
Nie radzę sobie z jedną sprawą i proszę o modlitwę w tej intencji

O pokój na świecie.
Za moją rodzinę,
Za moje siostry.
o zdrowie dla taty.
i dziękuję za wszystko co mam

Pozdrawiam.
Moderatorzy: patryk84, Mariuszz
Słowa te były dla mnie wielką pociechą. Bo odnoszą się nie tylko do Służebnicy Bożej, która je usłyszała i zapisała, ale do każdego, kto jest otwarty na Pana Boga i przyjmuje Jego miłość. Wśród tajemnic różańca są także te, który mówią o uwielbieniu Pana Jezusa i Jego Matki. Przez mękę i śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie naszego Pana ta droga jest otwarta również dla nas. Podążajmy nią w cierpliwości i wytrwale.Pierwszą moją myślą po przebudzeniu było: Jezus zna moje pragnienia miłowania Go. Co za radość. Po południu, kiedy się znalazłam wobec Pana Jezusa, usłyszałam, jak mówił: Dziecino, Ja tęsknię za tobą pragnę cię mieć w niebie. Nie mogłam pojąć tego, co Pan Jezus mówił. Ze ja tęsknię za Nim, to rzecz jasna, bo któż by nie pragnął jak najprędzej połączyć się z Bogiem, który jest wszystkim sam w sobie i dla nas, ale dlaczego mógłby Pan Jezus za mną tęsknić, skoro ja jestem tylko nicością. Powiedziałam to Panu Jezusowi, a On powtórzył raz jeszcze, że tęskni za mną, tęskni bardzo, i dodał: Przyjęcie do nieba jednej duszy jest tak wielką rozkoszą dla świętych i aniołów, a zarazem tak wielką chwałą dla Boga, że gdybyś to pojęła, zrozumiałabyś moją tęsknotę za tobą. Matka cieszy się, gdy przychodzi na świat jej dziecię. Ale ta radość matki niczym jest wobec radości Boga przyjmującego na swe łono dziecię przychodzące z ziemi.
To był ten cytat. Myślę, że na jego podstawie możemy wyciągnąć następujące wnioski: Nabożeństwo do Matki Bożej jest ważne dla nas, ponieważ dzięki niemu wchodzimy w większą zażyłość z Nią i przez Nią z Jej Synem. Dzięki nabożeństwu do Matki Pana uczymy się Ją naśladować. Dla Niej najważniejszy jest Jezus; On zajmuje pierwsze miejsce w Jej życiu. Jeśli nasze nabożeństwo do Matki Bożej jest prawdziwe, będzie nas prowadzić również do tego, aby Pan Jezus był centrum naszego życia. A jeśli tak będzie, wszystko inne będzie na swoim miejscu. Tego życzę nam wszystkim.„Dzisiaj, po całym dniu spędzonym w bolesnej oschłości, zaczęłam wieczorem odmawiać ‘Pod Twoją obronę’. Kiedy doszłam do słów ‘z Synem Twoim nas pojednaj’, łzy napłynęły mi do oczu, dusza uniosła się do Matki Najświętszej z pokornym błaganiem, by nas, tj. mnie i Jezusa, pojednała z sobą; by mi Jezus przywrócił przyjaźń swoją, bo ja bez Niego nie umiem żyć. I przyszedł słodki Jezus — z jakiejś tajemniczej przestrzeni, niosąc z sobą mnóstwo pięknych kwiatów. Zbliżając się, podał mi je i rzekł: Przyjmij te kwiaty jako podarek od twego Oblubieńca Jezusa. Mój Jezu — wyszeptałam upojona szczęściem — [124] Tyś moim najmilszym kwiatem, lecz i te przyjmuję, które mi dajesz, ozdobię nimi ogród mej duszy, by Ci było dobrze w niej mieszkać, byś już w niej pozostał na zawsze. Zauważyłam, że kwiaty te miały w sobie coś z duchowości, a równocześnie podobne były do naszych lilii, róż i innych ziemskich kwiatów. Utworzyły one rodzaj kielicha i otoczyły Jezusa. Tak czule obchodził się Pan Jezus ze mną, jak matka po długim niewidzeniu się z dzieckiem. Szczęście moje było głębokie, spokojne, ciche i upajające. Wszystko zawdzięczam Matce Najświętszej. […]
W czasie majowego nabożeństwa dusza moja zatopiła się w Trójcy Przenajświętszej. Czułam się upojona Bogiem. A oto w Trójcy Przenajświętszej stanęła, w niepojętej piękności, Matka Najświętsza. Duszę moją przeniknęła myśl — jeżeli mój umysł tak głęboko wtapia się w Boga, jeżeli jest Nim tak owładnięty, że już niczego poza Nim nie pragnie, [128] to jakże wielkie, jak niedościgłe musiało być zanurzenie w Bogu duszy Niepokalanej Dziewicy. Może Pan Bóg chciał mi dać poznać wielkość życia wewnętrznego Matki Najświętszej, bo mi się zdawało, że mnie skupia w Jej duszy przebłogosławionej; że okiem Jej umysłu patrzę na Boga; że Jej Sercem kocham Go; że Jej życie jest moim życiem.
