Ceny paliw w latach 60' - 70'

Pytania na każdy temat. nie ma pytań głupich, czy niedyskretnych. Takie mogą być co najwyżej odpowiedzi.
Awatar użytkownika
KubaCh
Administrator
Posty: 1325
Rejestracja: 21-10-08, 09:10
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Ceny paliw w latach 60 - 70

Post autor: KubaCh » 10-03-12, 23:47

Alfer pisze:akie 140 PLN na dzień, jak przyjmiesz, że średnia to 3 tysie, a miesiąc ma 30 dni, to na dzień dostajesz 100 PLN.
A pracujesz 30 dni w miesiącu? Bo ja 20-22, zależnie od miesiąca. A jak odliczę 26 dni urlopu to pewnie wyjdzie nawet 18 dni na miesiąc. A zastanawialiśmy się ile dni się pracuje na pełny bak.

LPG oprócz tego, że tańszy, ma też tę zaletę, że zwykle bak jest dużo mniejszy :mrgreen:

A średnia dotyczy całego kraju - w Warszawie jak popatrzę na samochody na ulicach, to nie mam wątpliwości, że jest dużo wyższa. Tyle, że ta warszawska (a także np. śląska) średnia ma też wpływ (dodatni) na średnią krajową. Oczywiście zawsze jest tak, że jest mnóstwo osób, które zarabiają mniej od średniej (w Polsce to chyba ok. 65% ogółu pracujących) i im się wydaje, że średnia jest źle policzona.

Lechita
Przyjaciel forum
Posty: 73
Rejestracja: 08-05-09, 14:00
Lokalizacja: z Polski

Re: Ceny paliw w latach 60 - 70

Post autor: Lechita » 11-03-12, 11:40

hiob pisze:Nie ma się czym chwalić, to nie powód do dumy, że się ma taki malutki zbiornik paliwa. ;-) :lol:
No chyba że KubaCh zmienił A6 na kosiarke ogrodową :lol:

KubaCh pisze: Oczywiście zawsze jest tak, że jest mnóstwo osób, które zarabiają mniej od średniej (w Polsce to chyba ok. 65% ogółu pracujących) i im się wydaje, że średnia jest źle policzona.
KuboCh, jesli 65% społeczeństwa zarabia mniej niż średnia krajowa to chyba rację ma jednak ta część, której wydaje się, że średnia jest źle policzona. Rząd się cieszy, bo średnia rośnie i społeczeństwo ma być zadowolone. Niestety nikt nie podaje stanu faktycznego kondycji finansowej polskiego społeczeństwa i nie piętnuje faktu, że średnia ta jest tak wysoka za sprawą złodziei, mafiozów czy "managerów", których jedynym atutem są komunistyczne korzenie lub powiązania z grupą trzymającą władzę.Jeszcze nie tak dawno dyrektor mógł zarobić co najwyżej 5-krotnośc wynagrodzenia robotnika teraz pensja "managera" to neverending story.
Nie nagłaśnia się też faktu, że ci najmniej zarabiający za swoje pobory muszą utrzymać często nie tylko siebie ale i bezrobotnego współmałżonka, czy dorosłe bezrobotne dzieci.

Jeśli Warszawa i Śląsk podnoszą tak drastycznie średnią to powinny być wyłączone ze średniej i dopiero tak obliczona średnia miałaby jakąś wartość poznawczą.

Dlatego wybacz KuboCh, ale dane jakie tu publikujesz na temat twojej pensyji nie wnoszą nic konkretnego do dyskusji, mogą służyć wyłącznie jako ciekawostka i automatycznie przenoszą dyskusje na temat potwornej niesprawiedliwości społecznej w Polsce.

Awatar użytkownika
KubaCh
Administrator
Posty: 1325
Rejestracja: 21-10-08, 09:10
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Ceny paliw w latach 60 - 70

Post autor: KubaCh » 11-03-12, 22:54

Lechita pisze:KuboCh, jesli 65% społeczeństwa zarabia mniej niż średnia krajowa to chyba rację ma jednak ta część, której wydaje się, że średnia jest źle policzona.
No cóż - mi się akurat wydaje, że część, której się wydaje, że średnia jest źle policzona po prostu nie wie czym jest średnia. I nie ma co o tym dyskutować, bo to, jak się liczy średnią rozstrzygnęli już dawno matematycy i statystycy.

