maciej pisze: ... Na pewno nie obejrzę też filmu "Katyń" - z tego powodu iż uważam, że takie filmy są za bardzo przygnębiające. Cóż, taki gust.
To jest jednak coś zupełnie innego. Filmów bluźnierczych nie dlatego nie będę oglądał, że są nie w moim guście, ale dlatego, że są bluźniercze. Jeżeli ktoś chce mnie opluć i do tego zarabia na tym miliony, nie widzę powodu dla którego ja mu mam dorzucać swoje pięć złotych. Ale to nie chodzi nawet tylko o pieniądze, ale o pewne zasady, o honor, o posiadanie jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego.
Gdyby na przykład ktoś nakręcił rewelacyjnie śmieszną komedię wykpiwającą Polaków, i to nie nasze prawdziwe narodowe wady, ale pokazującą fałszywy, zakłamany i obraźliwy obraz Polski i Polaków, to niezależnie od tego jak bardzo ten film byłby dobry, nie obejrzałbym go. A jeżeli uważam, że tak należałoby postąpić w stosunku do filmu obraźliwego dla mojej ojczyzny, o ile bardziej należałoby tak postąpić w stosunku do filmu obrażającego Boga.
I wiem, że wiele ludzi zupełnie nie rozumie o czym ja mówię. Poczucie świętości, "sacrum" zupełnie zniknęło z naszej rzeczywistości. Nic już nie jest święte. Nawet w kościołach ludzie zachowują się już często tak, jak na bazarze albo plaży. Niemal półnadzy, rozgadani, zupełnie nie odczuwają, zapominają, że są w obecności Boga. A przecież codziennie w Modlitwie Pańskiej powtarzamy "święć się Imię Twoje...". Może warto byłoby pomedytować, co to naprawdę oznacza?
Tak czy inaczej, nawet jak mnie będą wszyscy uważać za jakiegoś nawiedzonego dziwaka, czy maniaka religijnego, nie przestanę uważać i tłumaczyć, że takie filmy jak Kuszenie Jezusa, czy Kod da Vinci, to nie są niewinne zabawy, które można obejrzeć choćby dla tego, że wszyscy o nich mówią i warto wiedzieć, o czym jest ta rozmowa. Żydzi nie wymawiali nawet w modlitwie imienia JHWH, obawiając się, żeby nie obrazić Boga. My teraz wymawiamy Jego Imię w kontekście rynsztoka i uważamy, że nie ma żadnej sprawy.
Tylko, że to nie Bóg się zmienił i nagle okazał się mniej święty. to nasz świat zszedł na psy. Nasz "cywilizacja" odrzuciła wszystko, co święte i zredukowała wszystko do poziomu zero. Ale jaki bóg, taka rzeczywistość. Jak wyznajemy Boga prawdziwego, to i rzeczywistość wspaniała, jak bożkami stają się aktorzy, politycy i my sami, to otaczająca nas rzeczywistość osiąga poziom rynsztoka. I dochodzi do tego, że nie tylko ludzie mają problem w odróżnieniu kto jest większy, Matka Teresa z Kalkuty, czy księżna Diana, ale wręcz są przekonani o większości tej ostatniej. Jaki bóg, tacy święci. I jaki Bóg, tacy Święci.