Felieton Sportowy # 2

Teksty jakie zamieściłem w tym roku na swoich blogach: www.polonus.alleluja.pl, www.polon.us, www.hiob.us i www.jaskiernia.com
Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Felieton Sportowy # 2

Post autor: hiob » 02-02-04, 01:00

A więc wielki mecz się zaczął. Na początek, żebym nie musiał się denerwować, nasi to Pantery, ok? Jasne? Pierwsze 27 minut 0:0. Najdłuższy okres bez punktów w historii Super Bowl. Ostatnie trzy minuty pierwszej połowy (mecz trwa dwa razy po 30 min) Patrioci zdobywają touch down, i dodatkowy punkt, 7:0. Pantery odpowiadają natychmiast, w ciągu trzech prób przechodzą 95 jardów, jest 7:7. Sekundy później Patrioci, 14:7, piłka w posiadaniu Panter, ale czas ucieka, mogą tylko spróbować field goal, to za 3 punkty... Pierwsza połowa kończy się wynikiem 14:10 dla Patriotów.

Druga połowa. Pierwsi punkty zdobywają ponownie Patrioci, 21:10. Pantery odpowiadają zdobyciem touch down dwa razy pod rząd, za każdym razem próbują zamiast dodatkowego punktu "conversion", za to są dwa punkty, gdy się uda, ale jest trudniejsze. Wiem, że większość czytelników tej stronki i tak nic nie rozumie z amerykańskiego footballu, więc sobie daruję szczegóły, ważne, że jest 22:21 i Pantery prowadzą po raz pierwszy, na 7 minut przed końcem. Ale w siedem minut wiele się może zdarzyć. 3 minuty do końca, Patrioci zdobywają kolejne punkty, oni też próbują "conversion", i im się udało. Jest 29:22.

3 minuty do końca. Wiele się może zdarzyć w trzy minuty. Ale nie wygląda to za dobrze...Minuta do końca...Już wygląda lepiej... 15 yardów do zdobycia td... Trzecia próba Panter... Dwie poprzednie nieudane... Za trzecią się udało, 28:29, tylko jeszcze dodatkowy punkt...Dobry, 29:29 na minutę do końca. Piłka teraz w rękach Patriotów, czy zdążą? Nigdy w historii XXXVII poprzednich Super Bowl nie było dogrywki...Nikt się nie spodziewał tak zaciętego meczu. 50 sekund, Patrioci w połowie boiska...Nie jest dobrze, jak dojdą do 40-30 jardów, będą kopać w ostatnich sekundach... To tylko za 3 punkty, ale im wystarczy...14 sekund...8 sekund do końca... Tylko cud nas może uratować. Kopią...z 41 jardów...może ...nie... Patrioci zdobyli 3 punkty, jest 32:29, 4 sekundy do końca. Nic już Pantery nie mogą zrobić. Takim wynikiem się kończy mecz. Cóż, szkoda. Cudu nie było.

Jutro 14. urodziny Wiktorii. A właściwie dzisiaj, w Polsce już 2 luty. Gdy się urodziła, w 24 tygodniu ciąży, miała sporo problemów zdrowotnych, ważyła 610 gramów, była w szpitalu prawie 8 miesięcy i wróciła do domu z tracheotomią, rureczką w krtani umożliwiającą jej oddychanie. Żona, która pracowała wtedy w stacji telewizyjnej, po powrocie z pracy bardzo późno w nocy, czasem koło drugiej nad ranem, spędzała jeszcze dobrą godzinę czyszcząc ten otwór, żeby żadnej infekcji nie było. Miała talent do pracy z malutkimi dziećmi, nasz lekarz nie mógł się nadziwić, że Wiktoria nigdy nie miała zainfekowanej tej ranki. Później żona skończyła studia, została pielęgniarką i szukała pracy.

Planowaliśmy, że pójdzie do pracy na oddziale intensywnej terapii, do pracy z takimi noworodkami, jak Wiktoria. Chcieliśmy jakoś oddać Bogu ten dług, odpłacić się za życie Wiktorii ratując inne wcześniaki. Okazało się, że życie skorygowało nasze plany. Dostała pracę w szpitalu rehabilitacyjnym. Po paru latach została przełożoną całego szpitala, na swojej zmianie jest odpowiedzialna za wszystkich pacjentów na pięciu oddziałach. Pracuje w nocy, w weekendy, gdy nie ma w szpitalu żadnego lekarza, a dyżur pod telefonem mają rezydenci, niewiele jeszcze umiejący w praktyce. Nie raz zdarzało się, że musiała delikatnie podpowiadać tym młodym lekarzom, gdy bezradnie rozkładali ręce. Jej decyzje często wprost ratują życie pacjentów.

Gdy nie dostała pracy na oddziale noworodków, byłem zawiedziony. Uważałem, że taki talent nie może się "marnować" w jakimś głupim szpitalu rehabilitacyjnym. Teraz to widzę inaczej. Na intensywnej terapii każda pielęgniarka jest "dobra", tam każda błędna decyzja ma katastrofalne skutki, więc tylko najlepsze tam pracują. Na innych oddziałach, cóż... różnie bywa. A przecież życie ludzkie zawsze ma taką samą wartość w oczach Boga. I na rehabilitacji też są ciężko chorzy, po wylewach, po wypadkach, z urazami głowy i kręgosłupa. I tam jej wiedza i serce naprawdę może być nawet bardziej przydatne.

Przed meczem Panter miałem w głowie cały ten felieton, jak to wbrew wszelkim przewidywaniom Pantery zdobyły Super Bowl. Ale cóż, życie najczęściej toczy się inaczej, niż sobie to w naszych główkach wykombinujemy. I o ile w sporcie to nie ma większego znaczenia, to w życiu zawsze powinniśmy zaufać Bogu. Może ma on dla nas coś lepszego, niż sami sobie zaplanujemy. Może właśnie dlatego, że Grażynka jest tak dobra, przeznaczył jej pracę na rehabilitacji. Może właśnie to był Jego plan, że tak szybko, po paru zaledwie latach, została przełożoną. Nie wiem. Ale dobrze, że pacjenci na rehabilitacji są w tak dobrych rękach. A za rok będzie nowy sezon...I nikt już nie będzie traktował Panter z przymrużeniem oka.One też nabiorą doświadczenia i pewności siebie, a to może wystarczyć, żeby zostały w przyszłym roku mistrzem.
Ostatnio zmieniony 01-01-70, 01:00 przez hiob, łącznie zmieniany 1 raz.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