Spacerkiem po Biblii. od Adama do Jezusa. Przymierze.
: 01-12-08, 06:40
Przymierze Boga z Adamem.
Biblia jest bardzo specyficzną Księgą, jest i bardzo prosta i bardzo głęboka, i jest tez bardzo zróżnicowana, napisana na przestrzeni wielu wieków, różnymi stylami i w różnych gatunkach literackich. Nie to ma być moim tematem, bardzo ciekawie o "technicznej" stronie Biblii pisała pani profesor Świderkówna w swych "Rozmowach o Biblii" i ja na pewno nic tu nowego nie mógłbym wnieść. Ja chciałbym napisać o jednym z aspektów przesłania biblijnego, mianowicie o historii zbawienia. O tym, jak Bóg nam się objawiał od Adama do Jezusa. I jak zaprzysiągł serię przymierzy z ludźmi.
Czym jest przymierze? Niektórzy porównują je do kontraktu, umowy. Ale nie jest to dobre porównanie, dlatego, ze zawierając umowę wymieniamy jakieś usługi i często pieniądze, natomiast zawierając przymierze wymieniamy siebie. Zawierając umowę mówimy: To jest twoje, a za to to będzie moje. Zawierając przymierze mówimy: Ja jestem twój, ale ty będziesz mój. Różnica, można by powiedzieć, jak miedzy niewolnictwem a synostwem, czy prostytucją a małżeństwem. Nie jest wiec to mała różnica, jest ona olbrzymia.
Bóg zawarł przymierze z ludźmi sześciokrotnie. Pierwsze przymierze było z Adamem. Było ono w pewnym sensie najwęższe, przymierze z małżeństwem, z Adamem i Ewą. Ale z drugiej strony było ono tak szerokie, ze obejmowało całą ludzkość. W języku hebrajskim adam znaczy ludzkość. Drugie przymierze było z Noem, ale Noe miał oprócz żony jeszcze synów z ich żonami, było to więc przymierze już z całą rodziną. Trzecie, wiele wieków później było z Abramem, któremu Bóg dał nowe imię, Abraham. Było to przymierze z całym klanem, całym szczepem, Abraham, nawet nie mając swych własnych dzieci, miał setki ludzi, niewolników, pracowników, najemników, dla których był on przywódcą i ojcem. Kolejne przymierze było z Mojżeszem. To przymierze było już z całym narodem. Abraham miał syna Izaaka, ten miał syna Jakuba, a Jakub miał dwunastu synów, których rodziny utworzyły dwanaście szczepów, dwanaście pokoleń Izraela, (Bóg zmienił imię Jakuba na Izrael), i te dwanaście szczepów utworzyło naród Izraelski, który pod wodzą Mojżesza wyszedł z Egiptu. Ostatnie, piąte przymierze starotestamentowe Bóg zawarł z Dawidem. Było to przymierze z całym Królestwem. Królestwo tym się różni od narodu, ze królestwo często zawiera wiele narodów, często jest to imperium, sprzymierzone z wieloma nacjami i wiele wskazuje na to, ze Królestwo Izraela w czasach Dawida i jego syna, Salomona było właśnie takim imperium. Potem Bóg zawarł już tylko Nowe Przymierze, przymierze z Jezusem, przymierze doskonale, przymierze z Nowym Adamem, z całą ludzkością.. Przyjrzyjmy się bliżej tym przymierzom Boga z ludźmi.
Jedną ze wspólnych cech, która od razu się rzuca w oczy jest ich rodzinny charakter. Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, a On sam jest Rodziną, składającą się z Ojca i Syna i tej istoty każdej rodziny, miłości łączącej jej członków, Ducha Świętego. Jak już wcześniej pisałem, przymierza Boga z ludźmi nie są umowami, nie są nabywaniem niewolników, są one adoptowaniem dzieci.
Zajmijmy się wiec tymi przymierzami po kolei. Zacznijmy od Księgi Rodzaju, rozdział pierwszy. Od razu mamy mały problem. Opis stworzenia. Czy to są fakty, czy to jest legenda, mitologia? Jak pogodzić to, co podaje Biblia z teorią ewolucji Darwina? Czy mamy obowiązek Wierzyc w sześć dni stworzenia? Jeżeli nie, to czy Biblia się myli? Katolicy nie muszą wierzyć dosłownie w opis stworzenia, choć nie jest to nam zabronione. Kościół nas uczy, ze cala Biblia powstała pod natchnieniem Ducha Świętego i Bóg jest autorem Biblii, człowiek jest tylko autorem instrumentalnym, więc zawiera ona całą prawdę i tylko to, co Bóg chciał w niej umieścić i nic ponad to. Prawda ta dotyczy nie tylko teologii ale i historii. Ale musi być prawidłowo zinterpretowana. Dlaczego? Ponieważ my, współcześnie piszemy historie inaczej, niż antyczni Żydzi. My piszemy ja liniowo, podając suche fakty chronologicznie, ale dla Żydów taka historia nie bardzo byłaby zrozumiała. Ich taka historia nie interesowała, ich interesowała historia zbawienia. I pisząc ja używali wielu symboli i figur. Np. w Księdze Daniela, rozdział siódmy czterysta lat historii Izraela jest ukazanych jako cztery bestie gnębiące Naród Wybrany. Wszyscy się zgadzają, ze te bestie reprezentują Babilon,(dzisiejszy Irak), Medię albo Medopersję, czyli dzisiejszy Iran, Grecję i Rzym, cztery mocarstwa okupujące Izrael przez cztery wieki. Jest to jak najbardziej prawdziwa historia, choć współczesny historyk na pewno by jej tak nie opisał. W podobny sposób musimy interpretować opis stworzenia.
Dlaczego Bóg stworzył świat w sześć dni? Nie mógł tego zrobić szybciej? Albo wolniej? Czemu odpoczywał siódmego dnia? Zmęczył się? Wszyscy sobie zdajemy sprawę, ze te liczby musza mieć znaczenie symboliczne. Niektórzy starają się udowodnić, ze są one symbolem epok geologicznych, ale ja sadze, ze maja one raczej znaczenie teologiczne.
