Wyłącznie werbalnie - wówczas, gdy ich się spytają "czy się poddajecie". Bo gdy jest konkretna sprawa, to niestety deklaracja ta okazuje się być nieprawdziwa.konik pisze:Chcialem sie min. z Toba Marku podzielic takim dylematem i spytac, jakie masz zdanie na przedstawiony dylemat.
- kanonizacja papieza - osobiscie ciesze sie i raduje.
A oto list pewnej mojej znajomej do mnie na moje osobiste zapytanie w temacie kanonizacji. Moja znajoma jest pania od filozofii ( czyli filozofem/zofka ) z wyksztalcenia.
Cytuje:" Wiem , ze kwestia moze byc kontrowersyjna. Duchowienstwo Bractwa sw.Piusa X uznaje w pelni i poddaje sie randze papieskiej - w tym przypadku Jan XXIII i Jan Pawel II.
Jakie ma znacznie w Kościele, co uważa jakieś Bractwo (tym bardziej, nie będące nawet w strukturach Kościoła)? W Kościele są ciała przeznaczone do oceny tego, czy proces został przeprowadzony właściwie.Uwazaja jednak, ze proces beatyfikacji (kanonizacji) nie zostal nalezycie przeprowadzony. Uwaza sie rowniez, iz zerwanie z doktryna przedsoborowa i tradycja czyni kwestie kanonizacji trudna do zaakceptowaniaq dla bractwa ( tak wiec: bractwo w calej pelni uznaje ich range i autorytet papieski, lecz nie moze uznac rangi kanonizacji z powodow wyzej zasygnalizowanych).
Że napiszę za św.Pawłem (1Kor 11:16 bt) "Może ktoś uważa za właściwe spierać się nadal, my jednak nie jesteśmy takiego zdania; ani my, ani Kościoły Boże."
Żeby była jasność: osobiście byłem przeciwnikiem tak szybkiej beatyfikacji, jak również kanonizacji św.Jana Pawła II. Uważam osobiście, że okres 50 lat do beatyfikacji jest dobry (przynajmniej co do zasady).
Jednak jak owi dwaj biskupi sprzeciwiający się orzeczeniu o nieomylności papieskiej na Soborze Watykańskim II - w momencie, kiedy Kościół się wypowiedział autorytatywnie, klękam i mówię - Kościół ma rację.
Tu mam mieszane uczucia: z jednej strony niektóre aspekty tych wizyt i pewna nieczytelność przekazu tych zdarzeń (choć to ostatnie chyba jednak nie jest zawinione przez papieża - kto chciał to dowiedział się, jaka była prawdziwa wymowa tych zdarzeń) bardzo mi się nie podobały; z drugiej strony nie wiem jakim cudem można mieć wątpliwości w podneisionych sprawach po Dominus Iesus.Rozumiem, ze wielu Polakow ma sentyment do Jana Pawla II i ze zrobil on wiele dobrego. Musze jednak przyznac, ze pewne jego postawy takie jak : czeste publiczne spotkania z Dalajlama i branie udzialu w obrzedach szamanistycznych sprawily ( i sprawiaja w szerokim kregu ochrzczonych) podejsci, ktoremu i ja sama uleglam: pomyslalam, ze nie ma nic zlego w tym, by uczestniczyc w obrzedach szamanskich i buddyjskich ( co jest nieraz mocno kreowane w samym Kosciele w pewnych kregach).
Akurat Asyż jest w porządku - nie ma niczego złego w tym, że ludzie modlą się w ramach swych religii. Byle nie było to tak, że wszyscy modlą się do wszystkich.Ten brakjasnej nauki, aby wystrzegac sie tego typu praktyk, a nawet nieraz zacheta do uczestnictwa w nich ( vide Asyz) po czesci sprawilo, ze weszlam w to srodowisko ( jako jedna z w ogromnej rzeszy wiernych, pozbawionych jasnego wykladu na ten temat ... a nawet pociagnieta promowaniem tego typu zachowan jako otwarciem sie posoborowym ). W trym sensie ten przekaz b ytl dla mniue zwodniczy.
