DJ Mazi, to ja Ci dziękuję za to, że jesteś z nami. Jak sam pamiętasz, nasze wspólne początki nie obyły się bez drobnych zgrzytów, ale czasem tak jest, jak ludzie się dobrze nie znają, a takie "chropowate" z początku znajomości często zamieniają się w największe przyjaźnie. Cieszę się, że miałem możliwość poznać Cię osobiście. Wiem trochę o tym, jak Ci bywało ciężko w życiu, ale wiedzieć to nie znaczy przeżyć to samemu. Cieszę się, że przeszedłeś przez to bez nienawiści w swoim sercu i że z optymizmem patrzysz w przyszłość.
Każdy z nas ma swoje krzyże, każdy z nas ma jakieś problemy, trudności. Często nawet nie wiemy, jak bardzo cierpią i jak się zmagają z trudnościami niektórzy z tych, którym zazdrościmy wielu rzeczy. Dlatego warto się skupić na tym, co mamy dobrego i dziękować za to Bogu, swoje własne cierpienia ofiarować Mu, naśladując św. Pawła i nie oceniać innych po pozorach, bo my nigdy nie wiemy co tak naprawdę siedzi w sercu drugiego człowieka.
A mówiąc o św. Pawle, miałem na myśli ten fragment:
"Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół." (Kol 1, 24)
Ja co prawda nie doszedłem jeszcze do tego, by się "radować w cierpieniach". Ja to się raduję, jak nie cierpię.
Ale warto pamiętać, że gdy cierpienia nadejdą, a nadejdą na pewno - czy to fizyczna choroba, czy problemy psychiczne, nasze, albo naszych bliskich, to możemy z tym zrobić coś pożytecznego. Możemy złączyć się z Panem Jezusem na Krzyżu i, jak św. Paweł, "dopełniać braki Jego udręk dla dobra Kościoła". Inaczej mówiąc ofiarować swoje cierpienia za naszych bliskich, przyjaciół, Ojczyznę i cały Kościół Powszechny.