Przede wszystkim samo słowo używane w języku hebrajskim na określenie zaprzysiężenia przymierza jest zbudowane na siódemce, można by powiedzieć, ze Bóg zawierając przymierze z Adamem "zasiódemkował" się. Gdyby Bóg stworzył świat w sześć dni tylko, gdyby nie było siódmego dnia, bylibyśmy tylko Jego własnością, nie różnilibyśmy się od zwierząt, ale ponieważ stworzenie zajęło dni siedem, i Bóg nas zaprosił do świętowania siódmego dnia, zostaliśmy uznani przez Niego za rodzinę, zostaliśmy adoptowani. Biblia zawsze przedstawia świat jako albo dom, albo pałac, albo świątynię. Nie opisuje nam galaktyk, planet i gwiazd. Bóg stworzył świat jako miejsce, gdzie mógłby zamieszkać miedzy nami. Czy to jest opis w 38. rozdziale Księgi Hioba, czy Psalm 104, czy inne miejsca, świat ma komnaty, filary, kamień węgielny, drzwi i okna, dach, ogród i inne atrybuty związane z budynkiem, z domem. Także Świątynia Jerozolimska, dla Żydów była ona mikrokosmosem, miniaturką świata, a świat był jakby olbrzymią Świątynią.
Wróćmy wiec do Genesis. Biblia się zaczyna: Na początku Bóg stworzył niebo i ziemie. Jak ktoś z was się zastanawiał, co robił Bóg, zanim stworzył świat, to zapraszam do przeczytania "Czasu", gdzie się próbowałem zmierzyć z tym zagadnieniem. Ziemia była bezładem i pustkowiem. Mamy wiec problem braku struktury i braku mieszkańców. Bóg jak dobry budowniczy najpierw w trzy dni buduje strukturę, pierwszego dnia światło, które oddzielił od ciemności, drugiego dnia sklepienie, które oddzielił od wody i trzeciego dnia zgarnął wody w jedno miejsce, ukazując suchą powierzchnie. Rośliny wyrosły na ziemi i Bóg widział, ze wszystko było dobre. Projekt był zakończony, budynek powstał, ale nie był jeszcze zamieszkany. Czwartego dnia więc Bóg stworzył mieszkańców dla tego, co stworzył dnia pierwszego, słońce, żeby zamieszkiwało dzień i księżyc, żeby zamieszkiwał noc, piątego dnia ryby i ptaki, aby zamieszkały w wodach i na niebie, a szóstego dnia Bóg stworzył wszystkie zwierzęta. Na końcu stworzył człowieka, na swój obraz i podobieństwo. I Bóg widział, ze wszystko było bardzo dobre.
Kilka uwag, które mi się nasuwa tutaj. Po pierwsze, obraz Boga Trójjedynego, obraz Trójcy Świętej. Na początku opisu stworzenia Biblia podaje, ze "Duch Boży unosił się nad wodami", a "Bóg rzekł". To Słowo, Logos, to sam Jezus, tak to widzi Święty Jan w swojej Ewangelii, tak to widzi Św. Paweł ("bo w Nim zostało wszystko stworzone" Kol. 1:16) i tak to widział Kościół przez wieki. Po drugie, teoria ewolucji. Czy ten opis jej zaprzecza? Na pewno nie. Jak już mówiłem wcześniej, to jest symboliczny opis, co nie znaczy, ze nieprawdziwy, po prostu pokazujący inny aspekt. Nauka nawet nie próbuje wyjaśnić, skąd się wzięła pramateria, usiłuje tylko i to dość nieudolnie wytłumaczyć jak to się stało, ze z tej pramaterii powstał tak doskonały i tak skomplikowany świat. Ja nie będę się tym tutaj zajmował, jest to bardzo rozległy temat, ale wspomnę tylko, podając za książką "Stulecie kłamców" Waldemara Łysiaka jeden z aspektów trudności, jakie piętrzą się przed naukowcami. Szanse na przypadkowe powstanie życia na ziemi są praktycznie równe zeru. Łysiał pisze: "F. Hoyle (wybitny brytyjski astronom, gwiazda Uniwersytetu Cambridge) spytał: "Jakim cudem samo przypadkowe połączenie sięsubstancji chemicznych w owej pierwotnej zawiesinie organicznej miałoby wyprodukować 2 tysiące enzymów niezbędnych do życia? To absurd!" (1983) Szanse na to Hoyle określił niczym 1:10 do 40 000 potęgi, czyli << mniej więcej takie, jak szansa wyrzucenia 50 000 razy pod rząd szóstki zwykłą kostką do gry>>". Ja mogę tylko dodać: Powodzenia. Trzeba mieć na prawdę wielka wiarę, żeby uwierzyć w "naukową" teorie powstania życia i nic dziwnego, ze coraz więcej naukowców stwierdza, ze nadal nic nie wiedzą. Łysiak podaje i inne przykłady, ale zainteresowanych odsyłam do źródła, czyli do jego książki. Ja jeszcze się chciałem podzielić z inną opinią, jaką usłyszałem słuchając audycji w National Public Radio, amerykańskim, publicznym radiu, znanym ze swych lewicowych poglądów. Trudno by ich było posądzić o jakakolwiek stronniczość w kierunku uznania Biblii za Księgę ukazującą Prawdę, jeżeli już, to raczej okazują oni stronniczość i uprzedzenie przeciw Biblii i audycja, której słuchałem była zupełnie nie teologiczna, był to wywiad z jednym z naukowców, którzy rozpracowali genotyp człowieka. Powiedział on kilka ciekawych rzeczy, ale mnie uderzyły dwie. Jedno spostrzeżenie, to to, ze cala ludzkość jest bardziej spokrewniona, mniej zróżnicowana genetycznie niż jedno stado małp żyjących na pojedynczym wzgórzu w Afryce. Druga uwaga, to to, że mimo, iż on określił wiek ludzkości na 150 tys. lat, powiedział, ze nasze geny wskazują, ze wszyscy mamy jednego wspólnego przodka, który żył "kilka tysięcy lat temu". Więcej w tej audycji już nie rozwijali tego tematu, a szkoda, bo ciekawy byłem, jak by on to interpretował. Dla mnie jest to kolejne potwierdzenie historyczności Biblii.
