No to jak to jest z tą czystością? Dylemat...
Moderator: Marek MRB
- maciek18
- Przyjaciel forum
- Posty: 109
- Rejestracja: 14-03-08, 22:32
- Lokalizacja: Województwo Podkarpackie
No to jak to jest z tą czystością? Dylemat...
Ostatnio trochę myślałem o tym jak Kościół katolicki widzi kwestię czystości przedmałżeńskiej oraz samego pożycia po ślubie. Wybaczcie jeśli użyję być może nie zbyt odpowiedniego języka, ale w tych sprawach czasem trzeba pisac wprost aby dobrze oddać to co ma się na myśli.
Jak wiadomo, Kosciół dopuszcza współzycie tylko i wyłacznie w związku małżeńskim, a /... pozwól, że to wykropkuję, ze względu na naszych młodych czytelników - hiob/ Przed ślubem nie może być mowy ani o seksie, ani o jakiejkolwiek masturbacji.
W pełni się z tym zgadzam, jednak problem pojawia się dalej. Chodzi o to, co taka wstrzęmiężliwość może spowodować (przede wszystkim u mężczyzny)
Otóż facet którego pierwszym doświadczeniem seksualnym w życiu jest zbliżenie w noc poślubną, raczej może zapomnieć o tym że /... pozwól, że to wykropkuję, ze względu na naszych młodych czytelników - hiob/
Nie zrozumicie mnie źle. Ja bardzo chcę zaakceptowac całą naukę Koscioła w kwestiii ludzkiej seksualności, ale bym mógł to zrobić muszę najpierw pozbyć się wszystkich wątpliwości które w związku z nia napotykam. Mam nadzieję że mi w tym pomożecie.
Jak wiadomo, Kosciół dopuszcza współzycie tylko i wyłacznie w związku małżeńskim, a /... pozwól, że to wykropkuję, ze względu na naszych młodych czytelników - hiob/ Przed ślubem nie może być mowy ani o seksie, ani o jakiejkolwiek masturbacji.
W pełni się z tym zgadzam, jednak problem pojawia się dalej. Chodzi o to, co taka wstrzęmiężliwość może spowodować (przede wszystkim u mężczyzny)
Otóż facet którego pierwszym doświadczeniem seksualnym w życiu jest zbliżenie w noc poślubną, raczej może zapomnieć o tym że /... pozwól, że to wykropkuję, ze względu na naszych młodych czytelników - hiob/
Nie zrozumicie mnie źle. Ja bardzo chcę zaakceptowac całą naukę Koscioła w kwestiii ludzkiej seksualności, ale bym mógł to zrobić muszę najpierw pozbyć się wszystkich wątpliwości które w związku z nia napotykam. Mam nadzieję że mi w tym pomożecie.
Ostatnio zmieniony 10-11-12, 04:43 przez maciek18, łącznie zmieniany 1 raz.
''Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali'', JPII
No cóż, mówiąc równie dosłownie - jak będą często współżyć, to prędko mu ten przedwczesny wytrysk minie.
pozdrawiam serdecznie
Marek
www.analizy.biz
RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI
Marek
www.analizy.biz
RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI
- hiob
- Administrator
- Posty: 11191
- Rejestracja: 24-10-07, 22:28
- Lokalizacja: Północna Karolina, USA
- Kontakt:
Re: No to jak to jest z tą czystością? Dylemat...
Zawsze można pisać tak, by zaoszczędzić szoku dzieciom, które także nasze forum odwiedzają.maciek18 pisze: Wybaczcie jeśli użyję być może nie zbyt odpowiedniego języka, ale w tych sprawach czasem trzeba pisac wprost aby dobrze oddać to co ma się na myśli.
Masturbacja jest grzechem i po ślubie, a każdy akt małżeński powinien mieć przynajmniej potencjalną możliwość stworzenia nowego życia.Jak wiadomo, Kosciół dopuszcza współzycie tylko i wyłacznie w związku małżeńskim, a /... pozwól, że to wykropkuję, ze względu na naszych młodych czytelników - hiob/ Przed ślubem nie może być mowy ani o seksie, ani o jakiejkolwiek masturbacji.
Widzisz, jak coś działało dobrze przez stulecia, będzie działało dobrze i w przyszłości. O co się więc martwisz? Natura sama to wszystko bardzo sprawnie reguluje.W pełni się z tym zgadzam, jednak problem pojawia się dalej. Chodzi o to, co taka wstrzęmiężliwość może spowodować (przede wszystkim u mężczyzny)
Otóż facet którego pierwszym doświadczeniem seksualnym w życiu jest zbliżenie w noc poślubną, raczej może zapomnieć o tym że...
