Listy do Wspólnoty

Adres strony Wspólnoty: http://www.wspolnotamarto.com
Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 07-03-11, 05:04

Szczęść Boże!

Ja już w trasie, więc i czasu mniej i brak możliwości uczestnictwa w codziennej Mszy Świętej. Jednak podczas Mszy w poniedziałek i wtorek usłyszeliśmy bardzo ciekawe Słowa i chciałem je jakoś skomentować tutaj.

Pierwsze czytanie jest w dalszym ciągu z Księgi Syracha. W poniedziałek usłyszeliśmy:

"Tym, którzy się nawracają, Bóg daje drogę powrotu i pociesza tych, którym brakło wytrwałości. Nawróć się do Pana, porzuć grzechy, błagaj przed obliczem Jego, umniejsz zgorszenie. Wróć do Najwyższego, a odwróć się od niesprawiedliwości i miej występek w wielkiej nienawiści. Któż w krainie zmarłych wielbić będzie Najwyższego, zamiast żyjących, którzy mogą oddawać Mu chwałę? Zmarły, jako ten, którego nie ma, nie może składać dziękczynienia, żyjący i zdrowy wychwala Pana. Jakże wielkie jest miłosierdzie Pana i przebaczenie dla tych, którzy się do Niego nawracają." (Syr 17,24-29)

Czasem mamy wrażenie, że nauka o Miłosierdziu Bożym zaczęła się od objawień siostry Faustyny. Ale przecież prawdziwe objawienia nigdy niczego nowego nam nie dodają do nauki Biblii. One raczej tylko są przypomnieniem czegoś, co jest ważne na nasz czas, a o czym, być może, troszkę zapomnieliśmy. Syrach na wiele lat przez przyjściem Pana Jezusa uczy, że "wielkie jest miłosierdzie Pana".

Ci, którzy się nawracają, to my wszyscy. Nawrócenie to nie jest jednorazowy akt. Jest błędem przyjmowanie, jak to robią niektórzy fundamentaliści i ewangelicy, że wystarczy raz oddać swe życie Bogu i mamy gwarancję zbawienia. Oddać swe życie Bogu można i trzeba, ale nie wystarczy raz. To trzeba robić zawsze, każdego dnia. Bo nam te łaski, jakie otrzymujemy, "wyciekają". Nasze dusze i serca nie są szczelne. Upadamy po kilka razy dziennie, ale "Bóg daje drogę powrotu i pociesza tych, którym brakło wytrwałości"

Ewangelia w poniedziałek to znana nam wszystkim historia spotkania Jezusa z bogatym człowiekiem, opisana w 10. rozdziale św. Marka:

"Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?". Jezus mu rzekł: [...] Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę". On Mu rzekł: "Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości". Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: "Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną". Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Wówczas Jezus spojrzał wokoło i rzekł do swoich uczniów: "Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego".

Młodzieniec był dobrym Izraelitą. Przestrzegał przykazań. Jak święty Paweł przed nawróceniem, tak dumny z tego, że był bez zarzutu wobec prawa. I Pan Jezus nie potępia tego wcale. Spogląda na niego z miłością. Jednak widzi, znając jego duszę, że ma on pewien problem. I tak też jest z niektórymi z nas. Z jednej strony jesteśmy bardzo blisko Boga, serio podchodząc do Jego przykazań i starając się ich przestrzegać, ale z drugiej strony mamy "coś" co nam wręcz uniemożliwia zbawienie. Jak to słyszeliśmy w niedzielnych czytaniach, nie można służyć Bogu i mamonie.

To nie bogactwo, nie dobra materialne są tu problemem, ale chciwość. "Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to uganiając się, niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i siebie samych przeszyli wielu boleściami." (1 Tm 6,10) Można być bogaczem ubogim w duchu i można nie mieć nic, a mieć problem z oddawaniem czci mamonie.

We wtorek była kontynuacja tego tematu Najpierw był Syrach, rozdział 35. Poniżej wybrane fragmenty, a całość można przeczytać tutaj: http://mateusz.pl/czytania/2011/20110301.htm

"Kto zachowuje Prawo, mnoży ofiary, a kto zważa na przykazania, składa ofiary dziękczynne. Kto świadczy dobrodziejstwa, przynosi ofiary z najczystszej mąki, a kto daje jałmużnę, składa ofiarę uwielbienia. Oddalenie się od zła jest upodobaniem Pana, a unikanie niesprawiedliwości jest Jego przebłaganiem. [...] Dawaj Najwyższemu tak, jak On ci daje, hojny dar według swej możności, ponieważ Pan jest tym, który odpłaca, i siedemkroć razy więcej odda tobie. Nie staraj się przekupić Go darem, bo nie będzie przyjęty, ani nie pokładaj nadziei w ofierze niesprawiedliwej, ponieważ Pan jest Sędzią, który nie ma względu na osoby."

Ewangelia Marka, 10,28-31: "Piotr powiedział do Jezusa: "Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą". Jezus odpowiedział: "Zaprawdę powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi".

W zasadzie to nawet nie ma tu co komentować. Te słowa są proste i jednoznaczne. Pokazują też, że "opłaca się" pójść za Jezusem. Czasami mamy wrażenie, że radykalizm w wierze jest jakimś niesamowitym poświęceniem się, ale Biblia nas uczy czegoś innego. Podchodząc serio do wiary, do nauki Biblii, otrzymamy nagrodę i to już tutaj.

Oczywiście niekoniecznie to musi być taka nagroda, jaką otrzymał Hiob: te tysiące wołów, owiec, oślic i wielbłądów. Ale wystarczy, że popatrzę na swoje życie. Ilu otrzymałem braci i sióstr, gdy zdecydowałem się iść za Panem? Zdumiewające, że nawet w Montanie, czy Wyoming, na pustynnych preriach nie jestem nigdy sam, ale mam ze sobą zawsze przyjaciół.

Jest pewien werset w Biblii wykorzystywany czasem przez wrogo nastawionych Kościołowi protestantów, mający rzekomo pokazywać, że Jezus nie uważał wcale Maryi za kogoś specjalnego, godnego czci. Abstrahując już od faktu, że oddawanie czci matce jest bożym przykazaniem, a Jezus wypełnił przykazania w sposób doskonały, w świetle powyższych słów Jezusa można prawdziwie zinterpretować to, co nasz Pan miał na myśli. Zobaczmy ten epizod:

"Ktoś rzekł do Niego: Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą. Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi? I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką". (Mt 12, 47-50)

Pan Jezus wcale tu nie uczy, że nie należy oddawać czci swej własnej matce. Raczej pokazuje nam, że nie wystarczy zapisać się do odpowiedniej organizacji, należeć do odpowiedniej rodziny, czy narodu. w Królestwie Bożym liczy się tylko jedno: Spełniać wolę Ojca. Tak staniemy się Jego dziećmi, Jezus będzie naszym Bratem, a Jego Matka - naszą Matką.

hiob.

