Ale do rzeczy - ostatnio media poinformowały nas, że rząd (albo jakiś minister - nie pamiętam) podpisał "Konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej". I że środowiska katolickie (w tym Episkopat) są przeciwni tej konwencji. Ja żeby się zorientować w temacie porozmawiałem z koleżanką (jedną z najgorliwszych katoliczek jakie znam, a do tego ekspertką zatrudnioną w Biurze Pełnomocnika ds. Równego Traktowania gdzie przez ponad 2 lata zajmowała się przeciwdziałaniem przemocy wobec kobiet). Koleżanka ta powiedziała mi, że jej zdaniem konwencja jest OK i nie jest niezgodna z nauczaniem Kościoła, a Episkopat przeciw niej zaprotestował, bo się nie zorientował w temacie (albo został błędnie w nim zorientowany przez stronniczych ekspertów).
No to jak koleżana, którą darzę wielkim zaufaniem mówi co innego niż Episkopat - postanowiłem poszukać co tak dokładnie mówi Episkopat - znalazłem to tutaj:
http://www.episkopat.pl/?a=dokumentyKEP&doc=201279_0
W długim komunikacie okazuje się, że jest też element konkretny - wskazanie zarzutów dla konkretnych zapisów:
No to sobie zajrzałem do tekstu konwencji (jest dostępny tutaj )- najpierw do artykułu nr 12, który podobno "zobowiązuje sygnatariuszy do walki z dorobkiem cywilizacyjnym, traktowanym jako zagrożenie i źródło przemocy." Artykuł 12 jest dość długi - więc nie wiem które zapisy miał na myśli Episkopat - ale znalazłem 2 "podejrzane":Należy podkreślić, że Konwencja, choć poświęcona jest istotnemu problemowi przemocy wobec kobiet, zbudowana jest na ideologicznych i niezgodnych z prawdą założeniach, których w żaden sposób nie można zaakceptować. Wskazuje ona, że przemoc wobec kobiet jest systemowa, zaś jej źródłem są religia, tradycja i kultura. Art. 12 zobowiązuje sygnatariuszy do walki z dorobkiem cywilizacyjnym, traktowanym jako zagrożenie i źródło przemocy. Wprowadza definicję płci jako "społecznie skonstruowane role, zachowania i cechy, które dane społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet i mężczyzn" (art. 3), przy czym całkowicie pomija naturalne biologiczne różnice pomiędzy kobietą i mężczyzną i zakłada, że płeć można wybierać.
Szczególny niepokój wzbudza nałożenie na sygnatariuszy obowiązku edukacji (art. 14) i promowania m.in. "niestereotypowych ról płci", a więc homoseksualizmu i transseksualizmu. Łączenie słusznej zasady przeciwdziałania przemocy z próbą niebezpiecznej ingerencji w system wychowawczy i wyznawane przez miliony rodziców w Polsce wartości, jest bardzo niepokojącym sygnałem.
1. Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych
i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia
uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości
kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn
I nie widzę w nich "walki z dorobkiem cywilizacyjnycm traktowanym jako zagrożenie i źródło przemocy". Zapisy mówią o wykorzenienia tych uprzedzeń, zwyczajów i tradycji, które są oparte na idei niższości kobiet - chyba że właśnie takie tradycje i zwyczaje nasi biskupi traktują jako "dorobek cywilizacyjny". Podobnie z drugim zapisem - nie widzę nic zdrożnego w walce z traktowaniem religii czy zwyczajów jako usprawiedliwienie aktów przemocy wobec kobiet (z tego co wiem usprawiedliwienie takiej przemocy chrześcijaństwem właściwie nie jest możliwe i wymaga niezłej gimnastyki intelektualno-moralnej).5. Strony gwarantują, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy tzw. "honor" nie będą
uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych zakresem
niniejszej Konwencji.
