John Corapi
Moderator: Marek MRB
- hiob
- Administrator
- Posty: 11192
- Rejestracja: 24-10-07, 22:28
- Lokalizacja: Północna Karolina, USA
- Kontakt:
John Corapi
John Corapi urodził się w 1947. roku i wychował się w małym miasteczku Hudson, 200 km na północ od miasta Nowy Jork. Jako nastolatek wstąpił do armii, do Zielonych Beretów, z myślą o wyjeździe do Wietnamu. Na skutek kontuzji odniesionej podczas treningu został przeniesiony do pracy administracyjnej i wysłany do Niemiec. Po odbyciu służby wojskowej ukończył studia na wydziale biznes i administracja prestiżowego Pace University w Nowym Jorku i wyjechał z przyjacielem swego ojca do Las Vegas. Tam zaczął pracować jako doradca finansowy kasyna Tropicana. Później zabrał się za politykę, związał się z gubernatorem stanu Nevada, otrzymał pracę polegającą na kontroli finansowej kasyn. Poznał wtedy wiele bogatych i wpływowych osób.
Gdy promujący go gubernator przegrał kolejne wybory, John stracił pracę. Wyjechał więc do Los Angeles. Był to okres wielkiego boomu na rynku nieruchomości. John Corapi zadzwonił do firmy pośrednictwa handlu nieruchomościami, wybierając tą, która miała największą reklamę w gazecie którą oglądał. Dostał pracę szeregowego agenta, brokera, a kilka miesięcy później był już wiceprezydentem tej firmy.
John zaczął zarabiać poważne pieniądze i poznawać słynnych i bogatych. Zamieszkał w penthousie, domku na dachu wieżowca w Beverly Hill, z widokiem na pole golfowe. Kupił czerwone Ferrari, zaczął bywać na imprezach z udziałem aktorów. Na jednej z nich przysiadła się do niego pewna aktorka, otworzyła małą złotą torebkę i powiedziała do niego: "Przedstawiam ci moją najlepszą przyjaciółkę, kokainę…"
Jakiś czas później jechał 250 km/h do Las Vegas, swoim Ferrari, ze znaną aktorką. Sam już regularnie zażywał narkotyki, wydając na nie w pewnym okresie, w tamtych czasach, ponad dziesięć tysięcy dolarów tygodniowo. Nowy samochód średniej klasy kosztował wtedy trzy tysiące. Zatrzymała ich policja. Zrobili blokadę autostrady, bo nie mogli go dogonić. Pierwsze, co usłyszał po zatrzymaniu to: "proszę otworzyć maskę silnika". Na nogach z waty poszedł do bagażnika, wiedząc, że ma tam tyle kokainy, że gdy ją znajdą, do końca życia nie wyjdzie z więzienia. Policjant jednak go skorygował: "Silnik, nie bagażnik". Okazalo się, że policjantów interesował silnik Ferrari, nie to, co ma w bagażniku. Pogrozili mu palcem, poprosili, żeby zwolnił i pozwolili jechać.
Obracając się w wyższych sferach Beverly Hills John znał także policjantów. Pewnego razu zadzwonił do niego jeden ze znajomych inspektorów, podając mu adres, gdzie znaleziono młodą dziewczynę. To była dziewczyna z jego rodzinnego miasteczka. Parę lat wcześniej, gdy odwiedził mamę w Hudson, prosiła go, by ją zabrał do Kalifornii. Nie miała jeszcze nawet szesnastu lat, ale była atrakcyjna, zgrabna i wierzyła, że zrobi karierę aktorki. John wprowadził ją na jedną, czy dwie imprezy i potem ich drogi się rozeszły. Aż do tego telefonu. Znaleziono ją martwą, w śmietniku, na zapleczu jakiegoś nocnego klubu, gdzie, jak się okazało, pracowała jako prostytutka. Potrzebowała pieniędzy na narkotyki, a gdy ich nie mogła uzyskać, została zamordowana.
John był na tej imprezie, na której zaczęła się ostatnia noc Johna Belushi, aktora, który zmarł z przedawkowania narkotyków. To było "jego towarzystwo". Byli niemal rówieśnikami i mieli podobny problem. Corapi co prawda nie umarł, ale szybko stracił wszystko: Przyjaciół, mieszkanie, samochód, pieniądze. Jakiś czas przebywał w wojskowym szpitalu psychiatrycznym, a potem zamieszkał na ulicy. Z penthausa przeniósł się na ławkę do parku.
Jego matka nigdy nie przestała się za niego modlić. Straciła już jedno dziecko, młodszą córkę, która uciekła przez okno ze swego pokoju, by iść na mecz szkolnej drużyny footballowej, mimo zakazu mamy. Wracając po meczu, z kolegami w ich samochodzie, zginęla w wypadku. Matka namawiała teraz Johna na powrót do domu, ale on, z wielu względów, nie chciał. Na pewno wstyd, problemy ze zdrowiem, niemożność poradzenia sobie z życiem, które wyniosło go na szczyty i zrzuciło na samo dno rynsztoka. Mama przysłała mu obrazek a Matką Boską i z prośbą, by codziennie odmówił choć jedną modlitwę "Zdrowaś Maryjo". John, wychowany w katolickim domu, po dwunastu latach chodzenia do katolickiej szkoły, wspominał później, że musiał czytać tą modlitwę, wydrukowaną z tyłu obrazka. Nie pamiętał słów.
