Apostolstwo w rodzinach

Tutaj są dyskusje na temat wiary. Masz jakieś pytania dotyczące nauki Kościoła, na temat chrześcijaństwa, sekt, wiary, a także komentarz na temat jakiegoś tekstu z mojej stronki? Tutaj możesz wyrazić swoje opinie i zadać pytania.

Moderator: Marek MRB

Zbyszek Michał
Przyjaciel forum
Posty: 964
Rejestracja: 14-10-08, 10:17
Lokalizacja: qq

Apostolstwo w rodzinach

Post autor: Zbyszek Michał » 16-02-11, 23:16

Co zrobić, gdy jedno wierzy, a drugie nie chce żyć Bogiem? Gdy chrześcijaństwo rozumiane jest jako zbiór regułek, rytuałów, gdzie "Kościół sobie, a życie sobie", bez sięgnięcia do tego co jest faktycznym skarbem zostawionym nam przez Jezusa. Ci co zadają sobie to pytanie dobrze wiedzą, że pełne oddanie Chrystusowi, oparcie się z pełnym zaufaniem Matce Kościołowi zmienia życie tak, że nie sposób tego oddać słowami. Zmienia życie na lepsze.

Kłopot w tym, że dyskusje często prowadzą na manowce, wręcz zwiększają dystans (może nie zawsze). Nasze praktyki neofickie, denerwują, a nasze błędy - są koronnym argumentem przeciw. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia co robić. Nie jestem żadnym ekspertem, jednak sprawa jest na tyle poważna, że trzeba ją poruszyć, a może po prostu się wspierać. Z mojego doświadczenia ważne są:

1. Miłość do bliskich. Jak mówiła bł. Teresa z Kalkuty "jeśli chcesz zmienić świat, zacznij od siebie". Co w nas oddala naszych bliskich od nas? Co ich denerwuje, sprawia przykrość? To mogą być drobiazgi. Faceci mogą np. zaniedbywać sprawy domowe przez pracę. Można więc tej ostatniej narzucić cugle (to też test naszej prawdziwej wiary - czy nie robiąc wszystkiego w pracy, powierzając się Panu, czy jej nie stracimy). W przypadku kobiet - nie mam pojęcia. Proszę o sugestie
2. Pokora i wytrwałość. Tak - tak, nie - nie. Gdy zdarzy się inaczej - przyznawać się do winy, przepraszać i przyjąć konsekwencję. Też skupić się na codziennym życiu, troszczyć się o męża czy żonę. Być uśmiechniętym. Mieć zawsze czas dla nich
3. Cierpliwość - nie naciskać. To może trwać nawet całe lata
4. Oddać wszystko Bogu - nawet wiarę naszych bliskich: "Jeśli taka jest Twoja wola, Panie zabierz i wszystko"

PS
Jak widać wątek ten jest dedykowany katolikom. Innych też zapraszam, ale tu offtopicami są dyskusje o nauczaniu Kościoła Świętego (m.in. antykoncepcji).
:angel:
Jezu ufam Tobie!

Ada
Przyjaciel forum
Posty: 1066
Rejestracja: 06-09-10, 15:20
Lokalizacja: Radom

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: Ada » 17-02-11, 12:38

Czy mogę połączyć Twój temat z tematem: co robić, kiedy współmałżonek/ka jest złym mężem/żoną? tzn., kiedy sprawia ból, cierpienie, fizyczne i psychiczne. I w konsekwencji tego z tematem: co robić po ewentualnym odejściu od współmałżonka lub współmałżonka?

...a może lepiej założyć nowy wątek...
"Starajcie się wpierw o Królestwo Boże, a wszystko inne będzie wam dane"

Ada

Zbyszek Michał
Przyjaciel forum
Posty: 964
Rejestracja: 14-10-08, 10:17
Lokalizacja: qq

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: Zbyszek Michał » 17-02-11, 13:04

Spróbujmy tu - jak się za bardzo tematy będą rozjeżdżać to je rozdzielimy :-)
Jezu ufam Tobie!

Awatar użytkownika
agula
Przyjaciel forum
Posty: 69
Rejestracja: 28-12-08, 19:54

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: agula » 23-02-11, 21:07

Świetnie, że powstał ten wątek:-)

Z moich obserwacji:
1) też wynika, że rozmowy na siłę nie zdają egzaminu... ważniejszy jest przykład życia..., a może potem, małymi kroczkami zaczną się dyskusje.

