Eucharystia - prawdziwa czy symboliczna obeność Pana?

Tutaj są dyskusje na temat wiary. Masz jakieś pytania dotyczące nauki Kościoła, na temat chrześcijaństwa, sekt, wiary, a także komentarz na temat jakiegoś tekstu z mojej stronki? Tutaj możesz wyrazić swoje opinie i zadać pytania.

Moderator: Marek MRB

Awatar użytkownika
o. Placyd Koń
Administrator
Posty: 375
Rejestracja: 11-04-08, 00:53
Lokalizacja: Neukirchen b. Hl. Blut, Niemcy
Kontakt:

Eucharystia - prawdziwa czy symboliczna obeność Pana?

Post autor: o. Placyd Koń » 11-03-15, 13:15

To pytanie wyraża sedno wirtualnej dyskusji, jaką w ostatnich dniach prowadziłem z nieznaną mi bliżej protestantką. W tej dyskusji pojawiły się oczywiście jeszcze inne punkty sporne, ale dla przejrzystości tego tekstu ograniczę się tylko do tego tytułowego pytania.

*****

Oczywiście, jak na protestantkę przystało, ta pani uznaje tylko symboliczną, a więc nie uznaje rzeczywistej obecności Pana Jezusa pod eucharystycznymi postaciami chleba i wina. Poniżej moje uzasadnienie, że Pan miał na myśli nie symboliczną, ale realną Jego obecność w postaciach chleba i wina, które po konsekracji, czyli po wypowiedzeniu Jego słów z Wieczernika: "To jest Ciało Moje", "To jest Moja Krew", stają się Ciałem i Krwią Chrystusa zmartwychwstałego. Tak było w Wieczerniku w czasie Ostatniej Wieczerzy przed Jego Męką, i tak jest podczas każdej Mszy św. sprawowanej przez ważnie wyświęconego kapłana, który chce czynić to, co uczynił Pan w Wieczerniku.

Jak wiemy, Ewangelia według św. Jana nie zawiera opisu ustanowienia Eucharystii. Może dlatego, że jej autor nie chciał powtarzać tego, co już było w trzech innych Ewangeliach, a może dlatego milczy, że ze wszystkich Apostołów był, jak się wydaje, najbardziej świadomy tego, że tajemnica Eucharystii przekracza możliwości wyrażenia jej w ludzkich słowach. Za to znajdziemy w czwartej Ewangelii coś innego: teologię Eucharystii. Zapowiedź ustanowienia Eucharystii w rozdziale szóstym jest zarazem apologią rzeczywistej obecności Pana w eucharystycznych postaciach chleba i wina. Okazją dla Pana Jezusa jest dokonany przez Niego cud rozmnożenia chleba. Ten chleb – codzienny – służy Mu jako punkt wyjścia do mowy o innym Chlebie – "Chlebie życia".

Autor czwartej Ewangelii z wielką umiejętnością ukazuje rozwój sytuacji, wzrost napięcia pomiędzy tłumami a Panem: na początku, jak długo chodzi o ten chleb codzienny, tłumy są gotowe uznać w Nim obiecanego proroka, ale kiedy Jezus przechodzi do obietnicy Chleba życia, reakcją jest najpierw zdziwienie, które później przechodzi w oburzenie i zgorszenie prowadzące do odejścia nie tylko "tłumów", ale także prawie wszystkich z Jego uczniów (w. 66). Zostaje tylko Dwunastu, ale nawet wśród nich "jeden jest diabłem" (w. 70). Ci sami, którzy po dokonaniu przez Pana cudu rozmnożenia chleba chcą Go obwołać królem, później gorszą się Jego słowami i odchodzą. Skandalem stają się dla nich słowa Pana, który obiecał, że da swoje ciało na życie świata.

Warto zauważyć bardzo ważny szczegół – był to czas szczególny – natchniony autor zauważa, że "zbliżał się czas żydowskiego Paschy" (w. 4). Ma to swoją wymowę, bo wskazuje na czas realizacji tej zapowiedzi. Ale to nie jedyny element łączący zapowiedź z jej realizacją. Inną będzie zapowiedź zdrady Judasza. Sądzę, że było celowym zabiegiem natchnionego autora czwartej Ewangelii, iż zapowiedź ustanowienia Eucharystii połączył z zapowiedzią zdrady Judasza. Dlaczego? Bo wypełnienie obydwu tych zapowiedzi również się łączy – w Wieczerniku. To tam, w czasie Ostatniej Wieczerzy ustanawia Pan Eucharystię, i również w tym samym czasie i miejscu dokona się w sercu zdrajcy ostateczna decyzja o zdradzie Pana Jezusa: "W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać…" (J 13:2 BT). Myślę, że warto rozwinąć tę myśl, ale może już przy innej okazji.