W końcu zdecydował się na powrót. Mama kupiła mu bilet w jedną stronę. Po kilku kolejnych miesiącach poszedł do spowiedzi. Pierwszej od ponad dwudziestu lat. Gdy skończył spowiedź, stary ksiądz, dając mu rozgrzeszenie, spojrzał na zegarek i rzekł zdumiony: "Piętnasta. Zadziwiające są drogi Miłosierdzia Bożego!" John Corapi odpowiedział: "Ojcze… jeszcze jedno. Myślę, że Bóg mnie wzywa do kapłaństwa…myślę, że chciałbym zacząć naukę na księdza…"
26 maja 1991 roku ojciec Corapi został otrzymał święcenia kapłańskie w Bazylice św. Piotra w Rzymie, z rąk papieża Jana Pawła Wielkiego. Gdy następnego dnia odprawił swą pierwszą Mszę, na ołtarzu nad grobem Świętego Piotra, po Mszy usłyszał głos: "Ojcze… czy mógłbym się wyspowiadać?" –Tak… -pomyślał ojciec John. Teraz ja mogę innym odpuszczać grzechy… Jego pierwsza spowiedź, jakiej wysłuchał zaczęła się od słów: "Ostatni raz spowiadałem się trzydzieści lat temu…" Trzy lata później prowadził misje w parafii niedalekiej rodzinnego miasta. Pierwszy raz jego ojciec przyszedł go posłuchać. Po porannej Mszy zapytał, czy ma chwilę czasu dla swego "starego". John myślał, że pyta o wspólne śniadanie, ale tata poszedł z nim do zakrystii, uklęknął i zaczął mówić: "Ojcze, ostatni raz byłem do spowiedzi pięćdziesiąt lat temu. Od tego czasu obraziłem Pana Boga...."
Ojciec Corapi jest dziś chyba najbardziej znanym kaznodzieją w Stanach Zjednoczonych. Ma niesamowity dar mówienia prostym językiem prawdy. Nagrał setki wykładów, konferencji, kazań, przemów, gdzie naucza katolickiej, ortodoksyjnej wiary. Przez lata przemierzał Stany wzdłuż i wszerz, głosząc Słowo Boże we wszystkich stanach i w wielu innych krajach. Kłopoty ze zdrowiem nie pozwalają mu już na to i w tym roku miał tylko jedno publiczne wystąpienie, na konferencji "Pan i Dawca Życia" w Buffalo, na którą przybyło kilkanaście tysięcy osób. Nagrywa także nowe programy w studio, w stanie Montana, gdzie przebywa w pustelni, na odludziu, z dwoma psami, za zgodą przełożonych jego zgromadzenia.
Ojciec Corapi ma swój kanał na youtube, gdzie każdy może sobie go posłuchać. Niestety nie znam żadnych jego kazań tłumaczonych na polski. Można go także posłuchać w radiu EWTN, każdego dnia o północy czasu nowojorskiego, (czyli o szóstej rano w Polsce), a także w sobotę o 21. Jest także w TV, gdzie można zobaczyć jego cykl wykładów na temat nauczania Katechizmu Kościoła Katolickiego.
Niesamowita postać i niesamowity przykład Bożego Miłosierdzia w działaniu. Pokazujący nam także i to, że czasem musimy wszystko stracić i dosłownie wylądować na ulicy, by usłyszeć głos Boga. Bogactwo, pieniądze, sława – to nie jest błogosławieństwo. Bardzo często jest odwrotnie. Błogosławieni ci, o których mówił Pan Jezus w ostatnią niedzielę. Cisi, ubodzy w duchu, ci, co się smucą… Tak trudno nam to czasem zrozumieć. Dlatego tak dobrze się słucha ojca Corapi, bo on nie teoretyzuje. On to przeżył i jak on to nam powtarza, to można mu wierzyć.
Świadectwo ojca Corapi:
<object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/mhAyEZR4gUk&hl ... ram><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/mhAyEZR4gUk&hl=en&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>
Komentarz ojca Corapi na temat skandalu w katolickim Uniwersytecie Notre Dame, który uhonorował przezydenta Obamę:
<object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/X89_XLYbpxU&hl ... ram><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/X89_XLYbpxU&hl=en&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>
Gdy promujący go gubernator przegrał kolejne wybory, John stracił pracę. Wyjechał więc do Los Angeles. Był to okres wielkiego boomu na rynku nieruchomości. John Corapi zadzwonił do firmy pośrednictwa handlu nieruchomościami, wybierając tą, która miała największą reklamę w gazecie którą oglądał. Dostał pracę szeregowego agenta, brokera, a kilka miesięcy później był już wiceprezydentem tej firmy.
John zaczął zarabiać poważne pieniądze i poznawać słynnych i bogatych. Zamieszkał w penthousie, domku na dachu wieżowca w Beverly Hill, z widokiem na pole golfowe. Kupił czerwone Ferrari, zaczął bywać na imprezach z udziałem aktorów. Na jednej z nich przysiadła się do niego pewna aktorka, otworzyła małą złotą torebkę i powiedziała do niego: "Przedstawiam ci moją najlepszą przyjaciółkę, kokainę…"
Jakiś czas później jechał 250 km/h do Las Vegas, swoim Ferrari, ze znaną aktorką. Sam już regularnie zażywał narkotyki, wydając na nie w pewnym okresie, w tamtych czasach, ponad dziesięć tysięcy dolarów tygodniowo. Nowy samochód średniej klasy kosztował wtedy trzy tysiące. Zatrzymała ich policja. Zrobili blokadę autostrady, bo nie mogli go dogonić. Pierwsze, co usłyszał po zatrzymaniu to: "proszę otworzyć maskę silnika". Na nogach z waty poszedł do bagażnika, wiedząc, że ma tam tyle kokainy, że gdy ją znajdą, do końca życia nie wyjdzie z więzienia. Policjant jednak go skorygował: "Silnik, nie bagażnik". Okazalo się, że policjantów interesował silnik Ferrari, nie to, co ma w bagażniku. Pogrozili mu palcem, poprosili, żeby zwolnił i pozwolili jechać.
