Służba Zdrowia w USA

Pytania na każdy temat. nie ma pytań głupich, czy niedyskretnych. Takie mogą być co najwyżej odpowiedzi.
krzycho80
Przyjaciel forum
Posty: 38
Rejestracja: 07-08-11, 14:54
Lokalizacja: polska

Służba Zdrowia w USA

Post autor: krzycho80 » 27-11-11, 13:05

Witam. Jako ze jestem pracownikiem służby zdrowia :-) (dokładnie transportu sanitarnego) Interesuje i ciekawi mnie jak to jest w Ameryce? Czy rzeczywiście jest ten system Tak Kosztowny, tzn. mimo że płaci się za ubezpieczenie to za dodatkowe usługi jak np. przeszczep serca to płaci się kolosalne sumy? Jak wyglądać ma to teraz kiedy podobno mają wprowadzić nowe "rewolucje" w systemie służby zdrowia?
Ostatnio zmieniony 27-11-11, 13:06 przez krzycho80, łącznie zmieniany 1 raz.

Anaheim
Przyjaciel forum
Posty: 728
Rejestracja: 24-10-07, 22:24
Lokalizacja: SBL

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: Anaheim » 27-11-11, 14:33

MYślę że ten filmik trochę wyjaśni, reszte dopowiedzą inni :mrgreen:

http://www.youtube.com/watch?v=kfWQhK5IGkI

krzycho80
Przyjaciel forum
Posty: 38
Rejestracja: 07-08-11, 14:54
Lokalizacja: polska

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: krzycho80 » 27-11-11, 20:46

Dzięki :-) Hmmm z tego co widzę to nie powinniśmy narzekać tu w Polsce, chociaż ten system w USA to rzeczywiście dziki. Tylko czy stać na to przeciętnego Amerykanina?

Baboon

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: Baboon » 27-11-11, 22:47

krzycho80 pisze:Tylko czy stać na to przeciętnego Amerykanina?
Raczej stać, bo opieka zdrowotna to chyba jedyna rzecz jaka jest droższa w USA niż w Polsce. Poza tym przeciętny Amerykanin zarabia więcej niż przeciętny Polak.
Ostatnio zmieniony 27-11-11, 22:48 przez Baboon, łącznie zmieniany 1 raz.

krzycho80
Przyjaciel forum
Posty: 38
Rejestracja: 07-08-11, 14:54
Lokalizacja: polska

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: krzycho80 » 28-11-11, 20:01

Dziękuję za odpowiedzi :-)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: hiob » 06-12-11, 01:40

Amerykanie mają najlepszą służbę zdrowia na świecie. I to jest fakt. Nikt tu nie umiera na ulicy, nikomu się też nie odmawia pomocy, jeżeli mamy do czynienia z zagrożeniem życia. Natomiast prawdą jest, że gdy nie ma zagrożenia życia, a ktoś nie ma ubezpieczenia, musi za "usługę" zapłacić z góry.

W naszej sytuacji mamy ubezpieczenie poprzez pracę Grażynki. Przypomnę, że to jest szpital, więc to jest chyba dość dobre ubezpieczenie. Pielęgniarka samotna płaci składkę 60 dolarów co dwa tygodnie. My płacimy 300 co dwa tygodnie, 8000 dolarów rocznie, za całą rodzinę. Wizyta u lekarza kosztuje 25 dolarów, u specjalisty 35, za szpital płacimy 10% do wysokości $1500, potem ubezpieczenie płaci całość.

Jeżeli ktoś ma np. raka, a nie ma ubezpieczenia i trafi do szpitala, szpital będzie go leczył dokładnie tak samo, jak kogoś, kto ma ubezpieczenie. Następnie wystawi rachunek, z którym najczęściej idzie się do sądu i walczy się o jego redukcję. Sądy bardzo często zasądzają jakieś niskie raty. szpitale mają to "wliczone w koszty". Jednak poza szpitalem nikt takiego pacjenta nie przyjmie, bez gwarancji otrzymania pieniędzy. Po prostu lekarz też musi z czegoś żyć.

Osoby niepełnosprawne i starsze mają zagwarantowaną prawnie opiekę lekarską, podobną d tej w Europie i Kanadzie. Na przykład mama Grażynki z racji samego faktu, że ma zieloną kartę i przekroczyła pewien wiek, ma bezpłatną opiekę lekarską.