Bóg stwarzając świat materialny, powiedział,ze wszystko jest dobre. Jest to fundament, na którym opiera się nasza wiara w sakramenty, Jezus sam przyjął materialną postać, czyli materia nie jest złą rzeczą. Niektórzy twierdza, że duch jest dobry, materia zła, ale opis stworzenia uczy nas czego innego, Bóg stworzył materię i powiedział, że jest dobra i to On jest jej Panem. To nie ekonomia, komputery, pieniądze i inne materialne rzeczy są złe, ale to, co my z nimi robimy.
Gdy Bóg stworzył człowieka, stworzył go "na swój obraz". Co to znaczy? Czy Bóg wygląda tak, jak Kowalski z sąsiedniego bloku? Gdzie jest takie sformułowanie jeszcze użyte, żeby nam wyjaśniło to podobieństwo? W Księdze Rodzaju, 5:3 Adamowi urodził się syn "jako jego obraz". Czyli to podobieństwo sugeruje, ze Bóg, stwarzając nas na swoje podobieństwo stal się naszym ojcem. Żadne inne zwierze nie jest obrazem Boga, tylko człowiek. Jest jeszcze jedno miejsce, w Nowym Testamencie, gdzie Jezus nawiązuje do obrazu. Pamiętacie jak faryzeusze chcieli "podchwycić Go w mowie" i zapytali, czy wolno płacić podatek Cezarowi. Jezus zapytał ich: "Czyj jest ten obraz i napis?" I potem rzekł: "Oddajcie Bogu to, co należy do Boga, a Cezarowi to, co należy do Cezara." Wiekszosc komentarzy, z jakimi się spotkałem, tłumaczy to tak, ze Jezus mówi, ze trzeba płacić podatki. Dla mnie jest to zupełne nieporozumienie. Podatki trzeba płacić, ale ten werset mówi o czymś zupełnie innym. Mówi, ze jak jesteśmy dziećmi Bożymi, jak jesteśmy obrazem Boga, to Jemu się mamy oddać. Gdyby w faryzeuszach pozostał obraz Boga, poszliby za Jezusem, zauważyliby w Nim Boga, a nie szukaliby pułapek, jak Go przyłapać, by mieć pretekst do wydania Go władzom Rzymskim. W przeciwnym razie stali się oni dziećmi szatana, jak Cezar. I myślę, ze właśnie tak to faryzeusze zrozumieli. Łukasz pisze dalej: "I nie mogli podchwycić Go w żadnym słowie wobec ludu. Zmieszani Jego odpowiedzią, zamilkli"
Rozdział Drugi. Nagle występuje zupełnie inny opis stworzenia. Od razu jest problem, czy jest to sprzeczność? Czy Biblia sama sobie zaprzecza? Oczywiście, że nie. Jak już starałem się wytłumaczyć, Biblia używa różnych symboli. Rozdział pierwszy ukazuje nam Boga Stworzyciela, Boga Elohim, rozdział drugi Boga Ojca, Boga Przymierza, Boga Jahwe. To właśnie w tym rozdziale Bóg zauważa, ze cos jest "nie jest dobrze". Do tej pory wszystko było dobrze. Ale Bóg zauważył, że nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam. Przyprowadził mu wiec wszystkie zwierzęta, ale żadne z nich nie było odpowiednią pomocą dla mężczyzny. Wtedy to, podczas głębokiego snu, z żebra Adama Bóg zbudował kobietę. I nieprawdą jest, że ile razy Adam wracał do domu, kobieta liczyła, czy ma wszystkie pozostałe żebra. To jest zwykła złośliwość. Jeszcze jedno. Bóg umieścił człowieka w ogrodzie Eden, żeby go człowiek uprawiał i doglądał. Praca nie jest przekleństwem, praca jest błogosławieństwem, darem od Boga. Dopiero na skutek grzechu pot i zmęczenie i trud pracy stały się atrybutem związanym z pracą, ale sama praca jest na pewno rzeczą dobrą i błogosławioną.
Jak wiec było z tym grzechem pierworodnym? Czy polegał on na zjedzeniu jabłka? A raczej owocu, bo Biblia wcale nie mówi, że było to jabłko? Oczywiście, że nie. Bóg nie jest złośliwym starcem, który wymyśla bzdurne przepisy, żeby nam zatruwać życie. Prawa panujące w naszym życiu duchowym są tak realne jak te, które rządzą naszym życiem fizycznym. I tak, jak nie możemy ignorować np. prawa przyciągania, grawitacji i skoczyć z okna, bo to nie my udowodnimy, ze grawitacji nie ma, ale grawitacja nam udowodni, ze jest i to w bardzo bolesny sposób, tak samo jest z łamaniem praw moralnych, praw rządzących naszym duchowym życiem. Bóg dal nam nakazy i zakazy, żeby nas ustrzec od bolesnych upadków, które mogłyby nawet być śmiertelne. A grzech naszych prarodziców polegał nie na jedzeniu owoców, ale na odrzuceniu Boga. Na tym, ze postanowili oni, za namową szatana sami decydować, co jest dobre, a co złe. I nie bardzo możemy mieć do nich pretensje, bo jest to właśnie grzech nasz również, grzech ludzi z przełomu trzeciego tysiąclecia, my też nie wierzymy Bogu i sami wiemy lepiej, co dobre a co złe, więcej nawet, my często Boga w ogóle nie potrzebujemy.