No to idąc dalej - art. 3 "Wprowadza definicję płci jako "społecznie skonstruowane role, zachowania i cechy, które dane społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet i mężczyzn" (art. 3), przy czym całkowicie pomija naturalne biologiczne różnice pomiędzy kobietą i mężczyzną i zakłada, że płeć można wybierać." Zaglądam tam i co widzę:
A więc po pierwsze konwencja nie definiuje płci - ale "płeć społeczno-kulturową" (w angielskiej wersji tesktu jest słowo "gender" a nie "sex" - to drugie odwołuje się ro biologii i różnic biologicznych między płciami". W dodatku ta definicja jest na potrzeby tej konwencji - a więc na potrzeby następnej definicji - przemoc ze względu na płeć jest definiowana jako przemoc skierowana przeciwko kobiecie ze względu na płeć społeczno-kulturową (czyli na rolę społeczno-kulturową, któe społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet). Czyli w myśl tej definicji przemocą wobec kobiety ze względu na płeć jest taka przemoc, która wynika z tego, że agresor postrzega ofiarę jako kobietę w sensie kulturowym (a więc nie wnika w to jakie gonady posiada dana osoba tylko jak się ubiera, jak wygląda, jaką rolę społeczną pełni). W myśl tego zapisu konwencja zajmuje się przemocą skierowaną np. wobec osoby transseksualnej (i nie widzę w tym nic złego - taka przemoc jest moim zdaniem tak samo niedopuszczalna), natomiast nie zajmuje się np. uderzeniem w bójce kobiety, która jest ubrana tak, że nie da się poznać, że to kobieta (trudno wtedy mówić o przemocy skierowanej wobec kobiety ze względu na płeć). Nie wiem co w tym zapisach jest takiego groźnego - chyba jedynie to, że konwencja obejmuje swoim zakresem również osoby transseksualne czy mające problemy z własną identyfikacją płciową. Ale zakładam, że takie osoby też trzeba chronić przed przemocą - tak samo jak wszystkie inne.Dla celów niniejszej Konwencji: [...]
c. "płeć społeczno-kulturowa" oznacza społecznie skonstruowane role,
zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za
odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn;
d. "przemoc wobec kobiet ze względu na płeć" oznacza przemoc skierowaną
przeciwko kobiecie ze względu na jej płeć lub taką przemoc, która w
szczególności dotyka kobiety;
No i ostatni artykuł kwestionowany wprost przez biskupów - art. 14, który naklada "obowiązek edukacji i promowania m.in. "niestereotypowych ról płci", a więc homoseksualizmu i transseksualizmu". Treść tego artykułu jest następująca:
Rzeczywiście pojawia się tam edukacja dotycząca "niestereotypowych ról przypisanych płciom" - tyle, że księża biskupi chyba nie zajrzeli do słownika i nie przeczytali co to jest "rola" przypisywana płci i pomylili ją z orientacją seksualną (tym właśnie jest homoseksualizm) lub z zaburzeniem identyfikacji płciowej (transseksualizm). A tymczasem niesterotypowa rola przypisana płci to na przykład mój kolega prasujący swojej żonie sukienkę i robiący pranie podczas gdy żona karmi dziecko. Albo koleżanka kosząca trawnik, bo jej mąż ma w pracy jakiś krytyczny termin w projekcie i po 80-godzinnym tygodniu pracy chce się w weekend wyspać. Nie wiem czy mówienie o tym i pokazywanie, że kobieta nie musi spędzać dnia w kuchni, a mężczyzna zarabiać na dom i naprawiać wszystkiego co się popsuje i nie jest ubraniem to jakieś wielkie zagrożenie.W uzasadnionych przypadkach Strony podejmują działania konieczne do
wprowadzenia do oficjalnych programów nauczania na wszystkich poziomach
edukacji materiałów szkoleniowych dostosowanych do zmieniających się
możliwości osób uczących się, dotyczących równouprawnienia kobiet i mężczyzn,
niestereotypowych ról przypisanych płciom, wzajemnego szacunku,
rozwiązywania konfliktów w relacjach międzyludzkich bez użycia przemocy, a
także dotyczących przemocy wobec kobiet ze względu na płeć oraz prawa do
nienaruszalności osobistej.
To tyle moich wyników śledztwa - muszę przyznać rację koleżance, że zarzuty Episkopatu moim zdaniem są mocno naciągane i mało wiarygodne. Chyba że ktoś z obecnych na forum też zgłębiał temat i wie coś więcej co ja przegapiłem - jeśli tak to proszę o informację. Bo zakładam, że proces wyrabiania sobie opinii może jeszcze potrwać.