Zdumiona wielkością Maryi, pytałam się, czy Ona o mnie pamięta, czy mnie kocha, czy to możliwe, by się zajmowała taką grzeszną nicością. Maryja zwróciła się do mnie z zapytaniem: Czy ty pytasz matki o to, czy ona kocha swoje niemowlę, u którego kolebki spędza długie godziny; które karmi [129] mlekiem swych piersi, nosi na rękach, darzy pieszczotami? Pytanie takie byłoby zbyteczne i śmieszne, bo fakty wymowniejszą są odpowiedzią niż słowa. Czy ty Mnie możesz pytać o to, czy Ja kocham ciebie? Ja ustawicznie czuwam nad tobą, tulę cię do mego Serca, karmię cię Ciałem mojego Syna, poję Jego Krwią, wziętą z krwi mego Serca, wstawiam się ustawicznie do Boga za tobą, a ty pytasz się o to, czy Ja kocham ciebie?
Nasunęła mi się jeszcze myśl — jak Matka Najświętsza może mnie ustawicznie widzieć, wszak Ona nie jest Bogiem wszystko widzącym, a tyle dusz zwraca się ustawicznie do Niej. Zdawało mi się, że znowu wzrokiem Matki [130] Najświętszej patrzę w Boga, w którym odbijały się ustawicznie najlżejsze poruszenia serc ludzkich i jakoś były mi znane — ale tylko na moment jeden. A wzrok Maryi utkwiony był w Bogu ustawicznie, stąd ta Jej znajomość każdego westchnienia dusz ludzkich” (s. 372, 373-374).
Kochani, na rozpoczynający się miesiąc i odtąd już na zawsze, życzę Wam podobnie jak sobie, żebyście kochając Maryję i będąc wdzięcznymi za to, że Pan dał Ją nam za Matkę, byli wiecznym czerwcem dla Pana Jezusa i Jego Najświętszego Serca.„Muszę Ci się przyznać, Stasiu, do pewnej kwestii, dlatego, by być w prawdzie. Nieraz zaznaczasz w swoich listach, że Ci bliska jestem dlatego, że wyłączną miłością kocham Matkę Najświętszą. A ja, czytając to, zawsze muszę sobie powiedzieć, właśnie dlatego, by być w prawdzie: a jednak tak nie jest. Kocham ponad wszystko Pana Jezusa, Jego Boże Serce — a dopiero po Nim kocham Maryję dlatego, że jest Matką mojego Boga, Jego Serca. Nie wiem, czy się dobrze wytłumaczyłam, ale to było potrzebne dla prawdy. Maryja jest w moim życiu czymś tak wielkim, że tego nawet opisać nie potrafiłabym. Gdyby nie Ona, kto wie, czy nie byłabym dotąd w czeluściach piekła... gdyby nie Ona, nie miałabym Serca Bożego — toteż Ją kocham bardzo, ale to słowo ‘wyłącznie’ nie byłoby zgodne z prawdą; musiałam je skreślić ze swej modlitwy. Tu wchodzi Jezus na plan pierwszy, jako Król Miłości, wchodzi Jego Boże Serce, ognisko i źródło wszelkiej miłości.
Kiedy w ostatnim liście zapytałaś, czy chciałabym być majem dla Matki Najświętszej, odpowiedziałam cichutko — tak, żeby usłyszał Pan Jezus: Chciałabym być ‘wiecznym czerwcem’, by wciąż uwielbiać Boże Serce, by Mu ustawicznie składać uwielbienie i miłość, wynagrodzenie i dzięki za wszystko, w pierwszym rzędzie, że dał światu siebie i swoją Najmilszą Matkę, że Ją dał każdej duszy” („Uwierzyłam Miłości”, s. 429).