Przypatrzmy się rozmowie Boga z Adamem i Ewą po zgrzeszeniu. Adam oczywiście zrzuca winę nie tylko na Ewę, ale i na samego Boga: Niewiasta, którą TY, Boże, mi dałeś, ona mnie namówiła. Niewiasta oczywiście oskarża węża, ale nikt nie ma wątpliwości, że jest on symbolem szatana. I teraz następują bardzo ważne słowa, słowa, które wyjaśniają wiele zdarzeń, jakie się spełnią w dziejach ludzkości: Bóg mówi, ze wprowadza nieprzyjaźń miedzy kobietą i wężem, miedzy potomstwem kobiety i węża. Oczywiście nie chodzi tu o wyjaśnienie naszego strachu przed żmijami, chodzi o walkę pomiędzy wiernymi Bogu, potomstwu kobiety, a "dziećmi szatana", tymi, którzy Boga odrzucają. Ten fragment Księgi Rodzaju,( Rdz 3:15), nazwany jest Protoewangelią, gdyż Bóg zapowiada tutaj, ze potomstwo kobiety zmiażdży głowę wężowi. Wypełnieniem tych słów oczywiście jest Jezus, nowy Adam, syn Maryi, nowej Ewy. Jeszcze ciekawostka, która jest niewidoczna dla czytelników Biblii Tysiąclecia. Tysiąclatka tłumaczy: "Wprowadzam nieprzyjaźń miedzy potomstwo twoje, a potomstwo jej" , podobnie Biblia Poznańska, ale lepsze tłumaczenie jest w Biblii Gdańskiej, która tłumaczy ten werset tak:"mię dzy nasieniem twoim, i miedzy nasieniem jej". Oficjalna wersja łacińska Biblii, Nowa Wulgata podaje: "et semen tuum et semen illius". Ja oczywiście łaciny nie znam, ale tyle wiem, że semen znaczy nasienie. Jest to o tyle ważne, ze nasienie to zawsze był i jest atrybut raczej związany z męskością, jeżeli Bóg tu mówi o "nasieniu kobiety" można to odczytać jako pierwszą zapowiedź dziewiczych narodzin Jezusa. Następne wieki historii ludzkości to nieustanna walka miedzy potomkami kobiety i potomkami szatana.
Adam i Ewa mieli dwóch synów, starszy, Kain, stal się dumny, jak to będzie widać często w całej historii zbawienia. Syn pierworodny jest wybranym dziedzicem, ale Bóg częściej musi wybierać młodszych synów, gdyż pierworodny syn okazuje się niewierny i arogancki. Jak zobaczymy to później także Izrael, pierworodny syn Boga spośród narodów też okazał się taki wielokrotnie. Kain jest nie tyle zazdrosny, ile zawistny. Zazdrość nie koniecznie musi być złym uczuciem. Biblia nam mówi, że Bóg jest Bogiem zazdrosnym. Zazdrość może prowadzić do tego, ze staramy się dorównać tym, którym zazdrościmy. Zawiść jest chyba najgorszym z uczuć. Zawiść jest jedynym uczuciem, które nigdy, w żadnym momencie nie przynosi nikomu nic dobrego. O ile z powodu zazdrości możemy cos zyskać, jeżeli uniesiemy się ambicją, to zawiść zawsze dąży do destrukcji. Zawsze mówi: Jak ja nie mam, to i ty nie będziesz miał. Taki grzech popełnił Kain, zamiast pozazdrościć bratu tego, ze Bóg przyjął jego dar, ofiarę, daną ze szczerego serca i postarać się brata przewyższyć w miłości do Boga, to z zawiści zabił go. Widzimy, jak nasienie węża zaczyna przenikać do historii ludzkości. Kain musi odejść, osiada w kraju Nod, na wschód od Edenu.
Kain ma syna, którego nazywa Henoch. Nazwał on miasto imieniem swego syna. Ważne, bo imię, szem po hebrajsku, to nasza przynależność, rodzina, albo cos robimy w imię Boga, albo znowu Boga odrzucamy, Kain nazywając miasto imieniem syna, sam sobie stawał się panem, odrzucał znowu Boga. Minęło siedem pokoleń od Adama. Siedem jest liczbą wypełnienia, perfekcji i w Lemeku zło doszło do szczytu, zapowiedział on żonom (pierwszy przykład wielożeństwa w Biblii), ze za siniaka, które mu zrobiłoby dziecko, zabije je. Równocześnie Adam ma kolejnego syna, Seta, który z kolei ma syna Enosza. I teraz bardzo istotny werset, Rdz 4:26: "wtedy zaczęto wzywać imienia Pana." Zauważcie różnicę, potomkowie Kaina, nasienie szatana, nazwali miasto swoim imieniem, potomkowie Ewy, jej nasienie "zaczęli wzywać imienia Pana", narodziło się Miasto Boże.
Rozdział szósty jest bardzo ciekawym językiem napisany, synowie Boga brali córki człowiecze za żony, wiec niektórzy ludzie albo uważają, ze jest to jakaś zwykła mitologia, albo tez zaraz ktoś się tu dopatruje kosmitów, a ja jestem przekonany, ze wytłumaczenie tego jest bardzo proste. Synowie Boga to potomkowie Seta, Adam był stworzony na obraz Boga, a jego syn, Set podobny do niego jak jego obraz, Rdz 5:3; córki człowiecze są z pokolenia Kaina. Jak się spotykają dwie kultury, wierny Bogu Set ze swymi dziećmi i przewrotny Kain ze swym klanem, niestety najczęściej to Kain wygrywa. Im więcej się rzeczy zmieniają, tym bardziej pozostają takie same. Tak było wtedy i tak jest teraz. Jego córki były niewątpliwie atrakcyjne i sposób ich życia pewnie był również atrakcyjny dla potomków Seta, nic wiec dziwnego, ze po iluś pokoleniach nie zostało już nic, albo prawie nic z prawości Seta. Został tylko jeden człowiek, a raczej jedna rodzina. Noe z trzema synami i ich żonami, razem osiem osób. I Bóg postanowił z nimi zacząć wszystko jeszcze raz od początku. Ale Noem zajmiemy się w następnym rozdziale.
