Spowiedz na ucho

wybrana
Przyjaciel forum
Posty: 18
Rejestracja: 04-07-16, 10:39
Lokalizacja: Polska

Spowiedz na ucho

Post autor: wybrana » 12-07-16, 10:02

1116 r. - Sobór Laterański ustanowił spowiedź "na ucho" .
Jezus powiedział do Apostołów:
— Pokój wam! Jak Mnie posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam.
22 Po tych słowach tchnął na nich i mówi:
— Weźcie Ducha Świętego. 23 Komu odpuścicie grzechy, temu są odpuszczone, a komu zatrzymacie, temu są zatrzymane (J 20,20-13).

Czy te słowa przekazane apostołom oznaczają, że odpuszczenia grzechów ludzie mogą dostąpić tylko przez posługę apostolską?. Jezus nauczał, byśmy sobie wzajemnie wyznawali grzechy, aby ci, wobec których dokonaliśmy przewinienia, mogli nam wybaczyć i abyśmy my, to wybaczenie od tej osoby otrzymali.
Czy mamy wyznawać grzechy osobom wobec których nie dokonaliśmy żadnego przewinienia?
Jak otrzymywali rozgrzeszenie pierwsi chrześcijanie? Do 1116 roku nie było spowiedzi na ucho.
Czy słowa Jezusa były skierowane do 12 Apostołów jako Jego wybrańców, nauczycieli wiary? czy do wszystkich duchownych naśladujących posługę apostolską? Czy człowiek ma prawo przejąć prawo Boże i odpuszczać na grzechy? Czy to jest prawo samego Boga? i Bogu powinniśmy wyznawać nasze grzechy, prosząc bliznich wobec których zawiniliśmy o przebaczenie.
Co o tym sądzicie?

veros
Przyjaciel forum
Posty: 12
Rejestracja: 05-07-16, 07:12
Lokalizacja: Katowice

Post autor: veros » 12-07-16, 10:28

Witaj wybrana :)
Oczywiście spowiedź uszna nie jest dogmatem ogłoszonym przez Boga.
Jest to pomysł Kościoła, utrzymuje się od tysiąca lat i zdaje egzamin tam, gdzie jest dostęp do możliwości takiej spowiedzi.
Tam, gdzie dostęp taki jest utrudniony lub niemożliwy, Kościół przewidział inną formę Pokuty, mianowicie przez Spowiedź Powszechną, połączoną z doskonałym żalem za grzechy, mocnym postanowieniem poprawy i zadośćuczynieniem Bogu i bliźniemu.

Moderniści, nasiąknięci zachodnią bezbożnością, uważają, że także w naszym kraju wystarczy Spowiedź powszechna (nawet bez dodatków). To oczywiste odstępstwo od Tradycji Kościoła. Szkoda, że jest bezkrytycznie propagowane na dużych forach internetowych, uważanych za katolickie, np. wiara pl.

Spowiedź uszna może być czymś nie do przejścia w sytuacji, gdy byłaby aktem nieroztropnym. Mogłoby być tak, gdyby jedyny ksiądz w okolicy miał szerokie kontakty prywatne wśród osób zainteresowanych w poznaniu tajemnic Twojej duszy, w dodatku znany byłby z "chlapania językiem". Znany Tobie osobiście ksiądz, z którym Ty utrzymujesz żywy kontakt, też nie powinien być narażany na intymną wiedzę o Tobie i Twoich tajemnicach, bo po co Wam to?

W takich wypadkach wybiera się innego księdza, lub nawet do spowiedzi jedzie się do innej miejscowości. W Polsce nie ma z tym żadnego problemu.

Pytanie, czemu służy spowiedź uszna.
Ja pominę historyczne przyczyny, bo mogą być trudne i złożone.
Warto w takich rozważaniach pamiętać o licznych męczennikach za tajemnicę spowiedzi, z których najbardziej znany jest św. Jan Nepomucen. Oddali życie, a tajemnicy spowiedzi nie ujawnili.

