Stentor, bardzo trudno "obiektywnie" ocenić taki tekst, bo nie istnieje nic takiego jak "obiektywna ocena" życia w Ameryce. Tu mieszka ponad 300 milionów ludzi i każdy z nich widzi to inaczej.
My z żoną przyjechaliśmy tu 34 lata temu, bez znajomości języka i bez żadnego wykształcenia i odnieśliśmy sukces. Dziś nasze dochody, jeśli wierzyć statystykom publikowanym w Necie, są tak wysokie, że aż mnie samemu się w to nie chce wierzyć. Dlaczego? Bo wszędzie obok widzę piękniejsze domy, droższe samochody, bogatszych ludzi. Mieszkamy jednak w takiej części miasta, gdzie jest wielu zamożnych rezydentów. Są też inne części miasta, gdzie nie spotyka się takich domów jak nasz i takich osiedli.
Życie w USA jest drogie. My nie mamy żadnych oszczędności, poza tym, co odkładamy na "jesień życia". Nie mamy, bo ciągle spłacamy długi. Dom, samochody, szkoły dzieci - zawsze były i są jakieś wydatki. Do tego od czasu do czasu się coś psuje - a to dach do wymiany, a to klimatyzacja padła, dawniej jakiś remont silnika w ciężarówce itd, itp. I wcale nie żyjemy "jak bogacze". Oboje pracujemy każdego dnia, bo musimy. Inaczej nie mielibyśmy jak zapłacić nadchodzących rachunków. A przecież,
jeśli wierzyć Wikipedii, ponad 90% ludzi w Stanach ma niższe dochody niż my.
Moje dzieci mają łatwiej, ale... wcale sobie lepiej nie radzą. Syn ma tylko maturę, pracuje właśnie w dziale usług, w punkcie przyjmowania przesyłek kurierskich, ma 10 dolarów na godzinę i zwykle ok. 30 godzin pracy tygodniowo i do tego studiuje zaocznie. Nie jest w stanie wyżyć z takich pieniędzy. Wyprowadził się raz z domu, pomieszkał parę tygodni w mieszkaniu wynajmowanym z kolegami i wrócił, bo po prostu brakowało mu pieniędzy na życie. Moja córka ukończyła studia, ale nie może znaleźć pracy. Pomijając już rzeczywiste powody, dla których tak jest, fakt pozostaje faktem - mieszka z nami, bo sama by po prostu zginęła.
Ale czy inaczej jest w innych krajach? Nie sądzę. Wszędzie są ludzie bardziej zaradni i mniej zaradni. Wszędzie są ludzie pełni energii i ludzie chorzy na depresje. Wszędzie są ludzie wstydzący się prosić o zapomogę i ludzie, którzy do perfekcji opanowali sposoby wyłudzania pieniędzy od władz. Natomiast to, że USA jest bogatym krajem pozostaje faktem i nawet to ubóstwo amerykańskie zazwyczaj nie jest tak tragiczne, jak ubóstwo w innych krajach.
Cejrowski pisał i mówił, że w krajach Ameryki Środkowej i Południowej w ogóle koncepcja dawania jakichkolwiek pieniędzy ludziom tylko dlatego, że nie mają z czego żyć, jest zupełną abstrakcją. Tam każdy w jakiś sposób pracuje, by przeżyć. Zatem nie przejmowałbym się rewelacjami w tamtym artykule. Z jednej strony to wszystko prawda, co ona pisze, ale z drugiej trzeba pamiętać, że na świecie są miliony, setki milionów ludzi, którzy zazdroszczą tym "biednym Amerykanom". Więc może nie jest tak łatwo dziś, jak było w czasie boomu gospodarczego w USA w latach 50., gdzie pracujący mężczyzna zarobił na dom, żonę i piątkę dzieci, ale też nie ma tu tragedii i jeśli ktoś naprawdę chce, jest zdeterminowany i zmotywowany do pracy, to jest w stanie ułożyć sobie tu spokojne życie.