Mel Gibson

Teksty jakie zamieściłem w tym roku na swoich blogach: www.polonus.alleluja.pl, www.polon.us, www.hiob.us i www.jaskiernia.com
Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11193
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Mel Gibson

Post autor: hiob » 24-02-04, 01:00


Jutro wchodzi na ekrany film Gibsona. Zanim napiszę tu, jak ja go odebrałem, co zajmie mi kilka dni, bo jutro nie będę chyba miał czasu, napiszę jeszcze trochę o Gibsonie.

Urodził się on w USA, mieszkał w stanie Nowy Jork, ale jak był dwunastoletnim chłopcem, cała rodzina przeniosła się "za chlebem" do Australii. On sam był bardzo przystojny i chciał zostać aktorem, albo akrobatą w cyrku. Konkretnie akrobacje na trapezie były jego marzeniem.

Rzeczywistość codziennego życia wygląda jednak często bardziej prozaicznie. Aby pomóc rodziców, młody Mel pracował w stoczni. Wracając pewnego razu z pracy został zaatakowany przez piątkę chuliganów. Został skopany i zbity tak, ze niemalże nie miał jednej całej kości, zwłaszcza twarz miał zmasakrowaną. Był on pobity tak brutalnie, że początkowo policjanci, którzy go znaleźli, uznali go za zmarłego i nakazali przewieź ciało do kostnicy. "Ciało" jednak zaczęło oddychać w pewnym momencie, więc szybko odwieźli go do szpitala, gdzie zaczęto ratować jego życie.

Mel spędził ponad rok w szpitalu. Jego życie uratowano, ale nie udało się uratować jego twarzy. Praktycznie nie istniała. Był on okaleczony do tego stopnia, że nawet zaczął występować w cyrku, ale nie jako artysta na trapezie, ale jako "Człowiek bez twarzy".


Trwało to pięć lat. W tym czasie myśli samobójcze nie opuszczały Gibsona. Dla młodego mężczyzny, kiedyś tak przystojnego, była to prawdziwa tragedia.

Pewnego dnia Mel wszedł do kościoła i tam zauważył go, klęczącego i szlochającego, pewien kapłan. Zaczęli rozmawiać i kapłan ten postanowił zrobić wszystko, żeby pomoc temu młodemu człowiekowi. Warunkiem było, że on obieca, że zaufa Bożemu Miłosierdziu i będzie się starał żyć jak prawdziwy chrześcijanin, najlepiej, jak będzie umiał.

Gibson zaczął uczęszczać na mszę codziennie i przystępować do komunii, prosząc Boga o wewnętrzny spokój i pogodzenie się z losem. Tymczasem ksiądz ten znał osobiście najlepszego chirurga plastycznego w Australii i opowiedział mu o swym młodym przyjacielu. Lekarz ten też był zauroczony optymizmem i ciepłem młodego człowieka i przeprowadził restauracje twarzy za darmo.

Operacja była niemalże graniczącym z cudem sukcesem. Mel odzyskał swój wygląd i powrócił do swych marzeń. Został aktorem, ale także prowadzi życie prawdziwego chrześcijanina. Ma gromadkę dzieci, ciągle z tą samą żoną, co już w Hollywood jest cudem. Wyprodukował film "The Man Without a Face" zainspirowany swoim życiem, Jest znany z konserwatywnych poglądów w środowisku bardzo lewicowym. Ma w swej posiadłości kaplicę. I teraz nakręcił film o Pasji naszego zbawiciela.

Film atakowany z każdej strony, mogący być końcem kariery Gibsona. Ale jemu to nie przeszkadza. Bo gdy się naprawdę wierzy i zaufa Bogu, argument, że czegoś nie powinniśmy robić, na kogoś głosować, czy czegoś nie mówić, bo nam to zaszkodzi u naszych współpracowników, czy kolegów, czy znajomych jest po prostu śmieszny. W końcu to sam Jezus powiedział nam:

Mt 6:31-33<font color=blue>
31. Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać?
32. Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
33. Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.

Jeszcze dwie ciekawostki o aktorach grających w tym filmie. Aktor grający Jezusa miał 33 lata jak podpisał kontrakt. Jego inicjały to JC. Jest bardzo głęboko wierzącym katolikiem, a na planie przeżył uderzenie przez piorun. Czyżby próba sił? Szatanowi się nie podobało, jak on gra? Ale krętacz okazał się za słaby, piorun nie wyrządził większych szkód. Włosy mu tylko dęba stanęły, choć świadkowie widzieli płomienie wychodzące z głowy aktora po uderzeniu. Natomiast aktorka grająca Marię, Matkę Jezusa, to Maja Morgenstern, rumuńska Żydówka. Morgenstern, to przecież znaczy Gwiazda Zaranna, jeden z "tytułów" Maryi.

Pozdrawiam. Ja znikam z neta na okres postu, tzn. nie będę odwiedzał czatów i GG będzie wyłączone. Ale tu może coś napiszę, jak zobaczę film, podzielę się uwagami o nim. Także orędzia z Medjugorie, jutrzejsze i to z 25 marca tutaj zamieszczę. Życzę owocnego przeżycia tego okresu. Hiob.

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