwolono mu kontynuować studia, które ukończył eksternistycznie na Wydziale Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu; promotorem magisterium był profesor Lech Trzeciakowski, a recenzentem – profesor Jerzy Topolski.

Po zwolnieniu, najpierw pracował przez dwa lata na stanowisku spawacza w Zakładach Wytwórczych Lamp Elektrycznych i Rtęciowych im. Róży Luksemburg a następnie, z rekomendacji Jacka Kuronia, został osobistym sekretarzem Antoniego Słonimskiego.

W latach 1976–1977 przebywał w Paryżu, po powrocie do Polski włączył się w działalność istniejącego już od kilku miesięcy Komitetu Obrony Robotników, jednej z najbardziej znanych organizacji opozycyjnych lat 70., stając się jednym z najbardziej aktywnych działaczy opozycji[4]. Był też jednym z pomysłodawców i założycieli Towarzystwa Kursów Naukowych.

W latach 1977–1989 był redaktorem lub współpracownikiem niezależnych pism wychodzących w tzw. drugim obiegu, tj. "Biuletyn Informacyjny", "Zapis", "Krytyka" oraz członkiem kierownictwa największej podziemnej oficyny wydawniczej: NOWa. W okresie 1980–1981 był doradcą struktur Regionu Mazowsze NSZZ "Solidarność" i Komisji Hutników "Solidarności"[5].

W stanie wojennym, w grudniu 1981 został najpierw internowany, a następnie po odmowie podpisania tzw. lojalki i zgody na dobrowolne opuszczenie kraju, postawiony w stan oskarżenia i osadzony w areszcie pod zarzutem "próby obalenia ustroju socjalistycznego". W areszcie przebywał bez wyroku do 1984 na skutek celowo przedłużanego przez prokuraturę procesu. W izolacji podjął wielotygodniową głodówką protestacyjną, domagając się zakończenia lub umorzenia jego sprawy i uznania go za więźnia politycznego. Ostatecznie na mocy amnestii jego sprawa została umorzona, co spowodowało jego zwolnienie.

W 1985 został ponownie aresztowany i tym razem skazany na karę 3 lat pozbawienia wolności za udział w próbie zorganizowania strajku w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zwolniono go ponownie na mocy amnestii w następnym roku.
Nie wiem, czy to wystarczy jako dowód na to, że "Michnik zrobił wiele dobrego dla Polski, znacznie więcej, niż każdy z nas." Może za mocnego użyłem sformułowania. Może nie każdy z nas. Nie wiem, kto mnie czytuje. Ale będę się upierał, że zrobił on więcej dobrego dla Polski, niż zdecydowana większość z nas. Z pewnością więcej, niż zrobiłem ja.



Ludzie mają różne poglądy polityczne. Mają do tego prawo. Sam ten fakt nie jest jeszcze naganny, Co więcej – ocena tego, czy czyjeś poglądy i wynikające z nich działania są pozytywne, czy nie – także nie często bywa jednoznaczna. Albo raczej: Niemal nigdy tjednoznaczna nie jest. Wystarczy wspomnieć dyskusje na Frondzie na temat takich osób, takich cudownych, wspaniałych osób, jak Jan Paweł II. A przecież nawet dla ludzi, którzy uważają się za katolików, bywa on postacią kontrowersyjną, a jego pontyfikat i całe życie bywa oceniane negatywnie.



Wspominałem wcześniej pułkownika Kuklińskiego. Dla wielu Jaruzelski jest największym bohaterem najnowszej historii. Wałęsa jest odsądzany od czci i wiary, bo miał być tajnym współpracownikiem reżimu, a jawny współpracownik reżimu – Kwaśniewski, albo raczej "sam reżim" - jest najpopularniejszym politykiem Trzeciej Rzeczpospolitej. Go figure.



Albo Napoleon. Nasz wielki bohater, przyjaciel Polski. Nawet się załapał do słów naszego Hymnu Narodowego. Jak Piłat do Credo. Człowiek pokroju Hitlera, a w walce z Kościołem nawet od Hitlera gorszy. Ale dla nas bohater, bo lał ruskich. Taki bohater dla nas, jak Hitler dla Ukraińców. Bo co? Bo wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi?