Jakie wartości niesie spowiedź uszna dziś?
Daje możliwość porozmawiania o niezwykle trudnych i ważnych dylematach moralnych - istotnych dla konkretnego człowieka - z drugim, życzliwym i przygotowanym pod kątem psychologicznym - człowiekiem. Porozmawiania otwartego, jakiego może wstydzilibyśmy się nawet w gabinecie psychologa.

Szczęść Boże!

wybrana
Przyjaciel forum
Posty: 18
Rejestracja: 04-07-16, 10:39
Lokalizacja: Polska

Post autor: wybrana » 12-07-16, 16:22

Również cię witam veros :-D

Tak zgadzam się z twoim rozważaniem, ale, ale czy taka spowiedz, gdzie z tyłu jest za mną dość długa kolejka, w pełnym stresie i zdenerwowaniu, zawiera cały konsensus formy wyznania grzechów i pojednania z Bogiem. Czy swoje grzechy nie powinniśmy wyznawać w skupieniu, rozważając p z ełen żal za ich popełnienie. Ksiadz, który ma pełną kolejkę ludzi pragnących spowiedzi, jak jest wstanie rozważyć wielkość naszego grzechu.
Zastanawiam się jeszcze jak człowiek, który jest grzeszny może odpuszczać grzechy drugiemu człowiekowi. To się we mnie nie zgadza. Nie dlatego bym czuła się zbyt dumna i pyszna. Nie zgadza mi się z moim odczuciem mojej wiary. Mam odczucie, że prosząc człowieka(kapłana) o odpuszczenie mi grzechów umniejszyła bym rolę Boga, który zna każde nasze czyny, każde nasze myśli. Uważam, że wyznaje w modlitwie swoje grzechu Bogu, szczerze żałuje za nie, obiecuję poprawę i proszę o wsparcie Boga, abym nie grzeszyła. Czy spowiedz nasza nie powinna być szczera, czy nie powinna wypływać z głębi naszego serca, naszej duszy, naszych myśli. Spowiedz przy konfensjonale czy nie stała się dla człowieka lekkim sposobem na rozgrzeszenie. Powiem, co mam na sumieniu, ksiądz da rozgrzeszenie i wszystko jest cacy - bez głębszej analizy i zadumy.

Awatar użytkownika
Poet of de Fall
Przyjaciel forum
Posty: 290
Rejestracja: 26-07-12, 20:32
Lokalizacja: Warsaw

Post autor: Poet of de Fall » 12-07-16, 17:57

veros pisze:Moderniści, nasiąknięci zachodnią bezbożnością, uważają, że także w naszym kraju wystarczy Spowiedź powszechna
Czyli przez pierwsze 11 wieków chrześcijaństwa obowiązywała "spowiedź bezbożna"?
veros pisze:To oczywiste odstępstwo od Tradycji Kościoła.
A wprowadzenie po 11 wiekach spowiedzi usznej nie było odstępstwem od Tradycji Kościoła?

Marek MRB
Administrator
Posty: 1320
Rejestracja: 22-03-11, 00:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Marek MRB » 12-07-16, 20:24

Zaraz, zaraz

1
We wczesnym Kościele spowiedź była wspólna, publiczna (choć niewykluczone że pewne grzechy wyznawano jedynie prezbiterowi). Trwało to do IV–VI (a nie do XIII) wieku, kiedy to wprowadzono spowiedź z wyznawaniem grzechów jedynie prezbiterowi. W 1215 roku (a nie w 1116 - to nie ten sobór, choć też loretański!) sobór tylko tę – starożytną już wówczas – nakazał wykonywać przynajmniej raz w roku.

Powtarzam - poprzedniczką "spowiedzi usznej" nie była "spowiedź bezpośrednio do Boga" lecz publiczne, indywidualne wyznanie winy we wspólnocie Kościoła. Publiczna była także pokuta.
Czytamy o tym choćby w Dziejach 19,17-18:
"Dowiedzieli się o tym wszyscy Żydzi i Grecy, mieszkający w Efezie, i strach padł na wszystkich, i wysławiano imię Pana Jezusa. Przychodziło też wielu tych, którzy uwierzyli, wyznając i ujawniając swoje uczynki."
oraz w 1 Liście Jana:
"Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości." /1 J 1,8-9/
O tym publicznym wyznaniu win czytamy w pismach starochrześcijańskich. Np. w Didache, czyli nauce 12 apostołów, piśmie pochodzącym z I wieku, czytamy:
"W dniu Pana, w niedzielę gromadźcie się razem, by łamać chleb i składać dziękczynienie, a wyznawajcie ponadto wasze grzechy (...), a jeśli kto drugiego obrazi, niechaj nikt z nim nie mówi, niechaj nie usłyszy od was ani słowa, dopóki nie odprawi pokuty" (14:1, 15:3).
Tamże czytamy:
"W zgromadzeniu będziesz wyznawał swe błędy i nie pójdziesz na modlitwę z nieczystym sumieniem"