Pewne niewłaściwe czy nieszczęśliwe (względnie - nieszczęśliwie relacjonowane) zdarzenia mogą być szkodliwe (sam to podnosiłem na lokalnym gruncie, ganiąc naiwność ekumeniczną np. o.Blachnickiego). Co nie znaczy że sam ekumenizm w zdrowej postaci należy odrzucić.Wierze w dobre intencje Jana Pawla II, ktory chcial pogodzic ze soba wszystkich ludzi i wszystkie wyznania, ale dzisiaj rozumiem, ze ekumenizm w takim wydaniu prowadzi do wielu problemow i w efekcie moze byc szkodliwy dla chrzescijanstwa. A nawet moze byc to skryta apostazja.
Aha. I ponoć miał dzieci z jakąś zakonnicą. A w wolnych chwilach zajmował się mordowaniem nastolatków.Dochodzi jeszcze pytanie ( nie mam potwierdzenia , czy zarzut jest prawdziwy) w zwiazku z beatyfikacja i kanonizacja Jana XXIII - ponoc nie zostaly spelnione warunki takie jak udokumentowany cud. (...)
Proponuję najpierw sprawdzić dokładnie te wieści, a potem się nimi martwić.Pragne byc w jednoswci z Kosciolem, ale wiesci dochodzace z watykanu sprawiaja, ze jest to trudne np.: o zezwoleniu na komunie rozwodnikow ...
Przeciwnie. 90% owych zmartwień wynika z "braku wnikania" i opieraniu się na przekazie prasowym.Pozostaje mi sie modlic i za bardzo nie wnikac w sprawy, na ktore nie mam wplywu. (...)
Absurdalna opinia i nie wiem co miałaby wnieść do dyskusji.Druga opinia pochodzi od mojego znajomego tureckiego Ormianina, ktory jest chrzescijaninem. Urodzil sie i wychowal na pograniczu Turcji i Iraku. Cale zycie w Kosciele Ormianskim. Ob ecnie od jakichs 30lat mieszka w kraju Franza Josepha. Jego kuzyn przyjal dwa lata temu swiecenia kaplanskie w Kosciele Rz-K w obrzadku ormianskim.
Oto co stwierdzil ten czlowiek:" My bylismy zabijani przez muzulmanow i nawet teraz nie jest najlepiej, a papiez caluje Koran, te ksiege, ktora jest smiercia dla chrzescijan. Juz nas nie chce papiez ..."
A jakież tu dylematy widzisz?To sa dylematy rzeczywiste, nie wyssane z palca. Co zrobic z tym?
Pełną goryczy wypowiedź człowieka, który żywi - uzasadnioną zbrodniami islamskimi - niechęć do mahometan i chciałby (po ludzku, ale głupio) by papież zachował z tego powodu wrogość do wszystkich mahometan w ogóle?
Bzdury o dopuszczeniu rozwodników do Komunii Świętej?
To że komuś nie podoba się modlitwa w Asyżu?
Jedynym w miarę sensownym zarzutem pozostaje ów udział (nie do końca wiadomo czy czynny) w obrzędach pogańskich - a raczej niejasna jego wymowa (papież wypowiedział się w tym sensie, że w każdej religii - niezaleznie od jej prawdziwości - są okruchy prawdy - poszukiwanie i pragnienie Boga. Owym szamanom z Togo powiedział: "Przejawiacie silne przywiązanie do tradycji przekazanych wam przez waszych przodków. Słusznie należy się im wdzięczność za przekazanie wam poczucia sacrum, wiary w jednego Boga, który jest dobry, zmysłu świętowania, szacunku dla życia moralnego i harmonii w społeczeństwie".. Czy było to słuszne - można dyskutować, ale dla mnie to nie jest głupie. Człowiek nie znający chrześcijaństwa, ale mający jakąś religię - wyłączywszy kulty satanistyczne - jest z pewnością bliżej Boga niż ateista. Oczywiście, przy chrześcijaństwie to wszystko śmieci, ale przy ateiźmie ma jakąś wartość).
Niemniej przyjmijmy - dla celów dyskusji - że zarzut jest słuszny. I co z tego?
Czy święci to tacy, co nie zgrzeszyli? Czy za obrzędy w Togo papież został świętym?
Chyba krytycy jego kanonizacji powinni sobie powtórzyć czym jest pojęcie wyniesienia na ołtarze w Kościele Katolickim.
I piszę to wszystko ja, człowiek który uważa że największym papieżem za jego czasów (a żyli wówczas Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł I, Jan Paweł II, Benedykt XVI i żyje Franciszek) był Benedykt XVI, dla którego walorów duchowych i umysłowych mam największy szacunek.