Ale skąd te wątpliwości? Skąd wiesz, jak "ten facet" zareaguje i jak zareaguje jego żona? I co z tego, że nie każdy akt małżeński będzie "idealny"? Liczy się tu przede wszystkim miłość, czułość. Także wyrozumiałość. Pamiętasz Hymn do Miłości?Ja bardzo chcę zaakceptowac całą naukę Koscioła w kwestiii ludzkiej seksualności, ale bym mógł to zrobić muszę najpierw pozbyć się wszystkich wątpliwości które w związku z nia napotykam. Mam nadzieję że mi w tym pomożecie.
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. (1 Kor 13, 4-7)
Jak ktoś myśli jedynie o "technicznej stronie" małżeńskiego pożycia, to już na wstępie ma poważny problem. Bo gdy dwoje ludzi naprawdę się kocha, nie martwią się tym, czym Ty się tu zamartwiasz. Martwią się raczej tym, jak okazać swą miłość drugiej osobie, jak jej ją okazać i wtedy wszystko inne samo doskonale się ułoży.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)
jak każdy chrześcijanin myślę:). I jak każdemu chrześcijaninowi w drodze, jeszcze trudniej o akceptację praktyczną... ale nie jest to niewykonalne. Nie ma rzeczy niemozliwych z Bogiem.maciek18 pisze:Ja bardzo chcę zaakceptowac całą naukę Koscioła w kwestiii ludzkiej seksualności,
Dzisiejszy świat tak bardzo nie akceptuje tej chrześcijańskiej nauki, że sami czasem się zastanawiamy słuchając "świata", czy rzeczywiście mamy rację. No, ciężko... po prostu ciężko. Sama myślę, że gdybym nie była w tej chwili mężatką, groziłaby mi samotność do końca życia , bo... trudno byłoby mi znaleźć kogoś, kto zaakceptowałby moje poglądy na temat życia przedmałżeńskiego. Choć pełno wokół katolików... tych, którzy chodzą do kościoła.
Dlaczego Bóg chce, żeby nasze życie przedmałżeńskie było czyste?
jak wszystkie przykazania, Bóg dał i to, nie dlatego, żeby nas dręczyć, tylko po to, żebyśmy trzeźwo myśleli. I żeby nasze życie małżeńskie było udane. Bo uwierz mi, od tego, kiedy rozpoczniesz życie seksualne ze swoją wybranką, zależeć będzie bardzo wiele. Zarówno w jej życiu jak i Twoim. Twoje myśli, przekonania, decyzje, jakie będziesz podejmował.
O to, jak się spiszesz:), nie musisz się martwić. Bo:
1. Ona też będzie chciała, żeby było dobrze.
2. Będzie Cię bardzo Mocno kochać, przez takie podwójnie duże "M" skoro zaakceptuje Twoje postanowienia i wytrwa w nich razem z Tobą. A jeśli tak będzie, to:
3. Ten dzień będzie najszczęśliwszym i najbardziej spełnionym dniem w Twoim życiu. I nawet, jeśli nie wyjdzie do końca tak jak zaplanujesz, oboje po godzinie nie będziecie o tym pamiętać.