2) Również należy, jak wspomniał Zbyszek Michał, przyznawać się do błędów. Mój mąż "czyha" na moje potknięcia, żeby udowodnić mi, że moja wiara nie ma sensu. Ale gdy przyznaję się do błędu, jest to zarazem uznaniem, że jesteśmy grzeszni i próbujemy dążyć do doskonałości, do Boga.
Podobnie z kapłanami - każdy skandal w Kościele jest dla mojego męża znakiem, że nie ma w nim czego szukać. Myślę, że nie ma sensu zaklinać rzeczywistości, jak powiedział mój spowiednik "koń jaki jest każdy widzi" ;-) w odniesieniu do księży/proboszczów łamiących zasady. Nie wierzymy w duchownych ale w Boga. Tylko, że w takich sytuacjach pojawia się często zdanie "no właśnie, więc nie potrzebuję księży i całej tej instytucji".... i wtedy już nie wiem co powiedzieć...

Czekam na rady forumowiczów dotyczące problemu: jak żyć w małżeństwie, w którym jedno nie wierzy i/lub nie chce praktykować.
Ostatnio zmieniony 23-02-11, 21:09 przez agula, łącznie zmieniany 1 raz.

Ada
Przyjaciel forum
Posty: 1066
Rejestracja: 06-09-10, 15:20
Lokalizacja: Radom

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: Ada » 24-02-11, 15:28

agula pisze: "no właśnie, więc nie potrzebuję księży i całej tej instytucji".... i wtedy już nie wiem co powiedzieć...
mój szwagier jest niepraktykującym katolikiem. Nie chodzi do kościoła, zygoli na każdą złotówkę, którą się na kościół daje. I na kapłanów oczywiście jako zdzierców.

Ale kiedy przyszedł ksiądz po ostatniej kolędzie, poprosił go, żeby poświęcił całe mieszkanie. W tym pokój dla dziecka.

Na pewno, jesli zdarzy się okazja, zapytam go, po co to zrobił. Skoro może wierzyć w Boga bez kościoła, to dlaczego poprosił złodzieja, żeby mu poświęcił pokój dla dziecka?

Jestem bardzo ciekawa, co odpowie, ale myślę, że to da mu do myślenia.
"Starajcie się wpierw o Królestwo Boże, a wszystko inne będzie wam dane"

Ada

Ada
Przyjaciel forum
Posty: 1066
Rejestracja: 06-09-10, 15:20
Lokalizacja: Radom

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: Ada » 24-02-11, 15:58

Kochani,

Myślę też o sytuacjach trudnych. Takich, gdzie dochodzi do rozbicia małżeństwa, do rozwodu. Gdzie współmałżonek jest niezdolny do życia w rodzinie (właśnie:), kto jest w stanie rozstrzygnąć, czy jest zdolny, czy po prostu chory i nieszczęśliwy i dlatego zachowuje się jak się zachowuje).

Co wtedy robić?

I czy rozwód jest grzechem? bo niemal wszędzie słyszę (w otoczeniu mojego środowiska katolickiego), że rozwód jest grzechem.

Tymczasem Pismo mówi przecież, że to nie rozwód jest grzechem ale poślubienie innego mężczyzny po rozwodzie.

Poza tym, co robić z mężem alkoholikiem, który nie chce się leczyć? co robić z żoną nimfomanką, która nie chce się leczyć?

kapłani nauczają z ambon: trwać.

Jak trwać z mężem, który wykorzystuje swą żonę materialnie i nie ponosi odpowiedzialności za rodzinę? jak żyć z przysłowiowym "nierobem", który jest utrzymankiem żony? do tego hazardzistą, który przysparza jej jedynie problemów finansowych?

Pismo Św. bardzo wąsko zajmuje się tym problemem. Wręcz nie rozwiązuje go wcale. I jest jeden powód, który zezwala na rozwód. Choć KRK twierdzi, że nie ma takiego powodu. To jest wszeteczeństwo. Najbardziej zbliżone znaczeniem do nierządu.

I ja sobie myślę, że skoro jest to powód do rozwodu, na który Bóg się zgadza, to na wiele pytań dotyczących małżeństwa, po prostu Bóg się nie wypowiedział.

Bo czym może zawinić kobieta, która została porzucona? ma żyć jak wdowa, choć jej mąż jej nie chce?