PS. Jutro, czy w Polsce to już nawet dzisiaj, środa. Wiem, że wielu z nas także dziś pości w specjalny sposób, niektórzy o wodzie i chlebie. Niezależnie jednak od tego jak, dobrze by było, by każdy spróbował dać w tym dniu coś od siebie Panu. Tradycja środowych postów, choć zaniknęła trochę w ostatnich latach, jest bardzo długa. Już w Didache, dokumencie z pierwszego wieku, zalecany jest post w środę i piątek. Jednak ponieważ post, każdy post, jest dla niektórych sporym wyzwaniem, pamiętajmy o modlitwach także za siebie nawzajem. Dzieci z Fatimy wytrwały, bo robiły to razem. My fizycznie nie możemy się wszyscy spotkać, ale wirtualnie, a przede wszystkim duchowo - tak. Wspomagajmy się modlitwą.

Dziękuję. hiob. ( 1 III 2011)
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 07-03-11, 05:05

Szczęść Boże!

Przede wszystkim chciałem powitać kolejnych braci (i siostry też), którzy dołączyli do nas. Dziękuję. Bardzo się cieszę, ze odważyliście się podjąć to wyzwanie. Serdecznie witam ze Spokane w stanie Waszyngton, na progu Wielkiego Postu. Dla Geoffreya to już nawet się Post zaczął. A ja sam właśnie dziś, to znaczy w niedzielę, bo jestem "zacofany" dziewięć godzin, byłem na Mszy w bizantyjskim kościele katolickim. Przepiękna liturgia. Trudno powstrzymać łzy. Człowiek czuje się, jakby naprawdę był w niebie.

Parę słów o tym. Ostatnie kilka dni jechałem. W sobotę rano nie udało mi się trafić na miejsce, gdzie byłaby odprawiana Msza. W słabo zaludnionych regionach Montany w niektórych miejscowościach są jedynie "misyjne" kościoły i jeden ksiądz ma w swej parafii czasem kilka takich miasteczek. Trudno więc znaleźć Mszę w inny niż Niedziela dzień.

Ale ponieważ chciałem zacząć nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca, postanowiłem pójść na Mszę w sobotę wieczorem, z niedzielną liturgią, w "sobotniej intencji" w mym sercu, a w Niedzielę pójść na Mszę niedzielną. Wiem, troszkę gmatwam, ale co tam. Myślę, że Pan Bóg wie i to jest najważniejsze. :-D

W kościele, gdzie byłem w sobotę, wszystko było wspaniale, ksiądz robił wrażenie bardzo pobożnego, kazanie było na temat czytań i bardzo pouczające i ja, "liturgiczny policjant" dałbym proboszczowi "szóstkę", gdyby nie to, że w tym kościele się nie klękało od "Agnus Dei" do końca Mszy. Ani tuż przed Komunią, przy modlitwie "Panie, nie jestem godzien...", ani po przyjęciu Pana Jezusa. Oczywiście nikt nie klękał, poza jednym faryzeuszem, którego wszyscy znacie...

Ale co ja poradzę? To nie jest "Kościół Spokańsko-Katolicki", ale "Rzymsko-Katolicki". Jeżeli w całym Kościele mamy pewne praktyki i zwyczaje, to dlaczego takie eksperymenty? Mnie naprawdę przeszkadzałoby, gdybym po przyjęciu Pana Jezusa nie mógł klęknąć, zamknąć oczu i po prostu spędzić z Nim kilku intymnych chwil. To nie jest czas na "poziome" braterstwo. To jest czas na spotkanie z Jezusem.

Ale czemu faryzeusz? Bo przecież wiemy wszyscy, że czasem milsze jest Bogu posłuszeństwo, niż taka demonstracja ortodoksji. Po całej liturgii, po słowach, jakie usłyszałem od księdza w czasie spowiedzi przed Mszą, po zachowaniu się wiernych przed i po Mszy, po tym, że w kaplicy z Najświętszym Sakramentem było sporo ludzi wiem, że to nie była samowola kapłana. To zapewne ustalenia biskupa dla tamtej diecezji. Nie wiem, czy ma on takie prawo, ale całkiem możliwe, że tak.

A moje faryzeuszostwo wylazło ze mnie jak szydło z worka następnego dnia, na Mszy w rycie bizantyjskim. Tam przecież w ogóle się nie klęka! Nigdy się nie klękało. Oddaje się cześć Bogu i Jego Matce przez głęboki pokłon. Naprawdę głęboki! Skinięcie głową nie wystarcza. I przecież tam podporządkowałem się odwiecznej tradycji. Żegnałem się "na lewo", w czasie Konsekracji skłoniłem się jak wszyscy, po przyjęciu Jezusa modliłem się na stojąco. I co? I jakoś mi korona nie spadła z głowy. Co więcej, liturgia ta tak na mnie zawsze wpływa, że nie mogę powstrzymać łez radości.

Dlaczego o tym piszę? Bo zaczynamy post. Wielu z nas, mam nadzieję, że każdy z nas, zrobi to w formie, którą otoczenie może uznać za "ekstremalną". I czasami mamy dylemat: Jak postąpić, gdy jesteśmy na przykład na przyjęciu? Na proszonym obiedzie? Na biznesowym meetingu, z toastami? Co zrobić, gdy nas szef częstuje ciastkiem, a my pościmy od słodyczy? Dawać świadectwo, czy w pokorze zjeść ciastko, by "nie robić szopki"?

Nie odpowiem Wam na to. Może, gdy Bóg da nam kierownika duchowego, on nam podpowie. Na razie każdy musi sam się wsłuchiwać w swoje sumienie. Ja zawsze się skłaniałem do tego, by nie robić nigdy wyjątków i byłem już na paru weselach zajadając jedynie suchy chleb, lecz wcale nie jestem przekonany, czy Bogu nie byłoby milsze, bym się nie przyznał do postu i coś tam udał, że połykam z podanych posiłków. Po prostu nie wiem.

Poza tym każdy ma inną sytuację w swym życiu. Ja mam na tyle komfortową, że "mnie nie zależy". Nie mam szefa w pracy, nie muszę się wpasować w żadne środowisko. Co najwyżej zostanę uznany za dziwaka, czy ekscentryka. Jednak niektórzy z Was nie mają takiego komfortu i z różnych powodów muszą się zachowywać tak, jak pewne normy to nakazują. A czasem większą ofiarą jest złamać swój post, by go zachować w tajemnicy, niż demonstracyjnie pościć.

Jest bardzo wpaść w grzech pychy, gdy się robi coś obiektywnie dobrego. Ale w tedy to dobro się "psuje". Dlatego tak ważne jest kierownictwo duchowe. A póki go nie mamy, to każdy niech się wsłucha w głos swego sumienia, mając na uwadze te kilka moich uwag. Może troszkę nam pomogą na naszej drodze do świętości.

