Czy katolik może wierzyć w przeznaczenie?

Tutaj są dyskusje na temat wiary. Masz jakieś pytania dotyczące nauki Kościoła, na temat chrześcijaństwa, sekt, wiary, a także komentarz na temat jakiegoś tekstu z mojej stronki? Tutaj możesz wyrazić swoje opinie i zadać pytania.

Moderator: Marek MRB

Awatar użytkownika
o. Placyd Koń
Administrator
Posty: 375
Rejestracja: 11-04-08, 00:53
Lokalizacja: Neukirchen b. Hl. Blut, Niemcy
Kontakt:

Czy katolik może wierzyć w przeznaczenie?

Post autor: o. Placyd Koń » 12-12-15, 09:21

Nie tak dawno rozmawiałem ze znajomym, który stwierdził, że wierzy w przeznaczenie. Człowiek ten jest katolikiem. Dodam, że nie rozmawialiśmy na temat wiary, ale ogólnie o życiu ludzkim. Mój znajomy uważa, że pewne wydarzenia są nieuchronne. Miał na myśli to, że na przykład człowiek ma określony z góry, ile będzie żył i jak umrze. Przyznam się, że po zastanowieniu jestem skłonny się z nim zgodzić. Pan Bóg ma jakiś tam plan wobec człowieka i jest w nim określone, ile dany człowiek ma żyć. Jednak jestem zdania, że nie jest to taki sztywny plan niezależny od człowieka, a raczej taki plan, w który wpisana jest współpraca człowieka. I dlatego, jeśli młody człowiek ginie ma motorze, a na grobie wypisują mu: "Bóg tak chciał", to chcę zaprotestować. Bo niekoniecznie było to chciane przez Boga, żeby ten młody człowiek umarł w wieku 20 lat. Mogę sobie wyobrazić, że w planach Bożych (nazwijmy to planem "A") miał on żyć 70, ożenić się i mieć dzieci i doczekać się wnuków i prawnuków, ale na przeszkodzie stanęła młodzieńcza brawura (czytaj: głupota) dwudziestolatka.

Dlatego mogę się zgodzić z moim rozmówcą, że istnieje przeznaczenie, ale nie znaczy to, że wszystko, co się dzieje na świecie, dzieje się według niego, bo rzeczywistą jest wolna wola człowieka, a Pan Bóg nie planował grzechu tak jak nie planował śmierci wspomnianego wcześniej dwudziestolatka, a jedynie je DOPUSZCZA. Czy nie byłoby lepiej, gdyby nie dopuścił? Może czasem byłoby i lepiej, ale Pan Bóg nie chciał marionetek, ale stworzył istoty na swój obraz i podobieństwo, czyli zdolne do miłości i wyboru. Bez zdolności wyboru nie było miłości, bez miłości nie byłoby Bożego podobieństwa w człowieku.

Czy katolik może wierzyć w przeznaczenie? Co mówi na ten temat Kościół? Czy wiara w przeznaczenie jest częścią wiary wyznawanej przez katolików? Słowo to najczęściej kojarzone jest z poglądami protestantów, zwłaszcza tych, którzy powołują się na Jana Kalwina. Według tych poglądów Pan Bóg przeznaczył jednym do zbawienia, innych na potępienie. Wybory człowieka są tak naprawdę tylko iluzją, podobnie jak jego wolna wola. To Pan Bóg kieruje wszystko w sposób suwerenny do sobie znanego tylko celu. Zapytany w tym kontekście o wiarę w tak rozumiane przeznaczenie Kościół katolicki odpowiada zdecydowane – NIE. Bo konsekwencją tak rozumianej wiary w przeznaczenie jest ukazanie suwerenności Boga, jako absolutnego Władcy i Pana, który kieruje wszystkim, ale zaprzeczenie Jego miłości. Bo gdyby był choćby tylko jeden człowiek, który odwiecznym postanowieniem byłby przeznaczony do piekła, taki Bóg nie byłby miłością. Więcej – nie byłby także Najwyższym Dobrem, a raczej – w ogóle nie byłby dobry. Byłby tyranem. A tymczasem Biblia mówi, że "Bóg jest Miłością".