Obracając się w wyższych sferach Beverly Hills John znał także policjantów. Pewnego razu zadzwonił do niego jeden ze znajomych inspektorów, podając mu adres, gdzie znaleziono młodą dziewczynę. To była dziewczyna z jego rodzinnego miasteczka. Parę lat wcześniej, gdy odwiedził mamę w Hudson, prosiła go, by ją zabrał do Kalifornii. Nie miała jeszcze nawet szesnastu lat, ale była atrakcyjna, zgrabna i wierzyła, że zrobi karierę aktorki. John wprowadził ją na jedną, czy dwie imprezy i potem ich drogi się rozeszły. Aż do tego telefonu. Znaleziono ją martwą, w śmietniku, na zapleczu jakiegoś nocnego klubu, gdzie, jak się okazało, pracowała jako prostytutka. Potrzebowała pieniędzy na narkotyki, a gdy ich nie mogła uzyskać, została zamordowana.
John był na tej imprezie, na której zaczęła się ostatnia noc Johna Belushi, aktora, który zmarł z przedawkowania narkotyków. To było "jego towarzystwo". Byli niemal rówieśnikami i mieli podobny problem. Corapi co prawda nie umarł, ale szybko stracił wszystko: Przyjaciół, mieszkanie, samochód, pieniądze. Jakiś czas przebywał w wojskowym szpitalu psychiatrycznym, a potem zamieszkał na ulicy. Z penthausa przeniósł się na ławkę do parku.
Jego matka nigdy nie przestała się za niego modlić. Straciła już jedno dziecko, młodszą córkę, która uciekła przez okno ze swego pokoju, by iść na mecz szkolnej drużyny footballowej, mimo zakazu mamy. Wracając po meczu, z kolegami w ich samochodzie, zginęla w wypadku. Matka namawiała teraz Johna na powrót do domu, ale on, z wielu względów, nie chciał. Na pewno wstyd, problemy ze zdrowiem, niemożność poradzenia sobie z życiem, które wyniosło go na szczyty i zrzuciło na samo dno rynsztoka. Mama przysłała mu obrazek a Matką Boską i z prośbą, by codziennie odmówił choć jedną modlitwę "Zdrowaś Maryjo". John, wychowany w katolickim domu, po dwunastu latach chodzenia do katolickiej szkoły, wspominał później, że musiał czytać tą modlitwę, wydrukowaną z tyłu obrazka. Nie pamiętał słów.
W końcu zdecydował się na powrót. Mama kupiła mu bilet w jedną stronę. Po kilku kolejnych miesiącach poszedł do spowiedzi. Pierwszej od ponad dwudziestu lat. Gdy skończył spowiedź, stary ksiądz, dając mu rozgrzeszenie, spojrzał na zegarek i rzekł zdumiony: "Piętnasta. Zadziwiające są drogi Miłosierdzia Bożego!" John Corapi odpowiedział: "Ojcze… jeszcze jedno. Myślę, że Bóg mnie wzywa do kapłaństwa…myślę, że chciałbym zacząć naukę na księdza…"
26 maja 1991 roku ojciec Corapi został otrzymał święcenia kapłańskie w Bazylice św. Piotra w Rzymie, z rąk papieża Jana Pawła Wielkiego. Gdy następnego dnia odprawił swą pierwszą Mszę, na ołtarzu nad grobem Świętego Piotra, po Mszy usłyszał głos: "Ojcze… czy mógłbym się wyspowiadać?" –Tak… -pomyślał ojciec John. Teraz ja mogę innym odpuszczać grzechy… Jego pierwsza spowiedź, jakiej wysłuchał zaczęła się od słów: "Ostatni raz spowiadałem się trzydzieści lat temu…" Trzy lata później prowadził misje w parafii niedalekiej rodzinnego miasta. Pierwszy raz jego ojciec przyszedł go posłuchać. Po porannej Mszy zapytał, czy ma chwilę czasu dla swego "starego". John myślał, że pyta o wspólne śniadanie, ale tata poszedł z nim do zakrystii, uklęknął i zaczął mówić: "Ojcze, ostatni raz byłem do spowiedzi pięćdziesiąt lat temu. Od tego czasu obraziłem Pana Boga...."
Ojciec Corapi jest dziś chyba najbardziej znanym kaznodzieją w Stanach Zjednoczonych. Ma niesamowity dar mówienia prostym językiem prawdy. Nagrał setki wykładów, konferencji, kazań, przemów, gdzie naucza katolickiej, ortodoksyjnej wiary. Przez lata przemierzał Stany wzdłuż i wszerz, głosząc Słowo Boże we wszystkich stanach i w wielu innych krajach. Kłopoty ze zdrowiem nie pozwalają mu już na to i w tym roku miał tylko jedno publiczne wystąpienie, na konferencji "Pan i Dawca Życia" w Buffalo, na którą przybyło kilkanaście tysięcy osób. Nagrywa także nowe programy w studio, w stanie Montana, gdzie przebywa w pustelni, na odludziu, z dwoma psami, za zgodą przełożonych jego zgromadzenia.
