Opinie biskupów wcale nie są jednoznaczne. Niedawno przeczytałem
wypowiedź biskupa Pieronka, gdzie mówi on, cytuję (pogrubienia moje):
"Pytanie:
Co roku pod koniec października pojawia się także kwestia Halloween. To w końcu można bawić się na imprezach z okazji "Halloween", czy nie?
-
Nie unikniemy tego, że taka moda się pojawia. Ja kiedy miałem 15 lat też wycinałem dynie, choć o Halloween nigdy nie słyszałem. Nie było w tym nic złego.
Nie ma przeszkód, by to funkcjonowało jako zabawa, byle oczywiście z taką zabawą nie przesadzać. Bo rzeczywiście i w Stanach Zjednoczonych i w innych częściach świata tego rodzaju zabawa przeradza się często w jakieś orgie i inne poczynania, które mają stać się punktem odniesienia. Jest tylko zabawą, a nie myślą o człowieku.
Tymczasem 1 i 2 listopada to okres zadumy, okres myślenia o przemijaniu, o sensie ludzkiego życia, o potrzebie zachowania w życiu jakiejś linii, dbania o kształt moralny życia, o doskonałość człowieka. Nie można wszystkiego utopić w zabawie.
To jest trochę tak, jak ze Świętym Mikołajem, czy z Gwiazdką. Co z tym zrobiliśmy? Wszystko się skomercjalizowało. Utraciliśmy całe wnętrze, miąższ, wartość tych przeżyć – rozpraszając to na elementy, które nie mają wartości."
W USA zabawy halloweenowe są urządzane także przy parafiach. Bardzo konserwatywna i ortodoksyjna apologetyczna organizacja "Catholic Answers" ma na swej stronie internetowej kilka artykułów na ten temat i w żadnym z nich nie jest ten niewinny zwyczaj potępiony.
Podkreślę jeszcze raz, że mówię tu o niewinnym zwyczaju chodzenia po domach i szukania cukierków. Jest bowiem czym innym praktykowanie satanizmu, ale Halloween ma dokładnie tyle samo wspólnego z satanizmem, co Boże Narodzenie. Sataniści tak samo w okolicach 25 grudnia celebrują swoje mroczne rytuały, jak robią to w okolicach 1 listopada. I co z tego? Mamy zabronić obchodzenia Bożego Narodzenia? Też termin pokrywa się z pogańskim świętem, starszym znacznie od Narodzin Pana Jezusa, też w orszakach kolędników chodzą różne wilkołaki, diabły i duchy, podobieństw jest wiele. Jednak nikt o zdrowym zmyśle nie uzna tego za satanistyczne zwyczaje. Zapewniam Was, że i w Halloween, które obchodzą dzieci nie ma nic satanistycznego.
Według mnie to jest temat zastępczy. Kościół ma wiele problemów dzisiaj, wierni mają wiele problemów. Potrzebna nam jest podstawowa ewangelizacja, potrzebne jest nauczenie naprawdę podstaw wiary, których nie znają ani dzieci, ani ich rodzice. Te wszystkie dyskusje na temat Halloween jedynie kierują nas na boczny tor i odwracają naszą uwagę od tego, co najważniejsze.
Większym niebezpieczeństwem są choćby wszechobecne horoskopy, powszechna wiara w przesądy i praktykowanie ich, czy niezrozumienie istoty i wagi sakramentów. Ale o tym jest chyba mniej dyskusji i nie w takim natężeniu, jak dyskusje o Halloween w okolicach 1 listopada. Przeciętny katolik nie rozumie czemu in vitro jest niemoralne, nie rozumie dlaczego eutanazja zawsze jest zła, nie rozumie też dlaczego związki osób tej samej płci zawsze są moralnie niedopuszczalne, równocześnie mając często bardzo mocną negatywną opinie na temat Halloween.
Poza tym wszystkie te negatywne opinie o Halloween, czy to polskich biskupów, czy innych osób, zawsze dotyczą czegoś, czego nie ma. Potępiane są satanistyczne praktyki, potępiane są pewne rytuały, z którymi Halloween naprawdę nie ma nic wspólnego. Dlatego zgadzam się z biskupami, którzy potępiają satanistyczne praktyki, ale równocześnie powtórzę ponownie, że to, czym w praktyce jest Halloween w USA ma mniej wspólnego z satanizmem, niż polscy kolędnicy chodzący z Turem, Śmiercią i innymi diabłami po domach i śpiewając kolędy za kawałek kołacza.