Niedawno robiłem badania. Co prawda powinno się je robić corocznie, ale chyba niewielu z nas tego przestrzega. U mnie minęły trzy lata od ostatnich badań, a ponieważ te trzy lata przeżyłem głównie o chlebie i wodzie, postanowiłem się z Wami podzielić wynikami.
Bóg z pewnością nie pragnie, byśmy narażali swoje zdrowie i sami wywoływali jakieś choroby. Z pewnością także są osoby, które nie mogą pościć ze względu na to, że mają już jakieś inne przyczyny zdrowotne nie pozwalające na post. Ale, okazuje się, zdrowy czlowiek może pościć bez żadnych ujemnych skutków.
Być może post o chlebie i wodzie 6 dni w tygodniu jest jakąś dość ekstremalną formą - ale i czasy w jakich żyjemy są dość ekstremalne. Ataki złego na wartości chrześcijańskie są coraz bezczelniejsze i odnosi on coraz więcej sukcesów. Myślę więc, że i my powinniśmy serio podejść do tej walki o dusze.
Nikogo nie dziwią ekstremalne wyczyny w dziedzinie sportu, podziwiamy tych, którzy zdobywają ośmiotysięczniki, którzy przepływają kajakiem Atlantyk, którzy biegną w maratonach, czy choćby każdego dnia przed świtem przebiegają swoje 10 km, albo przejeżdżają na rowerku 40. A przecież post wcale nie jest trudniejszy od tych wyczynów. Jeśli więc dla własnej satysfakcji i dla zdrowia fizycznego możemy to robić, czemu tak trudno dla ducha zrobić cokolwiek? Choćby przepościć te dwa dni w tygodniu o chlebie i wodzie? Choćby jeden dzień?
Ja przez ostatnie kilka lat poszczę 6 dni w tygodniu, jedynie w niedziele i te święta, które mają rangę "uroczystości" jadam "normalnie": zwykły obiad, wiele owoców, dużo orzechów, rodzynki, daktyle itp. Nie piję nigdy alkoholu, ani żadnych napoi typu cola, energy drink itp, nie palę, nie jadam nic słodzonego, poza naturalnymi słodkimi produktami, jak miód, soki owocowe, czy syrop klonowy- i to chyba wszystkie tajemnice mojej diety.
Przez niemal rok pracowałem dość ciężko fizycznie, rozładowując tygodniowo po trzy 20-tonowe naczepy, teraz, od 18 miesięcy, jedynie jeżdżę ciężarówką, a moją jedyną aktywnością fizyczną są sporadyczne przejażdżki na rowerze - tak po 45 minut dwa - trzy razy w tygodniu. Te jednak zacząłem już po zrobieniu swych badań. A to moje ostatnie wyniki:
Ponieważ nie każdy z nas jest lekarzem, a do tego nazwy i jednostki w USA i Polsce mogą się różnić, to parę słów wyjaśnienia.
WBC to białe ciałka krwi, Hemoglobin/Hematocrit ciałka czerwone, jak za mało, to się ma anemię, platelets to krzepliwość krwi, glucose to poziom cukru, podwyższony u diabetyków, hemoglobin A1C to wskaźnik kontrolowania cukrzycy, poniżej 5,7% poziom normalny, do 6,4 podwyższone ryzyko, do 8% cukrzyca kontrolowana, powyżej 8% cukrzyca, która wymknęła się spod kontroli. TSH to działanie tarczycy, sodium, potassium, chloride i zalcium to elektrolity, creatinine/EGFR mierzy funkcjonowanie nerek, AST/ALT to wyniki działania wątroby, a PSA sprawdza, czy nie ma problemu z prostatą.