Ojciec Corapi ma swój kanał na youtube, gdzie każdy może sobie go posłuchać. Niestety nie znam żadnych jego kazań tłumaczonych na polski. Można go także posłuchać w radiu EWTN, każdego dnia o północy czasu nowojorskiego, (czyli o szóstej rano w Polsce), a także w sobotę o 21. Jest także w TV, gdzie można zobaczyć jego cykl wykładów na temat nauczania Katechizmu Kościoła Katolickiego.
Niesamowita postać i niesamowity przykład Bożego Miłosierdzia w działaniu. Pokazujący nam także i to, że czasem musimy wszystko stracić i dosłownie wylądować na ulicy, by usłyszeć głos Boga. Bogactwo, pieniądze, sława – to nie jest błogosławieństwo. Bardzo często jest odwrotnie. Błogosławieni ci, o których mówił Pan Jezus w ostatnią niedzielę. Cisi, ubodzy w duchu, ci, co się smucą… Tak trudno nam to czasem zrozumieć. Dlatego tak dobrze się słucha ojca Corapi, bo on nie teoretyzuje. On to przeżył i jak on to nam powtarza, to można mu wierzyć.
Świadectwo ojca Corapi:
<object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/mhAyEZR4gUk&hl ... ram><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/mhAyEZR4gUk&hl=en&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>
Komentarz ojca Corapi na temat skandalu w katolickim Uniwersytecie Notre Dame, który uhonorował przezydenta Obamę:
<object width="425" height="344"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/X89_XLYbpxU&hl ... ram><param name="allowFullScreen" value="true"></param><param name="allowscriptaccess" value="always"></param><embed src="http://www.youtube.com/v/X89_XLYbpxU&hl=en&fs=1&" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="425" height="344"></embed></object>
Ostatnio zmieniony 04-11-09, 03:06 przez hiob, łącznie zmieniany 1 raz.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)
- hiob
- Administrator
- Posty: 11192
- Rejestracja: 24-10-07, 22:28
- Lokalizacja: Północna Karolina, USA
- Kontakt:
Ojciec Corapi oskarżony, a więc winny?
<a href="http://fronda.pl/hiob/blog/john_corapi">Pisałem już na swoim blogu o ojcu Corapi</a>. Jest on niezwykłym księdzem. Były milioner, były bezdomny. Wyświęcony przez Jana Pawła Wielkiego w Rzymie, posłany do pracy misyjnej w USA. Doktor teologii, a do tego bardzo "maryjny ksiądz". Wiele uczył o potrzebie odmawiania Różańca Świętego. Nagrał cykl 50 wykładów na temat Katechizmu Kościoła Katolickiego. Bardzo ortodoksyjny i wierny nauczaniu Kościoła kaznodzieja. Ojciec Corapi także często mówił o wielkiej krzywdzie, jaką wyrządza się fałszywie oskarżanym księżom. Słusznie zauważył, że wystarczy dziś kogoś oskarżyć w Kościele, nie mając nawet żadnych dowodów, czy poszlak, by zniszczyć czyjeś życie. Te sprawy rozstrzygane są przez ławy przysięgłych, a opinia publiczna jest tak wrogo nastawiona do Kościoła Katolickiego, że wielu księży zostało skazanych na podstawie fałszywych oskarżeń i za wiele lat wiernej służby Kościołowi, na stare lata zostali pozbawieni możliwości służenia Kościołowi jako kapłani i utracili swoje dobre imię. Wszyscy znamy przypadek fałszywego oskarżenia kardynała Chicago, Josepha Bernardina. Oskarżenie przyszło, gdy zmagał się on z chorobą nowotworową. Poddał się dochodzeniu, które go całkowicie oczyściło z zarzutów, a oskarżyciel przyznał, że oskarżył kłamliwie i poprosił o wybaczenie. Jednak stres związany z całą tą sytuacją z pewnością nie pomógł umiłowanemu kardynałowi chicagowskich katolików i z pewnością przyspieszył rozwój choroby, która okazała się śmiertelną. Ale ilu prostych księży może liczyć na tak drobiazgowe śledztwo? Na takie modlitewne szturmowanie Nieba, jak w przypadku kardynała jednej z największych archidiecezji? Ilu fałszywie oskarżonych kapłanów traci po prostu wszystko na skutek tych oskarżeń? Na <a href="http://www.fathercorapi.com/default.aspx">stronie ojca Corapi</a> można przeczytać jego słowa, które w dość swobodnym tłumaczeniu brzmią tak: Prośba o modlitwę. W Środę Popielcową dowiedziałem się, że moja była pracownica wysłała trzystronicowy list do kilku biskupów oskarżający mnie o wszystko: od narkomanii do różne seksualne ekscesy z nią i kilka innymi dorosłymi kobietami. Wygląda na to, że nie ma potrzeby, by skargę uznać za "wiarygodną", aby władze Kościoła uruchomiły procedury, które niedawno były ustanowione dla przypadków molestowania seksualnego nieletnich. Nie jestem o nic takiego oskarżony, ale procedury te najwyraźniej są stosowane w odniesieniu do wszelkiego rodzaju zarzutów. W wyniku tych oskarżeń zostałem przeniesiony na "administracyjny urlop". Oczywiście będę współpracował w wyjaśnianiu oskarżeń, choć uważam, że ma on poważne wady i sprowadza się do traktowania kapłana jako "winnego na wszelki wypadek", a w procesie musi on udowodnić swą niewinność. Natomiast powstałe na skutek oskarżeń szkody moralne są natychmiastowe. Dotyczy to szczególnie kogoś tak dobrze znanego jak ja. Nie jestem sam w tych poglądach, wielu adwokatów i specjalistów od Prawa