Nic.Dosłownie. Wybuch to pojawienie się - w wyniku fluktuacji - materii/energiikonik pisze:1) co wybuchlo
Tak, to własnie mówi ta hipotezakonik pisze:2) fluktuacja - czy jest geneza wybuchu ?
Precyzyjnie.konik pisze:3) jesli wybuch jest poczatkiem wszechswiata , to przed wybuchem:
a) nie istniala przestrzen
b) nie istnial czas
c) nie istnial wymiar
d) nie istniala grawitacja
e) nie istnialo przesuniecie ( ruch) i pochodna - czyli energia
Pojęcia są pochodną języka i ich istnienie nie ma wpływu na rzeczywistość.konik pisze: f) nie istnialo zero, gdyz zero jest juz pojeciem, od ktorego mozna ukierunowac + i - nieskonczonosci dla bytow prostych
Absolutnie nie!konik pisze:W sytuacji, w ktorej rozpatrujemy wielki wybuch jako np. fluktuacje, to sam stwierdziles, ze fluktuacja to zachwianei jakiegos prawa ( nie dotyczy tylko masy i energii) ... Wobec tego twierdzenie, ze wybuch oznacza poczatek wszechswiata jest falszywe, gdyz przed wybuchem musi istniec cos, co podlega fluktuacji.
W każdej chwili (w świecie mikro oczywiście) zachodzą olbrzymie liczby fluktuacji, polegających na pojawianiu się (z niczego) cząstek (i ich zanikaniu, oczywiście).
Nie. Wyjasnienie jak powyżej.Twierdzenie, ze czastk powstaje w wyniku fluktuacji ( ex nihilo) przeczy poczatkowi z wybuchu, poniewaz jest juz preegzystencjalnym poczatkiem przed wybuchem.
Owszem, są dyskusje, ale w zasadzie przyjmuje się że istneinie cząski implikuje zaistnienie przestrzeni, czasu i grawitacji.Czastka jest bytem przetrzennym, tak wiec gdy istnieje czastka, istnieje juz przestrzen oraz "istnieje" zero, od ktorego rozpoczyna sie + i - nieskonczonosci.
Zaistnienie czastki implikuje zaistnienie grawitacji - pozostaje kwestia niewyjasniona, czy wraz z zaistnieniem grawitacji musi nastapic zaistnienie czasu ...
Owszem, ale nie widze związku.wiadomo, ze czastka sama w sobie teoretycznie moze byc w pozycji zeromianowego punktu ( czyli bez wymiaru) i trwac w pozycji zeroenergetycznej (czyli po naszemu spi w najlepsze i nie rusza sie).
Hipoteza ciekawa, ale chyba nie wynika z praw fizycznych jakie podałeś (oczywiście te prawa także jej nie zaprzeczają). Niemniej teologiznie interesująca (choć zawsze boję się tak zdecydowanych przeniesień opisów symbolicznych na rzeczywistosć fizyczną, a zwłaszcza umieszczania ich tam).konik pisze:Te zaleznosci , ktore w skrocie dopiero co podalem nie zaprzeczaja w zadnej mierze stworzeniu wszechswiata przez Boga - twierdze jedynie, ze wybuch nie tyle nie nastapil, co nia byl aktem stworczo-poczatkowym wszechswiata ... raczej byl to wlasnie jakis moment destrukcyjny w historii wszechswiata, ktory doskonale trwanie ( mozna rzec w stanie pelnej harmonii) przenicowal w niedoskonalosci zwiazane z bytowanie podlegajacym presji czasu, ciaglemu ruchowi i przemianom energetycznym (utrata rajskiej szczesliwosci - potrzeba przemian energetycznych powoduje, ze jedni poluja na innych).
Osobiscie kojarzy mi sie tenze wybuch ze zrzuceniem zbuntowanych aniolow z nieba (opis trywialny w Biblii , lecz majacy znaczace implikacje w strukturze wszechswiata).