"Starajcie się wpierw o Królestwo Boże, a wszystko inne będzie wam dane"
Ada
Ada
Maćku.. przypuszczam, że pytania, wątpliwości, obawy które przedstawiłeś wyżej miało wielu szczęśliwych dziś mężów i ojców. Tych 20.,30. 40. i iluś latków.. W moim, i chyba nie tylko moim, odczuciu to jednak głównie bolączka, problemy, ba- zmora - tak bym to określił! - dzisiejszej młodzieży, pokolenia karmionego teledyskami, lolitkami, słowem-popkulturą w wersji 'Barbie&Kena' i taką tam pozornie atrakcyjną papką No bo to dziś młodym ludziom stawia się jako nadrzędne pewne zagadnienia, sferę płciowo-seksualną człowieka i przez to gdzieś mogą zatracać oni proporcje. Zdrowy rozsądek zanika, a 'ośrodek myślenia' zmienia miejsce, czy też myślimy nie tą częścią ciała (niestety..). Spróbuj, jak już naznaczyli to Ada i Hiob, przeakcentować pewne sprawy.. Zamiast pytać i powątpiewać (nawet 'podskórnie') w słuszność nauczania Kościoła w sprawach seksualności człowieka spróbuj się zastanowić, jakie owoce daje jedna i druga postawa, co jest najważniejsze, kwintesencją postawy czystości i rozwiązłości (przedmałżeńskiej czy małżeńskiej). Zawsze w takim temacie warto zauważyć i rozważyć, że obecnie wielu przywiązuje większą wagę do czystości karoserii samochodu czy jego wnętrza, tudzież podwórka i domu, szorują brudne ciała, piorą zabrudzone ubrania, a sprawy czystości serca - bo to ona reguluje, steruje czystością ciała! - spychają na dalszy plan, ba-chełpią się z nieczystości.. W zestawieniu stanowisk Kościoła i mających odmienne zdanie na płciowość i czystość dość wyraźnie wg mnie widać od 2000 lat opozycję 'królestwa z tego świata' i 'królestwa niebieskiego'. Tu chodzi o rząd dusz śmiem powiedzieć. Gdzieś wyczytałem, że czystość nie jest najważniejszą cnotą-mamy przecież m.in. tzw. cnoty kardynalne - ale to ona może być jak skrzydła, brama unosząca człowieka do innych darów Bożych, praktykowanych cnót. (btw, następne słowo, które w dzisiejszej popkulturze zyskało odwrotny do dawnego wydźwięk ). I kończąc ten chyba przydługi wywód - miłość prawdziwa nawet jeśli natrafi na pewne przeszkody to postara się je rozwiązać, znaleźć najlepsze rozwiązanie, a nie popada w panikę czy dezerteruje.. I zawsze warto, rzecz wręcz niezbędna uważam: modlić się, prosić Boga o dobrą żonę/męża! Taką wg 'kroju' Bożego, a nie naszego ['Śmierć i żona od Boga przeznaczona!' mawiają ] A jak nie samemu, to prosić o wstawiennictwo kapłana/wspólnotę/bliskich.. I pozwolić Panu Bogu działać w swoim życiu, zaufać Mu, żyć bez lęku, że stanie się nam krzywda, napotkamy nadzwyczajne trudności.
Ostatnio zmieniony 14-11-12, 00:08 przez Rafał'78, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, nie jestem godzien,abyś przyszedł do mnie...
-
- Przyjaciel forum
- Posty: 67
- Rejestracja: 11-01-10, 10:48
- Lokalizacja: Wrocław
Re: No to jak to jest z tą czystością? Dylemat...
Może zainteresują Cię wykłady dr Wandy Półtawskiej (bliskiej przyjaciółki Jana Pawła II):maciek18 pisze: Nie zrozumicie mnie źle. Ja bardzo chcę zaakceptowac całą naukę Koscioła w kwestiii ludzkiej seksualności, ale bym mógł to zrobić muszę najpierw pozbyć się wszystkich wątpliwości które w związku z nia napotykam. Mam nadzieję że mi w tym pomożecie.
"Mężczyzną i Niewiastą stworzył ich...":
http://www.youtube.com/watch?v=4y_y2a0czIc
Jest tego dużo i bardzo ciekawe, resztę znajdziesz na You Tube
Pozdr. Aga
Hiob wyciął tyle z postu maćka, że można się tylko domyślać z głównego wątku
Nie mam żony,
więc na te problemy mogę odpowiadać sobie jedynie rozmowami z innymi i gdybologią.
W sumie jednym z problemów, który mi ciężko sobie poukładać jakoś logicznie w głowie - to problem współżycia w dni niepłodne. Z jednej strony Kościół chce jak najbardziej dążyć do tego, by współżycie było jak najbardziej zgodne z naturą - z drugiej strony naturalne planowanie rodziny "wymaga" współżycia w dni, które wcale nie są najlepsze dla kobiety i wiem, że dla wielu par jest to pewien ważny problem.
-Czy ktoś naszych forumowiczów z Sakramentem maałżeństwa chciałby się podzielić swoim doświadczeniem jak to wygląda u niego? - czy to jest faktycznie problem? - jak go przeżywać?
z Innej Beczki:
Ostatnio z moją lubą obserwowaliśmy, że wśród ludzi Kościoła są tacy, którzy w dziedzinie "duchowości seksu" nic nie wiedzą i są tacy, którzy są "przeteologizowani".
- Magicznymi słowami w rozmowach o seksualności człowieka staje się "uprzedmiotowienie" i "Idealne Oddanie się w pełni dusz i ciał małżonków", które jest strasznie często używane bez próby zderzenia tego z doświadczeniem.