Kanonicznego publicznie oświadczyło, że procedury te poważnie niszczą reputację oskarżonego, nawet, gdy potem okazuje się on niewinny. Wszelkie oskarżenia pod moim adresem są fałszywe. Proszę Was o modlitwy za wszystkie osoby zaangażowane w tym procesie. Nie wierzę w oskarżenia przeciw ojcu Corapiemu. Po prostu nie wierzę. Jednak niezależnie od tego, czy są one prawdziwe, czy nie, my wszyscy już przegraliśmy. Stacja radiowa EWTN, która nadawała codziennie jego godzinny wykład natychmiast usunęła jego nauczanie ze swej ramówki. Jego przełożeni odsunęli go od wszelkich publicznych funkcji związanych z jego kapłaństwem. I wiele osób myśli: "Skoro oskarżony, to pewnie coś musiało być". Przypomnę: Ojciec Corapi nie jest oskarżony o nic, co byłoby karane przez prawo. Nie są w to zamieszane żadne nieletnie osoby. Nie ma to żadnego związku z homoseksualizmem, czy pedofilią. Była pracownica, osoba pełnoletnia, oskarżyła go nie u prokuratora, czy na policji, ale u kilku, czy kilkunastu biskupów, rozsyłając do nich list. Nie ma na razie żadnych podstaw, by jej wierzyć. A jednak potraktowano ojca Corapiego jakby już udowodniono mu jakieś przestępstwo, lub przynajmniej niemoralne zachowanie. W czasie każdej bitwy najskuteczniejszą strategią jest zniszczenie dowództwa przeciwnika. Tych, którzy prowadzą przeciwnika do walki. Strategów. Liderów. Ojciec Corapi jest takim liderem w amerykańskim Kościele. Ukochany przez miliony, słuchany przez miliony. Mimo pięciu dyplomów wyższych uczelni, mimo doktoratu – ciągle wierzący w istnienie piekła, aniołów, diabłów, grzechu, w prawdziwą obecność Jezusa w Eucharystii, w konieczność spowiedzi świętej, w niemoralność antykoncepcji… Powiecie: A co w tym dziwnego? Czy to nie jest podstawowe nauczanie Kościoła? Jest. Ale ile razy słyszeliście o tym kazanie w Waszej parafii? A ojciec Corapi mówi o tym cały czas. I dlatego stał się celem ataku przeciwnika. Nie wierzę w oskarżenia, ale nawet, gdyby okazały się prawdziwe, w niczym to nie zmienia tego, co chcę napisać. Ja nie mam prawa go oskarżać o nic. Zbyt wiele razy sam upadałem, by się pastwić nad upadkiem innych. I nie wiem, jakim pokusom podlegają księża. Ich szatan z pewnością kusi stokrotnie mocniej niż mnie. Wierzę, że i łaski otrzymują większe, ale na pewno nie jest im łatwo. Jednak niezależnie od tego jaka jest prawda, jest coś nieuczciwego w traktowaniu kogokolwiek jako winnego zanim nawet da się mu szansę na wypowiedzenie choć słowa na swą obronę. I o ile jeszcze można to zrozumieć w przypadku osób oskarżonych o niemoralne zachowanie w stosunku do dzieci, bo chodzi o obronę tych niewinnych istot, to przecież tu nie ma w ogóle o czymś takim mowy. Ojciec Corapi nie zagraża nikomu. Fragment <a href="http://wspolnotamarto.com/index.php?opt ... odlitwy</a> naszej Wspólnoty Marto: Przyjmij naszą ofiarę za cały Kościół Powszechny, za Papieża, wszystkich biskupów i kapłanów, a szczególnie mojego biskupa N i księży w mojej parafii. Udziel im wszelkich łask i spraw, by wytrwali w świętości i wierności Kościołowi, a tym, którzy upadają daj siłę, by powstali. Oczywiście gdy pisałem tę modlitwę nie miałem nikogo konkretnego na myśli. Dzisiaj inaczej odczytuję te słowa. Nabrały dla mnie jakiegoś osobistego wymiaru, bo bardzo cenię i kocham ojca Corapi. Słuchałem go regularnie i wiele mnie nauczył. Dlatego bardzo Was proszę o modlitwę w jego intencji. Ale nie tylko w jego. Także w intencji wszystkich kapłanów. Bo wygląda na to, że są oni dzisiaj w sytuacji bez wyjścia. Niezależnie od tego co zrobią, jak się będą zachowywali, wystarczy jedno oskarżenie by zniszczyć ich życie. A przecież bez kapłaństwa, bez naszych księży świat nie może istnieć. Oni nam dają Jezusa w Eucharystii. Oni nam dają odpuszczenie grzechów. Bez nich nie może istnieć Kościół. Nie byłoby Ofiary Mszy Świętej. Kudłaty to doskonale rozumie i dlatego tak zaciekle ich zwalcza. Brońmy naszych kapłanów. Modlitwą, postem, dobrym słowem, radą. Podziękujmy im za to, co robią. Oni oddali dla Jezusa i dla nas całe swoje życie, oddajmy im choć parę minut z naszego. <a href="http://www.facebook.com/event.php?eid=2 ... ">Facebook: "Módlmy się za ojca Corapi i wszystkich kapłanów".</a> <a href="http://wspolnotamarto.com/">Wspólnota Marto</a>
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)
od konika
Hiobie nie cofaj sie i nie zalamuj - juz w Ewngelii czytamy o tym , ze najszybciej oskarzaja ci, ktorzy sami musza sie najpierw "wypucowac" ... A to nam rowniez Jezus obiecal - nie tylko chwala i moc, ale przede wszystkim wspolcierpienie, falszywe oskarzenia i odrzucenie. Wspolnota Marto to jak wyszkolony dobrze pododdzial - a ze kule i odlamki swiszcza wokolo, no to co - mamy wytrwac, az sytuacja przejdzie pod nasza kontrole. Naczelny w sztabie liczy na nas :mrgreen:
konik
Re: John Corapi
Widzę Koniku, że duch bojowy Cię nie opuszcza zmieniłeś tylko pole bitwy i rodzaj broni i chwała Panu.