Skróty myślowe, uproszczenia. Wiem. Ale wiem także, że w życiu nic nie jest proste. Nic nie jest czarne, albo białe. Tylko raz przeżyłem taki okres, gdy tak było. Tylko raz. Okres stanu wojennego. I to przeżyłem wirtualnie, komfortowo, na zgniłym zachodzie. Pracując ciężko, ale bezpiecznie. Mnie gaz łzawiący nie szczypał w oczy i nie polewały mnie armatki wodne. Ale śledziłem każdą wiadomość, jaka do nas docierała. Myśmy tylko tym wtedy żyli.



W stanie wojennym porządni ludzie siedzieli. Byli internowani. Ludzie znani, publiczni, którzy uniknęli internowania, a nie współpracowali z reżimem, jak wspomniany wcześniej Fedorowicz, wręcz się wstydzili pokazać na ulicach. Aktorzy, piosenkarze, nie wyrażali zgody na puszczanie filmów, czy piosenek w ich wykonaniu w TV i głośno o tym mówili. Inni, jak Wajda, z PRL-owskim paszportem, na salonach Paryża płakali za państwowe pieniądze nad tragedią Ojczyzny.



A co robił Michnik? Internowany, nie podpisał lojalki, nie zgodził się na paszport w jedną stronę, więc siedział w pierdlu. Bez wyroku, bez oskarżenia, zamknięty jak pies. Bez żadnych praw. Przesiedział wiele długich lat. Za to, byśmy my dziś mogli wybierać tych, którzy mają poglądy inne niż Jaruzelski, inne niż on i inne niż ktokolwiek inny, niż ja.



Demokracja jest wielką zdobyczą. My wszyscy co prawda tak w głębi serca wolelibyśmy dyktaturę, ale pod jednym warunkiem: Że to my bylibyśmy dyktatorem. Jednak jeżeli nie mamy na to szans, to demokracja jest "second best". I to nic, że ta nasza jakaś trochę kulawa. Nic, bo zawsze może się wyleczyć. Zawsze może się poprawić. Zawsze możemy wybrać takich przedstawicieli, którzy ją naprawią. Nikt nam nie może w tym przeszkodzić. To naprawdę zależy tylko od nas.



Oczywiście problem polega na tym, że w demokratycznych wyborach wygrywa większość, a większość nie zawsze jest najmądrzejsza. Tłum daje sobą manipulować i tu dochodzimy znowu do pana Michnika, który, rozumiem, jest tu teraz głównym manipulatorem. To jest ta druga strona medalu. To, co niezbyt dobrego robi on dla Polski.



Ale też musimy sobie uświadomić, że nie robi on tego związując nam ręce. Nikt nam nie każe kupować GW, nikt nam nie każe oglądać TVN, nikt nam nie każe głosować na SLD, czy PO, czy jakąkolwiek inną partię. Co więcej, nikt nam nie każe siedzieć w domu, gdy są wybory. I gdyby wszyscy ci narzekający rzeczywistość głosowali, to rzeczywistość mogłaby być zupełnie inna.



A ja nie byłbym sobą, gdybym nie dodał na koniec, że jedyną drogą, jaka nam pozostała, to droga nawrócenia serc. Droga świętości. Droga długa, ale pewna. Może nie da nam zwycięstwa 20 czerwca, ale da nam zwycięstwo za dwadzieścia lat. Dla naszych dzieci i wnuków. Nie będzie już Michnika, nie będzie pewnie mnie, ale będzie Polska. Wolna, demokratyczna. Bez ciągnącej się czarnej kreski, współpracowników, kolaborantów, byłych komuchów i w ogóle kogokolwiek. Będą ludzie urodzeni i wychowani w wolnej Polsce. W Polsce, która jest wolna także dzięki temu, co dla Niej zrobił Adam Michnik. I za to mu tutaj dziś publicznie, z całego serca dziękuję.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Post autor: hiob » 26-04-10, 17:16

Ten felieton zamieściłem na Frondzie i w Salonie już wczoraj, więc są pierwsze komentarze. Jak nietrudno było się domyśleć, nie zostawiono na mnie suchej nitki. Te pozytywne, lub przynajmniej jakieś wyważone, w miarę obiektywne - można policzyć na palcach jednej ręki. Jeżeli ktoś ma ochotę się z nimi zapoznać, tamte dyskusje znajdzie tutaj:

Fronda: http://www.fronda.pl/hiob/blog/adam_mic ... zy_zdrajca

Salon24: http://hiob.salon24.pl/174785,adam-mich ... zy-zdrajca
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Zbyszek Michał
Przyjaciel forum
Posty: 964
Rejestracja: 14-10-08, 10:17
Lokalizacja: qq

Re: Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Post autor: Zbyszek Michał » 26-04-10, 20:12

hiob pisze:Człowiek pokroju Hitlera, a w walce z Kościołem nawet od Hitlera gorszy
zupełnie przy okazji - dlaczego gorszy od Hitlera dla Kościoła? Nie znam tych faktów. Możesz coś przytoczyć?
Jezu ufam Tobie!