Biblia jest bardzo specyficzną Księgą, jest i bardzo prosta i bardzo głęboka, i jest tez bardzo zróżnicowana, napisana na przestrzeni wielu wieków, różnymi stylami i w różnych gatunkach literackich. Nie to ma być moim tematem, bardzo ciekawie o "technicznej" stronie Biblii pisała pani profesor Świderkówna w swych "Rozmowach o Biblii" i ja na pewno nic tu nowego nie mógłbym wnieść. Ja chciałbym napisać o jednym z aspektów przesłania biblijnego, mianowicie o historii zbawienia. O tym, jak Bóg nam się objawiał od Adama do Jezusa. I jak zaprzysiągł serię przymierzy z ludźmi.
Czym jest przymierze? Niektórzy porównują je do kontraktu, umowy. Ale nie jest to dobre porównanie, dlatego, ze zawierając umowę wymieniamy jakieś usługi i często pieniądze, natomiast zawierając przymierze wymieniamy siebie. Zawierając umowę mówimy: To jest twoje, a za to to będzie moje. Zawierając przymierze mówimy: Ja jestem twój, ale ty będziesz mój. Różnica, można by powiedzieć, jak miedzy niewolnictwem a synostwem, czy prostytucją a małżeństwem. Nie jest wiec to mała różnica, jest ona olbrzymia.
Bóg zawarł przymierze z ludźmi sześciokrotnie. Pierwsze przymierze było z Adamem. Było ono w pewnym sensie najwęższe, przymierze z małżeństwem, z Adamem i Ewą. Ale z drugiej strony było ono tak szerokie, ze obejmowało całą ludzkość. W języku hebrajskim adam znaczy ludzkość. Drugie przymierze było z Noem, ale Noe miał oprócz żony jeszcze synów z ich żonami, było to więc przymierze już z całą rodziną. Trzecie, wiele wieków później było z Abramem, któremu Bóg dał nowe imię, Abraham. Było to przymierze z całym klanem, całym szczepem, Abraham, nawet nie mając swych własnych dzieci, miał setki ludzi, niewolników, pracowników, najemników, dla których był on przywódcą i ojcem. Kolejne przymierze było z Mojżeszem. To przymierze było już z całym narodem. Abraham miał syna Izaaka, ten miał syna Jakuba, a Jakub miał dwunastu synów, których rodziny utworzyły dwanaście szczepów, dwanaście pokoleń Izraela, (Bóg zmienił imię Jakuba na Izrael), i te dwanaście szczepów utworzyło naród Izraelski, który pod wodzą Mojżesza wyszedł z Egiptu. Ostatnie, piąte przymierze starotestamentowe Bóg zawarł z Dawidem. Było to przymierze z całym Królestwem. Królestwo tym się różni od narodu, ze królestwo często zawiera wiele narodów, często jest to imperium, sprzymierzone z wieloma nacjami i wiele wskazuje na to, ze Królestwo Izraela w czasach Dawida i jego syna, Salomona było właśnie takim imperium. Potem Bóg zawarł już tylko Nowe Przymierze, przymierze z Jezusem, przymierze doskonale, przymierze z Nowym Adamem, z całą ludzkością.. Przyjrzyjmy się bliżej tym przymierzom Boga z ludźmi.
Jedną ze wspólnych cech, która od razu się rzuca w oczy jest ich rodzinny charakter. Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, a On sam jest Rodziną, składającą się z Ojca i Syna i tej istoty każdej rodziny, miłości łączącej jej członków, Ducha Świętego. Jak już wcześniej pisałem, przymierza Boga z ludźmi nie są umowami, nie są nabywaniem niewolników, są one adoptowaniem dzieci.
Zajmijmy się wiec tymi przymierzami po kolei. Zacznijmy od Księgi Rodzaju, rozdział pierwszy. Od razu mamy mały problem. Opis stworzenia. Czy to są fakty, czy to jest legenda, mitologia? Jak pogodzić to, co podaje Biblia z teorią ewolucji Darwina? Czy mamy obowiązek Wierzyc w sześć dni stworzenia? Jeżeli nie, to czy Biblia się myli? Katolicy nie muszą wierzyć dosłownie w opis stworzenia, choć nie jest to nam zabronione. Kościół nas uczy, ze cala Biblia powstała pod natchnieniem Ducha Świętego i Bóg jest autorem Biblii, człowiek jest tylko autorem instrumentalnym, więc zawiera ona całą prawdę i tylko to, co Bóg chciał w niej umieścić i nic ponad to. Prawda ta dotyczy nie tylko teologii ale i historii. Ale musi być prawidłowo zinterpretowana. Dlaczego? Ponieważ my, współcześnie piszemy historie inaczej, niż antyczni Żydzi. My piszemy ja liniowo, podając suche fakty chronologicznie, ale dla Żydów taka historia nie bardzo byłaby zrozumiała. Ich taka historia nie interesowała, ich interesowała historia zbawienia. I pisząc ja używali wielu symboli i figur. Np. w Księdze Daniela, rozdział siódmy czterysta lat historii Izraela jest ukazanych jako cztery bestie gnębiące Naród Wybrany. Wszyscy się zgadzają, ze te bestie reprezentują Babilon,(dzisiejszy Irak), Medię albo Medopersję, czyli dzisiejszy Iran, Grecję i Rzym, cztery mocarstwa okupujące Izrael przez cztery wieki. Jest to jak najbardziej prawdziwa historia, choć współczesny historyk na pewno by jej tak nie opisał. W podobny sposób musimy interpretować opis stworzenia.
Dlaczego Bóg stworzył świat w sześć dni? Nie mógł tego zrobić szybciej? Albo wolniej? Czemu odpoczywał siódmego dnia? Zmęczył się? Wszyscy sobie zdajemy sprawę, ze te liczby musza mieć znaczenie symboliczne. Niektórzy starają się udowodnić, ze są one symbolem epok geologicznych, ale ja sadze, ze maja one raczej znaczenie teologiczne.