Przy rozważaniu słów Pana cenną pomocą są zapisane tam słowa żydów, które oni wypowiadają reagując na słowa Pana – pokazują, jak rozumieli Jego słowa.

26 W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości.
27 Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec».
28 Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?»
29 Jezus odpowiadając rzekł do nich: «Na tym polega dzieło zamierzone przez Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał».
30 Rzekli do Niego: «Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz?
31 Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba».
32 Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba.
33 Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu».
34 Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!»
(J 6:26-34 BT).

Co usłyszeli żydzi w słowach Pana? Zapowiedź nowej manny. I wyrazili gorące pragnienie jej przyjęcia.

35 Odpowiedział im Jezus: «Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.
36 Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie.
37 Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę,
38 ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.
39 Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym.
40 To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».
41 Ale Żydzi szemrali przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: «Jam jest chleb, który z nieba zstąpił».
42 I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: "Z nieba zstąpiłem"».
(J 6:35-42 BT)

Pan Jezus poszedł dalej: powiedział, że to właśnie On jest tą nową manną – chlebem życia zstępującym z nieba. A żydzi zrozumieli to i właśnie dlatego szemrają przeciwko Niemu, bo znają Józefa (Jego ojca według prawa, i Maryję, Jego Matkę. Więc jak może mówić: "Z nieba zstąpiłem"?

43 Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nie szemrajcie między sobą!
44 Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym.
45 Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie.
46 Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca.
47 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.
48 Jam jest chleb życia.
49 Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli.
50 To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze.
51 Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata».
52 Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: «Jak On może nam dać swoje ciało do spożycia?»
(J 6:43-52 BT)

Pan Jezus nie tłumaczy, na czym polega to, że "zstąpił z nieba", pewnie dlatego, że to Jego słowo ma być ostatecznym argumentem. Wskazuje na konieczność wiary i zarazem na jej źródło: Tylko ci, których pociągnie Ojciec przyjdą do Niego. Jego dalsze słowa to wzmocnione potwierdzenie tego, co powiedział wcześniej, że to On sam, to znaczy JEGO ciało jest chlebem życia, a ten, kto je spożywa, nie umrze. Żydzi zrozumieli, że Jezus mówi o ciele (ludzkim), które chce dać im do spożycia. Z jakiejś przyczyny nie odnoszą zapowiedzi dania chleba z nieba ze spożywaniem JEGO ciała, ale rozumieją to ogólnie. Widać to właśnie w pominięciu przez nich zaimka osobowego "Jego": "Jak On może nam dać CIAŁO do spożycia?". Nie mówią: "Jak On może dać nam SWOJE ciało do spożycia?" To ważny szczegół, na który warto zwrócić uwagę. W Biblii Tysiąclecia dodany jest wprawdzie zaimek "swoje", ale w greckim oryginale go brak, dlatego to słowo w polskim przekładzie zaznaczone jest kursywą. Żydzi usłyszeli w słowach Pana zapowiedź spożywania ludzkiego ciała, czyli coś, co nie tylko budziło obrzydzenie i było zabronione w Prawie, ale było znakiem Bożego przekleństwa (por. Pwt 28, 53-57). Sprzeczali się między sobą o znaczenie Jego słów. Być może byli wśród nich tacy, którzy chcąc bronić Nauczyciela próbowali przekonywać do symbolicznego rozumienia Jego słów Mistrza. Oto Jego odpowiedź na ich spory, która nie pozostawiła cienia wątpliwości u słuchaczy:

53 Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.
54 Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
55 Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem.
56 Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.
57 Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie.
58 To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki».
59 To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum.
60 A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?»
(J 6:53-60 BT)

Pan nie tylko, że nie osłabia wymowy wcześniejszych swoich słów, ale coraz bardziej precyzuje, przez co czyni je coraz bardziej jednoznacznymi i trudniejszymi do przyjęcia dla żydów. Panu nie chodzi o spożywanie ciała, ale o spożywanie JEGO ciała. Co więcej, Pan dodaje jeszcze słowa o konieczności picia krwi, a przecież to w sposób jeszcze bardziej oczywisty sprzeciwiało się Prawu. Spożywanie każdej krwi było zabronione przez Prawo. Nie tylko ludzkiej, ale nawet krwi tych zwierząt, których mięso było dozwolone do spożycia. Jak więc mogli przyjąć i zaakceptować słowa Pana? Żydzi byli tak oburzeni i zgorszeni, że nawet nie stawiają już zarzutów poza ogólnym stwierdzeniem: "Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?".