Rozgadałem się, a chciałem napisać parę słów na temat czytań z ostatniej Niedzieli. Więc tylko króciutko. Pierwsze czytanie z Księgi Powtórzonego Prawa. To prawo dane Izraelitom po incydencie ze złotym cielcem na pustyni, w czasie ucieczki z Egiptu. Łatwiej było zabrać Izrael z Egiptu, niż Egipt z serc Izraela. Otrzymali więc nowe prawa, bardzo restrykcyjne. I Mojżesz mówi:

"Mojżesz powiedział do ludu: Weźcie sobie te moje słowa do serca i duszy. Przywiążcie je sobie jako znak na ręku. Niech one będą wam ozdobą między oczami. Widzicie, ja kładę dziś przed wami błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo, jeśli usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, które ja wam dzisiaj daję - przekleństwo, jeśli nie usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, jeśli odstąpicie od drogi, którą ja wam dzisiaj wskazuję, a pójdziecie za bogami obcymi, których nie znacie." (Pwt 11,18.26-28)

Jakże i dziś aktualne słowa. I to nie jest tak, że jak nie posłuchamy Pana, to On się zdenerwuje i nas przeklnie. Raczej jest tak, że gdy łamiemy Boże Przykazania sami siebie przeklinamy. Sami powodujemy to, że nasze życie staje się przekleństwem. Bo Boże Przykazania nie są po to, by nam zepsuć zabawę, ale by nas uchronić przed bólem, łzami i cierpieniem.

Ewangelia Mateusza to zakończenie Kazania na Górze. Jakby podsumowanie tej "Ewangelii w pigułce" jaką jest Kazanie na Górze:

"Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki." (Mt 7,21-27)

Jezus przypomina dwie ważne rzeczy: Po pierwsze to, że wiara i miłość to coś, co się robi. Nie wystarczy mieć Jego Imię na ustach cały czas. Nie wystarczy nawet posiadanie darów Ducha Świętego. Nie chodzi o czynienie cudów, prorokowanie i wyrzucanie złych duchów. O co zatem chodzi? Kilkanaście rozdziałów dalej Jezus nam to sam wyjaśnia. "Byłem głodny, a nie daliście mi jeść..." Chodzi o to, by w każdym człowieku zobaczyć Jezusa. W każdym.

Mówienie językami, prorokowanie - to zamek na piasku. Gdy czyjeś chrześcijaństwo sprowadza się tylko do tego, nie zrozumiał czym chrześcijaństwo jest. Oczywiście nie potępiam tu absolutnie prawdziwych darów Ducha Świętego. Ale to jest "icing on the cake" jak to tu mówimy. Lukier na torcie. Sam lukier jednak jest niestrawny. Tort bez lukru może być, ciągle jest tortem, lukier bez tortu nie przejdzie.

Dlatego też poza postem i modlitwami musimy pamiętać o jałmużnie. To często jest dla nas najtrudniejsze i najbardziej boli, ale musimy pamiętać, że odmawiając wsparcia potrzebującym, odmawiamy go Jezusowi.

I jeszcze List Pawłowy. Pozornie zaprzeczający temu, co napisałem powyżej. Ale tylko pozornie. Paweł pisze:


"Teraz jawną się stała sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków. Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie. Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi. Chciał przez to okazać, że sprawiedliwość Jego względem grzechów popełnionych dawniej - za dni cierpliwości Bożej - wyrażała się Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa." (Rz 3,21-25a.28)

Wersety przytaczane często przez niektórych protestantów, zarzucających katolikom, że ci chcą sobie "zapracować na niebo". A Święty Paweł wyraźnie naucza, że "wszyscy [...] dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie". I dalej: "Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa".

Zatem co? Sprzeczność? Absolutnie nie. Przede wszystkim święty Paweł pisze tu o "nakazach Prawa" takich, jak obrzezanie. Wynika to jednoznacznie z kontekstu. Rozdział ten zaczyna się od słów: "Na czym więc polega wyższość Żyda? I jaki pożytek z obrzezania?" (wers 1), a kończy słowami: "Bo czyż Bóg jest Bogiem jedynie Żydów? Czy nie również i pogan? Zapewne również i pogan. Przecież jeden jest tylko Bóg, który usprawiedliwia obrzezanego dzięki wierze, a nieobrzezanego - przez wiarę." (wersety 29-30)

W tym samym Liście do Rzymian, zaledwie jeden rozdział wcześniej, święty Paweł sam uczy:

"Oto przez swoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia się sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu według uczynków jego: tym, którzy przez wytrwałość w dobrych uczynkach szukają chwały, czci i nieśmiertelności - życie wieczne; tym zaś, którzy są przekorni, za prawdą pójść nie chcą, a oddają się nieprawości - gniew i oburzenie." (Rz 2, 5-8)

Ważne więc byśmy po prostu pamiętali, że to nie przynależność do właściwej wspólnoty, organizacji, czy kościoła, nie nadzwyczajne dary, i nawet nie nasza praca, nasze uczynki nas zbawiają. Zbawienie jest łaską, darem. Tak samo, jak darem jest nasza wiara i nasze dobre uczynki. Są one jedynie odpowiedzią na łaskę, jaką otrzymaliśmy. Ale zasługa zawsze jest tylko Jego, naszego Pana. Dlaczego więc musimy się wykazać tymi uczynkami? Bo one są jakby potwierdzeniem żywej wiary. Dowodem na to, że odpowiedzieliśmy na wołanie Jezusa.

Tak nas uczy Jezus i On jest Skałą. Gdy nasze życie zbudujemy na Nim, przetrwamy każdą burzę. Gdy nasze życie zbudujemy na tym, co nam się wydaje najlepsze, bez zwracania uwagi na naukę Jezusa, nasz dom runie. Wybór należy do nas. Albo my powiemy Bogu "bądź wola Twoja", albo On nam powie to samo. Bo on zawsze uszanuje nasz wybór, nawet, gdy my naszym nierozumnym wyborem odrzucimy Go na zawsze.

hiob.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 04-05-11, 07:57

Iz 49,14-15; Ps 62,2-3.6-9; 1 Kor 4,1-5; Mt 6,24-34

Szczęść Boże!

Słuchając czytań w dzisiejszą Niedzielę nasunęło mi się kilka spostrzeżeń i pomyślałem, że podzielę się nimi z Wami. Otrzymałem od kilku osób potwierdzenie, że Wan nie przeszkadzają te moje przemyślenia, więc od czasu do czasu napiszę. Potem stwierdziłem, że może jednak napisać notkę na bloga? I jak ją zacząłem pisać, pustka w głowie.

Dobra, pomyślałem, w takim razie idę spać. Ale nie mogę, bo mi te przemyślenia nie dają spokoju... Więc wrócił "plan A". Będzie parę słów, ale nie do całego świata, lecz tylko do Was. ;-)

W sumie to zawsze mam pewne opory, bo wydaje mi się, że piszę oczywiste rzeczy. Jednak czasem te oczywiste rzeczy warto sobie przypomnieć.

Prorok Izajasz:

"Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie."

Czy my dziś nie myślimy też czasami, że Bóg nas całkiem opuścił? Że o nas zapomniał? I choć dziś, w czasach powszechnej aborcji, przynajmniej na wschód, zachód, północ i południe od Polski, przykład z matką nie jest może najlepszy, to słowa Pana, które powtarza prorok są nadal aktualne. Zresztą, czy ja wiem? Może i słowa o matce są prawdziwe, nawet bardziej prawdziwe, niż kiedykolwiek. Wiele z tych matek, które zabiły swe dziecko pamięta całe życie i nie może zapomnieć.

Psalm:

"Jedynie w Bogu spokój znajdzie ma dusza,
od Niego Przychodzi moje zbawienie.
Tylko On jest opoką i zbawieniem moim,
twierdzą moją, więc się nie zachwieję.
[...]
W każdym czasie jemu ufaj, narodzie.
Przed Nim wylejcie wasze serca."