Pozostaje jeszcze zwrócenie się do Urzędu kościoła, który może unieważnić małżeństwo. Problem w tym, że współmałżonek może kłamać. I z tego powodu może zapaść decyzja, która nie pochodzić będzie od Boga.

Czytałam o takich przypadkach. Czytałam też o tym, co wtedy mówi kościół. A kościół mówi: czekać.

Czekać i co? przeczekać całe życie? a potem szykować się na śmierć?

Może to wyda Wam się dziwne, ale wierzę, że Bóg kocha swoje dzieci. I pragnie, żeby były szczęśliwymi. Także w tym życiu. Nie oczekuje życia zakonnego od ludzi, którzy takiego życia nie pragną.

I jak wyglądają sprawy o unieważnienie małżeństwa? z tego co mi wiadomo, trzeba dobrze zapłacić, żeby proboszcz dobrze opisał sprawę (korzystnie).

A prawnicy kanoniczni? czy na takiej sprawie trzeba zatrudnić takiego prawnika? jak to w ogóle wygląda, czy ktoś wie?
"Starajcie się wpierw o Królestwo Boże, a wszystko inne będzie wam dane"

Ada

marynia555
Przyjaciel forum
Posty: 149
Rejestracja: 23-02-10, 21:13
Lokalizacja: Polska

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: marynia555 » 24-02-11, 19:56

po chrześcijańsku rozwiązują tutaj takie problemy Ado http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=2 , ale trzeba chyba troszeczkę poszperać
O mój Jezu, Ty powiedziałeś: "Zaprawdę powiadam wam: o cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię Moje, da wam", wysłuchaj mnie, gdyż proszę Ojca w imię Twoje o łaskę...

Zbyszek Michał
Przyjaciel forum
Posty: 964
Rejestracja: 14-10-08, 10:17
Lokalizacja: qq

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: Zbyszek Michał » 26-02-11, 13:25

Ada pisze:a potem szykować się na śmierć?
nie, na życie wieczne. Krzyże, z którymi żyjemy to są dary, pozwalające wzrastać. I - co może ważniejsze - chodzi też o walkę o drugiego człowieka. "Kto chce żyć umrze, kto umrze w imię Moje - żyć będzie". Walka o drugiego - choć z boku obserwowana może wydawać się czymś strasznym - jest największym skarbem jaki można uzyskać. Jednak słowem kluczem jest walka. Sychar mówi tu (chyba podobnie jak walczący z alkoholizmem swych bliskich) o twardej miłości.

Nie sprawdzałem, ale z mojego wyczucia nie tyle rozwód jest grzechem, co późniejsze cudzołóstwo (tzw. powtórne małżeństwo). Mówienie że rozwód jest grzechem to raczej skrót myślowy. Możliwa jest przecież separacja.
Jezu ufam Tobie!

Awatar użytkownika
KubaCh
Administrator
Posty: 1325
Rejestracja: 21-10-08, 09:10
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: KubaCh » 26-02-11, 23:27

A ja dziś byłem na spotkaniu z red. Zbigniewem Nosowskim - autorem m.in. książki "Parami do nieba", redaktorem miesięcznika "Więź".

I choć w kwestiach małżeństwa póki co jestem teoretykiem :mrgreen:, to zwrócił moją uwagę na jedną rzecz. Małżeństwo to przecież sakrament - a więc "widzialny znak rzeczywistości niewidzialnej". W przypadku małżeństwa, tą niewidzialną rzeczywistością jak uczy Kościół jest Miłość Boga do człowieka - a widzialnym (choć oczywiście niedoskonałym) znakiem tej Miłości jest miłość małżonków wobec siebie.

Jak się na małżeństwo spojrzy z tej strony, to kwestia rozwodu wygląda zupełnie inaczej - Bóg nie bierze wszak z nami rozwou nawet, gdy my tego chcemy. On kocha nas zawsze i bezwarunkowo - choć szanuje naszą wolność i pozwala nam czasem od siebie odejść. Co nie zmienia faktu, że nadal nas kocha i chce byśmy do niego wrócili.

Awatar użytkownika
agula
Przyjaciel forum
Posty: 69
Rejestracja: 28-12-08, 19:54

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: agula » 27-02-11, 22:09

Ada pisze:(...)I czy rozwód jest grzechem? bo niemal wszędzie słyszę (w otoczeniu mojego środowiska katolickiego), że rozwód jest grzechem.