Inny starożytny dokument, napisany ok. roku 130 List Barnaby, głosi:
"Wyznawaj grzechy twoje. Nie chodź na modlitwę z nieczystym sumieniem" .
O spowiedzi pisał także Orygenes (ur.185), nawiązując wyraźnie do roli spowiedników: "Jeżeli to uczynimy i odkryjemy grzechy nasze nie tylko przed Bogiem, lecz także przed tymi, co mogą uleczyć nasze rany i grzechy, zgładzi nam je..."(Homilie do Ewangelii św.Łukasza).
Tertulian (ur.155) radził: "jeśli masz wątpliwości co do spowiedzi, to rozważ sobie piekło (...). Wyobraź sobie najpierw wielkość kary, abyś się nie wahał przyjąć środka zaradczego."(O pokucie)

Forma ta zresztą jest nadal dozwolona w Kościele katolickim, ale rzadko bywa wykorzystywana. Myślę, że czym innym było wyznanie – nawet najbardziej intymnych – grzechów w pierwotnej, niewielkiej wspólnocie chrześcijańskiej a czym innym byłaby ta sama czynność zastosowana dzisiaj.

2
Inna rzecz, że i w Starym Testamencie wymagano publicznego wyznania grzechów:
Powiedz Izraelitom: jeżeli mężczyzna lub kobieta dopuszcza się jakiego grzechu wobec ludzi, popełniając przestępstwo przeciw Panu, to osoba ta zaciągnie winę.
Mają wyznać grzech popełniony i oddać dobro nieprawnie zabrane z dodaniem piątej części temu, wobec kogo zawinili.
/Lb 5, 6-7/
W Księdze Nehemiasza pokazano jak takie wyznanie wyglądało:
" A w dwudziestym czwartym dniu tego miesiąca zgromadzili się Izraelici, skruszeni postem i odziani w wory, z głowami posypanymi ziemią.
I odłączyło się potomstwo Izraela od wszystkich cudzoziemców. Wtedy stojąc wyznali swoje grzechy i wykroczenia swych ojców.
Stali więc na swoim miejscu, a [lewici] czytali z księgi Prawa Pana, Boga swojego, przez ćwierć dnia, a przez drugą ćwierć wyznawali swe grzechy klęcząc przed Panem, Bogiem swoim.
I na podwyższeniu lewitów stanęli: Jozue, Binnuj, Kadmiel, Szebaniasz, Bunni, Szerebiasz, Bani, Kenani - i głośno wołali do Pana, Boga swego; "
/ Ne 9:1-4 /

Inny przykład:
Ezd 10:1 "Gdy Ezdrasz, płacząc i klęcząc przed domem Bożym, modlił się i wyznawał grzechy, zebrał się dokoła niego bardzo wielki tłum z Izraela: mężczyzn, kobiet i dzieci, przy czym lud płakał rzewnymi łzami."

Nowy Testament mówi jednak jeszcze precyzyjniej:Grzechy wyznawano już wobec Jana podczas chrztu w Jordanie (Mt 3,6 Mk 1,5)

3
Jak pisałem, praktykowano spowiedź publiczną we wspólnocie wiernych, choć historycy nie są zgodni czy wszystkie grzechy tak wyznawano. Forma ta zresztą jest nadal dozwolona w Kościele katolickim, ale rzadko bywa wykorzystywana. Myślę, że czym innym było wyznanie – nawet najbardziej intymnych – grzechów w pierwotnej, niewielkiej wspólnocie chrześcijańskiej a czym innym byłaby ta sama czynność zastosowana dzisiaj.
Z biegiem czasu, wraz z wzrostem ilościowym chrześcijan powoli zaczęto stosowac bardziej dyskretne formy (dziś nazywamy je spowiedzią uszną).