Czy stosunek seksualny "dobrego katolika" jest zawsze przeżywany jako zaiste piękne uduchowione doświadczenie oddaniem się sobie w pełni?- Czy może jest w tym jakaś potrzeba po prostu zaspokojenia siebie i drugiej osoby?
Jak to jest u was?
Pytam się dlatego, bo wiem że wymieniając się czasami z mą lubą jakimś ciepłym gestem (przytulenie, pocałunek) - widzimy, że jest to dobre i naturalne, a z drugiej strony oboje dzielimy się doświadczeniem tego, że czujemy się w tych momentach przedmiotowo. ( chociaż wcale nam to nie przeszkadza )
Nie mam żony,
więc na te problemy mogę odpowiadać sobie jedynie rozmowami z innymi i gdybologią.
W sumie jednym z problemów, który mi ciężko sobie poukładać jakoś logicznie w głowie - to problem współżycia w dni niepłodne. Z jednej strony Kościół chce jak najbardziej dążyć do tego, by współżycie było jak najbardziej zgodne z naturą - z drugiej strony naturalne planowanie rodziny "wymaga" współżycia w dni, które wcale nie są najlepsze dla kobiety i wiem, że dla wielu par jest to pewien ważny problem.
-Czy ktoś naszych forumowiczów z Sakramentem maałżeństwa chciałby się podzielić swoim doświadczeniem jak to wygląda u niego? - czy to jest faktycznie problem? - jak go przeżywać?
z Innej Beczki:
Ostatnio z moją lubą obserwowaliśmy, że wśród ludzi Kościoła są tacy, którzy w dziedzinie "duchowości seksu" nic nie wiedzą i są tacy, którzy są "przeteologizowani".
- Magicznymi słowami w rozmowach o seksualności człowieka staje się "uprzedmiotowienie" i "Idealne Oddanie się w pełni dusz i ciał małżonków", które jest strasznie często używane bez próby zderzenia tego z doświadczeniem.
Czy stosunek seksualny "dobrego katolika" jest zawsze przeżywany jako zaiste piękne uduchowione doświadczenie oddaniem się sobie w pełni?- Czy może jest w tym jakaś potrzeba po prostu zaspokojenia siebie i drugiej osoby?
Jak to jest u was?
Pytam się dlatego, bo wiem że wymieniając się czasami z mą lubą jakimś ciepłym gestem (przytulenie, pocałunek) - widzimy, że jest to dobre i naturalne, a z drugiej strony oboje dzielimy się doświadczeniem tego, że czujemy się w tych momentach przedmiotowo. ( chociaż wcale nam to nie przeszkadza )
Ostatnio zmieniony 08-12-12, 13:31 przez Punc, łącznie zmieniany 1 raz.
Ok. mogą być również związki niesakramentalne jak innych nie maPunc pisze:Hiob wyciął tyle z postu maćka, że można się tylko domyślać z
W sumie jednym z problemów, który mi ciężko sobie poukładać jakoś logicznie w głowie - to problem współżycia w dni niepłodne. Z jednej strony Kościół chce jak najbardziej dążyć do tego, by współżycie było jak najbardziej zgodne z naturą - z drugiej strony naturalne planowanie rodziny "wymaga" współżycia w dni, które wcale nie są najlepsze dla kobiety i wiem, że dla wielu par jest to pewien ważny problem.
-Czy ktoś naszych forumowiczów z sakramentem małżeństwa chciałby się podzielić swoim doświadczeniem jak to wygląda u niego? - czy to jest faktycznie problem? - jak go przeżywać?
Nigdy nie miałem takich dylematów jak Ty Punc,więc nie wiem jak Ci odpowiedzieć.Nigdy nie czułem,nie odczuwałem przedmiotowości tego o czym wspominasz.Być może dlatego tak jest,że jesteśmy związani mocą Sakramentu Małżeństwa.I powiem Ci,że nie zastanawiam się nad tym czy moje zbliżenie z żoną jest przeżywane jako duchowe zjednoczenie bo my po prostu wiemy,że tak jest.
Mam nadzieję,że Ty tego samego doświadczysz po ślubie.Tego Ci życzę.Ważne abyście wytrwali w czystości i nie przekroczyli tej cienkiej granicy.
Mam nadzieję,że Ty tego samego doświadczysz po ślubie.Tego Ci życzę.Ważne abyście wytrwali w czystości i nie przekroczyli tej cienkiej granicy.
Ostatnio zmieniony 10-12-12, 10:29 przez Albert_, łącznie zmieniany 1 raz.