No właśnie. Wystarczy zaufać... Zaufać Bogu, nikomu innemu.

Do Listu Pawłowego powrócę, ale teraz Ewangelia, bo zwykle to właśnie Ewangelia jest jakoś połączona z pierwszym czytaniem. Dalszy ciąg Kazania na Górze:

"Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. [...]
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy."

Czujemy się tak, jakby nas Bóg opuścił, więc sami szukamy rozwiązań. Pokładamy nadzieję w indywidualnych kontach emerytalnych, w politykach, w karierze zawodowej, oszczędnościach, nawet w rodzinie... i co? I zawsze się rozczarowujemy. I zawsze tak będzie, dopóki Bóg nie będzie na pierwszym miejscu. A gdy On będzie rzeczywiście najważniejszy w naszym życiu, wszystko automatycznie wskoczy na swoje miejsce.

Drugie czytanie nie zawsze jest powiązane z resztą czytań, ale to nie zmienia w niczym faktu, że jest to także Słowo, jakie Bóg do nas kieruje. Paweł pisze do Koryntian:

"Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny. Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę."

Błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty powtarzała często, że Bóg nie żąda od nas sukcesów, ale wierności. I pewnie nie ona to wymyśliła. To samo mówi św. Paweł: "A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny." I dalej przypomina, że nie ma znaczenia jak go ocenią inni ludzie. Nie ma nawet znaczenia, jak on sam siebie ocenia. Ważne jest tylko, jak go osądzi Bóg.

Święty Paweł był doskonałym faryzeuszem. Wierzył i nauczał, że doskonałe wypełnienie prawa zapewnia zbawienie. Sam tak o sobie powiedział:

"...obrzezany w ósmym dniu, z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków, w stosunku do Prawa - faryzeusz, co do gorliwości - prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości legalnej - stałem się bez zarzutu. Ale to wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę" (Flp. 3, 5-7)

My czasem mamy wrażenie, że faryzeusze to byli jacyś najgorsi hipokryci i wielu z nich na pewno takimi było. Jezus potępiał ich za to. Ale nie wszyscy byli tacy. Święty Paweł do końca pozostał dumny z faktu, że był jednym z nich. "co do sprawiedliwości legalnej - stałem się bez zarzutu". To jest dumne i pewnie prawdziwe stwierdzenie. Paweł przestrzegał wszystkich praw i był przekonany, że to mu zapewni zbawienie. Nawet prześladowanie Kościoła wynikało z jego wiary. Dla niego, który nie wierzył w to, że Jezus jest nie tylko mesjaszem, pomazańcem, ale że jest Bogiem, oddawanie boskiej czci Jezusowi było takim samym bluźnierstwem jak oddawanie boskiej czci cesarzowi.

Bóg otworzył mu oczy, zabierając na chwilę ślepotą i teraz Paweł nie tylko jest pokorniejszy, ale też mniej pewny siebie. Nie wierzy tak, jak wierzył przedtem, że zbawienie ma pewne. Nawet, gdy mu sumienie niczego nie wyrzuca. Nie ocenia się sam, zostawia sąd Jezusowi. Interesujące słowa w ustach Pawła, tym bardziej, że niektórzy ewangelicy uczą gwarancji zbawienia i to głównie na podstawie Pawłowych Listów.

Ale słowa Pawła nie tyczą tylko jego. One dotyczą każdego człowieka. "Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę". A nam tak łatwo potępiać innych i usprawiedliwiać siebie. Święty Paweł jest tu znacznie bardziej powściągliwy w stosunku do siebie, a innych też nie potępia tak szybko.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 04-05-11, 08:00

Witam serdecznie.

Ostatnie kilka dni, pierwszy tydzień Wielkiego Postu, był dla mnie bardzo pracowity. Poprzedni list starałem się napisać do Was ze Spokane, ale awaria komputera spowodowała, że napisany już list przepadł. Nie wiem, czy to zły miesza, czy Duch Święty się nad Wami ulitował i wymazał mi to, co chciałem powiedzieć. ;-) Co by to nie było, list przepadł, a potem nie miałem czasu już do niego powrócić.

Serdecznie witam nowych członków naszej wspólnoty. Zapewniam Was o swych modlitwach za Was. Mam nadzieję, że wspólnie zrobimy coś dobrego dla Królestwa Bożego.

Ojciec Placyd z Cleveland, znany niektórym z Was z "Frondy" zaproponował, byśmy spróbowali wspólną modlitwę różańcową, na przykład o 21 polskiego czasu. Gdy ktoś może, wszystkie pięć Tajemnic na dany dzień (poniedziałek i czwartek - Tajemnice Radosne, wtorek i piątek - Tajemnice Bolesne, środa i niedziela - Tajemnice Chwalebne, a w soboty -Tajemnice Światła). Gdy ktoś jest zbyt zajęty, czy z innych względów nie może - mógłby odmówić z nami tylko jedną dziesiątkę. Ja, gdy będę w drodze, postaram się to robić publicznie, przez Internet. Przynajmniej odmówię tak jedną dziesiątkę. Zapraszam na truck27.com do wspólnej modlitwy. To także będzie jakaś forma świadectwa. Zaczynamy jutro.

Radio Niepokalanów w Środę Popielcową zamieściło wywiad ze mną, krótką, 10-minutową wzmiankę. Nasza Alex nagrała to i wyślę to Wam osobnym listem. Boję się, że dodawanie załączników spowoduje automatyczne wrzucenie listu do kosza, więc dlatego zrobię to osobnym listem.

Jutro wchodzi na ekrany film o Fatimie. Miał on bardzo dobre recenzje, Steven D. Greydanus, znany tu katolicki krytyk filmowy (decentfilms.com) tak zaczął swą recenzję: "The 13th Day is the best movie ever made about Fátima — the most beautiful and effective, as well as one of the most historically accurate", co oznacza: "Trzynasty dzień jest najlepszym filmem o Fatimie - najpiękniejszym, najefektywniejszym i najbardziej wiernym historycznej prawdzie". Polecam też zapoznanie się z objawieniami w Akita, w Japonii, które są bardzo zbliżone w swym przesłaniu do tych z Fatimy.

Dzisiejsze czytanie w Kościele były z Księgi Jonasza, a Ewangelia przypomina nam słowa Pana Jezusa nawiązujące do tego wydarzenia. Ja o Jonaszu parokrotnie pisałem już na swym blogu, nie będę tu więcej rozwijał tego wątku, chciałem tylko zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze Jonasz nie chciał wcale iść do Niniwy. On wcale nie chciał tam nikogo nawracać. Wręcz przeciwnie, uciekał jak najdalej, a jednak Pan postawił na swoje. Czasem tak bywa i w naszym życiu.

Druga sprawa to skuteczność Jonasza. On nawrócił całe wielkie miasto. Czytamy:

"Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona. I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego. Doszła ta sprawa do króla Niniwy. Wstał więc z tronu, zdjął z siebie płaszcz, oblókł się w wór i siadł na popiele. Z rozkazu króla i jego dostojników zarządzono i ogłoszono w Niniwie co następuje: Ludzie i zwierzęta, bydło i trzoda niech nic nie jedzą, niech się nie pasą i wody nie piją. Niech obloką się w wory, niech żarliwie wołają do Boga! Niech każdy odwróci się od swojego złego postępowania i od nieprawości, którą [popełnia] swoimi rękami. Kto wie, może się odwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, a nie zginiemy? Zobaczył Bóg czyny ich, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej."