Niektórzy twierdzą że spowiedź "uszną" (wyznanie win jedynie prezbiterowi) wprowadził Sobór Laterański IV (1215 r.), jednak sobór jedynie nakazał co najmniej coroczną spowiedź oraz ustalił surowe kary (usunięcie z urzędu i dożywotnia pokuta w klasztorze) dla spowiedników łamiących sekret spowiedzi.
Kościół Ormiański, Koptyjski i Etiopski odłączyły się w IV w. W Kościołach tych praktykuje się spowiedź uszną, stąd wniosek że co najmniej w IV wieku już ją praktykowano.

W sprawie częstotliwości spowiedzi to w pierwszych wiekach była ona znacznie rzadsza. Co więcej, pokuty były znacznie cięższe (nieraz trwały wiele lat), a rozgrzeszenie z reguły następowało dopiero po ich zakończeniu.

W początkowym okresie było nawet tak, iż spowiedź po chrzcie można było odbyś tylko raz! Jak poważnie traktowano wówczas Sakrament Pokuty świadczy choćby dokument z epoki, Pasterz Hermasa (ok.140r.), w którym czytamy: "jeśli po tym wezwaniu wielkim i uroczystym [po chrzcie] ktoś skuszony przez szatana zgrzeszy, ma już tylko jedną możliwość pokuty. Jeśli zaś wciąż na nowo będzie grzeszyć i pokutować, nie na wiele się to przyda takiemu człowiekowi, bo trudno mu będzie znaleźć życie"

4
Oczywiście pierwszym odpuszczeniem grzechów jest chrzest a także niekiedy inne okoliczności - np. sakramentu pokuty udziela się także w okolicznościach namaszczenia chorych, przy czym i tu wyznanie grzechów było bardzo ważne:
"Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone. Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego." /Jk 5,14-17/

Trzeba też podkreślić, ze Sakrament Pokuty to nie tylko spowiedź. To także rachunek sumienia, żal za grzechy, postanowienie poprawy i zadośćuczynienie.

CO więcej - żal doskonaly (np. w momencie gdy nie można przystąpić do Sakramentu Pokuty a jest zagrożenie życia) wobec Boga gładzi grzech. Bóg wybacza, bo nie jest związany swoimi sakramentami - ona są tylko (ładne "tylko"!) "bonusami".

Jednak próba zastąpienia sakramentu Pokuty tą "nadzwyczajną formą" w normalnych warunkach stawia pod znakiem zapytania doskonałość grzechu i szczerość nawrócenia.


5
Do spowiedzi przywiązywano od początku dużą wagę. W najstarszym zachowanym piśmie wczesnochrześcijańskim, Didache (60–90r), czytamy:
"W zgromadzeniu będziesz wyznawał swe błędy i nie pójdziesz na modlitwę z nieczystym sumieniem" oraz "W dniu Pana, w niedzielę, gromadźcie się razem, by łamać chleb i składać dziękczynienie, a wyznawajcie ponadto wasze grzechy, aby ofiara wasza była czysta".
Inny starożytny dokument, napisany ok. roku 130 List Barnaby, głosi:
"Wyznawaj grzechy twoje. Nie chodź na modlitwę z nieczystym sumieniem" .
O spowiedzi pisał także Orygenes (ur.185), nawiązując wyraźnie do roli spowiedników: "Jeżeli to uczynimy i odkryjemy grzechy nasze nie tylko przed Bogiem, lecz także przed tymi, co mogą uleczyć nasze rany i grzechy, zgładzi nam je..."(Homilie do Ewangelii św.Łukasza).
Tertulian (ur.155) radził: "jeśli masz wątpliwości co do spowiedzi, to rozważ sobie piekło (...). Wyobraź sobie najpierw wielkość kary, abyś się nie wahał przyjąć środka zaradczego."(O pokucie)


