Trudno uogólniać, bo tutaj każdy stan ma własny, niezależny system edukacyjny. Są one pokrewne, ale poziom edukacji podobno się dość dużo różni. Zresztą w Polsce wcale nie jest inaczej. Są prestiżowe licea w dużych miastach o bardzo wysokim poziomie i są takie szkoły średnie jak pewne technikum w Jaśle gdzie uczy nasza serdeczna przyjaciółka, gdzie jej zdaniem niemal nikt z absolwentów nie powinien tej szkoły ukończyć. Jednak są mocne naciski na nauczycieli, by przymykać oczy i przepychać uczni dalej.starex pisze:Hiob, jak to jest z liceami w USA, wydaje mi się, że nie grzeszą poziomem nauczania (nie mówię tutaj o prywatnych, katolickich, itp.)...
Tak więc o ile na pewno nie będę twierdził, że amerykańskie szkolnictwo średnie jest na najwyższym światowym poziomie, to z drugiej strony wcale nie jestem przekonany, że jest na niższym poziomie niż szkolnictwo w Polsce. Natomiast z całą pewnością system uniwersytecki w USA jest na najwyższym poziomie, a przecież oni bazują na absolwentach amerykańskich szkół średnich. A więc nie może być tak źle z tymi szkołami, jak się powszechnie uważa.
To prawda, ale też prawdą jest, że my zdawaliśmy maturę zanim odbyły się te wszystkie "reformy". Każdy musiał zdawać matematykę, nie było obniżania poprzeczki po egzaminach dla poprawienia statystyki itd, itp.Pamiętaj, ze Ty i Twoja żona, zdobyliście maturę na polskiej ziemi...
Nawiasem mówiąc moja córka studiująca teraz literaturę angielską, na pierwszym roku studiów musi wziąć jeden semestr matematyki i jeden semestr "science", czyli albo biologii, albo chemii, albo fizyki. Tak samo moja żona, która studiowała tu chemię, także musiała na tamtych studiach wziąć takie przedmioty jak angielski i socjologię. Po prostu Amerykanie ciągle uważają, że człowiek wykształcony musi posiadać wszechstronną wiedzę, a nie tylko wąski wycinek swojej specjalności.
W pewnym sensie się zrutynizowało. Jest to teraz "normalka", a nie wielka przygoda, jak na początku. Ale też ma to swoje zalety, bo teraz łatwiej pokonuje się te odległości. Na początku czasem ciężko było wysiedzieć kilkanaście godzin za kierownicą, teraz to stało się moją drugą naturą.PS: CZy prowadzenie trucka nie znudziło się Tobie przez tyle lat?