To bardzo przykre, kiedy słyszy się te wszystkie oskarżenia pod adresem kapłanów. Ja nie twierdzę, że Kościół jest wspólnotą świętych, ale grzeszników uświęconych świętością naszego Pana i pewnie część tych oskarżeń jest słuszna. Moim zdaniem prawo do oskarżania kapłanów mają tylko ci, którzy zostali przez nich skrzywdzeni, a reszta niech siedzi cicho, bo to niczemu nie służy, a tylko wzbudza niezdrowe emocje. Tak sobie myślę (zdaża mi się to czasami), że natura ludzka nic się nie zmieniła przez tych 2000 lat. Kiedyś była arena i głodne lwy, a dziś... . Nie potrzeba już lwów, bo sami potrafimy rozszarpać człowieka.
Najbardziej w tym wszystkim zadziwia mnie fakt, że ludzie uważający się za światłych, inteligentnych, idących z duchem czasu, zarzucają katolikom, że wciskają światu jakieś średniowieczne zabobony, a sami jeszcze tkwią w średniowieczu. Podejrzanego najlepiej poddać torturom. Dziś nie ma już łamania kołem, przypalania ogniem, czy innych średniowiecznych metod poznawania prawdy. Dzisiaj stosuje się bardziej wyrafinowane tortury: pozbawić godności człowieka, zniszczyć psychicznie i emocjonalnie.
Każdemu człowiekowi podejrzanemu o dokonanie przestępstwa trzeba udowodnić winę. Nie podaje się też jego danych osobowych do publicznej wiadomości. Jest tylko jeden wyjątek od tych zasad, kiedy oskarżony jest kapłan. A im wyższy rangą, tym większa sensacja.
Dlatego nie powinniśmy ustawaćw modlitwach za kapłanów, bardzo tego potrzebują. Kiedyś proboszcz w mojej parafii powiedział na kazaniu: "Takich macie kapłanów, jaka jest wasza modlitwa za nich."
Zachęcam by chociaż poczytać o Apostolacie Margaretka. Jest to pewna forma modlitwy za kapłanów.
To bardzo przykre, kiedy słyszy się te wszystkie oskarżenia pod adresem kapłanów. Ja nie twierdzę, że Kościół jest wspólnotą świętych, ale grzeszników uświęconych świętością naszego Pana i pewnie część tych oskarżeń jest słuszna. Moim zdaniem prawo do oskarżania kapłanów mają tylko ci, którzy zostali przez nich skrzywdzeni, a reszta niech siedzi cicho, bo to niczemu nie służy, a tylko wzbudza niezdrowe emocje. Tak sobie myślę (zdaża mi się to czasami), że natura ludzka nic się nie zmieniła przez tych 2000 lat. Kiedyś była arena i głodne lwy, a dziś... . Nie potrzeba już lwów, bo sami potrafimy rozszarpać człowieka.
Najbardziej w tym wszystkim zadziwia mnie fakt, że ludzie uważający się za światłych, inteligentnych, idących z duchem czasu, zarzucają katolikom, że wciskają światu jakieś średniowieczne zabobony, a sami jeszcze tkwią w średniowieczu. Podejrzanego najlepiej poddać torturom. Dziś nie ma już łamania kołem, przypalania ogniem, czy innych średniowiecznych metod poznawania prawdy. Dzisiaj stosuje się bardziej wyrafinowane tortury: pozbawić godności człowieka, zniszczyć psychicznie i emocjonalnie.
Każdemu człowiekowi podejrzanemu o dokonanie przestępstwa trzeba udowodnić winę. Nie podaje się też jego danych osobowych do publicznej wiadomości. Jest tylko jeden wyjątek od tych zasad, kiedy oskarżony jest kapłan. A im wyższy rangą, tym większa sensacja.
Dlatego nie powinniśmy ustawaćw modlitwach za kapłanów, bardzo tego potrzebują. Kiedyś proboszcz w mojej parafii powiedział na kazaniu: "Takich macie kapłanów, jaka jest wasza modlitwa za nich."
Zachęcam by chociaż poczytać o Apostolacie Margaretka. Jest to pewna forma modlitwy za kapłanów.
Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii (1Kor 9, 16)
od konika
Drogi Yaro - o "Margaretce" przeczytalem, popmyslalem i wymyslilem, ze chyba nie kolidowaloby to ze "Wspolnota Marto"; I CHYBA JEST MOZLIWE DOLACZENIE SIE Z MOJEJ STRONY DO MODLITWY ZA KAPLANOW: prosze, jesli wiesz cos wiecej, to napisz.Pozdrawiam serdecznie.
konik
Re: John Corapi
Witaj Koniku, oczywiście Margaretka nie koliduje z niczym, jest to po prostu pewna forma modlitwy. Niektórzy twierdzą, że im to niepotrzebne, bo i tak modlą się za kapłanów codziennie. Ja również modlę się za wszystkich kapłanów, jedno nie wyklucza drugiego. Jednak w Margaretce jest coś szczególnego. Myślę, że nie warto się tutaj rozpisywać na ten temat, byłoby to powielaniem testów już istniejących. Wszystko co potrzebne znajdziesz na stronie Centrum Apostolatu Margaretka.