6
CO do podstaw to nie widze powodów do niepokoju.
Jezus delegował na uczniów władzę odpiszczania grzechów:
"A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane."/J 20,21-23/
Czyli chciał by to robili w Jego imieniu.
Posługę uczniów i jej stosunek do działania Boga dobrze definiuje Paweł w Liście do Koryntian:
"Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas ze sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania. (Albowiem w Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania. Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!" /2 Kor 5, 18-20/
Warto pamiętać jednak, że:
KKK 987 "W odpuszczaniu grzechów kapłani i sakramenty są tylko narzędziami, którymi chce posługiwać się nasz Pan, Jezus Chrystus, jedyny sprawca i dawca naszego zbawienia, by zgładzić nasze nieprawości i udzielić nam laski usprawiedliwienia" (Katechizm Rzymski, I, 11, 6).

Oczywiście odpuszczeniu grzechów towarzyszy spowiedź [Jak ktoś odpuszcza, musi wiedzieć co, nieprawdaż?]

Jezus nie określił jej formy, gdyż w ogóle nie określał dokładnie organizacji Kościoła, pozostawiając to apostołom (a w szczególności papiezowi "I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie."/Mt 16,19/)

Oczywiście Jezus pozostawił asystencję Ducha Świętego do podejmowania decyzji o formach życia Kościoła i obowiązkach wiernych

I ta świadomość zawsze w gronie apostołów -biskupów była (zauważyliście jakiejj formuły użył opisany w Dziejach Apostolskich I Sobór Jerozolimski wydając zarządzenia w sprawie organizacji Kościoła i obowiązków chrześcijan? "Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my..." (polecam Dz 15,6- 29)
I nic dziwnego, skoro Jezus powiedział: "Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał."/Łk 10,16/
Ostatnio zmieniony 12-07-16, 22:30 przez Marek MRB, łącznie zmieniany 1 raz.
pozdrawiam serdecznie
Marek
www.analizy.biz

RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI

veros
Przyjaciel forum
Posty: 12
Rejestracja: 05-07-16, 07:12
Lokalizacja: Katowice

Post autor: veros » 12-07-16, 22:16

Marku, dziękuję Ci za obszerne wyjaśnienia.

Ja mam formalne bardzo słabe wykształcenie religijne, jednak wystarczające, bym świadomie przyjął wszystkie Sakramenty Święte, poza Kapłaństwem.
Więc zarzuty teologiczne nie ruszają mnie - nie mam nawet podstaw teologii, tylko Katechizm.
Marek bardzo dużo napisał, a ja bez szkół przeczytałem to i wiem, że w pełni to akceptuję i zawsze akceptowałem.

Nie ruszają mnie ani moderniści, ani sedewakantyści, ani Jehowi ani racjonaliści.
Byłem i jestem wierzącym w Chrystusa, Syna Bożego, Boga w Trójcy Świętej Jedynego i w Kościół Powszechny którego Głową jest Jezus Chrystus, a zastępcą Papież.

To naprawdę wszystko co mi potrzeba do wiary.
Szczęść Boże wszystkim !

Wybrana, za dużo, moim zdaniem, kombinujesz. Wiara najlepsza jest prosta, wtedy nie masz zbyt dużo wątpliwości, zwłaszcza gdy na co dzień rozmawiasz z Chrystusem.
Szczęść Boże Tobie szczególnie!

wybrana
Przyjaciel forum
Posty: 18
Rejestracja: 04-07-16, 10:39
Lokalizacja: Polska

Post autor: wybrana » 13-07-16, 10:28

@ veros - Nie, nie zgodzę się z twoją opinią, że kombinuję. Temat formy spowiedzi ,jest bardzo ważnym tematem do rozważania ,dla człowieka pragnącego przystąpić do sakramentu pokuty i pojednania. Myślę, że ten dylemat ma wiele ludzi. Ja również go mam w swoich rozważaniach. Marek bardzo ładnie to wyjaśnił. Ja uważam, że owszem możemy przystąpić w Kościele do spowiedzi, ale bardzo ważna jest nasza codzienna rozmowa z Bogiem. Ważne jest to by w naszej codziennej modlitwie wyznać Bogu nasze grzechy, powiedzieć: jak bardzo za nie żałujemy, że pragniemy być lepsi i poprosić Boga by nam pomógł stać się lepszymi. Człowiek jest niejednokrotnie zbyt słaby, by sam sobie ze swoją słabością, ułomnością poradzić, ale z modlitwą o wsparcie - poradzi sobie. Trzeba wierzyć w Boże miłosierdzie, Boże przebaczenie i wyzwalać się z ciągłego poczucia grzechu, które chce nas zniewolić. Główną siłą naszej przemiany jest nasza indywidualna modlitwa, bo Bóg jest zawsze z nami i zawsze nas słyszy.