Reforma Obamy zmierza do stworzenia w USA systemu podobnego do kanadyjskiego, czy europejskiego. Jednak nie wzbudza to tutaj niczyjego entuzjazmu. Już dzisiaj przyjeżdżają do USA Kanadyjczycy na prywatne leczenie, bo ich system opieki jest tak niewydolny, że można umrzeć czekając w kolejce na wizytę u specjalisty, czy na miejsce w szpitalu. Problemem amerykańskiego systemu są koszty, ale sama służba zdrowia nie wymaga poprawy. można ją tylko zepsuć.

Ja zawsze będę wielkim zwolennikiem tego systemu, bo uratował on nam Wiktorię. Rachunek za półroczny pobyt w szpitalu wyniósł niemal milion dolarów i to 20 lat temu, gdy dolar był wart dwa razy więcej, ale też nikt nie szczędził kosztów i starań. Wiktoria urodziła się w 24 tygodniu ciąży. W niektórych krajach w ogóle nie pomaga się takim dzieciom, właśnie ze względu na koszty i na małe szanse powodzenia. Wszelkie państwowe formy opieki zdrowotnej mają budżet i muszą dokonywać pewnych wyborów, za którymi zawsze są ludzkie dramaty.

Na koniec ciekawostka, która tłumaczy częściowo wysokie koszty leczenia w USA. Szpital, w którym moja żona pracuje ma tysiąc łózek i zatrudnia dwadzieścia tysięcy pracowników. Myślę, że zdecydowana większość z nich to administracja, księgowość, dział prawny, obsługa techniczna itp. Nie wiem ile z tych osób zajmuje się bezpośrednio pacjentami, wiem jednak, że lekarzy na etacie szpitalnym jest bardzo niewielu. W szpitalu zazwyczaj leczy prywatny lekarz pacjenta. Inaczej mówiąc do szpitala się idzie ze swoim lekarzem, który niejako "wynajmuje" szpital na czas leczenia swojego pacjenta.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

krzycho80
Przyjaciel forum
Posty: 38
Rejestracja: 07-08-11, 14:54
Lokalizacja: polska

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: krzycho80 » 06-12-11, 21:22

Dzięki za odpowiedź Hiobie :-) ech no, w takim systemie to też chyba przyjemniej się pracuje. Kiedyś te 6 lat temu to byłem dumny, że pracuję w służbie zdrowia, dumny z "Eskulapa" na mej piersi, ale z czasem jak widzę nasz System to "przeszło" mi, czasem aż głupio się robi gdy słyszę: "Ta służba zdrowia to ..." :-D Dzisiaj jeszcze motywuje mnie Dobre Słowo pacjentów których wożę lub odwożę.

mam jeszcze takie pytania:
1. Czy po pobycie w szpitalu też Szpital odwozi pacjenta do domu?
2. Czy podobnie jak leczenie w szpitalach, gwarantowana jest rehabilitacja pacjenta? Czy są do tego specjalne Szpitale Rehabilitacyjne czy w szpitalach są oddziały wydzielone (na to pytanie możesz nie odpowiadać Hiobie :-) )
Ostatnio zmieniony 06-12-11, 21:27 przez krzycho80, łącznie zmieniany 1 raz.

pgo
Przyjaciel forum
Posty: 136
Rejestracja: 23-08-09, 21:40
Lokalizacja: Chicago, IL

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: pgo » 09-12-11, 03:11

Warto zauważyć jak w praktyce działa ubezpieczenie zdrowotne w USA. Płacąc z własnej kieszeni za usługę, rachunek zostanie wystawiony na kilkakrotnie niższą kwotę niż, gdy mamy ubezpieczenie i skorzystamy z niego. Ubezpieczenie jest potrzebne, ale raczej przy poważnych sprawach.

W Stanach służba zdrowia może i jest najlepsze, ale ile to ma wspólnego z zapobieganiem i usuwaniu przyczyn? Najczęściej sięga się do środków inwazyjnych i w jakimś stopniu usuwa objawy. Opieka zdrowotna, to jeszcze jeden dochodowy interes. Oczywiście, w pewnych przypadkach spełnia swoją misję, ale częściej, niestety, na pierwszy plan wysuwa się opłacalność całego przedsięwzięcia.

