Zycie, praca w USA . American Dream, prekariusze

Pytania na każdy temat. nie ma pytań głupich, czy niedyskretnych. Takie mogą być co najwyżej odpowiedzi.
Stentor
Przyjaciel forum
Posty: 3
Rejestracja: 07-01-14, 11:58
Lokalizacja: Polska

Zycie, praca w USA . American Dream, prekariusze

Post autor: Stentor » 29-05-15, 09:29

Witam.
Na wstępie dziękuje za wartościowe i przyjemne materiały o USA . Dzięki Tobie , bez podróżowania można odkrywać Amerykę.
Ostatnio trafiłem w polskiej prasie na artykuł pokazujący USA trochę z innej perspektywy.
Poruszane w nim problemy nie są obce i Polakom. Podejrzewam że miedzy innym z tego powody doszło do zmiany osoby sprawującej urząd Prezydenta RP .
Czy mógłbyś się ustosunkować do tego artykułu . Jak Twoje środowisko postrzega problemy przedstawione w tym artykule ? Czy te problemy są dostrzegane i czy robi się coś w USA aby one nie narastały ?
Pozdrawiam
Roman


American Dream nie działa. Rozmowa z Lindą Tirado, celebrytką prekariuszy

Link do artykułu w PDF
Stentor
<a href="http://www.tiny.pl/q5q72"target="_blank">Szafranowy Domek - Zakopane</a>

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Post autor: hiob » 15-10-15, 13:57

Stentor, bardzo trudno "obiektywnie" ocenić taki tekst, bo nie istnieje nic takiego jak "obiektywna ocena" życia w Ameryce. Tu mieszka ponad 300 milionów ludzi i każdy z nich widzi to inaczej.

My z żoną przyjechaliśmy tu 34 lata temu, bez znajomości języka i bez żadnego wykształcenia i odnieśliśmy sukces. Dziś nasze dochody, jeśli wierzyć statystykom publikowanym w Necie, są tak wysokie, że aż mnie samemu się w to nie chce wierzyć. Dlaczego? Bo wszędzie obok widzę piękniejsze domy, droższe samochody, bogatszych ludzi. Mieszkamy jednak w takiej części miasta, gdzie jest wielu zamożnych rezydentów. Są też inne części miasta, gdzie nie spotyka się takich domów jak nasz i takich osiedli.

Życie w USA jest drogie. My nie mamy żadnych oszczędności, poza tym, co odkładamy na "jesień życia". Nie mamy, bo ciągle spłacamy długi. Dom, samochody, szkoły dzieci - zawsze były i są jakieś wydatki. Do tego od czasu do czasu się coś psuje - a to dach do wymiany, a to klimatyzacja padła, dawniej jakiś remont silnika w ciężarówce itd, itp. I wcale nie żyjemy "jak bogacze". Oboje pracujemy każdego dnia, bo musimy. Inaczej nie mielibyśmy jak zapłacić nadchodzących rachunków. A przecież, jeśli wierzyć Wikipedii, ponad 90% ludzi w Stanach ma niższe dochody niż my.

Moje dzieci mają łatwiej, ale... wcale sobie lepiej nie radzą. Syn ma tylko maturę, pracuje właśnie w dziale usług, w punkcie przyjmowania przesyłek kurierskich, ma 10 dolarów na godzinę i zwykle ok. 30 godzin pracy tygodniowo i do tego studiuje zaocznie. Nie jest w stanie wyżyć z takich pieniędzy. Wyprowadził się raz z domu, pomieszkał parę tygodni w mieszkaniu wynajmowanym z kolegami i wrócił, bo po prostu brakowało mu pieniędzy na życie. Moja córka ukończyła studia, ale nie może znaleźć pracy. Pomijając już rzeczywiste powody, dla których tak jest, fakt pozostaje faktem - mieszka z nami, bo sama by po prostu zginęła.