Nie traćmy zatem nadziei, bo naprawdę nie wiemy, jakie łaski Bóg ześle na nasz świat jutro. Róbmy swoje i ufajmy. I jeszcze jeden cytat z Biblii, który w ostatnich dniach usłyszałem w radiu w jakiejś audycji i który przemówił do mnie w jakiś szczególny sposób. Słowa świętego Pawła do Koryntian:

Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi. (1 Kor 1, 26-31)

Kim my jesteśmy? Nikim? A zatem jesteśmy najlepsi do tego celu! Lepszych już Bóg znaleźć nie mógł. Jak te dzieci z Fatimy. Stańmy się jak one i nawrócimy cały świat.

hiob
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 04-05-11, 08:01

Szczęść Boże!

Wczoraj zadebiutowaliśmy odmawiając wspólnie dziesiątkę Różańca przez Internet, na stronie truck27.com. Jak mi słusznie zwrócił uwagę Janusz, tradycyjnie odmawia się inne Tajemnice, niż te. które sugerowałem w ostatnim liście. Odmawiając codziennie cały różaniec po prostu nigdy się nie zastanawiałem, kiedy się powinno odmawiać Tajemnice Światła.

Oczywiście to, czy w czwartek odmówimy Tajemnice Światła, czy Chwalebne nie ma większego znaczenia, bo przecież tradycja przez małe "t" to nie to samo, co dogmatyczne nauczanie Kościoła. Jednak skoro Kościół nam daje pewne wskazówki i rady, to najmądrzej jest je po prostu przyjąć. Wtedy nie tylko my, członkowie Wspólnoty, ale cały Kościół będziemy się łączyć we wspólnej modlitwie.

Zatem w czwartki będą Tajemnice Światła, w poniedziałki i soboty - Tajemnice Radosne, we wtorki i piątki - Bolesne, a w środy i niedziele - Chwalebne. Zacznę też zawsze od przypomnienia naszej Modlitwy, o ile, rzecz jasna, będę miał dostęp do Internetu.

Trochę się denerwowałem wczoraj, bo podróżowało ze mną koło setki "wirtualnych pasażerów", a przecież nie każdy z nich jest osobą wierzącą, ale nie było słów krytyki. Były natomiast miłe słowa, które warto tu może zacytować. Warto, bo pokazują one, że czasem wystarczy przełamać strach i wstyd i okazuje się, że nie było się czego bać. Że inni wręcz się ucieszą tym, co usłyszeli. Pisownia oryginalna:

"GAJOSV8: Chce Ci powiedziec ze od czasu gdy weszedlem pierwszy raz na Twoje forum odrazu poczulem sie jak w domu i teraz zawsze slucham piosenek ktorych wczesniej nie sluchalem np modlitwa kierowcy a ktore uslyszalem w Twoim tracku i wedlug mnie to jest piekne ze potrafisz na kogos wplynac nic mu kazac do niczego go nie naklaniajac, moze za dlugi ten moj wywod ale pisze to z glebi serca, a wiem jaka jest Twoja sciezka jaka sobie obrales i wielu z nas prowadzisz ta droga a przynajmniej niektorych naprowadzasz na nia DZIEKUJE"

"GAJOSV8: wiesz Hiob mnie intrersuja tez kwestie techniczne np dotyczace Twojej ciezarowki itd ale naprawde w Twoich wypowiedziach w Twoich slowach w Twoich czynach przemawia przez Ciebie sam Pan bo naprwade powiedzmy sobie szczerze niewielu z nas zdalo by sie na taki gest jak Ty, nie wielu tak by mowilo o Panu bo poprostu by sie wstydzilo choc moze i by Go mialy w sercu."

"Mike: Witam serdecznie Panie Hiob. Dzięki transmisji mogę podróżować z panem. i trochę świata pooglądać z ekranu. Życzę wytrwania w postanowieniach wielkopostnych. Jeżeli będzie mi się udawało wracać przed 21:00 z pracy to bardzo chętnie będę uczestniczył z Panem i forumowiczami w modlitwie. Pozdrawiam i do usłyszenia następnym razem. Z Panem Bogiem. Należę do Ruchu Światło-Życie i tym bardziej wspólny różaniec będzie mi raźniej odmawiać."

"Megan92: Szczerze , w czasie modlitwy czułem się jakoś dziwnie..."

Nie chcę być źle zrozumiany, tu nie chodzi o mnie, bo przecież ja tu jestem co najwyżej narzędziem. Ale te komentarze pokazują, że można zmienić otaczającą nas rzeczywistość, która czasem jest tak odległa od wiary i od Boga. Że nie powinniśmy tracić nadziei, ale robić swoje i może się okazać, że jest nas dużo więcej, niż nam się wydaje. Pozytywne podejście do wiary, do Kościoła bywa zaraźliwe i czasem wystarczy dobry przykład, by zachęcić innych do dobrego.

Zatem... jutro o 21, w mojej ciężarówce, gdy ktoś może, albo gdziekolwiek będziecie, odmówimy znowu wspólnie dziesiątkę Różańca i zaczynamy tworzyć naszą nową małą tradycję.

Dziękuję Wam wszystkim serdecznie, życzę wytrwania w postanowieniach, zapewniam o modlitwie i do usłyszenia.

hiob
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 04-05-11, 08:02

Szczęść Boże!

Witam Was serdecznie. Mija właśnie połowa Wielkiego Postu. Mam nadzieję, że trwacie dzielnie w Waszych postanowieniach. Mam też nadzieję, że wytrwamy w nich dłużej, niż do Wielkanocy. O to jednak będziemy się martwić później. :-D

Ja zajęty jestem ostatnio bardzo, stąd ta cisza z mojej strony, ale pamiętam o Was wszystkich w modlitwie. Codziennie też modlimy się wspólnie, choć wirtualnie, o 21. Modlitwa Wspólnoty, modlitwa do świętego Michała Archanioła i jedna dziesiątka Różańca Świętego. Nie zawsze mam dobre połączenie z Netem i wygląda na to, że zły miesza zawsze o 21 i tracę łącze, ale linia do Pana Boga zawsze jest otwarta i połączenie zawsze czyste. Nieważne, czy my mamy Internet, czy nie, Pan Bóg ma super łącze. Prosto do naszego serca.

W najbliższą sobotę pierwsza sobota miesiąca. Ja chyba będę w domku, więc uda mi się bez trudności być na Mszy. Zatem to będzie moja druga...