Przede wszystkim samo słowo używane w języku hebrajskim na określenie zaprzysiężenia przymierza jest zbudowane na siódemce, można by powiedzieć, ze Bóg zawierając przymierze z Adamem "zasiódemkował" się. Gdyby Bóg stworzył świat w sześć dni tylko, gdyby nie było siódmego dnia, bylibyśmy tylko Jego własnością, nie różnilibyśmy się od zwierząt, ale ponieważ stworzenie zajęło dni siedem, i Bóg nas zaprosił do świętowania siódmego dnia, zostaliśmy uznani przez Niego za rodzinę, zostaliśmy adoptowani. Biblia zawsze przedstawia świat jako albo dom, albo pałac, albo świątynię. Nie opisuje nam galaktyk, planet i gwiazd. Bóg stworzył świat jako miejsce, gdzie mógłby zamieszkać miedzy nami. Czy to jest opis w 38. rozdziale Księgi Hioba, czy Psalm 104, czy inne miejsca, świat ma komnaty, filary, kamień węgielny, drzwi i okna, dach, ogród i inne atrybuty związane z budynkiem, z domem. Także Świątynia Jerozolimska, dla Żydów była ona mikrokosmosem, miniaturką świata, a świat był jakby olbrzymią Świątynią.
Wróćmy wiec do Genesis. Biblia się zaczyna: Na początku Bóg stworzył niebo i ziemie. Jak ktoś z was się zastanawiał, co robił Bóg, zanim stworzył świat, to zapraszam do przeczytania "Czasu", gdzie się próbowałem zmierzyć z tym zagadnieniem. Ziemia była bezładem i pustkowiem. Mamy wiec problem braku struktury i braku mieszkańców. Bóg jak dobry budowniczy najpierw w trzy dni buduje strukturę, pierwszego dnia światło, które oddzielił od ciemności, drugiego dnia sklepienie, które oddzielił od wody i trzeciego dnia zgarnął wody w jedno miejsce, ukazując suchą powierzchnie. Rośliny wyrosły na ziemi i Bóg widział, ze wszystko było dobre. Projekt był zakończony, budynek powstał, ale nie był jeszcze zamieszkany. Czwartego dnia więc Bóg stworzył mieszkańców dla tego, co stworzył dnia pierwszego, słońce, żeby zamieszkiwało dzień i księżyc, żeby zamieszkiwał noc, piątego dnia ryby i ptaki, aby zamieszkały w wodach i na niebie, a szóstego dnia Bóg stworzył wszystkie zwierzęta. Na końcu stworzył człowieka, na swój obraz i podobieństwo. I Bóg widział, ze wszystko było bardzo dobre.
Kilka uwag, które mi się nasuwa tutaj. Po pierwsze, obraz Boga Trójjedynego, obraz Trójcy Świętej. Na początku opisu stworzenia Biblia podaje, ze "Duch Boży unosił się nad wodami", a "Bóg rzekł". To Słowo, Logos, to sam Jezus, tak to widzi Święty Jan w swojej Ewangelii, tak to widzi Św. Paweł ("bo w Nim zostało wszystko stworzone" Kol. 1:16) i tak to widział Kościół przez wieki. Po drugie, teoria ewolucji. Czy ten opis jej zaprzecza? Na pewno nie. Jak już mówiłem wcześniej, to jest symboliczny opis, co nie znaczy, ze nieprawdziwy, po prostu pokazujący inny aspekt. Nauka nawet nie próbuje wyjaśnić, skąd się wzięła pramateria, usiłuje tylko i to dość nieudolnie wytłumaczyć jak to się stało, ze z tej pramaterii powstał tak doskonały i tak skomplikowany świat. Ja nie będę się tym tutaj zajmował, jest to bardzo rozległy temat, ale wspomnę tylko, podając za książką "Stulecie kłamców" Waldemara Łysiaka jeden z aspektów trudności, jakie piętrzą się przed naukowcami. Szanse na przypadkowe powstanie życia na ziemi są praktycznie równe zeru. Łysiał pisze: "F. Hoyle (wybitny brytyjski astronom, gwiazda Uniwersytetu Cambridge) spytał: "Jakim cudem samo przypadkowe połączenie sięsubstancji chemicznych w owej pierwotnej zawiesinie organicznej miałoby wyprodukować 2 tysiące enzymów niezbędnych do życia? To absurd!" (1983) Szanse na to Hoyle określił niczym 1:10 do 40 000 potęgi, czyli << mniej więcej takie, jak szansa wyrzucenia 50 000 razy pod rząd szóstki zwykłą kostką do gry>>". Ja mogę tylko dodać: Powodzenia. Trzeba mieć na prawdę wielka wiarę, żeby uwierzyć w "naukową" teorie powstania życia i nic dziwnego, ze coraz więcej naukowców stwierdza, ze nadal nic nie wiedzą. Łysiak podaje i inne przykłady, ale zainteresowanych odsyłam do źródła, czyli do jego książki. Ja jeszcze się chciałem podzielić z inną opinią, jaką usłyszałem słuchając audycji w National Public Radio, amerykańskim, publicznym radiu, znanym ze swych lewicowych poglądów. Trudno by ich było posądzić o jakakolwiek stronniczość w kierunku uznania Biblii za Księgę ukazującą Prawdę, jeżeli już, to raczej okazują oni stronniczość i uprzedzenie przeciw Biblii i audycja, której słuchałem była zupełnie nie teologiczna, był to wywiad z jednym z naukowców, którzy rozpracowali genotyp człowieka. Powiedział on kilka ciekawych rzeczy, ale mnie uderzyły dwie. Jedno spostrzeżenie, to to, ze cala ludzkość jest bardziej spokrewniona, mniej zróżnicowana genetycznie niż jedno stado małp żyjących na pojedynczym wzgórzu w Afryce. Druga uwaga, to to, że mimo, iż on określił wiek ludzkości na 150 tys. lat, powiedział, ze nasze geny wskazują, ze wszyscy mamy jednego wspólnego przodka, który żył "kilka tysięcy lat temu". Więcej w tej audycji już nie rozwijali tego tematu, a szkoda, bo ciekawy byłem, jak by on to interpretował. Dla mnie jest to kolejne potwierdzenie historyczności Biblii.