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Post autor: hiob » 27-04-10, 16:47

Zbyszek Michał pisze:
hiob pisze:Człowiek pokroju Hitlera, a w walce z Kościołem nawet od Hitlera gorszy
zupełnie przy okazji - dlaczego gorszy od Hitlera dla Kościoła? Nie znam tych faktów. Możesz coś przytoczyć?
Czytałem kiedyś bardzo ciekawy artykuł w miesięczniku "This Rock" o "Papieżu, który przeżył tyrana". Okazuje się, że jest ten tekst w ich archiwach, oczywiście w angielskim oryginale:

http://www.catholic.com/thisrock/2008/0804tbt.asp

Prawdę mówiąc od czasu do czasu przypominam sobie o nim, bo chodzi za mną coś w rodzaju przetłumaczenia, czy parafrazy tego tekstu. Właśnie dlatego, że Napoleon jest raczej bezkrytycznie wielbiony przez nas, także przez serio podchodzących do swej wiary, a tymczasem znamy bardzo niewiele faktów z jego życia i rządów. Szkolna nauka historii skupia się na bitwach, nie na walce z Kościołem.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Zbyszek Michał
Przyjaciel forum
Posty: 964
Rejestracja: 14-10-08, 10:17
Lokalizacja: qq

Re: Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Post autor: Zbyszek Michał » 27-04-10, 21:59

Dzięki, poczytam! :-)
Jezu ufam Tobie!

pgo
Przyjaciel forum
Posty: 136
Rejestracja: 23-08-09, 21:40
Lokalizacja: Chicago, IL

Re: Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Post autor: pgo » 29-04-10, 03:55

hiob pisze:Zbyszek Michał napisał/a:
hiob napisał/a:
Człowiek pokroju Hitlera, a w walce z Kościołem nawet od Hitlera gorszy
zupełnie przy okazji - dlaczego gorszy od Hitlera dla Kościoła? Nie znam tych faktów. Możesz coś przytoczyć?
Hitler miał się rozprawić na dobre z Kościołem w późniejszym czasie, po wygranej wojnie. Ostatecznie chrześcijaństwo miało być zastąpione nową religią. Ale całe szczęście do tego nie doszło.

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Michnik, Urban i hiob. Pozwólcie, że wyjaśnię...

Post autor: hiob » 29-04-10, 08:35

Jacek Fedorowicz jeszcze w 1981 roku powiedział, że ilekroć oglądał transmisje z konferencji prasowych rzecznika rządu PRL, Urbana i słyszał jego odpowiedzi, to dochodził do wniosku, że nie zrozumiał pytania. (Tym, którzy nie zrozumieli powyższego stwierdzenia - mogę wyjaśnić osobiście, gdy do mnie napiszą, piotrjaskiernia@wp.pl ) Ja mam wrażenie, że niektórzy z moich czytelników z kolei nie rozumieją zupełnie tego, co ja tutaj z mozołem, kosztem potrzebnego wypoczynku, wypisuję.

Oczywiście nie porównuję się tutaj do "Goebbelsa stanu wojennego", choć po moich ostatnich dwóch notkach niektórzy zaczęli mnie uważać za co najmniej równego mu szkodnika. Dlatego, pozwólcie, wyjaśnię jeszcze raz dla "inteligentnych inaczej", w punktach i w bardzo prostych słowach to, co chciałem powiedzieć w moich dwóch ostatnich felietonikach.

1. W notce zatytułowanej "Michnik i chrześcijanie. What would Jesus Do?" sam Michnik był zaledwie pretekstem do krytyki postawy osób, uważających się za katolików, za chrześcijan, które zamiast dążyć do tego, by wyrwać złemu jak najwięcej owieczek, same swą nienawiścią przyczyniają się do wspomagania kudłatego. Michnik oczywiście był tam zaledwie pretekstem, katalizatorem. Albo precyzyjniej nie tyle sam Michnik, co jego oświadczenie, zapowiedź, że po katastrofie pod Smoleńskiem i śmierci pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego, będzie musiał zrobić rachunek sumienia.