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: hiob » 10-12-11, 21:31

krzycho80 pisze: 1. Czy po pobycie w szpitalu też Szpital odwozi pacjenta do domu?
To zależy. Zazwyczaj nie. Ale jak tego wymaga stan zdrowia pacjenta, to tak.

2. Czy podobnie jak leczenie w szpitalach, gwarantowana jest rehabilitacja pacjenta? Czy są do tego specjalne Szpitale Rehabilitacyjne czy w szpitalach są oddziały wydzielone (na to pytanie możesz nie odpowiadać Hiobie :-) )
Gwarantowana przez kogo? Jak pacjent wymaga rehabilitacji, to jest rehabilitowany. Moja żona pracuje właśnie w takim szpitalu. Mają tam pięć oddziałów, gdzie powracają do zdrowia osoby po wylewach, urazach głowy, urazach kręgosłupa itp.
pgo pisze:Warto zauważyć jak w praktyce działa ubezpieczenie zdrowotne w USA. Płacąc z własnej kieszeni za usługę, rachunek zostanie wystawiony na kilkakrotnie niższą kwotę niż, gdy mamy ubezpieczenie i skorzystamy z niego. Ubezpieczenie jest potrzebne, ale raczej przy poważnych sprawach.
Nieprawda. Nikt nie kalkuluje rachunków "pod ubezpieczenie". Nie ma tak, że szpital wystawi rachunek za jakąś operację na 20 tys $$$ gdy się płaci z kieszeni, a gdy płaci ubezpieczenie, to rachunek wynosi 50 000. Wyjątkiem są np. operacje plastyczne, gdzie pacjent może negocjować cenę z lekarzem, ale tam z kolei niemalże nigdy nie ma operacji wykonywanych poprzez ubezpieczenie.
W Stanach służba zdrowia może i jest najlepsze, ale ile to ma wspólnego z zapobieganiem i usuwaniu przyczyn? Najczęściej sięga się do środków inwazyjnych i w jakimś stopniu usuwa objawy.
To także nieprawda. Ubezpieczenia nie tylko płacą za prewencyjne badania, ale też często ich wymagają.
Opieka zdrowotna, to jeszcze jeden dochodowy interes. Oczywiście, w pewnych przypadkach spełnia swoją misję, ale częściej, niestety, na pierwszy plan wysuwa się opłacalność całego przedsięwzięcia.
To także zależy. Największy zespół szpitali w Północnej Karolinie, Carolinas Medical Center, dla której to organizacji pracuje moja żona, jest instytucją niedochodową (non-profit organisation). Ale pomijając ten fakt, to chyba jest oczywiste, że ubezpieczalnie muszą wypracowywać jakiś zysk, albo w najgorszej sytuacji zarabiać na siebie. Jakże by inaczej mogły istnieć? Kto by je utrzymywał?
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

pgo
Przyjaciel forum
Posty: 136
Rejestracja: 23-08-09, 21:40
Lokalizacja: Chicago, IL