veros
Przyjaciel forum
Posty: 12
Rejestracja: 05-07-16, 07:12
Lokalizacja: Katowice

Post autor: veros » 13-07-16, 10:53

Wybrana, przepraszam za sformułowanie, bez omówienia.
Chodziło mi o to, że są ludzie, którzy szukają usprawiedliwienia na to, by nie chodzić do spowiedzi. Sam do takich przez wiele lat należałem. To "szukanie usprawiedliwienia", spekulacje myślowe, byle tylko udowodnić swoje własne tezy o odstępstwie od rytów Kościoła mogą być takimi kombinacjami, choć we wczesnej fazie, nieuświadomionymi.

Cokolwiek będziemy o spowiedzi sądzili, to z praktyki wynika, że spowiedź uszna wiąże z Kościołem, a brak takiej spowiedzi rozluźnia więź z wiarą.
Trzeba bardzo uważać, gdybyśmy rozważali odejście od dotychczasowych - przyjętych przez nas wcześniej praktyk wewnątrzkościelnych. Bo w ślad za tym, może nadejść osłabienie wiary i w konsekwencji jej utrata. Tak jak to się stało z milionami osób po zmianach praktyk Kościoła dokonanych po Soborze Watykańskim II.

Marek jest niezwykłym człowiekiem, bardzo mądrym i uważnym, inteligentnym i wykształconym. Niesie on autentyczną pomoc w sytuacjach zwątpienia w wierze. Jego przekazy są czyste.
Dlatego go nie kochają na portalach, służących szatanowi pod płaszczykiem Kościoła.
Dla tego samego ja jestem mu bardzo wdzięczny i wyrażam mu szacunek za to co robi dla ludzi. Za to co robi dla mnie.

Jeszcze o praktyce spowiedzi.
Konkretne spowiedzi mają swoją dramaturgię, klimat i finał.
Zakładając, że w akcie spowiedzi spotykam się z samym Jezusem, to nieraz po spowiedzi analizuję nie tylko to co było tam powiedziane, także to co było nie powiedziane, a było klimatem spowiedzi. I zastanawiam się dlaczego Jezus właśnie tak spowiedź poprowadził, co chciał mi w ten sposób powiedzieć, uświadomić. Te rozważania po spowiedzi były i są dla mnie i mojej wiary bardzo ważne.
Pozdrawiam serdecznie

Władysław
Przyjaciel forum
Posty: 208
Rejestracja: 04-04-14, 14:21
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Władysław » 13-07-16, 19:09

To może przedstawię jako historyk bardzo prozaiczny i praktyczny powód popularyzacji i w końcu dominacji spowiedzi w formie osobistej rozmowy z księdzem.

Trochę wspomniał o tym Marek i on przedstawił bardziej aspekty religijne i teologiczne. Ja tylko dodam jak to wyglądało w kontekście społecznym i historycznym.

Zacznijmy od dziecinnie prostej prawdy... w małych społecznościach nie ma miejsca na poważne grzechy. Szansa ich popełnienia drastycznie spada (chociaż nie znika), bo nie ma zbytnio ani z kim grzeszyć, ani jak. W społecznościach w których wszyscy się znają i jeszcze są spokrewnieni lub spowinowaceni, naprawdę dużo ciężej coś zataić, coś ukraść, kogoś napaść, czy kogoś zdradzić.

W takich społecznościach głośne wyznawanie grzechów "dnia codziennego" nie niosło ze sobą jakichś większych konsekwencji.

Ale te społeczności urosły i to znacznie. Chrześcijan było coraz więcej i pojawił się potężny problem: wykorzystanie grzechów, które ktoś wyznał przeciw niemu. Grzechy też były już większej wagi bo było więcej możliwości do ich popełniania.

