Strona 1 z 1

Ballada o świcie - 17.XI.1996 r.

: 25-04-12, 17:32
autor: Agunik
Ballada o świcie - 17.XI.1996 r.

Cisza opowiada balladę
o życiu pełnym niespodzianek...
Noc, niczym złodziej
paraliżuje lękiem ziemię.
Groźny szmer wiatru
wdziera się w głuchą ciszę.
Gdzieś w oddali słychać
stłumiony przez wichurę płacz dziecka,
którym przypieczętowany jest smutny seans.

Wpatrzona w bezgwiezdne niebo
oczekuję promyka nadziei,
który wskrzesi wiarę w nastanie poranka,
jutrzenki pokoju dla wylęknionej duszy
pragnącej spoczynku w Tobie - Wszechmocny.

Przywróć mi Ojcze radość
Daj dotknąć Twą doń wyciągniętą
w otchłań mego serca.
Uzdrów mnie hojny Dawco łask,
Nasyć mnie, bym więcej nie łaknęła.
Ucisz rozpętaną burzę mego życia.

O Dawco miłości - ostojo pokoju
uderz w struny mojego życia
i zanuć pień uzdrowienia.
Ucisz rozkołatane serce
rzucające się w przerażeniu w niemy wszechświat.

Oblubieńcu duszy
porwij mnie w taniec nadziei,
Zajaśniej Światłości świata.
Niech Twój świt ogarnie mnie na wieki.