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: pgo » 11-12-11, 06:53

hiob pisze:Nieprawda.
Jeżeli nieprawda, to jak wytłumaczyć znane mi przypadki? To co napisałem opiera się na konkretnych przypadkach, ale daleki jestem od generalizacji. Często ludzie z mojego otoczenia spotykalił się z tym procederem. Np. w przypadku drobnej usługi lekarz mówi, że jeżeli się zapłaci z własnej kieszeni, to będzie to kosztować $80, a na ubezpieczenia ok. $220. Znajomy miał zastrzyk do kręgosłupa, za którą miał prywatnie zapłacić $1000, a później, gdy dostał odszkodowanie z Workers Compensation, klinika wystawiła rachunek na $6000. Co prawda, to inny rodzaj ubezpieczenia, ale fakt autentyczny i z tego, co się dowiedziałem, często się powtarzający.
hiob pisze:Cytat:
W Stanach służba zdrowia może i jest najlepsze, ale ile to ma wspólnego z zapobieganiem i usuwaniu przyczyn? Najczęściej sięga się do środków inwazyjnych i w jakimś stopniu usuwa objawy.
To także nieprawda. Ubezpieczenia nie tylko płacą za prewencyjne badania, ale też często ich wymagają.
Nie napisałem, że ubezpieczenia nie płacą za badania. Nie zrozumiałeś mnie. Z resztą na ile są one zapobieganiem chorobom? Są raczej stwierdzeniem, że ktoś jest zdrowy lub chory i wstępem do całej procedury medycznej. Chodzi o nastawienie służby zdrowia i metody w postaci częstego podejmowania środków inwazyjnych. Jak ktoś pójdzie np. do dentysty, to mało który mu powie, co jest przyczyną próchnicy i wypadania zębów, a raczej zaproponuje założenie plomb lub w następstwie wyrwanie zębów pod implanty. Taki sposób działania jest podszyty chęcią zysku, a nie dbałością o zdrowie pacjenta. Gdy ktoś idzie do okulisty, to prawie nikt mu nie powie, że pogorszenie wzroku wynika zazwyczaj z przyczyn psychologicznych i można je cofnąć, tylko stwierdzi, że ma wadę wzroku i żeby widzieć prawidłowo musi odtąd nosić szkła korekcyjne albo kiedyś wykonać operację (na co też można wykupić ubezpieczenie), itd.

Tak więc to, co chciałem zasygnalizować to to, że nawet najlepsza służba zdrowia odwraca się od znanych od wieków sposobów radzenia sobie z dolegliwościami i schorzeniami. A motywacją takiego postępowania jest chyba chęć utrzymania dochodowości systemu. W takim układzie działanie pojedynczych lekarzy stanowiłoby wystąpienie przeciw interesom własnej grupy zawodowej i co za tym idzie - z ostracyzmem.

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: hiob » 11-12-11, 08:12

pgo pisze: Jeżeli nieprawda, to jak wytłumaczyć znane mi przypadki? To co napisałem opiera się na konkretnych przypadkach, ale daleki jestem od generalizacji.[...] Znajomy miał zastrzyk do kręgosłupa, za którą miał prywatnie zapłacić $1000, a później, gdy dostał odszkodowanie z Workers Compensation, klinika wystawiła rachunek na $6000. Co prawda, to inny rodzaj ubezpieczenia, ale fakt autentyczny i z tego, co się dowiedziałem, często się powtarzający.
Z tego, co się dowiedziałeś? A gdzie się dowiedziałeś? Możesz podać jakieś obiektywne źródła takich informacji, czy też jest to zwykła plotka?

Oczywiście, że zdarzają się próby naciągania firm ubezpieczeniowych. Jednak są to przypadki jednostkowe. Podobne sytuacje mamy zresztą i w Polsce. Tam także się słyszy od czasu do czasu o próbach oszukiwania i lekarze, czy nawet cale szpitale wystawiają rachunki za niewykonane usługi. Jednak nie mówimy tutaj o anomaliach i łamaniu prawa, ale o systemie, jaki obowiązuje w USA.

W praktyce znacznie częstsza jest sytuacja odwrotna. Lekarze więcej liczą za usługę płatną gotówką przez pacjenta, czy też przez jego ubezpieczenie, niż za usługi opłacane przez państwową służbę zdrowia Medicare/Medicaid. Wynika to z tego, że Medicare i Medicaid narzuca z góry cenniki (jak w Europie państwowe kasy chorych), które, według lekarzy, czasem nie pokrywają nawet pełnych kosztów leczenia. To był też ich argument przeciw "ObamaCare". Twierdzili, że gdy cała służba zdrowia będzie działać tak, jak Medicare, to oni pójdą z torbami.

Inną natomiast sprawą jest postawa lekarzy. Skoro mówimy o własnych doświadczeniach, to przytoczę przypadek z naszej rodziny. Gdy Grażynka zmieniła pracę, przez rok nie mieliśmy ubezpieczenia na Victorię, chorą na astmę. Grażynka poprosiła więc lekarza o zrobienie jedynie podstawowych, niezbędnych badań, ale lekarz powiedział, że konieczne są wszystkie badania, a jak nie mamy na razie ubezpieczenia, ani pieniędzy, to nie policzy nam nic. Jednak to nie znaczy, że on liczy więcej, gdy się ma ubezpieczenie. Jedynie to, że czasem lekarz liczy mniej, gdy sę go nie ma, bo lekarz też człowiek i czasem pokazuje, że też ma serce.