Napisałem też na moim blogu notkę o chlebie. Zapraszam do przeczytania, na przykład na Frondzie: www.hiob.us lub w salonie24, www.jaskiernia.com

Pozdrawiam serdecznie. Pamiętajcie, proszę, w naszych modlitwach, by nam Duch Święty "podrzucił" tutaj jakiegoś kierownika duchowego, bo my jak owce bez pasterza... Osioł nigdy na pasterza za bardzo się nie nadawał. Sam go potrzebuje. :-D

hiob. (30 III 2011)
Ostatnio zmieniony 04-05-11, 08:03 przez hiob, łącznie zmieniany 1 raz.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 04-05-11, 08:04

Dziś napisałem parę słów na temat Pierwszej Tajemnicy Różańcowej i może uda się mi kontynuować ten cykl. Jednym z warunków, jakie nam przedstawiła Maryja w nabożeństwie Pierwszych Sobót Miesiąca jest kilkunastominutowe rozważanie Tajemnic Różańca Świętego. Może te moje przemyślenia pomogą komuś. Z pewnością pomogą mnie.

Rozważania te są na moim blogu i forum, ale dodam je także na naszej stronie. Można je przeczytać klikając na zakładkę "Felietony". Zapraszam do lektury.

Witam też serdecznie nowych członków Wspólnoty. Zapewniam o naszych modlitwach. Zapraszam codziennie o 21 na główną stronę forum, www.katolik.us lub na stronę www.truck27.com do wspólnej modlitwy różańcowej. Codziennie o 21 staramy się odmówić naszą Modlitwę i jedną dziesiątkę Różańca. W ten sposób przynajmniej wirtualnie możemy się zjednoczyć i razem się pomodlić.

Opiekuna duchowego nadal nie mamy, ale jesteśmy dobrej myśli. Jeden z członków naszej Wspólnoty daje nam pewne nadzieje... Zobaczymy. Ja nie chcę niczego przyspieszać, ani nic robić na siłę. Jeżeli będzie wola Boża, to On sam nam da odpowiedniego pasterza. Co nie zmienia w niczym faktu, że Wasze pośrednictwo w tym jest nie tylko mile widziane, ale też jak najbardziej wskazane.

Pozdrawiam serdecznie, życzę wytrwania w postanowieniach i do usłyszenia wkrótce.

hiob. (2 IV 2011)
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 04-05-11, 08:05

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Z wielką radością chciałem Wam donieść, że mamy już kierownika duchowego. I przy okazji jeszcze raz okazało się, że Pan Bóg ma poczucie humoru. Ja, jak może wiecie, dość sporo pracuję ostatnio i większość czasu spędzam w drodze. Zatem większość Niedziel także i na Mszę chodzę w różnych miejscowościach. W ostatnią Niedzielę byłem w okolicy Portland w Oregon i choć miałem blisko mojego hotelu kilka innych kościołów, zdecydowałem się pojechać 30 km do polskiej parafii św. Stanisława.

Okazało się, że akurat były tam odprawiane rekolekcje. Odprawiał je ksiądz dr. Tomasz Seweryn, który niedawno przyjechał tu z Polski. Przed przyjazdem tutaj był on wykładowcą uniwersyteckim w Krakowie. Tak więc Bóg chciał, by się dwóch Krakusów spotkało właśnie tutaj, w Oregon, kilkanaście tysięcy km od domu.

Zaprosiłem ojca Tomasza do zapoznania się z naszą Wspólnotą i o ewentualną pomoc. Po dwóch dniach otrzymałem pozytywną odpowiedź, za co jestem mu niezmiernie wdzięczny. Zatem gdyby ktoś z Was potrzebował duchowego wsparcia, czy rad dotyczących swej drogi do Pana, proszę pytać ojca Tomasza. Jego adres mailowy to tomasz@seweryn.com.pl a strona internetowa to www.ks.seweryn.com.pl

Zatem jeszcze raz: Witamy Cię, ojcze Tomaszu i dziękujemy. Witam także wszystkich nowych członków naszej Wspólnoty. Powolutku zwiększa się nasza gromadka.

Wielki Post się zbliża ku końcowi, za kilka dni Niedziela Palmowa. Wiem, że niektórzy z nas zobowiązali się do pewnych postów i wyrzeczeń tylko na czas Wielkiego Postu. I choć jest zrozumiałe, że okres ten jest specjalny, a nasze wyrzeczenia są w tym czasie szczególnie duże, to pamiętajmy, że szatan działa zawsze, każdego dnia. Wytrwajmy zatem i nie porzucajmy naszej drogi.

Ja powziąłem decyzję by nią iść przez resztę mojego życia. Wiem, że wielu z Was także. I choć po okresie Wielkiego Postu coś się zmieni, to przecież wiele swych obietnic jakie złożyłem Bogu będę nadal dotrzymywał. Tak wiele dusz możemy uratować. Pomóżmy im, bo gdy my im nie pomożemy, nikt tego nie zrobi.

Parę dni temu sensację wywołało oświadczenie Donalda Trumpa, amerykańskiego miliardera, o jego zmianie poglądów w kwestii aborcji. Z człowieka aktywnie wspomagającego "prawa kobiety" stał się człowiekiem, który zauważył, że prawa także ma nienarodzone dziecko. Prawo do życia, bez którego nie ma nawet mowy o jakichkolwiek innych prawach. Pisała o tym prasa, była notka na Frondzie, ojciec Tomasz wspominał o tym w Portland, a w USA sam Trump opowiadał o tym w kilku programach telewizyjnych. I zapewniam Was, że takie nawrócenia nie biorą się z niczego. Ktoś się za Trumpa modlił. I wymodlił mu tę łaskę.

Mówiąc o Frondzie parę dni temu wyczytałem o krucjacie modlitewnej na Węgrzech. Ponad milion ludzi w tym zlaicyzowanym kraju zobowiązało się modlić za Ojczyznę. Ludzie masowo zamawiali Msze za Ojczyznę i w konsekwencji tego postkomuniści odeszli od władzy. Odeszli, bo się ludziom odmieniły serca. A my? Z naszym papieżem? Z naszym katolicyzmem? Nas powinno być 10 razy tyle. Odmienilibyśmy nie tylko Polskę, ale cały świat.

Ale by to zrobić, trzeba jakoś zacząć. I właśnie my to robimy. Zarazimy innych. Poza tym tu nie chodzi o statystyki, ale o naszą indywidualną postawę wierności Panu Bogu. My róbmy swoje, resztę zostawiając Jemu.

Szczęść Boże wszystkim. Pozdrawiam serdecznie.

hiob (13 IV 2011)
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 04-05-11, 08:06

Zaczyna się najpiękniejszy, najdonioślejszy okres w Kościele. Triduum i Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego. Cała Oktawa, za kończona Niedzielą Miłosierdzia.