Zamiast tego pretekstu mogłem użyć jakiegokolwiek innego. Albo pani sędziny skazującej księdza Gancarczyka i "Gościa Niedzielnego", albo pani Alicji Tysiąc, sądzącej się na lewo i prawo (a zwłaszcza na lewo), albo w ogóle kogokolwiek, kto nie jest "jednym z nas", a o kim Fronda zamieszcza jakąkolwiek notatkę. Bo tu nawet nie chodzi o to, że Adam Michnik okazał coś w rodzaju skruchy, czy też jej zapowiedzi. To tylko uwypukliło problem, jakim jest brak naszej bezwarunkowej miłości do każdego człowieka.

2. W notce zatytułowanej "Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?" nie robiłem jakiejś analizy, oceny, czy syntezy jego działalności, czy też poglądów. Nie starałem się też odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule, które było pytaniem retorycznym. Pytaniem być może mylącym w tym kontekście. Był to w jakimś sensie tani chwyt mający na celu zachęcenie do przeczytania reszty notki. Na to się zgadzam i za to przepraszam. Jednak sama notka, jak to wynika jednoznacznie z pierwszych paragrafów tekstu jest po prostu odpowiedzią na zadane mi pytanie. Pytanie brzmiące tak: "A co takiego dobrego [Michnik] zrobił dla Polski? Konkretnie?"

Ponieważ moja odpowiedź została zrozumiana zupełnie opacznie i wielu ją uznało za gloryfikację nie tylko całokształtu działalności Michnika, ale także za aprobację jego poglądów, jego ideologii, jestem zmuszony wyjaśnić tutaj raz jeszcze co w tamtej notce chciałem przekazać. I żeby znowu "inteligentni inaczej" nie mieli problemu ze zrozumieniem tego, co piszę, pozwólcie, że znowu będzie w punktach:

a) Odpowiadając na powyższe pytanie (to z akapitu z numerkiem 1 ) napisałem, że Adam Michnik swą działalnością w okresie PRZED rokiem 1989 przyczynił się do upadku realnego socjalizmu, do upadku PRL-u, co umożliwiło zmiany ustrojowe w Polsce, dzięki czemu mamy teraz demokratyczne formy rządów. A to, wyjaśniam, jest "good thing" ;-)

b) Uważam, że poglądy Adama Michnika, które zresztą nie zmieniły się wcale, albo zmieniły się bardzo niewiele od czasów jego młodości, są niezwykle niebezpieczne, szkodliwe i u osób wrażliwych mogą powodować odruchy wymiotne. U mnie z pewnością takie odruchy powodują. Michnik jest sierotą po Oświeceniu i Rewolucji Francuskiej i usiłuje wprowadzić utopię polegającą na stworzeniu "nowego, wspaniałego świata" bez Boga, gdzie największym autorytetem miały by być "elity intelektualistów" wiedzące lepiej od ciemnych i zacofanych prostaczków, takich jak ja, co jest dobrem, a co nim nie jest.

c) Wyjaśniając to chciałbym równocześnie powtórzyć (choć z dotychczasowych słów chyba wynika to jednoznacznie), że to nie Adam Michnik jest moim wrogiem, ale jest nim kudłaty. Zły. Upadły anioł. Szatan.

Adam Michnik jest moim bratem, za którego modlę się każdego dnia. Rozumiem, że parę innych osób – czytelników mojego bloga także go swą modlitwą ogarnęło. Nie pragnę jego upadku, lecz nawrócenia. Ma on spory wpływ na kształtowanie opinii i poglądów wielu ludzi w Polsce, zatem uważam, że byłoby wspaniale, gdyby zaczął myśleć tak, jak ja. Jednak jeszcze bardziej niż na kształtowaniu opinii, zależy mi na jego zbawieniu. Po prostu po ludzku, po bratersku martwię się o niego.

Jak zwykł mawiać ojciec Corapi w swych homiliach: "Nawróćcie się, bo koniec jest bliski! I nie mówię o końcu świata, nic na ten temat nie wiem. Mówię o waszym końcu i o swoim, bo zostało nam niewiele lat". Życzę panu Michnikowi wiele lat życia, ale fakt pozostaje faktem: Panie Adamie – koniec jest bliski. Nawet, gdy nastąpi za pięćdziesiąt lat.

Na zakończenie chciałbym niektórym z moich czytelników zadedykować pewną piosenkę Jacka Kaczmarskiego z roku 1980. Z czasów, gdzie było bardzo trudno powstrzymać się od nienawiści. Gdzie emocje często brały górę nad rozwagą. Jednak nasz naród, w tamtym bardzo trudnym okresie zdał egzamin. Poza naprawdę sporadycznymi przypadkami potrafił kierować się przykazaniem miłości. Potrafił odróżnić zło od jego ofiar.