I jeszcze jedna uwaga: Jeżeli firma ubezpieczeniowa akceptuje jakiegoś lekarza, czy szpital, to określa ile może kosztować opłata za dane leczenie. To nie jest tak, że lekarz liczy sobie ile chce. Tysiąc za gotówkę, sześć tysięcy "na ubezpieczenie". Lekarz może wystawić rachunek dokładnie na tyle, na ile mu ubezpieczenie zezwala, inaczej nie dostanie nic. A ubezpieczalnie zatrudniają doskonałych fachowców od liczenia pieniędzy, którzy wiedzą, że jak usługa może kosztować tysiąc dolarów, to nie można zapłacić lekarzowi nawet 1100. Zrobi to za tysiąc.

pgo pisze: Nie napisałem, że ubezpieczenia nie płacą za badania. Nie zrozumiałeś mnie. Z resztą na ile są one zapobieganiem chorobom?
Na ile badania prewencyjne są zapobieganiem choroby? Hmm.. Nie bardzo Cię rozumiem. Najpierw piszesz, że lekarzom i ubezpieczalniom chodzi tylko o kasę, a jak podaję fakt, że wymagają tu badań prewencyjnych, negujesz fakt, że badania takie zapobiegają chorobom? :shock:

Zawsze ceniłem Twoje wypowiedzi tutaj. Bardzo mi pomagasz i zwykle wykazujesz się sporą wiedzą, ale wybacz, teraz chyba zmienię swoje dobre zdanie na Twój temat.
Jak ktoś pójdzie np. do dentysty, to mało który mu powie, co jest przyczyną próchnicy i wypadania zębów, a raczej zaproponuje założenie plomb lub w następstwie wyrwanie zębów pod implanty. Taki sposób działania jest podszyty chęcią zysku, a nie dbałością o zdrowie pacjenta.
Totalny absurd. Jest dokładnie odwrotnie. Wizyta u dentysty to zawsze wykład na temat próchnicy, zawsze nauka czyszczenia zębów, zawsze darmowa szczoteczka. zwłaszcza, gdy się idzie do dentysty z dziećmi.
Gdy ktoś idzie do okulisty, to prawie nikt mu nie powie, że pogorszenie wzroku wynika zazwyczaj z przyczyn psychologicznych i można je cofnąć, tylko stwierdzi, że ma wadę wzroku i żeby widzieć prawidłowo musi odtąd nosić szkła korekcyjne...
Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać? To mnie też oszukał okulista i zamiast noszenia okularów powinienem iść do psychologa? Ciekawe... To jakaś nowość dla mnie, nie słyszałem, by starczą dalekowzroczność można było usunąć autosugestią. A okulary pomagają...
Tak więc to, co chciałem zasygnalizować to to, że nawet najlepsza służba zdrowia odwraca się od znanych od wieków sposobów radzenia sobie z dolegliwościami i schorzeniami. A motywacją takiego postępowania jest chyba chęć utrzymania dochodowości systemu. W takim układzie działanie pojedynczych lekarzy stanowiłoby wystąpienie przeciw interesom własnej grupy zawodowej i co za tym idzie - z ostracyzmem.
Nie bardzo rozumiem to stwierdzenie. Czyżbyś sugerował, że służba zdrowia, która będzie tracić pieniądze będzie skuteczniejsza od tej, która je zarabia? A co złego w zarabianiu pieniędzy? Każda usługa musi być tak skalkulowana, by przynosiła zysk, inaczej nie będzie usługodawców. I nie ma alternatywy: "albo leczymy, albo zarabiamy". Jest raczej dokładnie na odwrót. Jak nie zarabiamy, to nie jesteśmy w stanie skutecznie leczyć. I choć z pewnością system amerykański nie jest doskonały i z pewnością jest najdroższy na świecie, to właśnie dlatego, że jest najdroższy jest równocześnie najlepszy.