Tymczasem Pismo mówi przecież, że to nie rozwód jest grzechem ale poślubienie innego mężczyzny po rozwodzie.
Z tego co wiem (mogę się mylić, niech ktoś ewentualnie poprawi) ale grzechem sensu stricte nie jest rozwód, podobnie jak powtórne "małżeństwo" tzn. ślub cywilny. Grzechem jest współżycie pozamałżeńskie. Osoba, która się rozwodzi i pozostaje samotna nadal może przystępować do sakramanetów. Podobnie jeśli ktoś będzie z kimś w związku po swoim rozwodzie (ślub cywilny lub konkubinat) ale nie będzie współżyć (są to tzw. białe małżeństwa) nie popełnia grzechu.

W kontekście rozwodu, grzech można rozważać jedynie w takim rozumieniu, że "skazujemy" czy "przyczyniamy się" do grzechu współmałżonka. Rozwodząc się/zostawiając go/ją przyczyniamy się niejako do jego/jej cudzołóstwa (bo pewnie z kimś sobie "ułoży życie").
Ada pisze:Poza tym, co robić z mężem alkoholikiem, który nie chce się leczyć? co robić z żoną nimfomanką, która nie chce się leczyć?

kapłani nauczają z ambon: trwać. (...)
Przytoczę tu treść mojego posta z innego wątku:

Zgadzam się, że nasze życie ma być nasiąknięte "zapieraniem się siebie", jednak to też chyba należy rozumieć na kilka sposobów. Nie chcę aby ktoś mi zarzucił relatywizm, podam przykład: kiedyś czytałam artykuł o maltretowanych/poniżanych/zdradzanych żonach/mężach i zostało postawione pytanie: czy żona/mąż ma cierpliwie znosić takie traktowanie, przyjmować to jako poświęcenie i wyrzeknięcie się siebie? Pojawił się tu motyw nadstawiania drugiego policzka. Tak postrzega katolickią naukę względem rodziny wielu chłodnych katolików lub nie-katolików. Z panią Magdaleną Środą na czele.

Otóż duchowny, z którym był prowadzony wywiad odpowiedział, że katolik/katoliczka to nie idiota/idiotka, jak również nie masochista/masochistka ale człowiek, który wyrzekając się czegoś/nadstawiając policzek ma tym uzyskać większe dobro, nie można tego utożsamiać z pobłażliwością wobec niegodziwości. Taka pobłażliwość/znoszenie cierpienia w milczeniu często sprzyja dodatkowo pogrążaniu się bliźniego w grzechu.

Na koniec duchowny dodał, że często można spotkać księży, którzy doradzają kobiecie/mężczyźnie aby znosili w milczeniu swoje krzywdy, bo sakrament jest święty. Wg niego tacy duchowni są jak to okreslił niedojrzali do swojej roli bo chorego trzeba leczyć, a nie udawać, że jest zdrowy...

Leczyć, znaczy czasem po prostu (po wielu nieudanych walkach) zostawić...
Ostatnio zmieniony 27-02-11, 22:14 przez agula, łącznie zmieniany 2 razy.

Zbyszek Michał
Przyjaciel forum
Posty: 964
Rejestracja: 14-10-08, 10:17
Lokalizacja: qq

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: Zbyszek Michał » 28-02-11, 01:06

agula pisze:Taka pobłażliwość/znoszenie cierpienia w milczeniu często sprzyja dodatkowo pogrążaniu się bliźniego w grzechu.
ależ dokładnie to jest sednem zapierania się siebie! I to (tylko!) prowadzi do szczęścia doczesnego i przyszłego. Trzeba nauczyć się umierać już tu, ale nie bezmyślnie. Ciche schodzenie z drogi oprawcy tylko go wzmocni w jego postępowaniu. Pamiętajmy że Chrystus też nie poddawał się każdej przemocy: "chcieli Go ukamieniować, ale się skrył", "chcieli Go zabić, a On przeszedł między nimi". Co więcej, choć mamy kochać nieprzyjaciół, to przede wszystkim mamy bronić ofiary! Chrześcijaństwo nie polega na głupocie i uproszczonym postrzeganiu świata, ale na myśleniu!
Jezu ufam Tobie!

Ada
Przyjaciel forum
Posty: 1066
Rejestracja: 06-09-10, 15:20
Lokalizacja: Radom

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: Ada » 28-02-11, 15:31

Ok. To wiemy na pewno, że rozwód nie jest grzechem.