W razie gdyby coś było niezrozumiałe, to proszę pytaj.
Pozdrawiam
W razie gdyby coś było niezrozumiałe, to proszę pytaj.
Pozdrawiam
Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii (1Kor 9, 16)
- myschonok
- Przyjaciel forum
- Posty: 957
- Rejestracja: 15-02-10, 00:29
- Lokalizacja: Miedzy Erkelenz a Hückelhoven
Re: John Corapi
Tak pisal Yaro pare postow wyzej.Ja nie twierdzę, że Kościół jest wspólnotą świętych, ale grzeszników uświęconych świętością naszego Pana i pewnie część tych oskarżeń jest słuszna.
I taka jest prawda.
Kazdy z nas tu stukajacych w klawisze niech zrobi sobie teraz szybko rachunek sumienia i zapyta sam siebie, jak traktuje swoja sexualnosc- ciekawe jak nam ten rachunek wyjdzie
Nie jestesmy swieci- ale poki trzymamy sie Jezusa, poki wierzymy dusza i ...cialem naszym- bedziemy pomalutku zdobywac nasze male swietosci :mrgreen:
Czlowiek w czlowieku umiera, gdy zlo czynione- nie boli- a dobro- nie raduje....
Re: John Corapi
przede wszystkim powinnismy sie modlic o ofiary takich ludzi.
- myschonok
- Przyjaciel forum
- Posty: 957
- Rejestracja: 15-02-10, 00:29
- Lokalizacja: Miedzy Erkelenz a Hückelhoven
Re: John Corapi
Sluchaj, ja mialam ojca ( on zyje jeszcze) ktory 15 bitych lat mnie tlukl prawie noc w noc kablem od maszynki do gotowania ( moze pamietasz, takie okragle, mialy okragla spirale).
Glowe przyciskal mi do lozka poduszka, zeby sasiedzi nie slyszeli jak ja wyje, a potem te pociete plecy zalewal octem, : "zeby sie mieso nie papralo".
Do pierwszej komunii prawie ze nie poszlam, bo nie mozna bylo kupic wtedy w Polsce podkoszulki, czy halki ktora by te moje fioletowe plecy zakryla. Babcia sie uparla, bo to ona chciala, abym szla doch do komunii z innymi dziecmi i gdzies te halke wygrzebala.
Ojciec gwalcil matke na naszych oczach, kiedy chcial trzymajac ja za wlosy.
Dla sasiadow bylismy normalna rodzina, ojciec byl powazanym mechanikiem samochodowym.
Koterba , pomodlisz sie za mnie?
Pomodlisz sie za te wszystkie dzieci, ktore dzien w dzien na calym swiecie w SWOICH RODZINACH takie meki przechodza?
Pomodlisz sie za te dzieci, ktore wlasni ojcowie gwalca, gwalca chlopcow i dziewczyni od niemowlecych lat.
Czasem i te ich czyny wychodza na swiatlo dzienne.
Nie mowie, ze to zlo , ktorego dokonuja niektorzy kaplani kosciola katolickiego pachnie rozami.
NIE! TO JEST ZLE!
Ale przyznam szczerze, ze XXXXXX mnie swoim postem do potegi entej, to co napisalej to faryzeuszostwo,hipokryzja najczystszej wody!
Posluchaj za sciana moze wlasnie w tej chwili jakas dziewczynka siedzi " na kolankach tatusia" z ustami zacisnietymi jego reka.
I pomodl sie za nia.
Glowe przyciskal mi do lozka poduszka, zeby sasiedzi nie slyszeli jak ja wyje, a potem te pociete plecy zalewal octem, : "zeby sie mieso nie papralo".
Do pierwszej komunii prawie ze nie poszlam, bo nie mozna bylo kupic wtedy w Polsce podkoszulki, czy halki ktora by te moje fioletowe plecy zakryla. Babcia sie uparla, bo to ona chciala, abym szla doch do komunii z innymi dziecmi i gdzies te halke wygrzebala.
Ojciec gwalcil matke na naszych oczach, kiedy chcial trzymajac ja za wlosy.
Dla sasiadow bylismy normalna rodzina, ojciec byl powazanym mechanikiem samochodowym.
Koterba , pomodlisz sie za mnie?
Pomodlisz sie za te wszystkie dzieci, ktore dzien w dzien na calym swiecie w SWOICH RODZINACH takie meki przechodza?
Pomodlisz sie za te dzieci, ktore wlasni ojcowie gwalca, gwalca chlopcow i dziewczyni od niemowlecych lat.
Czasem i te ich czyny wychodza na swiatlo dzienne.
Nie mowie, ze to zlo , ktorego dokonuja niektorzy kaplani kosciola katolickiego pachnie rozami.
NIE! TO JEST ZLE!
Ale przyznam szczerze, ze XXXXXX mnie swoim postem do potegi entej, to co napisalej to faryzeuszostwo,hipokryzja najczystszej wody!
Posluchaj za sciana moze wlasnie w tej chwili jakas dziewczynka siedzi " na kolankach tatusia" z ustami zacisnietymi jego reka.
I pomodl sie za nia.
Ostatnio zmieniony 05-05-11, 12:37 przez myschonok, łącznie zmieniany 1 raz.
Czlowiek w czlowieku umiera, gdy zlo czynione- nie boli- a dobro- nie raduje....