Reforma amerykańskiego systemu opieki zdrowotnej nie powinna zatem polegać na tym, by go zarzucić i zrobić coś na wzór niewydolnych systemów europejskich, ale by znaleźć sposób na objęcie ubezpieczeniami tych, którzy ich dziś nie mają. Bardzo łatwo bowiem można wylać dziecko z kąpielą i zniszczyć to, co dobre w imię jakiś oszczędności, których potem i tak nie bardzo widać.

Na koniec dodam jeszcze tylko, że być może w Chicago są inne realia wynikające z tego, że to jest... Chicago. W końcu to w Illinois gubernatorzy często kończą swą polityczną karierę w federalnym więzieniu, a przykład idzie z góry. Zatem być może i Twoje doświadczenia są inne, niż moje tutaj, na Południu. W niczym nie zmienia to faktu, że opinia, jaką mają ludzie w Europie o amerykańskiej służbie zdrowia ma się raczej nijak do rzeczywistości.

Ja zawsze będę tę służbę zdrowia chwalił, bo i żona w niej pracuje i widzę jak to działa z tej strony i mam kilku dobrych przyjaciół lekarzy i miałem chore dzieci, które korzystały z niej od strony pacjenta. Porównując nasze doświadczenia z doświadczeniami naszych bliskich w Polsce ( a i tę sytuację znam dobrze, mając dwóch siostrzeńców lekarzy i szwagierkę - położną) mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że amerykański system opieki bije ten polski na głowę.
Ostatnio zmieniony 01-01-70, 01:00 przez hiob, łącznie zmieniany 2 razy.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

pgo
Przyjaciel forum
Posty: 136
Rejestracja: 23-08-09, 21:40
Lokalizacja: Chicago, IL

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: pgo » 11-12-11, 18:01

Dobra. Nie mam zamiaru się bronić, bo są ważniejsze rzeczy. Po raz kolejny moje zdania są wyrwane z kontekstu. Jest jak jest i wszyscy wiemy, że nic na tym świecie nie jest idealne. Życie przynosi mniejsze lub większe cierpienia czy to fizyczne, czy wewnętrzne, z którymi trzeba się nieraz pogodzić, ale które niosą ze sobą także nadzieję.

Zwróciłem uwagę na przypadki, których nie zmyśliłem. Czy przypadek z rachunkiem $1000/$6000 oznacza że mój znajomy wymyślił sobie tą historię? Nie wiem. Drogą obalania nic pewnie nie osiągniemy, ale każdy może starać się swoim postępowaniem ulepszyć sytuację. Nigdzie nie stwierdziłem, że lekarzom chodzi "tylko o kasę", że jest alternatywa tracić/zarabiać pieniądze. Nie sugeruję stosowania żadnej autosugestii, ani wizyt u psychologa (powinienem raczej użyć innego słowa niż "psychologicznych"). Dziękuję za takie, a nie inne potraktowanie.

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: hiob » 12-12-11, 04:14

pgo pisze:Czy przypadek z rachunkiem $1000/$6000 oznacza że mój znajomy wymyślił sobie tą historię? Nie wiem.[... ] Dziękuję za takie, a nie inne potraktowanie.
Pgo, jeżeli Cię czymś uraziłem, przepraszam. Jeszcze raz podkreślę, że bardzo cenię Twoje wypowiedzi na tym forum. Jesteś tu wielką pomocą i wiele osób skorzystało z Twojej wiedzy. Nie wyłączając mnie. A to, że nie zawsze się zgadzamy wynika zapewne z tego, że mieliśmy inne doświadczenia. Co prawda zawsze sceptycznie podchodziłem do takich historii jak ta, o której piszesz, ale ja także nie wiem, czy on sobie to wymyślił, czy też rzeczywiście taka sytuacja zaistniała. Ja zapytałem mojej żony, czy to możliwe, ale według niej takie sytuacje nie mogą mieć miejsca, bo żadna ubezpieczalnia nie zapłaciłaby takiego rachunku. To jednak jest tylko nasza opinia, a jak było naprawdę wie tylko Bóg.