I bardzo mocno zaskoczyło mnie "białe małżeństwo", o którym piszecie. Dlaczego wolno ludziom drugi raz zawrzeć związek małżeński?

Przecież Jezus mówi wyraźnie w tym fragmencie: "kto bierze inną za żonę popełnia cudzołóstwo". On nie mówi: żeńcie się, tylko nie współżyjcie ze sobą. Mówi: jeśli się ożenisz popełnisz cudzołóstwo.

Gdzie dał zielone światło dla powtórnego małżeństwa i uznał je za bezgrzeszne?

Nigdzie. Powtórne małżeństwo jest grzechem. Nieważne, czy współżyjące ze sobą czy nie. Skąd ta obsesja na punkcie seksu? przecież w zakazie powtórnego małżeństwa w ogóle nie chodzi o seks. Tylko o porzucenie małżonka.

Z tego co wiem, Agula ma rację. Czytałam już na temat takich małżeństw... listy małżeństwa do księdza, który doradzał celibat twierdząc, że tylko takie pożycie nie jest grzechem.

I zupełnie nie rozumiem, dlaczego KRK dopuszcza powtórne małżeństwo, ale zabrania seksu w powtórnym małżeństwie. Przecież Paweł pisał: żeńcie się, żebyście nie żyli ciągle w grzechu (mniej więcej).

Chodziło mu właśnie o to, że lepiej dla człowieka mieć żonę/męża i nie grzeszyć, ale móc zaspokajać swoją pożądliwość niż żyć samemu i cudzołożyć. Mówił to w przekonaniu, że "wiadomo bardzo dobrze", iż ciężko człowiekowi powstrzymać się od seksu i małoprawdopodobne, żeby był w stanie żyć człowiek sam, nie cudzołożąc.

A tu: owszem, możesz ożenić się drugi raz, ale NIE WOLNO ci dzielić łoża małżeńskiego. To jest sprzeczne z tym, co mówił Paweł. To jest nakaz do przymusowego celibatu. Po co w ogóle się żenić, skoro i tak trzeba żyć w celibacie?
agula pisze: katolik/katoliczka to nie idiota/idiotka, jak również nie masochista/masochistka ale człowiek, który wyrzekając się czegoś/nadstawiając policzek ma tym uzyskać większe dobro, nie można tego utożsamiać z pobłażliwością wobec niegodziwości.
bardzo mi się podobają słowa tego ks. Ale ok.
Nie jestem idiotką, masohistką, I co dalej? mam prawo ułożyć sobie życie, czy nie? mam prawo wyjść powtórnie za mąż?

Pomijam fakt, że powtórne małżeństwo to grzech. Jednak nie grzech, który trwa całe życie. Bo w takim razie trzeba zgodzić się z tym, że takich małżonków czeka piekło... bo to grzech ciężki.

I tu mamy problem. Bo żyjący w powtórnych małżeństwach trwają w grzechu ciężkim. Uratować od piekła może jedynie odejście od 2-ego męża. I obietnica, że więcej się tego nie uczyni :-/ . Zgadza się?
Zbyszek Michał pisze:nie, na życie wieczne. Krzyże, z którymi żyjemy to są dary, pozwalające wzrastać. I - co może ważniejsze - chodzi też o walkę o drugiego człowieka. "Kto chce żyć umrze, kto umrze w imię Moje - żyć będzie".
wszędzie, gdzie Jezus mówił o krzyżu, miał na myśli cierpienie dla Jego imienia! z Jego powodu, nie cierpienie dla cierpienia. Nie popadajmy w skrajności.
Chrystus mnie kocha! nie sądzę, żeby chciał mojego cierpienia. Nie sądzę, żeby mój płacz i beznadzieja mojego doczesnego życia dawała Mu radość. "Umrzeć dla świata, a żyć dla Chrystusa" nie znaczy nie cieszyć się życiem doczesnym!

To nie tak!

nie znaczy unieszczęśliwiać się i zmuszać siebie do nieszczęśliwego życia. Znaczy to: żyć dla Boga CIESZĄC SIĘ życiem.