Bóg stwarzając świat materialny, powiedział,ze wszystko jest dobre. Jest to fundament, na którym opiera się nasza wiara w sakramenty, Jezus sam przyjął materialną postać, czyli materia nie jest złą rzeczą. Niektórzy twierdza, że duch jest dobry, materia zła, ale opis stworzenia uczy nas czego innego, Bóg stworzył materię i powiedział, że jest dobra i to On jest jej Panem. To nie ekonomia, komputery, pieniądze i inne materialne rzeczy są złe, ale to, co my z nimi robimy.
Gdy Bóg stworzył człowieka, stworzył go "na swój obraz". Co to znaczy? Czy Bóg wygląda tak, jak Kowalski z sąsiedniego bloku? Gdzie jest takie sformułowanie jeszcze użyte, żeby nam wyjaśniło to podobieństwo? W Księdze Rodzaju, 5:3 Adamowi urodził się syn "jako jego obraz". Czyli to podobieństwo sugeruje, ze Bóg, stwarzając nas na swoje podobieństwo stal się naszym ojcem. Żadne inne zwierze nie jest obrazem Boga, tylko człowiek. Jest jeszcze jedno miejsce, w Nowym Testamencie, gdzie Jezus nawiązuje do obrazu. Pamiętacie jak faryzeusze chcieli "podchwycić Go w mowie" i zapytali, czy wolno płacić podatek Cezarowi. Jezus zapytał ich: "Czyj jest ten obraz i napis?" I potem rzekł: "Oddajcie Bogu to, co należy do Boga, a Cezarowi to, co należy do Cezara." Wiekszosc komentarzy, z jakimi się spotkałem, tłumaczy to tak, ze Jezus mówi, ze trzeba płacić podatki. Dla mnie jest to zupełne nieporozumienie. Podatki trzeba płacić, ale ten werset mówi o czymś zupełnie innym. Mówi, ze jak jesteśmy dziećmi Bożymi, jak jesteśmy obrazem Boga, to Jemu się mamy oddać. Gdyby w faryzeuszach pozostał obraz Boga, poszliby za Jezusem, zauważyliby w Nim Boga, a nie szukaliby pułapek, jak Go przyłapać, by mieć pretekst do wydania Go władzom Rzymskim. W przeciwnym razie stali się oni dziećmi szatana, jak Cezar. I myślę, ze właśnie tak to faryzeusze zrozumieli. Łukasz pisze dalej: "I nie mogli podchwycić Go w żadnym słowie wobec ludu. Zmieszani Jego odpowiedzią, zamilkli"
Rozdział Drugi. Nagle występuje zupełnie inny opis stworzenia. Od razu jest problem, czy jest to sprzeczność? Czy Biblia sama sobie zaprzecza? Oczywiście, że nie. Jak już starałem się wytłumaczyć, Biblia używa różnych symboli. Rozdział pierwszy ukazuje nam Boga Stworzyciela, Boga Elohim, rozdział drugi Boga Ojca, Boga Przymierza, Boga Jahwe. To właśnie w tym rozdziale Bóg zauważa, ze cos jest "nie jest dobrze". Do tej pory wszystko było dobrze. Ale Bóg zauważył, że nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam. Przyprowadził mu wiec wszystkie zwierzęta, ale żadne z nich nie było odpowiednią pomocą dla mężczyzny. Wtedy to, podczas głębokiego snu, z żebra Adama Bóg zbudował kobietę. I nieprawdą jest, że ile razy Adam wracał do domu, kobieta liczyła, czy ma wszystkie pozostałe żebra. To jest zwykła złośliwość. Jeszcze jedno. Bóg umieścił człowieka w ogrodzie Eden, żeby go człowiek uprawiał i doglądał. Praca nie jest przekleństwem, praca jest błogosławieństwem, darem od Boga. Dopiero na skutek grzechu pot i zmęczenie i trud pracy stały się atrybutem związanym z pracą, ale sama praca jest na pewno rzeczą dobrą i błogosławioną.
Jak wiec było z tym grzechem pierworodnym? Czy polegał on na zjedzeniu jabłka? A raczej owocu, bo Biblia wcale nie mówi, że było to jabłko? Oczywiście, że nie. Bóg nie jest złośliwym starcem, który wymyśla bzdurne przepisy, żeby nam zatruwać życie. Prawa panujące w naszym życiu duchowym są tak realne jak te, które rządzą naszym życiem fizycznym. I tak, jak nie możemy ignorować np. prawa przyciągania, grawitacji i skoczyć z okna, bo to nie my udowodnimy, ze grawitacji nie ma, ale grawitacja nam udowodni, ze jest i to w bardzo bolesny sposób, tak samo jest z łamaniem praw moralnych, praw rządzących naszym duchowym życiem. Bóg dal nam nakazy i zakazy, żeby nas ustrzec od bolesnych upadków, które mogłyby nawet być śmiertelne. A grzech naszych prarodziców polegał nie na jedzeniu owoców, ale na odrzuceniu Boga. Na tym, ze postanowili oni, za namową szatana sami decydować, co jest dobre, a co złe. I nie bardzo możemy mieć do nich pretensje, bo jest to właśnie grzech nasz również, grzech ludzi z przełomu trzeciego tysiąclecia, my też nie wierzymy Bogu i sami wiemy lepiej, co dobre a co złe, więcej nawet, my często Boga w ogóle nie potrzebujemy.