To nie jest kwestia dylematu - bo to dla mnie nie dylematAlbert_ pisze:Nigdy nie miałem takich dylematów jak Ty Punc
Chodzi mi po prostu o to byśmy w tym wątku zderzyli teorie z doświadczeniem.
Niegdyś słyszałem świadectwo jednej pary po rekolekcjach dot. właśnie wątkowego aktu - po czym zacząłem się zastanawiać jak często próbujemy definiować pewne rzeczywistości jakimiś swoimi neotworami teologicznymi, które modelują często zbyt prosto.
np.: wiem, że przeżywając pewne trudności duchowe musiałem sobie znaleźć jakiś obraz /definicję biblijno-teologiczną pomagającą mi emocjonalnie inaczej przeżywać swoją sytuację, lub nastawić się na przyjęcie jakiejś prawdy.
np:
para Siedziała obok siebie i żona mówiła:
1:
" Kiedyś spróbowaliśmy prezerwatyw, ale przestaliśmy ponieważ czuliśmy, że nasza relacja z Panem Bogiem się pogarsza"
-I się długo zastanawiałem czy jest to efekt oddalenia od Boga przez grzech, Czy może subiektywny oddziaływanie psychikę ze względu na świadomość grzechu(coś w rodzaju Bojaźni Bożej). - Jestem ciekawy jak używanie antykoncepcji wpływa na zbożnych protestantów, którzy byli wychowani inaczej niż katolicy - bez świadomości grzechu.
2:
"wiem, że mój mąż używając prezerwatywy, by mnie zaczął traktować przedmiotowo"
- Czy użycie prezerwatywy jest główna przyczyną warunkującą uprzedmiotowienie? Jak to może przeżywać protestant z pkt 1 ?
Oczywiście nie mam zamiaru tutaj zaprzeczać Nauce Kościoła.
A jednak.Skoro poruszasz ten temat i piszesz,że:To nie jest kwestia dylematu - bo to dla mnie nie dylemat
.W sumie jednym z problemów, który mi ciężko sobie poukładać jakoś logicznie w głowie - to problem współżycia w dni niepłodne. Z jednej strony Kościół chce jak najbardziej dążyć do tego, by współżycie było jak najbardziej zgodne z naturą - z drugiej strony naturalne planowanie rodziny "wymaga" współżycia w dni, które wcale nie są najlepsze dla kobiety i wiem, że dla wielu par jest to pewien ważny problem
Zatem jakiś tam dylemat jest.Nieprawdaż? :-P
Akurat Albercie na ten "dylemat" z pyt.1, który cytujesz nie odpowiedziałeś
-zresztą to nie do końca mój problem, bo jeszcze nie mam żony - tylko mój potencjalny problem
a odnośnie kwestii, w której do której się podzieliłeś - tam nie użyłem takiego sformułowania
-zresztą to nie do końca mój problem, bo jeszcze nie mam żony - tylko mój potencjalny problem
a odnośnie kwestii, w której do której się podzieliłeś - tam nie użyłem takiego sformułowania
Ostatnio zmieniony 12-12-12, 10:19 przez Punc, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie odpowiedziałem szczegółowo ale oględnie,że dla mnie i dla żony to nie stanowi problemu.Zostawiłem miejsce na wypowiedź tym,którzy być może mają w tej kwestii trudności.My z żoną nie mamy.Dla nas współżycie jest darem a nie potrzebą.Ale takiej postawy należy się uczyć.Ktoś,kto żyje po to aby trywialnie mówiąc,uprawiać seks nie rozumie tych kwestii.To jest tak jak z jedzeniem--może niezbyt dobre porównanie,ale jednak.Żyję żeby jeść albo jem aby żyć.Coś w tym rodzaju.Dziś jednak wszem i wobec promuje się seks jako coś najważniejszego w życiu.Mam nadzieję,że wiesz o czym piszę.
Dodam na koniec,że jeśli pokochasz--nie mylić z zakochaniem się--to zobaczysz co jest najważniejsze.Do wszystkiego trzeba dojrzeć i tego Tobie życzę.
Dodam na koniec,że jeśli pokochasz--nie mylić z zakochaniem się--to zobaczysz co jest najważniejsze.Do wszystkiego trzeba dojrzeć i tego Tobie życzę.
od konika
W odpowiedzi wrzuce (kon raczej wkopuje ) cos bardzo wartosciowego - moze beddzie rowniez bardzo pomocne:
http://adonai.pl/czystosc/
http://adonai.pl/czystosc/
konik