On nas kocha bezwarunkowo, jak mówił Kuba. Bezwarunkowo. Nie tylko wtedy, gdy przywdziejemy bezkształtną suknię i będziemy żyć w celibacie do śmierci. To nie jest cierpienie z powodu imienia Chrystusa. Mogłoby być tylko wtedy, gdy taką drogę wybiorę sama z radością. Nie wtedy, gdy pragnę życia z drugą osobą, a żyję zmuszana do celibatu.
Zbyszek Michał pisze:Walka o drugiego - choć z boku obserwowana może wydawać się czymś strasznym - jest największym skarbem jaki można uzyskać
Ok., ale co w momencie, kiedy widzisz, że nie ma szans? kiedy zrobiłeś wszystko, co w Twojej mocy, a Twoja żona nie chce i nie zamierza się zmienić?
Zbyszek Michał pisze: z mojego wyczucia nie tyle rozwód jest grzechem, co późniejsze cudzołóstwo (tzw. powtórne małżeństwo).
powtórne małżeństwo, ale nie życie z drugim małżonkiem w drugim małżeństwie.
"Starajcie się wpierw o Królestwo Boże, a wszystko inne będzie wam dane"

Ada

Zbyszek Michał
Przyjaciel forum
Posty: 964
Rejestracja: 14-10-08, 10:17
Lokalizacja: qq

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: Zbyszek Michał » 28-02-11, 15:51

Ada pisze:Skąd ta obsesja na punkcie seksu?
proszę używaj odpowiednich sformułowań i trzymaj się tematu. Tu rozmawiamy na poważny temat. Powiedziałem na początku że jest to wątek katolicki, więc na protestanckie przeinaczenia nie ma tu miejsca! Tym bardziej że wynikają one z niechlujstwa - wystarczy zajrzeć do KKK (pkt 1650).
Jezu ufam Tobie!

Awatar użytkownika
agula
Przyjaciel forum
Posty: 69
Rejestracja: 28-12-08, 19:54

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: agula » 28-02-11, 17:59

Ada pisze:(...)Przecież Jezus mówi wyraźnie w tym fragmencie: "kto bierze inną za żonę popełnia cudzołóstwo". On nie mówi: żeńcie się, tylko nie współżyjcie ze sobą. Mówi: jeśli się ożenisz popełnisz cudzołóstwo.
Gdzie dał zielone światło dla powtórnego małżeństwa i uznał je za bezgrzeszne?
Nigdzie. Powtórne małżeństwo jest grzechem. Nieważne, czy współżyjące ze sobą czy nie. Skąd ta obsesja na punkcie seksu? przecież w zakazie powtórnego małżeństwa w ogóle nie chodzi o seks. Tylko o porzucenie małżonka.(...)
Po pierwsze nikt nie mówi, że należy powtórnie zawrzeć "małżeństwo" cywilne.
Po prostu są ludzie, którzy nie chcą żyć/umrzeć samotnie i związują się z kimś, wiedząc, że jeśli nie chcą żyć w grzechu ciężkim tzn. chcą mieć dostęp do sakramentów, nie mogą zdradzić swojej/swojego prawowitego w świetle prawa Bożego męża/żony i nie mogą współżyć z osobą z drugiego związku. Ślub cywilny reguluje po prostu sprawy formlano-prawne (spdek, opieka w chorobie, wspólność majątkowa itd.) dla Kościoła ten związek nie jest ważny.
Ada pisze:I zupełnie nie rozumiem, dlaczego KRK dopuszcza powtórne małżeństwo, ale zabrania seksu w powtórnym małżeństwie. Przecież Paweł pisał: żeńcie się, żebyście nie żyli ciągle w grzechu (mniej więcej).
Warto zajrzeć do Katechizmu, w punkcie który wskazał ZbyszekMichał.
Ada pisze:
agula pisze: katolik/katoliczka to nie idiota/idiotka, jak również nie masochista/masochistka ale człowiek, który wyrzekając się czegoś/nadstawiając policzek ma tym uzyskać większe dobro, nie można tego utożsamiać z pobłażliwością wobec niegodziwości.
bardzo mi się podobają słowa tego ks. Ale ok.
Nie jestem idiotką, masohistką, I co dalej? mam prawo ułożyć sobie życie, czy nie? mam prawo wyjść powtórnie za mąż?
Tak, możesz ale jeśli będziesz chciała być dla kolejnego męża żoną w świetle prawa Bożego, czyli będziesz z nim dzielić łoże to będziesz grzeszyć. Po prostu łamiesz przysięgę, którą złożyłaś wcześniej komu innemu.