Mnie się w końcu udało dotrzeć do domu i będę tu co najmniej do końca tego pięknego okresu. Nie wiem, czy się uda każdego dnia odmawiać wspólnie przez Internet Apel Jasnogórski i naszą modlitwę. Na pewno mnie nie będzie w Wielki Piątek, bo 21:00 w Polsce to jest trzecia po południu w mojej części Stanów Zjednoczonych, a więc będę na Drodze Krzyżowej w naszej parafii. Czasem też pewnie inne moje obowiązki nie pozwolą mi włączać komputera o tej porze. To jednak są nasze normalne trudności w "wirtualnej wspólnocie". Zawsze się możemy połączyć we wspólnej modlitwie duchowo. :-D

Na moim blogu na Frondzie przypomniałem moje rozważania na temat ostatnich słów Pana Jezusa, jakie powiedział na Krzyżu. Zapraszam do zapoznania się z tymi przemyśleniami. Pierwsza część jest tutaj: http://www.fronda.pl/hiob/blog/siedem_o ... a_rozwazan

Ja jednak piszę głównie po to, by przypomnieć o czymś innym. W Wielki Piątek zaczyna się Nowenna do Miłosierdzia Bożego. Nowenna, którą podyktował Pan Jezus świętej Faustynie. Nowenna przepiękna i tak dobrze współgrająca z celem i założeniami naszej Wspólnoty. My, w naszym domu, od lat ją odmawiamy, zaczynając w Wielki Piątek i kończąc w przeddzień Niedzieli Miłosierdzia. Nowenna, gdzie modlimy się także za dusze oziębłe, za tych, którzy nie znają Jezusa, za dusze czyśćcowe, za kapłanów, za wiernych i w ogóle za wszystkich ludzi. Bo wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga. Z tekstem Nowenny można się zapoznać między innymi tutaj: http://www.fronda.pl/hiob/blog/nowenna_ ... zia_bozego

Na koniec serdecznie witam nowych członków Wspólnoty. Mam nadzieję, że ojciec Tomasz Seweryn napisze do nas wkrótce parę słów. Życzę Wam wszystkim głębokiego i owocnego przeżycia tego Misterium. Tego cudownego okresu, tej Wielkiej Tajemnicy. I gratuluję wszystkim, którzy wytrwali w swych wielkopostnych postanowieniach, a tym, którym nie zawsze się udawało powiem: Nie martwcie się zbytnio. Nie jest wstyd upaść, wstydem jest jedynie poddanie się. Upadamy wszyscy, ale zawsze możemy się podnieść i nieść dalej nasz krzyż. Nasz Pan jest nam tu wzorem.

Pozdrawiam serdecznie. hiob. (21 IV 2011)
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 04-05-11, 08:06

Wielkanocny pacierz

"Nie umiem być srebrnym aniołem
ni gorejącym krzakiem
tyle Zmartwychwstań już przeszło
a serce mam byle jakie.

Tyle procesji z dzwonami
tyle już Alleluja
a moja świętość dziurawa
na ćwiartce włoska się buja.

Wiatr gra mi na kościach mych psalmy
jak na koślawej fujarce
żeby choć papież spojrzał
na mnie przez białe swe palce.

Żeby choć Matka Boska
przez chmur zabite wciąż deski
uśmiech mi Swój zesłała
jak ptaszka we mgle niebieskiej.

I wiem, gdy łzę swoją trzymam
jak złoty kamyk z procy
zrozumie mnie mały Baranek
z najcichszej Wielkiej Nocy.

Pyszczek położy na ręku
sumienia wywróci podszewkę
serca mojego ocali
czerwoną chorągiewkę."

Ks Jan Twardowski


W tym cudownym dniu życzę Wam wszystkim zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych, pełnych wiary, nadziei i miłości. Radosnego, wiosennego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół i wielu Bożych Błogosławieństw.


Piotr "hiob" Jaskiernia (23 IV 2011)
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 04-05-11, 08:08

Witam w drugi dzień Oktawy Wielkanocnej. Chciałem dziś napisać coś o naszych postanowieniach wielkopostnych. Wiem, że niektóre osoby dołączyły do nas tylko na okres Wielkiego Postu i głównie do nich kieruję ten list.

Chciałbym, by nasza Wspólnota łączyła ludzi, którzy robią coś dla Królestwa Bożego z potrzeby własnego serca. Nie chciałbym, by ktokolwiek odczuwał jakąś presję, jakieś naciski i by coś robił tylko dlatego, że myśli, że tak wypada. Gdy ktoś rzeczywiście odczuwa, że jego czas się wypełnił i że nie powołał go Pan do kontynuowania tych wyrzeczeń.

Oczywiście wielu z nas zmodernizowało trochę nasze postanowienia. Łącznie ze mną. Wielki Post to jednak pewien specjalny czas. Ale jeżeli coś było dobre w oczach Boga wtedy, to czy nie jest także dobre teraz? Więc zachęcam gorąco, by jakąś formę postu kontynuować, jeżeli ktoś może. Walka o dusze wokół nas toczy się nieustannie. Szatan ma jedną wielką zaletę: Jest bardzo pracowity. Nie ustaje w wysiłkach i porywa owieczki z Pańskiej Owczarni bez względu na to, czy w kalendarzu liturgicznym mamy okres Postu, czy nie. Ale my mu te owieczki odbierzemy, jeżeli tylko nie spoczniemy na laurach.

Zatem zachęcając wszystkich do kontynuowania postanowień chciałem podziękować tym, którzy dołączyli do nas tylko na jakiś czas. Bardzo bym takie osoby prosił o poinformowanie mnie o tym, bo nie chciałbym "nabijania statystyki". Nie chodzi tu o to, by się zachwycać ilu to członków nie mamy w naszej Wspólnocie, ale o prawdziwych naśladowców Hiacynty i Franciszka. Maryja w Fatimie wybrała tylko trójkę dzieci. Nie chodzi więc o ilość, ale o wierność Jezusowi i Maryi.

Nie słyszeliśmy jeszcze nic od ojca Tomasza. Mam nadzieję, że napisze on coś od siebie. Wszyscy potrzebujemy jakiegoś kierownictwa. Ja piszę do Was o tym, co czuję, jak to rozumiem, ale dobrze by było, gdyby mnie także ktoś sprawdzał i prowadził. Zdaję sobie sprawę, że zły przerasta mnie inteligencją i może mnie łatwo zwieść. Trzymam mocno Maryję za rękę, wiem, że Ona mnie poprowadzi do Jej Syna, ale niebezpieczeństwo zawsze jest.

Pomyślałem sobie także, że w naszej Modlitwie na końcu dodam wezwanie do Jana Pawła, by się za nas modlił, gdy tylko zostanie wyniesiony na ołtarze. Fatima była mu zawsze bliska sercu i my, jego rodacy - także. Oczywiście nie mogę tego w żaden sposób udowodnić, ale mam wewnętrzne przekonanie, że moje nawrócenie to jego sprawka. Że on mi to wymodlił, jeszcze będąc tu, wśród nas. Ale teraz, gdy ogląda Boga twarzą w twarz, na pewno może nam wymodlić jeszcze więcej łask, więc chciałbym go dodać do patronów naszej Wspólnoty.

Jezus zmartwychwstał! Alleluja!

hiob (25 IV 2011)
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 04-05-11, 08:09

Pozdrawiam serdecznie.

Mnie się właśnie skończyły świąteczne ferie i po dwóch tygodniach w domu ruszam wreszcie w drogę.

Pisałem niedawno o księdzu Tomaszu Sewerynie. Chciałbym dziś sprostować trochę to, co podałem wcześniej. Ksiądz Tomasz zgodził się nam "poprzyglądać" i pomóc nam w miarę naszych potrzeb i jego możliwości czasowych, jednak nie można tego nazwać jakąś oficjalną opieką nad naszą Wspólnotą. Jest to zrozumiałe, gdyż nasza wspólnota jest zupełnie nieformalna. Trudno więc wymagać od kogoś, kto prowadzi życie publiczne, wykłada na katolickim uniwersytecie, by swym autorytetem niejako zatwierdził coś, co dopiero się rodzi i kształtuje.