Niedawno przypomniał mi ktoś słowa księdza Jerzego Popiełuszki, który na pytanie o prześladujących go SB-ków odpowiedział: "Ja nie walczę z ofiarami zła, tylko ze złem". Jak święty Szczepan, który do końca modlił się za swych oprawców. Nawet w momencie gdy pozbawiali go życia.

Niestety niektóre osoby, sądząc po komentarzach do mojej ostatniej notki, osoby, które darzę wielkim szacunkiem i które, myślałem, mają poglądy na wiele spraw bardzo do moich zbliżone, nie mogły ze mną zgodzić. Mam nadzieję, że to tylko dlatego, że mnie po prostu nie zrozumiały. Zresztą nasza dyskusja, początkowo niezwykle gorąca, stała się znacznie bardziej stonowana, w miarę gdy emocje stygły i dochodziły do głosu argumenty. Pod koniec wręcz zapanował Wersal. Co nie zmienia w niczym faktu, że i takie listy otrzymałem jak ten cytowany poniżej.

Ukryję imię nadawcy tego maila, cytowanego w całości i bez cenzury, by damy tej, dość aktywnej na Frondzie, nie kompromitować do końca:
Hiobie, twoja pycha siegnela zenitu. Zastanow sie w koncu nad soba, nawet Twoj nick i zdjecie mowia same za siebie, a raczej za Ciebie. Wkladasz w kij w mrowisko i liczysz z satysfakcja mrowki, ktore go oblazly. Jak smiesz z wysokosci swojego tronu / a raczej siedzenia w tracku/ wypisywac tak permanentne bzdury o Michniku i draznic spolecznosc chrzescijanska na Frondzie, ktora i tak juz jest podzielona, do czego w niemalym stopniu sie przyczyniles. Spojrz na siebie krytycznie, uderz sie w piersi i przestan bruzdzic. Nie masz do tego prawa!!!! Dawno odwrociles sie od Ojczyzny i jej problemow, wiec zamilknij lub zajmij sie Obama i jego dworem. Twoje wpisy religijne tez przepelnione sa pycha jak Ty sam – oceniam, tak, bo nie jestem "swieta' i mam do tego prawo, takie sa odczucia wielu frondowiczow. Masz za duzo czasu i dlatego wymyslasz androny, ktore do niczego nie prowadza. Zamiast po chrzescijansku integrowac – dzielisz!!!! Przestan sluchac "kudlateg', ktory inspiruje Twoje wpisy i nie podpieraj sie Panem Bogiem. Pan Jezus dal nam przyklad, jak postepowac z kupczacymi w swiatyni, a ty kupczysz swoimi wpisami i liczysz komentarze na swoim blogu. Pycha, pycha , pycha i jeszcze raz pycha. Gdybys mial chociaz odrobine pokory, to bys sie dawno wycofal, bo robisz wiecej zlego niz dobrego swoimi wykalkulowanymi wpisami. SHAME ON YOU !!!!!!
Spojrzałem więc na siebie krytycznie i wyjaśniłem wszystko raz jeszcze. Nie chciałbym już nas dzielić i myślę, że teraz moje zdanie na temat pana Michnika i jego poglądów nie tylko jest jasne, ale możliwe do zaakceptowania także przez tych, którzy bardzo ostro atakowali to, co napisałem w poprzedniej notce. A zatem już naprawdę na koniec zapowiadana piosenka Jacka Kaczmarskiego:

<object width="480" height="385"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/X_W0n80gNRc&hl ... ram><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/X_W0n80gNRc&hl=en_US&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="480" height="385"></embed></object>

PS. I jeszcze jedno. Skoro zgadzamy się, że mamy problem, to potrzebne jest rozwiązanie. I ja wiem, jakie rozwiązanie jest skuteczne. Pisałem o tym niejeden raz. Nie jest nim likwidacja GW, zakaz publikacji przez Adama Michnika, czy Jerzego Urbana. Jak nie będzie ich, będą inni. Są oni wyznawcami pewnej religii, pewnej ideologii, która będzie się miała bardzo dobrze także bez nich. Oni są symptomami choroby, jej skutkami, nie źródłem.