Re: John Corapi
problem jest, tyle ze ubolewa sie nad biednymi kaplanami, a co z ich ofiarami?Ale przyznam szczerze, ze XXXXXX mnie swoim postem do potegi entej, to co napisalej to faryzeuszostwo,hipokryzja najczystszej wody!
Nie przekonuja mnie stwierdzenia w stylu "faryzeuszu, grzeszniku spojrz na siebie"
Jesli w parafii, w ktorej sie wychowalem byl ksiadz pedofil (obecncie szanowany "kaplan pelny Ducha"-cytat z gazety) to uwazam, ze problem jest. Ciesze sie, ze Benedykt XVI wyciagnal wnioski i nie mowi, ze "deszcz pada"
Ostatnio zmieniony 06-05-11, 00:00 przez koterba, łącznie zmieniany 1 raz.
- myschonok
- Przyjaciel forum
- Posty: 957
- Rejestracja: 15-02-10, 00:29
- Lokalizacja: Miedzy Erkelenz a Hückelhoven
Re: John Corapi
A skad Ty wiesz czlowieku, ilu z nas, czlonkow Kosciola Katolickiego ubolewa codziennie nad grzechami swoich Pasterzy?problem jest, tyle ze ubolewa sie nad biednymi kaplanami, a co z ich ofiarami?
Lub ilu z nas nie ubolewa?
Napisales,ze powinnismy sie modlic za ofiary,za ludzi ktorzy cierpieli i cierpia w wyniku strasznych grzechow osob duchownych.
I prawda, to jest straszne, i powinnismy i tych ludzi objac modlitwa.
Ja jednak odczulam te Twoja wypowiedz wlasnie jak haslo pod tytulem:
- ale to tylko moje odczucie.problem jest, tyle ze ubolewa sie nad biednymi kaplanami
Chcialam Ci jednak zwrocic uwage na to, ze obowiazkiem naszym jako chrzescijan jest modlitwa za wszystkich cierpiacych i cielesnie i duchowo.
Czy zdajesz sobie sprawe z ogromu nieszczesc,z niesprawiedliwosci, z tysiacow morderstw, z tysiacow gwaltow ktore na calej ziemi dzieja sie kazdego dnia, kazdej godziny i minuty?
Na to chcialam Ci zwrocic uwage.
I za te osoby zechciej sie ze mna modlic, i za mnie sie pomodl - a nie tylko ze te belke, ktora mi z taka gracja wsadziles w oko...no,wydaje mi sie, ze tak bedzie uczciwiej.
Czlowiek w czlowieku umiera, gdy zlo czynione- nie boli- a dobro- nie raduje....
Re: John Corapi
nowe dwie afery i reakcja B16
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1371,title, ... omosc.html
http://nasygnale.pl/kat,1025343,title,A ... omosc.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1371,title, ... omosc.html
http://nasygnale.pl/kat,1025343,title,A ... omosc.html
od konika
Apostol (jeden z Dwunastu ) rowniez za kase sprzedal co nieco (stoi o tem w Biblii). Ale mam nadzieje , ze oglada Boga, gdyz jego rozpacz byla ogromna i autentyczna i mysle , ze doprowadzila do nawrocenia. Od tamtej pory Pan Jezus nie wspomnial o tym, zamilkl i nie szukal sensacji. Pan Jezus umarl na Krzyzu - aby kazdego z nas wyciagnac z brudu grzechu; umarl za Ciebie i kazdego z nas, umarl takze za Judasza.
Wciaz tracisz czas na grzebanie w lajnie, wciaz gonisz za jakas sensacja ... Pan nasz nie tak pouczal ... On nawolywal do modlitwy i do przemiany serc ...
Pozdrawiam (konisko, ktore tez narobilo nieraz lajna ...)
Wciaz tracisz czas na grzebanie w lajnie, wciaz gonisz za jakas sensacja ... Pan nasz nie tak pouczal ... On nawolywal do modlitwy i do przemiany serc ...
Pozdrawiam (konisko, ktore tez narobilo nieraz lajna ...)
konik
Re: John Corapi
Koniku, ja dysponuje swoim czasem. Przepraszam, ze na twoj torcik z wisienka czasem spada kupa. Niemniej jednak to nie moja sprawkakonik pisze:Wciaz tracisz czas na grzebanie w lajnie, wciaz gonisz za jakas sensacja ...
Oczywiscie zaraz uslysze, ze kazdy jest grzesznikiem, a Jezus kocha pedofila.
Natomiast te i inne fakty sa omawiane na portalu Fronda.pl .Apeluje, abys napisal tam i poprosil o jego zamkniecie.
Musisz zdac sobie sprawe, ze nie zyjemy w tzw christianitsa, tylko w normalnym, demokratycznym spoleczenstwie, gdzie szczegolnie moralizatorskie grupy religijne, koscioly, sekty sa szczegolnie pod lupa.
Dlaczego np B.Graham przetrwal skandale erotyczne i finansowe, wsrod kaznodziejow USA?
Po prostu ustalil, ze NIE BEDZIE PRZEBYWAL Z OBCA KOBIETA, INACZEJ NIZ W OBECNOSCI SWIADKOW.
Dlaczego ks.Corapi polegl (niezaleznie od tego czy winny)? Poniewaz wzial sobie sekretarke i przebywal z nia sam na sam.Tym samym dal pretekst do oskarzen.
Uwazam ponadto, ze sama ide celibatu przyciaga do tego zawodu wielu podejrzanych osobnikow.
Mialem okaje poznac absolwenta nizszego seminarium i nowicjusza w zakonie, ktory okazal sie...pedofilem.
Pozdrowienia Koniku i prosze cie nie rob na mnie plackow