Pozostaje nam więc jedynie zgodzić się, że się nie zgadzamy i mam nadzieję, że nadal będziesz tu aktywnie odpowiadał na wszelkie pytania związane z naszym życiem w USA.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

pgo
Przyjaciel forum
Posty: 136
Rejestracja: 23-08-09, 21:40
Lokalizacja: Chicago, IL

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: pgo » 14-12-11, 19:52

Korzystając z chwili czasu napiszę jeszcze parę słów. Z czym tu się zgadzać lub nie zgadzać? Ja widzę raczej całkowity brak zrozumienia. Być może to ja wszedłem niepotrzebnie ze swoimi doświadczeniami w opis amerykańskiego systemu zdrowotnego. Jeżeli chodzi o ustalenie, kto ma rację, to rzeczywiście nic tu po mnie. Wydaje mi się, że chodzi o ustalenie jak jest naprawdę. Moje poprzednie posty dotyczyły dwóch spraw nieuczciwości w systemie ubezpieczeń, nie tylko zdrowotnego, ale przede wszystkim inwazyjności medycyny w zwykłych przypadkach. Czasem może wyrażam się niejasno, dlatego wyjaśnię, co miałem na myśli.

Hiob masz na pewno dobrą opinię o tym systemie z kilku powodów. Jak sam piszesz, masz dobre doświadczenia, a poza tym jesteś związany z nim pracą swojej żony. Ja nie wyrażam swojej opinii na ten temat. Zresztą jak mogę się wyrażać o czymś, z czego w zasadzie nigdy nie korzystałem. Podzieliłem się natomiast moimi obserwacjami i wyciągnąłem z nich wnioski, za które, niestety, dostało mi się. Nie krytykujmy czegoś, tylko dlatego, że jest inne od tego, do czego przywykliśmy.

Napisałem, o czym wiedziałem, i może wplątałem się w dywagację na temat ubezpieczeń. Dla mnie jest to temat dość kontrowersyjny. Ale w końcu, co jest złego w ujawnieniu zdarzeń, nawet gdyby były one tylko jednostkowe? Poza tym gdzie są ludzie tam i zdarzają się nadużycia. Smutne to jest, ale w Stanach także nie ma uczciwości.

Chwaląc opiekę zdrowotną w USA pamiętajmy, również o tych w tym kraju, co nie mają ubezpieczenia zdrowotnego. W tym sensie powszechny system byłby wyrazem jakiejś równości członków amerykańskiego społeczeństwa. Przypomnę, że w takim ujęciu za reformą systemu byli biskupi amerykańscy. Inna sprawa, że ustawa, która przeszła, finansuje aborcję. Ale to są fakty, a nie moje zdanie.

Pozostawiając lekarzy jaką grupę, która pewnie ma największy wpływ na kształtowanie świadomości o chorobach, przejdę do moich wątpliwości, które pojawiły się w wyniku obserwacji i własnych doświadczeń na tym polu.

Medycyna w wyniku rozwoju techniki rzeczywiście robi wrażenie, gdy najlepsi specjaliści potrafią usunąć defekty obecne od urodzenia czy zaradzić skutkom nieszczęśliwych wypadków. Z drugiej strony ta sama medycyna stosuje metody inwazyjne w zwykłych przypadkach. A przecież nie wszystkie przypadki wymagają stosowania środków, które przy okazji czynią szkodę organizmowi człowieka. W poprzednim poście posłużyłem się przykładami dentysty i okulisty.

Podkreślam, nie głoszę żadnych teorii, wręcz przeciwnie próbuję zwrócić uwagę na konkretne przypadki, które nijak nie zgadzają się z teorią. Żeby to zrobić, stawiam pytania odnośnie moich wątpliwości. Pisząc o braku wyjaśnień przyczyn próchnicy i wypadania zębów, miałem właśnie to na myśli i bynajmniej nie mówiłem o dokładnym szczotkowaniu pastą z fluorem itp. Bo to nie zawsze pomaga, tak jak w u kilku moich krewnych.

Niedawno trafiłem na nurt w podejściu do dbania o zdrowie zębów, który mówi, że dostarczanie organizmowi odpowiednich minerałów i witamin w naturalnym pożywieniu przy jednoczesnym unikaniu szkodliwych pokarmów wywołuje proces remineralizacji zębów.