Chorobę można zwalczyć tylko poprzez nasze nawrócenie. Poprzez wybranie drogi świętości. Poprzez modlitwę, posty, życie sakramentalne, w stanie łaski bożej i zgodnie z moralną nauką Kościoła. W Stanach mamy aż zbyt wielu "Michników", "Urbanów" i "Tusków". Przy amerykańskim mediach TVN i GW mogły by ujść za bastiony konserwatyzmu, a przy Obamie Tusk za świętego. I jedyną grupą społeczną w USA, która a sposób zdecydowany nie poparła Obamy i Partii Demokratycznej w ostatnich wyborach byli jedyni chrześcijanie, którzy na serio, jako całość, podchodzą do swej wiary. Mówię tu o "Evangelical Christians".

Dopóki katolicy nie staną się tacy jak "Evangelical Christians", nie doktrynalnie, w tej dziedzinie protestanci popełniają całą masę błędów, ale w swej gorliwości i w podchodzeniu serio do wiary, to Michniki, Urbany i Tuski będą miały rząd dusz w Polsce. Ale to nie od nich, Michników, zależy, czy im się uda, ale od nas. Od każdego z nas. Bo naprawdę jest to niezwykle proste: Wystarczy się nawrócić. Dziś. Jutro. Pojutrze. I każdego następnego dnia. Do końca naszej ziemskiej pielgrzymki.

Be a saint. What else is there? God loves you.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Zbyszek Michał
Przyjaciel forum
Posty: 964
Rejestracja: 14-10-08, 10:17
Lokalizacja: qq

Re: Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Post autor: Zbyszek Michał » 29-04-10, 09:01

Dziękuję Ci hiobie za ten wpis!
Jezu ufam Tobie!

pgo
Przyjaciel forum
Posty: 136
Rejestracja: 23-08-09, 21:40
Lokalizacja: Chicago, IL

Re: Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Post autor: pgo » 30-04-10, 04:51

Nie jestem pewien czy powyższe sprostowanie odnosi się i do mnie. Ogólnie przesłanie tekstu rozumiem. Proszę potraktować mój post jako uzupełnienie faktów, a nie moją opinię, której nie wyrażałem, poza potępieniem oczywistego zła związanego z polityką nazistów w stosunku do Kościoła. Zresztą nie da się powiedzieć w sensie duchowym, że jeden (Napoleon) jest gorszy od drugiego (AH). Oboje przysłużyli się złu jak każdy człowiek, gdy popełnia grzech. Tylko, że skutki dla świata są różne. Poza tym, wstrzymuję się od sądów nad innymi (Michnikiem, czy kimkolwiek), bo to nie tędy droga. A zostało już napisane, co nią jest.

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Post autor: hiob » 30-04-10, 07:39

pgo pisze:Nie jestem pewien czy powyższe sprostowanie odnosi się i do mnie.
Nie, w sumie ten tekst głównie był przeznaczony dla tych, którzy komentowali poprzednie notki na blogach Frondy i Salonu 24 ( http://jaskiernia.com i http://jaskiernia.org )
Zresztą nie da się powiedzieć w sensie duchowym, że jeden (Napoleon) jest gorszy od drugiego (AH). Oboje przysłużyli się złu jak każdy człowiek, gdy popełnia grzech.
Ja miałem tylko na myśli pewne fakty, a te są takie, że Napoleon posunął się do tego, czego nie zrobił nawet Hitler. Konkretnie chodziło mi o aresztowanie Papieża. Szczegóły w artykule, do którego podałem link w poprzednim komentarzu.
Ostatnio zmieniony 02-05-10, 08:24 przez hiob, łącznie zmieniany 1 raz.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

pgo
Przyjaciel forum
Posty: 136
Rejestracja: 23-08-09, 21:40
Lokalizacja: Chicago, IL

Re: Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Post autor: pgo » 01-05-10, 18:40

OK, wszystko jasne.
Dla informacji, w drugim linku jest błąd.

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Post autor: hiob » 02-05-10, 08:26

pgo pisze: Dla informacji, w drugim linku jest błąd.
Dzięki, już poprawiłem.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

wielkopolek
Przyjaciel forum
Posty: 12
Rejestracja: 30-07-10, 20:21
Lokalizacja: Gniezno

Re: Adam Michnik. Patriota czy zdrajca?

Post autor: wielkopolek » 01-08-10, 09:45

Jeśli chodzi o Michnika trzeba pamiętać jedno on jest lewicowcem i robi wszystko aby żyć zgodnie z tą ideologią i nawraca innych usilnie na lewactwo a my katolicy idziemy w przeciwnym kierunku.

ODPOWIEDZ