O niesprawiedliwości społecznej też możemy długo rozmawiać - ale moim zdaniem nie ma to najmniejszego sensu, bo mamy różne punkty widzenia na to, czym jest sprawiedliwość społeczna. Dla mnie polega ona na wynagradzaniu ludzi za wniesiony wkład w wynik przedsiębiorstwa, a dla Ciebie pewnie bardziej istotne jest utrzymanie odpowiedniej proporcji między płacą poszczególnych osób albo wynagradzanie za wysiłek, a nie za jego wynik. Poza tym to nie ten temat.

Więc przepraszam za uwagę na temat tego ile pracuję na pełny bak - chciałem jedynie pokazać, że nie trzeba mieszkać w Anglii lub USA żeby mieć pieniądze na paliwo.

I proponuję wrócić do dyskusji o cenach paliwa, a nie o sprawiedliwości społecznej - bo to nie ten temat.

Twin
Przyjaciel forum
Posty: 1413
Rejestracja: 30-10-10, 06:48
Lokalizacja: Kraków

Re: Ceny paliw w latach 60 - 70

Post autor: Twin » 12-03-12, 08:08

KubaCh pisze:Więc przepraszam za uwagę na temat tego ile pracuję na pełny bak - chciałem jedynie pokazać, że nie trzeba mieszkać w Anglii lub USA żeby mieć pieniądze na paliwo.
Ja również naprawdę bardzo przepraszam że wtrącę swoje trzy grosze i to co gorsza nie w temacie, ale jakoś trudno mi przejść obojętnie obok pewnych stwierdzeń niby broniących sprawiedliwości społecznej a tak naprawdę już samych w sobie bardzo niesprawiedliwych. Chodzi mi KuboCh o takie sytuacje jak tutaj. Dlaczego masz przepraszać za przyznanie, że dobrze zarabiasz? Czy to jakaś zbrodnia? Czy sprawiedliwość społeczna ma polegać na tym, że ktoś, kto naprawdę wiele wysiłku włożył w swoje wykształcenie i potrafi wykorzystać zdobytą wiedzę ma mieć teraz z tego taką samą korzyść jak człowiek pracujący łopatą (z całym szacunkiem dla jego pracy)? Mam nadzieję, że postrzeganie ludzi posiadających pieniądze jako z definicji podejrzanych przeminie razem ze wspomnieniami o epoce, w której "czy się robi czy się leży to wypłata się należy". Zresztą, ludzie, których znam i którzy zarabiają więcej niż przeciętnie, mają też większy gest gdy chodzi o dobre dzielenie się tym co mają. Ale to już sam też wiesz ;-) .
Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 01-01-70, 01:00 przez Twin, łącznie zmieniany 1 raz.
Chrześcijanie to światło świata - pod warunkiem, że są podłączeni do sieci.

Anteas

Re: Ceny paliw w latach 60 - 70

Post autor: Anteas » 12-03-12, 22:30

To może ja też wrzucę oftopa? Jako zły :evil: forumowicz.
KubaCh pisze:średnia jest źle policzona
Średnia jest dobrze policzona, tylko że wzrost średniej powodują wysokie dochody najbogatszych, a nie wzrost dochodów najbiedniejszych. Ale radujmy się bo średnia idzie w górę :mrgreen:
KubaCh pisze:polega ona na wynagradzaniu ludzi za wniesiony wkład w wynik przedsiębiorstwa
Zdajesz się uważać, że w naszym kraju wszyscy są wynagradzani stosownie do w/w wkładu. Chyba nie każdy jest o tym przekonany. I chyba oni mają właśnie rację :cry: Niestety
Twin pisze:dobrze zarabiasz
Bardzo mnie to cieszy
Twin pisze:ludzi posiadających pieniądze jako z definicji podejrzanych
Czasami te podejrzenia są dobrze umotywowane. A Polska też nie stwarza swoim obywatelom równych szans w życiowym starcie.
Twin pisze:mają też większy gest gdy chodzi o dobre dzielenie się
To chyba nie wielka zasługa, skoro więcej mają więcej mogą dać. Biedni nie bardzo mają się czym dzielić z innymi biednymi :angel: Ta wdowa co dała dwa małe pieniążki... Mimo tego też się dzielą. Tak na chłopski rozum myślę :dog:

Pokornie się przyznaję, że być może źle oceniłem wasze poglądy (mam szczerą nadzieję że tak jest). Wtedy proszę o sunięcie tego postu. Czy może lepiej wydzielić osobny temat...

Awatar użytkownika
Arturo
Przyjaciel forum
Posty: 513
Rejestracja: 30-10-10, 19:40
Lokalizacja: Kraków

Re: Ceny paliw w latach 60 - 70

Post autor: Arturo » 14-03-12, 18:01

No to pora na "on-topic"

Szukałem trochę w internecie i nie wiele znalazłem. Na Wirtualnej Polsce był taki artykuł, z którego wklejam link gdzie jest średnia pensja i ceny różnych dóbr powszechnego użytku. Benzyna też jest. (Trzeba kliknąć w szara tabelkę pod artykułem, aby ją powiększyć).

W 1970 roku średnia pensja wynosiła 2235 zł (ówczesnych złotych, wiec nie porównujcie do dzisiejszych złotych), a litr benzyny kosztował 6,50 zł.

Tu jest link:
http://finanse.wp.pl/kat,98674,page,4,t ... omosc.html

Autorzy artykułu powołują się na dane GUS.

Pozdrawiam
Artur

Awatar użytkownika
KubaCh
Administrator
Posty: 1325
Rejestracja: 21-10-08, 09:10
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Ceny paliw w latach 60 - 70

Post autor: KubaCh » 14-03-12, 19:30

Arturo pisze:W 1970 roku średnia pensja wynosiła 2235 zł (ówczesnych złotych, wiec nie porównujcie do dzisiejszych złotych), a litr benzyny kosztował 6,50 z
Czyli proporcja bardzo podobna do tej dzisiaj (dzisiaj jest nawet lepiej, bo pensja trochę wyższa, a cena paliwa trochę niższa).

Anteas

Re: Ceny paliw w latach 60 - 70

Post autor: Anteas » 14-03-12, 22:07

Arturo pisze:No to pora na "on-topic
Zdecydowanie tak. Mam nadzieję że nikogo nie uraziłem swoim postem. Jeśli jednak tak to przepraszam.

W przeciwieństwie do Arabów i Amerykanów my śpimy na łóżkach :-) a nie na ropie, więc pewnie u nas jednak ceny paliw będą wyższe niż u w/w ludów :cry: I musimy nauczyć się z tym żyć :angel:

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 15-03-12, 13:51

Na kilka chwilek wlacze sie do dyskusji. Wydaje mi sie, ze troche mylnie jest rzecz cala rozpatrywana. Otoz za komuny byl szeroki dosteo do pracy (istnial nawet nakaz pracy) - i choc rzeczywiscie dochody z tej pracy byly relatywnie niskie, ale byly stale, przewidywalne i dawaly mozliwosc zycia na poziomie ubostwa chocby, ale nie spychaly w nedze. Dzisiaj dostep do pracy jest trudniejszy, dla roznych ludzi nie zawsze mozliwy, stad praca przez kilka miesiecy w roku, a pozniej bezrobocie, a jeszcze pozniej utrata swiadczen prowadzi do degeneracji i utrudnia, a w wielu przypadkach uniemozliwia powrot na rynek pracy, albo jest to powrot okupiony wieloma upokorzeniami, albo wymaga dlugotrwalego leczenia psychologicznego itp. Wowczas takie wyliczenia (choc jak najbardziej prawdziwe) traca sens bytu. Trzeba zaznaczyc rowniez, ze powrot z bezrobocia najczesciej jest powrotem na sam dol drabiny stanowisk - a te leza grubo ponizej sredniej. Kto sie z tymi problemami nie zetknal, albo sam je nie przezywal moze nawet nie bardzo rozumiec takich ludzi.
Pozdrawiam serdecznie.
konik