Niemalże wszystkie wyniki, z drobnymi wyjątkami, mam "książkowe", mieszczące się w normie. Czytając wyniki w pierwszej kolumnie jest to, co wybadali u mnie, w drugiej to, co być powinno. Cholesterolu mam 159 mg/dL, przy normie 0-200, trójglicerydów, czyli "złego tłuszczu" 59, a powinno być mniej, niż 150, cholesterolu HDL, tego "dobrego" mam 41, gdzie powinno być więcej, niż 39, a stosunek cholesterolu do HDL mam 3,9. Badania Framingham Heart Study sugerują, że dla mężczyzn stosunek ten, gdy wynosi 5, to ryzyko choroby serca jest "statystycznie średnie", gdy wynosi on 3,4, to ryzyko jest o połowę mniejsze, a gdy jest w wysokości 9,6, ryzyko jest dwukrotnie wyższe. Jak widzicie ja mam wynik bliski ideałowi.
Są tam jeszcze jakieś inne rodzaje cholesterolu, VLDL i LDL, Tego pierwszego mam mało, drugiego nieznacznie powyżej normy: 106, gdy nie powinien przekraczać 99 mg/dL. Taka jednak różnica nie jest czymś bardzo niepokojącym, tym bardziej, że na polskich stronkach w necie znalazłem informację, że, cytuję, "prawidłowy LDL musi być mniejszy od 135 mg/dl, a stosunek LDL/HDL<2". I według tej informacji to u mnie nie poziom LDL jest zbyt wysoki, ale po prostu mam odrobinę za mało "dobrego cholesterolu" - mój stosunek LDL/HDL to 2,58. Ale gdyby wszyscy mieli tylko takie problemy z cholesterolem, to byłoby naprawdę dobrze.
Poziom witaminy B12 mam w normie, choć w niskim jej zakresie. Witamina B12 jest zawarta w mięsie i rybach i gdy pościłem tylko o wodzie i chlebie, miałem jej deficyt. Okazuje się jednak, że wystarczy, że jadam mięso i ryby raz w tygodniu, by jej poziom wrócił do normy. Mam też zbyt mało witaminy D, ale to już nie jest zależne od diety. To raczej zima, praca w nocy i brak słońca. Zacząłem więc łykać witaminę D w pastylkach, zgodnie z zaleceniami pani doktor, a jeżdżąc maluszkiem wystawiam łokieć przez okno, by się opalał. Jazda na rowerku też tu pomoże. :mrgreen: Pani doktor zaleca też branie witaminy B12, ale ponieważ jest ona w normie, to to zalecenie zignoruję.
Wszystkie elektrolity w normie, cukier tak samo, podobnie te wszystkie inne rzeczy, jakie mi wybadali, z których połowy nawet nie znam, nie mam pojęcia co one są. :-P Jednak mam za co Bogu dziękować, zdrowy jestem jak koń. Pod koniec trzeciego skanu i cały czwarty skan to tabela tego, co jest najważniejsze. Resztę i tak, według pani doktor, można w zasadzie zignorować. Zwłaszcza, że i tak wszystko się mieści w "zdrowym zakresie".
Zatem - macie dowód. Post o chlebie i wodzie nie szkodzi. Naprawdę każdy z nas może przynajmniej raz w tygodniu, a może i dwa razy, tradycyjnie w piątki i środy, przepościć w taki sposób. Wokół nas toczy się wojna o dusze, a nasz Pan uczy, że niektóre złe duchy można pokonać tylko modlitwą i postem.
I na koniec mały cytat. Okazuje się, że mam w Starym Testamencie koleżankę, bardzo pozytywną postać. Piękna Judyta, archetyp Maryi, która uratowała Izrael, także pościła cale lata i choć nie znamy szczegółów jej postu, wiemy, że robiła to każdego dnia:
"
W domu swoim Judyta była wdową przez trzy lata i cztery miesiące. Na dachu swego domu postawiła sobie namiot, nałożyła wór na biodra i nosiła na sobie swoje wdowie szaty. Pościła przez wszystkie dni swojego wdowieństwa, oprócz wigilii przed szabatami i samych szabatów, przededni nowiu i podczas nowiu oraz oprócz uroczystości i radosnych świąt domu izraelskiego. (Jdt 8, 4-6)