Jestem przekonany, że jeżeli taka będzie wola boża, to i nasza Wspólnota się "uprawomocni", ale prawdę mówiąc nie jest to dla mnie najważniejsze. Nie chodzi tu bowiem o nasz formalny status, ale o czystość naszych serc i intencji. Co więcej, dopóki będzie to nieformalna wspólnota, łatwiej będzie walczyć z pokusami popadnięcia w pychę. Przynależność bowiem do niektórych Wspólnot może w jakiś sposób nobilitować, a nam nie chodzi o nobilitację, nam chodzi o naśladowanie dwójki małych, biednych, wiejskich dzieci.

Napisałem przed chwilą pewien tekst i opublikowałem go na blogu, http://www.fronda.pl/hiob/blog/formalny_katolik . Wyjaśniam tam stanowisko ojca Tomasza i zamieszczam kilkanaście cytatów z watykańskiego dokumentu "APOSTOLICAM ACTUOSITATEM". Zapraszam do zapoznania się z tą notką i serdecznie wszystkich pozdrawiam.

hiob (4 V 2011)
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 04-05-11, 09:12

Szczesc Boze Hiobie.
Sila Wspolnoty lezy w naszej modlitwie - tak to widze. A zorganizowanie sie Wspolnoty jest sprawa wazna, ale forma nie powinna przerosnac tresci.
Mpze warto takie dokumenty, jakie przedstawiles w linku jakos omowic (fragmentarycznie) i wyluskac z nichodpowiedz dla Wspolnoty (oczywiscie caly czas poddajac sie Duchowi Swietemu).
Pierwsza rzeczs moze byloby przypomnienie, co oznacza wspolnota Marto, a drugim punktem kto w takiej wspolnocie jest (moze byc) - czyli powiedzmy jakies minimum warunkow wspolnotowych, gdyz wydaje mi sie, ze chyba nie do konca jest to uscislone i jasno wylozone.
Przepraszam Hiobie -po prostu kazda wspolnota potrzebuje pewnych punktow odniesienia wobec Kosciola i wobec siebie samej.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
konik

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 22-06-11, 04:14

koniku, masz rację, ale... Ale wszystko wymaga czasu. A ja go nie mam w ogóle. Bez przerwy dokonuję wyborów, bez przerwy muszę rezygnować z rzeczy ważnych, dla innych, które wydają się ważniejsze.

Być może rzeczywiście nie sprecyzowałem do końca "minimum warunków wspólnotowych", ale wynika to z tego, że jest to praktycznie niemożliwe. Bo z jednej strony nie chciałbym, by Wspólnota była klubem ludzi, którym wszystko zwisa, ale z drugiej nie chcę nikomu niczego narzucać. Z jednej strony naszym wzorem i przykładem są dzieci z Fatimy, z drugiej decydującym czynnikiem są nasze dusze.

Tylko Bóg nas będzie oceniał i być może pięć minut modlitwy i rezygnacja z łyżeczki cukru w kawie dla jednego będzie większym wyrzeczeniem, niż dla drugiego post o chlebie i wodzie. Dlatego ta "szara strefa" i pewne niedomówienie z mojej strony. Niech każdy sam to przemodli, może poradzi się swego spowiednika. Nie chcę by to stało się zbyt skostniałe, sformalizowane.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: Listy do Wspólnoty

Post autor: hiob » 22-06-11, 04:22

Szczęść Boże!

Witam wszystkich w tym świątecznym dniu.

Przede wszystkim przepraszam, że nie odzywałem się tak długo. Ale gdy ktoś chce mnie odszukać, wie, że zawsze o 21 staramy się wspólnie modlić poprzez stronę www.truck27.com. Dużo pracy ostatnio plus moje forum i reportaż z podróży na YouTube, który także jest ważnym narzędziem ewangelizacyjnym. Dzięki takim filmom docieram do tysięcy młodych chłopców, z których wielu jest daleko od Boga.

Dziś Dzień Zesłania Ducha Świętego. Trudno nie wrócić pamięcią do historycznego wołania do Ducha Świętego przez naszego papieża, błogosławionego Jana Pawła, jakie miało miejsce w czasie Jego pierwszej pielgrzymki do Polski w 79 roku. I trochę smutno, że jakoś nie możemy się dopatrzyć owoców tego wezwania.

Nie jest to do końca prawdą, bo Polska dzisiaj jest zupełnie innym krajem, niż była 32 lata temu. Jednak w sferze duchowej, w kwestiach wiary wygląda, jakbyśmy ponieśli sromotną klęskę. Sondaże przedwyborcze pokazują, że co najmniej dwie trzecie Polaków będą głosować na partie mniej lub bardziej otwarcie antychrześcijańskie, premier buńczucznie zapowiada, że jego rząd "nie będzie klękał przed księdzem", a społeczeństwo się tym zachwyca. Po odzyskaniu wolności politycznej, po latach nauczania papieża, którego tak wszyscy kochamy - większość Polaków oddaje się w niewolę duchową bezbożnej ideologii. W imię czego? Niespełnionych i niewykonalnych obietnic?

Jednak nie o polityce tu piszę, ale o duchowym aspekcie naszej rzeczywistości. Ciągle jest nas mało. Za mało. Nie słychać jakiegoś głosu, ze strony Kościoła, który by nawoływał do modlitewnej krucjaty, do odnowy serc naszych rodaków. Wiele polityki w katolickich mediach, mało miłości, zaufania Bogu i błagania tego Boga o pomoc i ratunek. Tylko On nam może pomóc. Tylko On może odmienić rzeczywistość. Nie PiS, nie Kaczyński, nie Jurek, czy jakakolwiek polityczna partia. Albo raczej - bez zaplecza milionów gorących chrześcijan żadna partia nie dokona niczego.

Węgrzy pokazali, że się da. A my, Polacy? A my, Polacy nic. Nie wszyscy, nie chcę obrażać nikogo, ale mówię o większości mieszkańców Rzeczypospolitej. Nam dobrze w naszej letniej (nie od "lata", ale od "letniości") rzeczywistości. Kto by tam sobie zawracał głowę Bogiem i Jego przykazaniami. Głodu nie ma, wojny nie ma, ponarzekamy, że droga benzyna, ponarzekamy, że kulawa demokracja, na wybory nie pójdziemy, albo zagłosujemy na "mniejsze zło", bo wstyd przed Europą głosować na tych "nawiedzonych" i zimnym piwkiem tudzież bełkotem z telewizji zalejemy nasze umierające sumienie.

Ja jednak jestem optymistą. Bo choć mało nas w naszej Wspólnocie, to wiem, że Bóg nie żąda od nas sukcesów, lecz wierności. Zatem wytrwajmy. Dziesięciu sprawiedliwych mogło ocalić Sodomę. Módlmy się za naszych biskupów i za naszych polityków. I nie traćmy ducha, bo zwycięstwo jest nasze. Nawet, gdy czasem tego nie widzimy, gdy opadają ręce i tracimy nadzieję.


"Niech zstąpi Duch Twój! I odmieni oblicze ziemi. Tej ziemi!"

hiob (12 VI 2011)
Ostatnio zmieniony 22-06-11, 04:24 przez hiob, łącznie zmieniany 1 raz.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