Ale czy inaczej jest w innych krajach? Nie sądzę. Wszędzie są ludzie bardziej zaradni i mniej zaradni. Wszędzie są ludzie pełni energii i ludzie chorzy na depresje. Wszędzie są ludzie wstydzący się prosić o zapomogę i ludzie, którzy do perfekcji opanowali sposoby wyłudzania pieniędzy od władz. Natomiast to, że USA jest bogatym krajem pozostaje faktem i nawet to ubóstwo amerykańskie zazwyczaj nie jest tak tragiczne, jak ubóstwo w innych krajach.

Cejrowski pisał i mówił, że w krajach Ameryki Środkowej i Południowej w ogóle koncepcja dawania jakichkolwiek pieniędzy ludziom tylko dlatego, że nie mają z czego żyć, jest zupełną abstrakcją. Tam każdy w jakiś sposób pracuje, by przeżyć. Zatem nie przejmowałbym się rewelacjami w tamtym artykule. Z jednej strony to wszystko prawda, co ona pisze, ale z drugiej trzeba pamiętać, że na świecie są miliony, setki milionów ludzi, którzy zazdroszczą tym "biednym Amerykanom". Więc może nie jest tak łatwo dziś, jak było w czasie boomu gospodarczego w USA w latach 50., gdzie pracujący mężczyzna zarobił na dom, żonę i piątkę dzieci, ale też nie ma tu tragedii i jeśli ktoś naprawdę chce, jest zdeterminowany i zmotywowany do pracy, to jest w stanie ułożyć sobie tu spokojne życie.
Ostatnio zmieniony 15-10-15, 14:00 przez hiob, łącznie zmieniany 1 raz.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Olasek
Przyjaciel forum
Posty: 79
Rejestracja: 18-12-14, 09:42
Lokalizacja: Oakland, CA, USA

Re: Zycie, praca w USA . American Dream, prekariusze

Post autor: Olasek » 20-10-15, 20:45

Stentor pisze: Ostatnio trafiłem w polskiej prasie na artykuł pokazujący USA trochę z innej perspektywy.
Bo w US jest 300 milionow "perspektyw" bo tyle jest mieszkancow, ta akurat jest taka, ja podobnie jak Piotr jestem w stanach od kilkudziesiecieu lat i moja perspektywa jest inna od tej ktora ona pokazuje. Poza tym wsrod moich znajomych, w tym tych z Polski nia znam nikogo ktory by jakos sie zblizal do jej perspektywy. Poza tym nie wierzylbym nikomu kto nosi taka koszulke ...

Awatar użytkownika
olte
Administrator
Posty: 20
Rejestracja: 03-11-11, 00:56
Lokalizacja: North Carolina

Post autor: olte » 19-11-15, 06:05

To i ja dokładam swoje 3 grosze. Jestem w USA półtora roku (w Północnej Karolinie), przyjechałem z wykształceniem i językiem. Absolutnie nie mogę zgodzić się z tą panią - z Hiobem póki co też w wielu punktach się nie zgadzam, ale to jestem pewny wina "wstępnego przyjazdowego entuzjazmu" który nadal trwa. Podejrzewam, że z czasem część poglądów może nam się pokryć.

Znam tu kilka polskich rodzin - dziwnym trafem sami informatycy, wszyscy wyglądają na "mających kasę" - może to nie są milionerzy, ale nie widać różnicy między nimi a sąsiadami-Amerykanami. Mam nadzieję, że za rok czy dwa też będę miał dom (tzn bank będzie miał a ja sobie będę w nim mieszkał :-) ).

Są rzeczy, które mi się nie podobają - przede wszystkim zasady ubezpieczenia zdrowotnego. Kto nie pracuje w dobrej firmie ten płaci dużo i za ubezpieczenie i za usługi medyczne. Z drugiej strony - jak jest się na coś chory, to nie czeka się pół roku czy więcej na wizytę u specjalisty - więc coś z tych cen wynika.

Póki co jestem zadowolony, nie planuję powrotu. W PL zostawiłem jakiś tam majątek, w razie czego mam do czego wrócić ale mam nadzieję że nie będę musiał.
Ostatnio zmieniony 19-11-15, 06:06 przez olte, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