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11193
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: od konika

Post autor: hiob » 18-03-12, 02:10

konik pisze:... i choc rzeczywiscie dochody z tej pracy byly relatywnie niskie, ale byly stale, przewidywalne i dawaly mozliwosc zycia na poziomie ubostwa chocby, ale nie spychaly w nedze. Dzisiaj dostep do pracy jest trudniejszy, dla roznych ludzi nie zawsze mozliwy, stad praca przez kilka miesiecy w roku, a pozniej bezrobocie, a jeszcze pozniej utrata swiadczen prowadzi do degeneracji i utrudnia, a w wielu przypadkach uniemozliwia powrot na rynek pracy, albo jest to powrot okupiony wieloma upokorzeniami, albo wymaga dlugotrwalego leczenia psychologicznego itp...
Teraz ja pozwolę sobie nie zgodzić się z taką opinią. Ja mam pewien problem z Twoim stwierdzeniem, drogi Koniku, bo po prostu pamiętam tamte czasy. Pamiętam na przykład, że gdy pracowałem na bocznicy kolejowej Transbudu, to tam zatrudnialiśmy bezdomnych nędzarzy, żyjących w wagonach, "na zlecenie". Rozładowywali żwir, czy inne towary przywożone na bocznicę "za gotówkę", czyli byli opłacani "na umowę - zlecenie" i jak tylko dostawali pieniądze, zapijali się do utraty przytomności. To było kilkanaście osób, czasem nawet kilkadziesiąt, choć nikt tak naprawdę nie wiedział ilu. Zjawiali się tylko wtedy, gdy się im kończyły pieniądze. Brudni, bez domu, niektórzy mieli jakieś rodziny, może nawet żony na wsiach poza Krakowem, ale tu żyli jak zwierzęta.

Takich ludzi było wielu, bo problem z alkoholizmem miało wielu. I dziś także zazwyczaj problemem ludzi nie mogących utrzymać stałej pracy jest problem alkoholizmu. Oczywiście zdarzają się sporadycznie inne sytuacje, są regiony Polski, gdzie z pracą jest trudniej, ale jest tak, że 40 lat temu było skromnie, ale równo i "sprawiedliwie", każdy miał coś i mógł godnie żyć, a dziś ludzie umierają z głodu.

Arturo ma rację. I ja pamiętam ceny z czasów Gierka. Dziś na takim poziomie, na jakim żyliśmy wtedy może żyć naprawdę każdy. Zarobki były (średnio) porównywalne, zapomnijmy o tej hiperinflacji i wymianie na nowe złote. Wtedy się zarabiało 2-3 tys i dziś się zarabia 2-3 tys. Tylko ile wtedy można było kupić za te pieniądze?

Kiełbasa, ta najtańsza i nie bardzo "zjadliwa" - 40 złotych, lepsze gatunki do stu i więcej, szynka 120 zł za kilogram, cukier 10,50; kostka masła 17,50; tabliczka czekolady 19 złotych, najtańsza wódka 80 zł za pół litra, a Wyborowa, którą już się dało wypić - 100.

A dobra przemysłowe? Jasne, nawet w USA były droższe, ale nie aż tak, jak w PRL-u. Na samochód czekało się latami, po wpłaceniu pełnej ceny, po to tylko, by przy odbiorze zapłacić drugie tyle, bo cena poszła w górę. Ale takie udogodnienia to już "późny Gierek", wcześniej w ogóle ciężko było bez znajomości i przydziału kupić cokolwiek. A ceny? Wartburgi i Skody 120 tys zł, Fiat 125P 180 tysięcy. A na giełdzie, czyli bez czekania - 50% więcej. Kolorowy TV? Ruski, samozapalny i beznadziejnym obrazem, rozmazującym się po kątach kineskopu - 25 tys. I też miesiące czekania. Japoński, z Pewexu - 40-60 tys złotych (po przeliczeniu z dolarów). Każdy zakup odkurzacza, miksera, robota kuchennego - to były tak duże wydatki, że sprzedawano te rzeczy na raty. Oczywiście w tych "cudownych" okresach, gdy jeszcze były one dostępne w sklepach.