61 Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy?
62 A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem?
63 Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem.
64 Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą». Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są , co nie wierzą, i kto miał Go wydać.
(J 6:61-64 BT).

I …odchodzą. "Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło" (w. 66). Dlaczego odeszli? Dlatego, że zrozumieli słowa Pana dosłownie czy przenośnie? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista: Nie zgorszyliby się słowami Mistrza, gdyby je zrozumieli w sposób przenośny, symboliczny. Zrozumieli słowa Pana w sposób jak najbardziej dosłowny. I właśnie dlatego odeszli – zgorszeni słowami Nauczyciela, który obiecał dać im swoje ciało i swoją krew do spożycia. Czy Pan Jezus zatrzymuje ich? Nie. Co więcej, pyta pozostałych Dwunastu, którzy zostali jako jedyni z uczniów: "Czy i wy chcecie odejść?".

Protestanci jednak używają czasem tych słów Pana, szczególnie w. 63., jako …uzasadnienie symbolicznego rozumienia wcześniejszych Jego słów. Mówią: "Przecież w w. 63 Pan Jezus wyraźnie powiedział, że ‘CIAŁO na nic się nie przyda’. A więc nie Jego Ciało i Krew, ale Jego SŁOWA są ważne, bo to one są "duchem i życiem".

Nic bardziej błędnego. Gdyby taka była wymowa w. 63, to znaczyłoby, że Pan zaprzeczył temu, co dopiero powiedział. Trochę wcześniej powiedział, że kto nie spożywa Jego ciała i nie pije Jego krwi – nie ma życia [Bożego] w sobie, a teraz miałby powiedzieć, że Jego ciało na nic się nie przyda? Nie czyńmy z Pana Jezusa kogoś, kto zaprzecza swoim własnym słowom! Pan Jezus mówi, że "CIAŁO na nic się nie przyda", nie zaś, że "JEGO CIAŁO na nic się nie przyda". Co za różnica? Istotna, zmieniająca wymowę w. 63. o 100 %. "Duch daje życie; ciało (ἡ σὰρξ – czyt. "he sarks", "he" jest rodzajnikiem określonym) na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem". (J 6:63 BT). Co zatem znaczy "ciało" w tym wierszu? To samo, co np. u Mt 26, 24: "Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało (ἡ σὰρξ) słabe". "Ciało" to znaczy człowiek w swojej cielesności jest słaby i dlatego potrzebuje umocnienia – siły z wysoka; potrzebuje Ciała i Krwi Chrystusa, które go umocnią i napełnią życiem. Pan Jezus przyjmowania Jego słów NIE przeciwstawia przyjmowaniu Jego Ciała i Krwi. Wręcz przeciwnie, chodzi o jedno i o drugie. Jego słowa są duchem i życiem, bo to one kierują do przyjmowania Jego Ciała i Krwi, w których jest zawarte życie – Boże życie, i nie ma życia w sobie ten, kto nie spożywa Jego ciała i nie pije Jego Krwi. Nie można więc twierdzić, że się przyjmuje słowa Pana, kiedy się odrzuca to, do czego On w tych słowach wzywa.

A jeśli od spożywania Jego Ciała i Krwi zależy, czy ktoś ma Boże życie w sobie czy też go nie ma, to nie rozumiem, jak można twierdzić, że eucharystyczne postacie chleba i wina są symbolami Jego obecności. Ten, kto odrzuca rzeczywistą obecność Pana Jezusa w eucharystycznym chlebie i winie, i ten, kto nie przyjmuje Jego Ciała i Jego Krwi – ten też nie przyjmuje Jego słów, które są duchem i życiem.

perjon72
Przyjaciel forum
Posty: 54
Rejestracja: 29-10-13, 07:17
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post autor: perjon72 » 13-03-15, 10:00

Witam

Przeczytałem ten artykuł z dość dużą uwagą i zrodziło się wiele pytań, jakie mógłbym zadać do tego artykułu. Oczywiście pewne tezy nie są dla mnie do przyjęcia, ale uzyskanie odpowiedzi na niektóre pytania było by pomocne dla mnie a i uważam, że innym również dałoby wiele do myślenia.