A jednak Kościół wyznaje wiarę w przeznaczenie (predestynację). Kościół wyznaje wiarę w przeznaczenie wybranych do zbawienia (chociaż nie opowiada się za żadnym systemem, który to wyjaśnia), ale zdecydowanie odrzuca pogląd, że ktokolwiek z ludzi uprzednim Bożym wyrokiem został przeznaczony na potępienie. Katolicką doktrynę wiary na temat predestynacji opisał dominikanin, o. Reginald Garrigou-Lagrange, w książce "Predestination. The meaning of Predestination in Scripture and the Church". Promotor pracy doktorskiej ks. Karola Wojtyły, późniejszego papieża, św. Jana Pawła II, pisze o predestynacji w doktrynie katolickiej, różniącej się zdecydowanie od protestanckiego rozumienia predestynacji, którą nazywam "podwójną" (wybranych do nieba, a nie-wybranych na potępienie). Bo przecież Pan Bóg chce, aby wszyscy ludzie doszli do poznania prawdy i zostali zbawieni (por. 1 Tm 2, 3-4)
.
Obrazek

Jak wytłumaczyć zatem potępienie potępionych, skoro nie było to wolą Bożą? Myślę, że w uzyskaniu odpowiedzi na to pytanie bardzo pomocny jest poniższy fragment z Księgi proroka Jeremiasza:

"Król Sedecjasz posłał, by przyprowadzono proroka Jeremiasza do niego, przy trzecim wejściu do domu Pańskiego. Król powiedział do Jeremiasza: «Zapytam cię o jedną rzecz; nie ukrywaj nic przede mną!» I rzekł Jeremiasz do Sedecjasza: «Jeżeli ci powiem, każesz mnie z pewnością zabić, jeśli zaś dam tobie radę, nie usłuchasz mnie». Przysiągł więc król Sedecjasz potajemnie Jeremiaszowi tymi słowami: «Na życie Pana, który nam dał to życie, nie każę cię zabić ani nie wydam cię w ręce ludzi nastających na twe życie!» Jeremiasz powiedział wtedy do Sedecjasza: «To mówi Pan, Bóg Zastępów, Bóg Izraela. Jeżeli dobrowolnie wyjdziesz do dowódców króla babilońskiego, uratujesz swoje życie, a miasto to nie ulegnie pożodze ognia; ty zaś będziesz żył wraz ze swą rodziną. Jeżeli zaś nie wyjdziesz do dowódców króla babilońskiego, miasto to dostanie się w ręce Chaldejczyków, którzy spalą je ogniem; ty zaś nie ujdziesz ich ręki». Król Sedecjasz powiedział do Jeremiasza: «Obawiam się mieszkańców Judy, którzy przeszli do Chaldejczyków, by czasem mnie nie wydano w ich ręce i by mnie nie wyszydzili». Jeremiasz jednak odrzekł: «Nie wydadzą. Posłuchaj, proszę, głosu Pana w sprawie, o której ci mówiłem, a wyjdzie ci to na dobre i pozostaniesz przy życiu. Jeżeli zaś odmówisz poddania się, taką scenę pokazał mi Pan: Oto wszystkie kobiety, jakie pozostały w domu królewskim, prowadzone do dowódców króla babilońskiego, wołają: "Zwiedli cię i otumanili twoi dobrzy przyjaciele. Nogi twoje ugrzęzły w błocie, oni zaś uciekli". Wszystkie twoje żony i twoi synowie zostaną zaprowadzeni do Chaldejczyków, a i ty nie ujdziesz ich rąk. Pochwyci cię bowiem król babiloński, a miasto to zostanie spalone ogniem»" (Jr 38, 14-23 BT).