Nie wspominam już np. o wyjazdach za granicę, co zawsze się wiązało z jakąś formą prywatnego handlu, nie dlatego, że my tacy handlowy naród, ale po prostu nikogo nie było stać, by z polskiej pensji zjeść obiad w restauracji np. w Jugosławii. Tam ceny były "niemieckie", a ja pamiętam, jak byliśmy na wczasach i rodzice nie zrozumieli, że cena ryby w karcie była "wg wagi". Akurat była ich rocznica ślubu, więc jeden dzień zamiast jedzenia konserw przywiezionych z Polski poszliśmy do knajpy i rodzice wybrali najtańszą potrawę. Wydali tyle, że przez lata pamiętali ten urlop, bo tanio to było "za gram" rybki, a gramy po zjedzeniu bardzo urosły w oczach szefa kuchni.

Każdy dziś może żyć na takim poziomie, jak wtedy. Nie jest nigdzie gorzej. Tylko nikt już nie pamięta jak to było naprawdę i nikt nie wierzy, że ludzie byli szczęśliwi, mimo, że np. kupno płaszcza odkładało się całymi latami, a ubrania i rowery donaszało się po starszym rodzeństwie. Ja miałem np. rower "damkę", bo miałem starszą siostrę i ubranka też miałem... no, różne, ale na szczęście mama doskonale szyła i potrafiła z damskich ciuszków zrobić coś, co nie narażało mnie na śmieszność wśród kolegów.

I dżinsy. Marzenie każdego chłopaka. Prawdziwe "reifle" z Pewexu. Kosztowały pół miesięcznej pensji. W związku z czym ja swoje pierwsze prawdziwe dżinsy kupiłem mając 18 lat. Wcześniej miałem "teksasy", "szariki" i inne podróby, które tak się miały do prawdziwych jeansów, jak Polo Kokta do Coca Coli.

A tu filmik, porównanie cen 1969 i 2008: http://www.tvn24.pl/4396,9,publicznatv.html
Ostatnio zmieniony 18-03-12, 02:58 przez hiob, łącznie zmieniany 1 raz.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 18-03-12, 07:07

Drogi hiobie - od wielu juz lat mam do czynienia z tym zjawiskiem (np. teraz jako majster).
Ale czy potrafisz odroznic patologie , prowadzaca do nedzy, od niemoznosci podjecia i znalezienia pracy ( dla ludzi chocby po 50-ce).
Wymieszales dwie rozne sprawy i wrzuciles do jednego worka.
Pierwszy z brzegu przyklad - znam osobe (jedna z wielu) - przepracowala 37lat (sama jest po 50ce). Likwidacja firmy, zasilek 700 zlotych, teraz pomostowka. Nie pije, nie pali - prosze o propozycje, jak ma zyc?
Prosze o wybaczenie - ale nie masz prawdziwego ogladu o prawdziwej sytuacji zyciowej nad Wisla dla co najmniej dwoch molionow ludzi.
Zabija nas sztampa w ocenianiu ludzi, o ile wogole mamy prawo do ocenianiaq.
konik

Anteas

Re: Ceny paliw w latach 60 - 70

Post autor: Anteas » 18-03-12, 09:39

Słyszeliście może o ludziach którzy kończą studia i nie mogą znaleźć pracy :?: Pewnie nie. Przynajmniej Hiob. Mój kolega studia skończył i pierwszy rok nie miał żadnej pracy. Potem dwa lata ulotki rozdawał na rynku albo roznosił. I to nie jest problem jednego kolegi. Mam wielu kolegów którzy nie mogą znaleźć pracy, i nie tylko kolegów. W rodzinie też. I zapewniam, że żaden z nich nie jest alkoholikiem, bez względu na insynuacje napisane przez co poniektórych :evil:

Awatar użytkownika
KubaCh
Administrator
Posty: 1325
Rejestracja: 21-10-08, 09:10
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Ceny paliw w latach 60 - 70

Post autor: KubaCh » 18-03-12, 10:26

Anteas pisze:Słyszeliście może o ludziach którzy kończą studia i nie mogą znaleźć pracy Pewnie nie. Przynajmniej Hiob. Mój kolega studia skończył i pierwszy rok nie miał żadnej pracy. Potem dwa lata ulotki rozdawał na rynku albo roznosił. I to nie jest problem jednego kolegi.
A jakie studia kolega skończył jeśli mogę spytać? Bo ja z kolei mam problem taki, że szukam zdolnych studentów i absolwentów kierunków technicznych i jak już takiego znajdę, to jego oczekiwania finansowe są na takim poziomie, że ciężko im sprostać (na pewno powyżej średniej krajowej).

rafał5000
Przyjaciel forum
Posty: 82
Rejestracja: 14-02-11, 10:42
Lokalizacja: sławków

Re: Ceny paliw w latach 60 - 70

Post autor: rafał5000 » 18-03-12, 11:27

o i tu Kuba trafiłeś w samo sedno . Ja spotkałem się z wieloma przypadkami że na początek pracy żądali 5tyś bo jest po studiach i zero praktyki (dział handlowy)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11193
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: od konika

Post autor: hiob » 18-03-12, 14:37

konik pisze: Ale czy potrafisz odroznic patologie , prowadzaca do nedzy, od niemoznosci podjecia i znalezienia pracy ( dla ludzi chocby po 50-ce).
Wymieszales dwie rozne sprawy i wrzuciles do jednego worka.
Pierwszy z brzegu przyklad - znam osobe (jedna z wielu) - przepracowala 37lat (sama jest po 50ce). Likwidacja firmy, zasilek 700 zlotych, teraz pomostowka. Nie pije, nie pali - prosze o propozycje, jak ma zyc?
Prosze o wybaczenie - ale nie masz prawdziwego ogladu o prawdziwej sytuacji zyciowej nad Wisla dla co najmniej dwoch molionow ludzi.
Zabija nas sztampa w ocenianiu ludzi, o ile wogole mamy prawo do ocenianiaq.
Ależ ja nikogo nie oceniam, Koniku. I zdaję sobie sprawę, że takie sytuacje też istnieją. Napisałem przecież: "Oczywiście zdarzają się sporadycznie inne sytuacje, są regiony Polski, gdzie z pracą jest trudniej". Co więcej, takie sytuacje zdarzają się także w USA i nikt nigdy i nigdzie nie znalazł jeszcze sposobu na to, bym im zaradzić. Nie jest bowiem rozwiązaniem zamienić państwo na komunę, zabrać bogatym i dać każdemu zasiłek pozwalający nie umrzeć z głodu.

A rodzinom w szczególnie ciężkich sytuacjach trzeba pomagać. To znaczy my im musimy pomagać, nie koniecznie "państwo".
Anteas pisze:Słyszeliście może o ludziach którzy kończą studia i nie mogą znaleźć pracy :?: Pewnie nie. Przynajmniej Hiob.
A dlaczego masz o mnie takie niskie mniemanie? Akurat znam takie osoby także w swojej rodzinie. Tak, jak to zauważył KubaCh, wiele zależy od kierunku studiów, także od tego, gdzie się mieszka. I to także jest coś z czym się spotykamy na całym świecie. Jaka jest inna alternatywa? Przegłosować prawo, że państwo ma obowiązek zatrudnić każdego absolwenta? A w jaki sposób? Zmuszać prywatnych właścicieli biznesów, czy organizować fikcyjne stanowiska pracy?

Tylko wolnorynkowy system daje nadzieję na pełne zatrudnienie i w Polsce nie jest problemem zbyt mała ilość praw i nakazów, ale wręcz przeciwnie. Na pewno nie jest wyjściem powrót do systemu sprzed 40 lat. Chyba, że ktoś pragnie, by Polska przemieniła się w Białoruś.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