Uważam, że kontekst, w jakim należałoby rozpatrywać wypowiedz Jezusa w Ewangelii Jana zaczyna się dużo wcześniej, czyli Jan. 6,1 ale o tym w późniejszym czasie.

Jeżeli można to zacznę od bardzo przy ziemskiego i banalnego pytania, jako dygresja do artykułu a mianowicie. Czym jest ekumenizm z kościołami protestanckimi dla katolika i czy wciąż Kościół Katolicki uznaje się za jedynie zbawczy, czyli tylko w Kościele Katolickim można osiągnąć zbawienie?

Pozdrawiam
Piotr

Awatar użytkownika
o. Placyd Koń
Administrator
Posty: 375
Rejestracja: 11-04-08, 00:53
Lokalizacja: Neukirchen b. Hl. Blut, Niemcy
Kontakt:

Post autor: o. Placyd Koń » 13-03-15, 12:09

Kościół katolicki ma pełnią środków potrzebnych do osiągnięcia zbawienia, ale sama przynależność do Kościoła przez chrzest nie jest gwarancją zbawienia. "Komu wiele dano..."

Jest prawdą, którą Kościół wyznaje, że poza Kościołem nie ma zbawienia, ale już św. Augustyn mówił o "anonimowych chrześcijanach". Są ludzie, którzy żyjąc poza Kościołem, nie mając możności poznania prawdziwego Boga, którzy nie poznali Jezusa, a jednak żyją zgodnie z własnym sumieniem. Tacy ludzie mogą być zbawieni i będą zbawieni. Pewnie też ci, którzy mieli możliwość poznania Chrystusa - przynajmniej w tym sensie, że o nim słyszeli, ale mieli niewłaściwe poznanie, które nie wynikało z ich winy, i odrzucili Go, mogą być zbawieni, jeśli żyją zgodnie ze swoim sumieniem. Podobnie ci, którzy odrzucają Kościół katolicki, bo nie z ich winy nie mieli dobrego poznania. Może się więc zdarzyć, że ktoś odrzuca Jezusa czy Jego Kościół, ale czyni to w dobrej wierze. I jeśli jest otwarty na Boga i na głos sumienia, i stara się iść za prawdą i dobrem - może być zbawiony.

Tak więc może się okazać, że ci, którzy oficjalnie (przez metrykę chrztu) do Kościoła należą, albo przynajmniej tak się wydaje, że należą - tak naprawdę do Kościoła nie należą, bo nie mają w sobie Ducha Chrystusa i nie mają wiary, a z drugiej strony są tacy, którzy nie należąc do struktur Kościoła katolickiego, należą do niego w istocie.

Oficjalną naukę Kościoła katolickiego o różnych stopniach przynależności do Kościoła można znaleźć w Konstytucji dogmatycznej o Kościele "Lumen gentium" w tych punktach: http://www.apologetyka.katolik.pl/najno ... ii-lud-boy

Pozdrawiam

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 14-03-15, 20:48

Jako kon, ktory przez wiele lat protestantem bedac ( w kolorze zielonym , jakby kto sie pytal) zauwazylem, iz traktowanie jedynie zapisu formalnego w Biblii jako podstawy wszelkiej teologii i innych nauk spoleczno-politycznych ;-) zamyka tak naprawde serce na tresc Slowa Bozego, jaka jest faktycznie zawata w danym tekscie. Dlatego taka niechec wsrod protestantow do Kosciola i Tradycji - bo jesli JA cos wyczytalem, to moje JA interpretacyjne jest wazniejsze od JA Pana BOGA ...
W Kosciele nie jest najwazniejsze moje JA interpretacyjne, ale nauczanie oparte na autorytecie Tradycji poddanemu prowadzeniu przez Ducha Swietego. Ale tu trzeba jakiejs dozy pokory, aby moje JA poddac pod prowadzenie Tradycji w swietle intencji Boga, jaka jest zawarta w Jego Slowie.
Najswietniejsze stworzenie , mozna rzec "superaniol" Lucyfer poprzez wlasnie brak pokory upadl i zwrocil sie przeciwko Stworcy ... swoje JA, choc jak najbardziej realne postawil ponad Bogiem ... i zrealizowal i zinterpretowal po "lucyfersku".
Hmm, niech ja go dorwe ... mialy byc wakacje w Raju, a przez niego nie stac mnie nawet na wyjazd do Polski :-x
konik

inquisitio
Przyjaciel forum
Posty: 92
Rejestracja: 14-01-13, 13:54
Lokalizacja: Chelm

