Przeszkody zawarcia małżeństwa

Tutaj są dyskusje na temat wiary. Masz jakieś pytania dotyczące nauki Kościoła, na temat chrześcijaństwa, sekt, wiary, a także komentarz na temat jakiegoś tekstu z mojej stronki? Tutaj możesz wyrazić swoje opinie i zadać pytania.

Moderator: Marek MRB

kieiwix
Przyjaciel forum
Posty: 5
Rejestracja: 15-03-14, 20:44
Lokalizacja: southland

Przeszkody zawarcia małżeństwa

Post autor: kieiwix » 24-03-14, 21:23

Znalazłem niedawno dość przerażający artykuł nt. przeszkód małżeństwa który przesłał czytelnik na jeden z katolickich poratli. Nie chodzi mi o wizję małżeństwa, nie chodzi mi też o samą kwestię stwierdzenia nieważności małżeństw bo moim zdaniem autor się mija z prawdą i rzetelną interpretacją Pisma, chodzi mi o coś innego. To co mnie najbardziej przeraża, to lista potencjalnych niezdolności, gdzie prawnicy kanoniczni (w tym księża doktorzy) wymieniają dość lekko m.in. takie niezdolności jak:
- brak odporności na stres (większość osób ma z tym bardzo poważny problem)
- ciągły niepokój (jak wyżej)
- narcyzm (może nie aż tak powszechne, ale jednak lubimy się karmić byciem podziwianym)
- kłótliwość (dotyczy większości ekstrawertyków i nie tylko)
- tendencje do panowania i rządzenia (w zasadzie każdy kto ma przywódczą bądź silną osobowość, większość dominujących facetów, kadry na stanowiskach kierowniczych/dyrektorskich/menedżerskich, wojskowych na wyższych stopniach, kobiet wychowywanych na silne)
- zaburzenia nastroju, (z praktyki życia wiadomo że większość kobiet ma ciężkie zaburzenia nastroju, mężczyzn też sporo - wystarczy być meteopatą żeby w okresie zimowej szarówy mieć doła i problemy z uśmiechem przez dobry miesiąc)
- nerwice, (bardzo częste, jest mnóstwo typów nerwic utrudniających życie)

http://www.deon.pl/spolecznosc/artykuly ... iblii.html

A to tylko kilka przykładów, w artykule jest więcej... Oczywiście teoretycznie te niezdolności powinny być w stopniu poważnym żeby stanowiły podstawę stwierdzenia nieważności. Ale czy w takim razie młoda osoba chcąca zawrzeć małżeństwo będzie mogła z czystym sumieniem powiedzieć księdzu przeprowadzającemu wywiad przed ślubem, że nie ma przeszkód? Czy ślub jest dla niezwykle wąskiego grona idealnych wybrańców? Przecież takie wady są szalenie powszechne, niemal każdy młody człowiek załapie sie na któryś punkt (często na więcej) i to w stopniu dość znacznym (osobiście nie znam chyba osoby której by coś z tego nie dotyczyło znacząco). A nawet jak pójdzie do ślubu, bo stwierdzi że jego wady nie są aż tak dysfunkcyjne, to i tak przez całe życie może się zastanawiać czy w ogóle jest w małżeństwie. No mi taka myśl by na pewno drążyła umysł i przez to jednocześnie miałbym słabszą więź z świeżo poślubioną małżonką - bo jak tu przeżywać radośnie wyczekaną pełną jedność, nie będąc pewnym czy faktycznie jestem z nią sakramentalną jednością? Oczywiście wiem że do czasu ew. stwierdzenia nieważności osoby mogą spokojnie z czystym sumieniem korzystać z praw należnych małżonkom, ale to nie zmienia faktu że te osoby mogą nie być w rzeczywistej materii małżeństwem (choć są uznani za małżeństwo).

Przypominam: nie chodzi mi o prawnicze ekwilibrystyki które w razie sprawy w sądzie biskupim można przepchnąć odpowiednio przedstawiając sprawę. Chodzi mi o sam fakt sakramentu i to jak młody człowiek powinien się odnieść do tych przeszkód? bo naprawdę trzeba być chyba herosem psychiki żeby spełniać takie wyśrubowane kryteria, ew. mieć pewne niedostatki ale potem mieć wątpliwości co do tego czy ma się sakrament czy się go nie ma... Czy to małżeństwo nie powinno być polem na którym w miłości, we wsparciu drugiego człowieka uczymy się wspólnie przezwyciężać wady i się doskonalić? Osobiście wydaje mi się że to druga osoba powinna potwierdzić że chce z danym człowiekiem spędzić życie, potwierdzając wcześniej że zna jego poważne wady które mogą utrudnić życie małżeńskie. Czy nie powinno być tak że sakrament jest nieważny tylko jeśli się zataiło poważną wadę?
Ostatnio zmieniony 24-03-14, 21:35 przez kieiwix, łącznie zmieniany 2 razy.
"Wielu ludzi umiera z braku chleba lecz jeszcze więcej z braku miłości." Matka Teresa z Kalkuty

ODPOWIEDZ