Każdy z nas może sobie wyobrazić co by się mogło stać obecnie gdyby ktoś wykorzystał wiedzę o grzechach drugiej osoby. A wtedy wystarczyło chwilę przed publicznym wyznaniem grzechów podejść do swojej "ofiary" na tyle blisko, żeby spokojnie usłyszeć jej grzechy.


Z podobnych powodów zrezygnowano z "pocałunku pokoju", na rzecz "znaku pokoju". Tutaj sprawa była prostsza... wykorzystywano ten moment do całowania co ładniejszych pań. :mrgreen: Wyobraźmy to sobie, trwa msza, a tu nagle jakieś zamieszanie i tworzą się kolejki do dziewczyn.


Wracając do spowiedzi usznej to była ona po prostu bezpieczniejsza. Przykładowo dość niewinna sytuacja:
- jednemu szewcowi podoba się młoda żona sąsiada. Podoba się mu bardzo do tego stopnia, że ma wiele niecnych myśli o niej i dość dobrze wie co by z nią zrobił na pobliskim stogu siana.
- szewc jest jednak porządnym człowiekiem i nic nie robi w stosunku do żony sąsiada. Jest wierny swojej żonie i nie chce doprowadzić sąsiadki do grzechu a tym bardziej jej zgwałcić.

I teraz co się dzieje w obu wariantach spowiedzi:
1. Spowiedź uszna:
- kapłan słucha spowiedzi, wyznacza pokutę i daje rozgrzeszenie.
- O sprawie wie tylko szewc i kapłan.

2. Spowiedź na głos:
- kapłan rozgrzesza swoich wiernych
- o sprawie nieczystych myśli wobec sąsiadki wiedzą wszystkie osoby które stały obok szewca. W tym jego żona.
- "Życzliwi" donoszą sąsiadowi, że szewc chciałby uprawiać seks z jego żoną.
- Skutkiem tego: szewc zostaje pobity przez sąsiada, jego żona się do niego nie odzywa, a żona sąsiada traktuje go jako potencjalnego gwałciciela.


Trzeba też wspomnieć o tym jak ludzie w starożytności postrzegali społeczne kwestie religijne. Wierzono, że cała społeczność jest karana i nagradzana przez bogów/Boga w skutek działań jednostki. WSZYSCY obrywali za grzechy każdego z nich. To dlatego mamy tak wielu męczenników z początków chrześcijaństwa. Bo oni nie chcieli uczestniczyć w uroczystościach i ofiarach dla bóstw. Takie gesty jak odmowa rzucenia garści kadzidła do ognia przed pomnikiem bóstwa były traktowane jak sprowadzenie ryzyka kary za nieposłuszeństwo na całą społeczność. Trzeba też zaznaczyć, że taka religijność była najczęściej skrajnie płytka. Jej celem było tylko wykonanie jakiegoś gestu, żeby inne osoby dały nam spokój.
Łowca trolli internetowych, biczownik gimbo-ateistów, pogromca głupoty w internecie.

Marek MRB
Administrator
Posty: 1320
Rejestracja: 22-03-11, 00:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Marek MRB » 14-07-16, 19:20

Dzięki Władysławie.
Pozwolę sobie tylko w dwu miejscach na lekką polemikę.

Pierwsze to pocałunki pokoju - o ile wiem były to pocałunki faktycznie w usta (nie miano wówczas oporów typu higienicznego, bo nie wiedziano o zarazkach), ale w ramach płci. Mężczyźni i kobiety byli podczas Eucharystii w innych miejscach w kościele.

Drugie to sprawa płytkości religii Rzymian, ograniczonej do rzucania na ofiarę kadzidła itd.
Otóż niewątpliwie była to płytka religijność, ale owo ograniczenie wypływało z czego innego - Rzymianie nie wierzyli że bogowie znają ich myśli. Dlatego wazny był kult zewnętrzny (w sensie - przekupienie boga), a nie co kto tam myslał. Stąd praktycznie brak sporów teolologicznych pomiędzy ówczesnymi poganami.