Post autor: inquisitio » 17-03-15, 09:22

NT na oznaczenie ciala uzywa glownie dwoch slow SOMA i SARX.Soma to cialo czlowieka w ogolnosci ( nie precyzuje jakie jest to cialo),sarx natomiast to doslownie ,,miesna cielesnosc'' ,jakbysmy powiedzieli dzis-czlowiek z krwi i kosci ,czyli konkret .
W trakcie wieczerzy uzyl na oznaczenie swojego ciala slowa Soma,,To jest moje cialo (soma)..'' Podobnie jest w innych miejscach NT gdzie jest uzyte te slowo na oznaczenie ciala Pana
.Na podstawie tego wersetu z ostatniej wieczerzy nie mozna okreslic jakie to cialo jest ( soma tego nie precyzuje).Swiatlo rzuca na to inne slowo uzyte na oznaczenie ciala tzn SARX.Ewangelia Jana precyzuje jakie cialo mial Jezus.Mowi ze Slowo stalo sie cialem( sarx-,,miesns cielesnosc''czlowiek z krwi i kosci).Podobnie potwierdza tym slowem prawdziwosc zmartwychwstania ,,Popatrzcie na mnie,duch nie ma ciala(sarx ) i kosci jak ja mam''.Ten sam zwrot -sarx-urzyty zostal u Jana w mowie Jezusa o sporzywaniu ciala ( sarx ) i krwi.We wszystkich tych trzech przytoczionych tekstach slowem sarx podkreslono prawdziwosc tak jego samego jak i jego ciala.
Co wiecej,w 1 Jana jest mowa o tych co nie uznaja ze Jezus przyszedl w ciele ( sarx)
Uzyte okreslenie soma w stosunku do Jezusa mowi o jego osobie /ciele w ogolnosci,slowo zas sarx podkresla i precyzuje prawdziwosc ( z krwi i kosci)ciala.

Uzyte slowo podczas wieczerzy-soma-nie precyzuje jakie jest to cialo(duchowe,cielesne,pozorne itd itp ).Precyzuje je natomiast slowo sarx.tak co do Chleba jak i cial Jezusa kiedy dzialal na ziemi.


Takie tam moje dwa grosze.
Ostatnio zmieniony 17-03-15, 10:24 przez inquisitio, łącznie zmieniany 3 razy.

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 19-03-15, 09:44

Witam serdecznie.
Inquisito drogi - nie zrozumialem do konca, jakie wnioski pragniesz w Twej wypowiedzi postawic: czy to oznacza jakies inne spojrzenie (teologiczne, doktrynalne itp.) co do nauczania Kosciola Katolickiego?
Prosze, podaj jakies uscislenie :->
Pozdrawiam.
konik

inquisitio
Przyjaciel forum
Posty: 92
Rejestracja: 14-01-13, 13:54
Lokalizacja: Chelm

Post autor: inquisitio » 19-03-15, 12:00

Witaj Koniku

W calych tym mouch wypocinach chodzilo mi o pokazanie ze obecnosc Pana w Eucharystii jest prawdziwa i realna a nie jakas tam blizej nieokreslona duchowa czy symboliczna.
Jan celoo uzył slowa sarx kiedy Jezus mowil o swoim ciele chcac przez to pokazac realizm i prawdziwosc Ciala Panskiego.

Ps.Zdaje sobie sprawe ze nie mam daru jasnego i prostego wykladania prawd wiary za co przepraszam. :oops:
Ostatnio zmieniony 19-03-15, 12:01 przez inquisitio, łącznie zmieniany 1 raz.