Przypatrzmy się rozmowie Boga z Adamem i Ewą po zgrzeszeniu. Adam oczywiście zrzuca winę nie tylko na Ewę, ale i na samego Boga: Niewiasta, którą TY, Boże, mi dałeś, ona mnie namówiła. Niewiasta oczywiście oskarża węża, ale nikt nie ma wątpliwości, że jest on symbolem szatana. I teraz następują bardzo ważne słowa, słowa, które wyjaśniają wiele zdarzeń, jakie się spełnią w dziejach ludzkości: Bóg mówi, ze wprowadza nieprzyjaźń miedzy kobietą i wężem, miedzy potomstwem kobiety i węża. Oczywiście nie chodzi tu o wyjaśnienie naszego strachu przed żmijami, chodzi o walkę pomiędzy wiernymi Bogu, potomstwu kobiety, a "dziećmi szatana", tymi, którzy Boga odrzucają. Ten fragment Księgi Rodzaju,( Rdz 3:15), nazwany jest Protoewangelią, gdyż Bóg zapowiada tutaj, ze potomstwo kobiety zmiażdży głowę wężowi. Wypełnieniem tych słów oczywiście jest Jezus, nowy Adam, syn Maryi, nowej Ewy. Jeszcze ciekawostka, która jest niewidoczna dla czytelników Biblii Tysiąclecia. Tysiąclatka tłumaczy: "Wprowadzam nieprzyjaźń miedzy potomstwo twoje, a potomstwo jej" , podobnie Biblia Poznańska, ale lepsze tłumaczenie jest w Biblii Gdańskiej, która tłumaczy ten werset tak:"mię dzy nasieniem twoim, i miedzy nasieniem jej". Oficjalna wersja łacińska Biblii, Nowa Wulgata podaje: "et semen tuum et semen illius". Ja oczywiście łaciny nie znam, ale tyle wiem, że semen znaczy nasienie. Jest to o tyle ważne, ze nasienie to zawsze był i jest atrybut raczej związany z męskością, jeżeli Bóg tu mówi o "nasieniu kobiety" można to odczytać jako pierwszą zapowiedź dziewiczych narodzin Jezusa. Następne wieki historii ludzkości to nieustanna walka miedzy potomkami kobiety i potomkami szatana.
Adam i Ewa mieli dwóch synów, starszy, Kain, stal się dumny, jak to będzie widać często w całej historii zbawienia. Syn pierworodny jest wybranym dziedzicem, ale Bóg częściej musi wybierać młodszych synów, gdyż pierworodny syn okazuje się niewierny i arogancki. Jak zobaczymy to później także Izrael, pierworodny syn Boga spośród narodów też okazał się taki wielokrotnie. Kain jest nie tyle zazdrosny, ile zawistny. Zazdrość nie koniecznie musi być złym uczuciem. Biblia nam mówi, że Bóg jest Bogiem zazdrosnym. Zazdrość może prowadzić do tego, ze staramy się dorównać tym, którym zazdrościmy. Zawiść jest chyba najgorszym z uczuć. Zawiść jest jedynym uczuciem, które nigdy, w żadnym momencie nie przynosi nikomu nic dobrego. O ile z powodu zazdrości możemy cos zyskać, jeżeli uniesiemy się ambicją, to zawiść zawsze dąży do destrukcji. Zawsze mówi: Jak ja nie mam, to i ty nie będziesz miał. Taki grzech popełnił Kain, zamiast pozazdrościć bratu tego, ze Bóg przyjął jego dar, ofiarę, daną ze szczerego serca i postarać się brata przewyższyć w miłości do Boga, to z zawiści zabił go. Widzimy, jak nasienie węża zaczyna przenikać do historii ludzkości. Kain musi odejść, osiada w kraju Nod, na wschód od Edenu.
Kain ma syna, którego nazywa Henoch. Nazwał on miasto imieniem swego syna. Ważne, bo imię, szem po hebrajsku, to nasza przynależność, rodzina, albo cos robimy w imię Boga, albo znowu Boga odrzucamy, Kain nazywając miasto imieniem syna, sam sobie stawał się panem, odrzucał znowu Boga. Minęło siedem pokoleń od Adama. Siedem jest liczbą wypełnienia, perfekcji i w Lemeku zło doszło do szczytu, zapowiedział on żonom (pierwszy przykład wielożeństwa w Biblii), ze za siniaka, które mu zrobiłoby dziecko, zabije je. Równocześnie Adam ma kolejnego syna, Seta, który z kolei ma syna Enosza. I teraz bardzo istotny werset, Rdz 4:26: "wtedy zaczęto wzywać imienia Pana." Zauważcie różnicę, potomkowie Kaina, nasienie szatana, nazwali miasto swoim imieniem, potomkowie Ewy, jej nasienie "zaczęli wzywać imienia Pana", narodziło się Miasto Boże.
Rozdział szósty jest bardzo ciekawym językiem napisany, synowie Boga brali córki człowiecze za żony, wiec niektórzy ludzie albo uważają, ze jest to jakaś zwykła mitologia, albo tez zaraz ktoś się tu dopatruje kosmitów, a ja jestem przekonany, ze wytłumaczenie tego jest bardzo proste. Synowie Boga to potomkowie Seta, Adam był stworzony na obraz Boga, a jego syn, Set podobny do niego jak jego obraz, Rdz 5:3; córki człowiecze są z pokolenia Kaina. Jak się spotykają dwie kultury, wierny Bogu Set ze swymi dziećmi i przewrotny Kain ze swym klanem, niestety najczęściej to Kain wygrywa. Im więcej się rzeczy zmieniają, tym bardziej pozostają takie same. Tak było wtedy i tak jest teraz. Jego córki były niewątpliwie atrakcyjne i sposób ich życia pewnie był również atrakcyjny dla potomków Seta, nic wiec dziwnego, ze po iluś pokoleniach nie zostało już nic, albo prawie nic z prawości Seta. Został tylko jeden człowiek, a raczej jedna rodzina. Noe z trzema synami i ich żonami, razem osiem osób. I Bóg postanowił z nimi zacząć wszystko jeszcze raz od początku. Ale Noem zajmiemy się w następnym rozdziale.