Ada pisze:I tu mamy problem. Bo żyjący w powtórnych małżeństwach trwają w grzechu ciężkim. Uratować od piekła może jedynie odejście od 2-ego męża. I obietnica, że więcej się tego nie uczyni :-/ . Zgadza się?
Znowu KKK 1650.


Kiedyś też nie do końca rozumiałam stanowisko Kościoła wobec współżycia (może dalej do końca nie rozumiem) i trafiłam na artykuł na ten temat:

Było w nim napisane, że kiedyś (co wydaje się w sumie logiczne) małżeństwo nie było zawierane w taki sposób jak teraz, to znaczy nie było takich obrzędów. Po prostu kobieta stwała się żoną, a mężczyzna mężem tej z którą zaczął, używając archaicznego języka, dzielić łoże - stawali się małżeństwem. Płodzili dzieci, prowadzili wspólne gospodarstwo.
Osoba, która pisała ten artykuł (w tej chwili nie wiem czy był to duchowny czy może jakiś teolog), tłumaczyła również dlaczego Kościół jest przeciwny stosunkom przedmałżeńskim - otóż w takim rozumieniu prawa Bożego to osoba, której się oddajemy staje się naszym mężem/żoną. Jest tak naprawdę tym/tą, którą poślubiliśmy. I, teraz nie jest pewna czy to była moja nadinterpretacja czy może było to wprost powiedziane, że ta/ten pierwszy jest naszym prawdziwym mężem/żoną w oczach Boga, nawet jeśli nie było między nami ślubu.
Ostatnio zmieniony 28-02-11, 18:02 przez agula, łącznie zmieniany 2 razy.

Zbyszek Michał
Przyjaciel forum
Posty: 964
Rejestracja: 14-10-08, 10:17
Lokalizacja: qq

Re: Apostolstwo w rodzinach

Post autor: Zbyszek Michał » 01-03-11, 09:12

Trochę ostatnio mnie ponosi i mówię zbyt ostro. Przepraszam :oops:
Zbyt mocno wyraziłem się w poprzednim poscie. Powinienem powiedzieć tak: tu nie jest miejsce do dyskusji międzywyznaniowych. Celem tego wątku jest pomoc w apostolstwie w rodzinach i to w duchu Kościoła Katolickiego (protestanci też oczywiście mogą tu być, ale w duchu poszanowania i respektowania nauki Kościoła). By nie zostawić Ady bez odpowiedzi powinienem też powiedzieć, że:
- małżeństwo jest tylko jedno - nie ma więc problemu powtórnego małżeństwa
- powtórne związki - zob KKK, p. 1650. Jest to po prostu cudzołóstwo i wyklucza z Kościoła. Nie ma tu znaczenia czy w prawie cywilnym jest to uznawane za małżeństwo czy konkubinat. Tak czy siak jest to cudzołóstwo. Swoją drogą konkubinaty i powtórne małżeństwa są wymieniane jako główne czynniki zagrożenia przemocą w takiej "rodzinie". Jeśli ktoś decyduje się na taki grzech, to naraża swoje dzieci na przemoc!
- Kościół nie zamyka drogi przed upadłymi. Jeśli ktoś popełnił rozwód i żyje w cudzołóstwie (w drugim związku), to i tak ma możliwość powrotu. Potrzebna jest poprawa. W tym wypadku konieczne jest zaprzestanie grzechu (m.in. stosunków płciowych). Nie jestem pewien czy to wszystko. Pewnie powinno odejść się od osoby z która się cudzołoży, ale na tym sę nie znam. Możemy tu rozmawiać dalej na ten temat, ale tylko z perspektywy pomocy komuś kto tak upadł i trzeba mu coś pomóc wrócić do Kościoła Świętego. Nie chcę tu teorii
- cierpienie dla cierpienia nie ma sensu, jest złem. Tak samo jak ktoś poddaje się np przemocy małżonka, ale robi to z bierności. Tłumaczenie krzyżem w tym wypadku jest obłudą, oszukiwaniem samego siebie. Sensowne jego przyjęcie to przyjęcie w IMIENIU PANA, a to oznacza nie bierność a walkę. Walkę o dzieci, prześladowcę, siebie. Walkę o miłość, duszę. Walka o siebie, to walka ze swoim egoizmem.
Jezu ufam Tobie!

ODPOWIEDZ