Gdzieś czytałem zabawną anegdotę - któryś tam "bóg" zawalił (nie pamiętam w jakiejś sprawie). Zeźleni "wyznawcy" obrzucili jego świątynię kamieniami (traktując ją jak ambasadę nielubionego państwa) :)
pozdrawiam serdecznie
Marek
www.analizy.biz

RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI

Władysław
Przyjaciel forum
Posty: 208
Rejestracja: 04-04-14, 14:21
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Władysław » 17-07-16, 10:39

W sumie racja z tym pocałunkiem. Kobiety były osobno i mężczyźni osobno. W każdym razie pamiętam, że gdzieś kiedyś spotkałem się z informacją że "pocałunek pokoju" zaczął mieć lekki podtekst seksualny... czyżby kwestie homo? :shock:

Płytkość religijności była nie tylko typowa dla Rzymian. Historycznie to była norma. Kwestia braku możliwości by bogowie znali myśli ludzi to jedna malutka część składowa całego problemu. Już chyba kiedyś tutaj o tym pisałem, ale mogę to powtórzyć ;-)

Człowiek w mitologii Greków i Rzymian, którą najlepiej chyba poznaliśmy, został stworzony do roboty. Ludzie mieli pracować za bogów i dla bogów. Podobne opcje były we wszystkich religiach. Bogowie mieli w głębokim poważaniu co się dzieje z ludźmi. Nie dawali im żadnych zasad jak mają żyć, to nie było w kręgu ich zainteresowań.

Z bogami natomiast można było robić interesy. Typu miasto da w ofierze 10 wołów na jedzenie/zwiększenie mocy boga, a bóstwo np. uśmierci wrogiego króla. To tak wyglądało przez wieki, bogowie byli neutralni albo wrodzy. Przychylność zdobywało się przez podarki.

Sprawa życia po śmierci była dużo bardziej prosta niż w Chrześcijaństwie. WSZYSTKICH czekało to samo, życie podobne do poprzedniego tylko, że jako duch. Ewentualne nagrody i kary wynikały ze stosunku zmarłego do bóstw. Jeżeli darzył ich szacunkiem i dawał ofiary, albo zrobił coś wartego uznania... np. zafundował świątynie, to bóstwo zarządzające krainą zmarłych dawało mu "miejscówki VIP" czyli przenosiło go do miejsca w zaświatach, gdzie było lepiej. Natomiast, jeżeli ktoś nie lubił bogów i nie składał ofiar to oni nie lubili też jego. Takiemu zmarłemu bóstwo zarządzające zaświatami załatwiało najgorsze z możliwych warunków.

Moim zdaniem to jest też powód dla którego Izraelici dość szybko i łatwo porzucali Boga który wymagał od nich właściwego postępowania, na rzecz Baala i innych bóstw, które nie wymagały niczego oprócz ofiar.

Bo Bóg dawał swoje błogosławieństwo osobom przestrzegającym Jego zasad. Natomiast inni bogowie mieli duchowość człowieka gdzieś i tylko liczyły się dla nich ofiary. Dopiero za te ofiary przy dobrym targu, bogowie dawali swoje błogosławieństwo.


A co do świątyń to reakcja którą opisujesz była jak najbardziej logiczna. Świątynie były DOMAMI bóstw w których one przebywały w sposób fizyczny. Najczęściej były to posągi. A te były traktowane jak żywe istoty: myte, namaszczane i ubierane. Więc w chwili gdy ludzie wywiązali się ze swojej części umowy, a bóstwo nie, więc naturalnym było zaatakowanie jego domu.

Muszę przyznać, że wczytując się w różne źródła o tych dawnych religiach, to obraz jest bardzo nieciekawy z punktu widzenia ludzi. Jacyś bogowie którzy byli istotami wiele silniejszymi od ludzi wymagali od nich posłuszeństwa i ofiar. Za każdą pierdołę trzeba było dawać ofiarę. Do tego wszystkich po śmierci czekało to samo.

Tak więc nic dziwnego, że wiara starożytnych była płytka. Ich bogowie byli ich okupantami, a nasz Bóg był i jest Ojcem.
Łowca trolli internetowych, biczownik gimbo-ateistów, pogromca głupoty w internecie.

ODPOWIEDZ