Marek MRB
Administrator
Posty: 1320
Rejestracja: 22-03-11, 00:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Marek MRB » 20-03-15, 01:36

inquisitio pisze:W calych tym mouch wypocinach chodzilo mi o pokazanie ze obecnosc Pana w Eucharystii jest prawdziwa i realna a nie jakas tam blizej nieokreslona duchowa czy symboliczna.
Ostrożnie!
"Prawdziwa i realna" nie jest sprzeczna z "duchowa". Rozumiem chyba co chciałeś powiedzieć, więc to tylko uwaga "na wszelki wypadek".
Najlepiej nazwać tę obecność "sakramentalną".

za ks. bp. dr Andrzejem Siemieniewskim:
Ponieważ niektórzy myślą, ze obecność Jezusa w Eucharystii jest materialna i jakby "fizyczna", to stają przed trudnymi pytaniami: czy Pan Jezus przebywa w niebie czy na ziemi? czy może być w kilku miejscach - kościołach - jednocześnie? Tymczasem jednak wierzymy w obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii nie "materialną" i "fizyczną", ale "sakramentalną". Jakie jest prawdziwie katolickie rozumienie licznych wersetów biblijnych dotyczących sakramentu Ciała i Krwi Pana, najlepiej dowiemy się od uznanych katolickich autorytetów, nazywanych "Doktorami Kościoła". Jednym z nich jest św. Tomasz z Akwinu, teolog z XIII w. Tomasz zastanawiał się miedzy innymi nad następującym pytaniem: czy my, katolicy, czytając Biblie, wierzymy w Ciało Jezusa obecne fizycznie i materialnie w Eucharystii? Na to pytanie tak oto odpowiedział w najbardziej znanym ze swoich dziel, w Sumie Teologicznej. Rzeczywista obecność Ciała i Krwi Pana w Eucharystii nie jest obecnością fizyczna, ponieważ sposoby prawdziwej obecności mogą być rożne, nie tylko materialne i fizyczne. O ile na przykład normalne ciało człowieka obecne jest w przestrzeni przez swoje zewnętrzne kształty i zajmuje tyle miejsca, ile wynoszą jego rozmiary, o tyle dusza człowieka - tez przecież realnie obecna! - znajduje się w człowieku na inny sposób, nie przez swoje wymiary, których zresztą w ogóle nie posiada. Dusza nie jest przecież w połowie po prawej stronie ciała, a w połowie po lewej, ani nie ubywa jej, gdy człowiek na przykład straci rękę. Jeszcze inaczej może być obecny w tym świecie duch (na przykład anioł). Przecież nawet jeśli jakieś pomieszczenie jest niewielkie, to nikt nie powie, ze nie zmieszczą się w nim trzy anioły, bo zabraknie dla nich przestrzeni! Rodzaje obecności są rożne.
Te trzy rodzaje obecności nazywano tradycyjnie: obecnością "przez wymiary" (ciało człowieka), "przez substancję" (dusza ludzka), "przez moc" (aniołowie). Jeszcze innym sposobem obecności jest prawdziwa i rzeczywista obecność Jezusa w Eucharystii - jak mówią Ewangelie i św. Paweł - obecność w Jego "Ciele i Krwi". Jest to obecność sakramentalna. Trafnie ujął to św. Tomasz w Sumie Teologicznej przypominając oczywistą prawdę chrześcijańskiej wiary, ze wierząc w obecność Pana Jezusa w Eucharystii trzeba nam jednocześnie zawsze pamiętać, ze "Ciało Chrystusa przebywające w niebie - spoczywa". A ponieważ w Eucharystii spotykamy sakramentalną obecność Jezusa, to "Ciała Chrystusowego nikt nie może widzieć w tym sakramencie posługując się zmysłem wzroku". Wbrew rozmaitym entuzjastom, mówiącym o tym, ze Pan Jezus rzekomo cierpi zamknięty w tabernakulum, albo przełamywany podczas eucharystycznego "łamania Chleba", św. Tomasz mówi: "niedopuszczalne jest twierdzenie, ze przełamywane bywa samo prawdziwe Ciało Chrystusa... jest ono niezniszczalne i nie podlega cierpieniu".
Rzeczywista obecność Jezusa pod postaciami Chleba i Wina Eucharystii oznacza znacznie więcej niż tylko obecność duchową. Chodzi tu o obecność w "Ciele i Krwi", czyli o spotkanie zarówno z Bogiem-Duchem (Synem Bożym), jak i Bogiem-Człowiekiem (Jezusem z Nazaretu). "Duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam" (Łk 24,39). Ta rzeczywista obecność nie jest jednak materialno-fizyczna (nie jest, jak ujął to Tomasz z Akwinu, "przez wymiary"), ale zupełnie inna - a mianowicie sakramentalna.
/Bp. dr Andrzej Siemieniewski Na skale czy na piasku?/
pozdrawiam serdecznie
Marek
www.analizy.biz

RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI

skrzydlaty
Przyjaciel forum
Posty: 1189
Rejestracja: 09-03-10, 19:43
Lokalizacja: Polska

Post autor: skrzydlaty » 20-03-15, 06:58

Wprowadzenie nowego pojęcie dla mnie nic nie wyjaśnia. Obecność sakramentalna czyli jaka?
To jakby powiedzieć, że w fizyce oprócz oddziaływań: grawitacyjnego, słabego, elektromagnetycznego i silnego, które są zdefiniowane - jest też oddziaływanie segmentowe, którego nie definiujemy. Ale twierdzimy, że jest takie oddziaływanie, bo ono dobrze wyjaśnia zjawisko piorunów kulistych.
Dla mnie jest to wyjaśnianie jednej rzeczy niezrozumiałej, za pomocą drugiej rzeczy niezrozumiałej.
Ostatnio zmieniony 20-03-15, 07:18 przez skrzydlaty, łącznie zmieniany 3 razy.

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11192
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Post autor: hiob » 20-03-15, 11:01

skrzydlaty pisze: Dla mnie jest to wyjaśnianie jednej rzeczy niezrozumiałej, za pomocą drugiej rzeczy niezrozumiałej.
Bo też nie wszystko można wytłumaczyć. Niektóre rzeczy musimy przyjąć na wiarę. Niekoniecznie dlatego, że są one niewytłumaczalne, czasem dlatego, że nasz intelekt po prostu tego nie jest w stanie pojąć.

Ja bardzo lubię czytać św. Tomasza. Lubię też czytać np. ks. Michała Hellera. W ogóle lubię czytać "trudne książki", ale często w nich znajduję fragmenty, których nie jestem w stanie zrozumieć. Czy to znaczy, że św. Tomasz, czy ksiądz profesor pisali o czymś, czego sami nie rozumieli? Na pewno nie. To jedynie mój mały rozumek i braki w wykształceniu powodują, że ja nie jestem w stanie do końca pojąć tego, co bardziej ode mnie obdarzeni ludzie opisują. Zgadzam się z tą swoją ułomnością i po prostu przyjmuję na wiarę to, czego uczą mnie moje autorytety.

Nie wydaje mi się, bym ja był w stanie tak naprawdę do końca zrozumieć czym jest sakramentalna obecność Pana Jezusa w Eucharystii, ale jestem w stanie zrozumieć jej opis. To, co pisze ks. bp. Siemieniewski, co nam tu zacytował Marek. Wystarczy mi, że wiem, że jest tam obecny naprawdę, ale że nie cierpi, gdy Go zamykamy w Tabernakulum, łamiemy opłatek, czy spożywamy. Wystarczy mi też, że wiem, że jest On tam cały, ciało i Krew, Dusza i Bóstwo, pod każdą z Postaci Eucharystycznych. Nie jestem teologiem, nie mnie wysilać swą niezbyt mądrą głowę. Lepiej po prostu uwierzyć - jak dziecko wierzy swemu ojcu.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 22-03-15, 21:00

Wybaczcie staremu (jeszcze nie lysemu) koniowi, ze znowu sie wtraci ale: co to znaczy, ze woda jest mokra? w jaki sposob woda jest mokra? dlaczego nie ma wody suchej w proszku? i dlaczego woda skladajaca sie z dwoch bardzo wybuchowych gazow jest tak mokra, ze az sobie splywa?
Kto potrafi odpowiedziec na te pytania?
Acha - czy pomimo mojej malej pojemnosci konskiego mozgu ( no, ja nie wiem, dlaczego woda jest mokra, ja nie wiem dlaczego zamiast wyguchnac to sobie splywa i nie wiem dlaczego na pustyni nie moge rozpuscic sobie wody w proszku w ... hmmm ... wodzie w proszku ??? aby sie napic ) , to pomimo braku jakiejs zrozumialej odpowiedz i na postawione powyzej pytania, mam nadzieje, ze kolejna herbata na wodzie z kranu ugotowanej w czajniku bedzie rownie smakowita, jak ta poprzednia .
Zycze bardzo dobrej herbaty wszystkim forumowiczom.
I tym "sakramentalnym" zyczeniem w sposob "sakramentalny" pozdrawiam jak najgorecej :-D
konik

ODPOWIEDZ