Jakimś dziwnym trafem mogę na własnym przykładzie potwierdzić, że tak może się zdarzyć, gdy w późnym dzieciństwie powiedziano mi, że trzeba plombować kilka zębów. Po latach okazało się, że nie zaplombowane zęby nie tylko się nie zepsuły, ale są zdrowe i mocniejsze od tych "leczonych" przy pomocy plomb przez dentystę. Od tamtego czasu, nie byłem u dentysty (tylko na wizytach kontrolnych) na żadnym zabiegu.

Dla przypomnienia podam, że inwazyjność plomb wynika z procesu borowania, przy którym następuje nieodwracalna utrata części struktury zęba, co przekłada się na niższą odporność mechaniczną. Dlaczego tak się stało? Przecież medycyna głosi, że próchnica, gdy się już raz rozpocznie, nie można jej zatrzymać jak tylko poprzez usunięcie tkanki zęba i konsekwencji stawienie sztucznego materiału... Wygląda na to, że z zasady nie uwzględnia się takich przypadków. Czy to był jednostkowy przypadek? Interesując się tym tematem, wyszukałem wypowiedzi w Internecie ludzi o podobnym wydźwięku jak moja.

W tym przypadku dentysta nie dał żadnych szans na nie-inwazyjne rozwiązanie problemu. Nie wspomniał, że próchnicę można wyleczyć bez borowania. Teraz pora na refleksję moralną. Czy zrobił to świadomie? Być może nie. Jest tylko człowiekiem i robi swoje... Jako specjalista posługuje się wiedzą przekazaną mu na studiach. Jaka była motywacja tego dentysty i kilku jeszcze innych?

Drugi przykład, który podałem, odnosił się do okulistów. Szacunek dla tych, co noszą okulary. Przyjmuję do wiadomości fakt, że może im być z tym dobrze. I zdaję sobie sprawę, że pewne defekty wzroku są poważne. Ale szanujmy też tych, którzy pozbyli się okularów i świetnie radzą sobie bez nich.

Nie wyśmiewajmy faktu, że wzrok może wrócić do normy. Osobiście, znam takie osoby. Poza tym, społeczność, z której się wywodzę miała odsetek noszących okulary na poziomie jednego procenta. Czy to oznacza, że byli inni, którzy nie widzieli dobrze? W małej społeczności o aktywnym trybie życia nikt raczej nie ukryje się z czymś takim. Teraz niestety się to zmienia. Dlaczego?

Odnośnie prezbiopii, nigdy nie widziałeś starszych i osób w podeszłym wieku, nawet tych znanych, które bez wysiłku czytały bez okularów? Czyż po 40 roku życia nie wszystkim się pogarsza wzrok do bliży? Czy ci ludzie są wyjątkami - nie zestarzeli się? To są moje wątpliwości, na które większość okulistów najprawdopodobniej mi nie odpowie. Nie wiedzą?

A może większość przypadków ustanawia regułę, która jest podstawą teorii, następnie powszechnie głoszonej... To w takim razie, czemu służy głoszenie teorii, które nie zawsze się sprawdzają, a z definicji powinny?

Powtarzam, nie snuje tu świata z ludźmi o nadzwyczajnym zdrowiu. Ale czasem, po co od razu aplikować metodę inwazyjną, podczas gdy widać, że czasem bez szkodliwej ingerencji można wytrwałością, samozaparciem zdziałać niezwykłe rzeczy. Nie twierdźmy, że to niemożliwe, tylko dlatego, że nie nas to spotkało.

Jednak jak napisałem już wcześniej cierpienie zawsze było obecne na tym świecie i gdy się pojawi w naszym życiu, to przyjmijmy je, a ukształtuje nas.

Na koniec, życzyłbym sobie, żeby ta moja wypowiedź nie była kawałkowana, bo było widać wcześniej, zupełnie traci sens.

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Służba Zdrowia w USA

Post autor: hiob » 14-12-11, 20:33

pgo pisze: Na koniec, życzyłbym sobie, żeby ta moja wypowiedź nie była kawałkowana, bo było widać wcześniej, zupełnie traci sens.
Będzie jak sobie życzysz. Przypomnę tylko, że temat dotyczy systemu, sposobu, w jaki działa służba zdrowia w USA, a nie przypadków, które gdzieś, komuś podobno się przytrafiły. Uwagi na temat wad wzroku i usług dentystycznych pozostawię bez komentarza.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