Czy zguba króla i Jerozolimy była nieuchronna? Na podstawie powyższego biblijnego tekstu trzeba odpowiedzieć, że nie. Pan Bóg przez proroka Jeremiasza pokazał królowi sposób na jej uniknięcie. A jednak ten wolał zaufać bardziej swemu rozsądkowi, czego skutkiem było, że spotkało go właśnie to, czego się obawiał. A przecież, gdyby był posłuszny głosowi Pana Boga, który On skierował do niego przez proroka, uchroniłby swoje życie i życie mieszkańców Jerozolimy.

Podobnie i tym bardziej Pan Bóg nie chce, żeby na wieki zginął choćby tylko jeden człowiek. Ale traktuje nasze wybory na serio.

Awatar użytkownika
o. Placyd Koń
Administrator
Posty: 375
Rejestracja: 11-04-08, 00:53
Lokalizacja: Neukirchen b. Hl. Blut, Niemcy
Kontakt:

Post autor: o. Placyd Koń » 12-12-15, 10:27

Powyższy tekst wkleiłem też na forum protestanckim. Odpowiedział na niego użytkownik Arvinger (katolik). Wkleję tu jego post, bo uważam, że jest bardzo dobrym uzupełnieniem do tego mojego powyżej:

Kościół Katolicki oczywiście naucza predestynacji, jednak nie została ona dokładnie zdefiniowana - Sobór Trydencki określił ją jako "świętą tajemnicę" (sesja VI, rozdział XII). Jest to najlepsze i najbardziej zgodne z Pismem Świętym rozwiązanie, Biblia ujawnia bowiem zarówno boską wolę zbawienia wszystkich ludzi (1 Tym 4:10, 1 Jn 2:2, Hbr 2:9), jak i fakt, że tylko niektórzy są predestynowani do zbawienia (Rz 9, Ef 1). W jaki sposób te dwa fakty łączą się w harmonii, pozostaje w dużej mierze tajemnicą, dlatego też uważam za błąd zarówno kalwinizmu, jak i arminianizmu próbę zamknięcia predestynacji w kompletnym systemie - efektami są rażące luki w obu z nich (w przypadku arminianizmu problemem jest wysunięty przez kalwina Johna Owena argument "podwójnego skazania", w przypadku kalwinizmu przykładem jest konieczność wymyślenia przez Kalwina kompletnie niebiblijnej doktryny "przelotnej łaski" w celu wyjaśnienia dlaczego ludzie odpadają od wiary).

Jakkolwiek dokładna natura predestynacji nie została przez Kościół Katolicki zdefiniowana, dwoma głównymi poglądami są tomistyczna predestynacja (wywodząca się z nauk Św. Tomasza z Akwinu) oraz molinizm (oparty na naukach jezuity Luisa de Moliny). Tomizm podkreśla mocniej suwerenność Boga w wyborze, natomiast molinizm wolną wolę i możliwość wolnej odpowiedzi człowieka na łaskę Boga. Istotnym elementem molinizmu jest także wiedza Boga na temat potencjalnych wydarzeń w przyszłości (czyli np. jak zachowałby się dany człowiek w innych okolicznościach), co ma znaczenie w predestynacji. Dominikanie (historycznie zwolennicy tomistycznej teorii predestynacji) uznawali molinizm za semi-pelagianizm, na co jezuici (zwolennicy molinizmu) odpowiadali zarzutami o kalwinizm, ale Kościół dozwala wiernym wierzyć w obie teorie (bez dogmatycznego ogłaszania którejkolwiek z nich jako prawdziwej). Przykładem jest tutaj książka katolickiego apologety Johna Salzy The Mystery of Predestination according to Scripture, Church and St. Thomas Aquinas, jak sam tytuł wskazuje reprezentująca tomistyczną teorię predestynacji. W załączniku jest nawet katolicka modyfikacja pięciu punktów kalwinizmu wg. nauczań Św. Tomasza z Akwinu:

Kalwinizm: całkowita deprawacja, tomizm: całkowita zależność człowieka
Kalwinizm: bezwarunkowe wybranie, tomizm: bezwarunkowe wybranie (tak, bezwarunkowe wybranie mieści się w granicach ortodoksji katolickiej)
Kalwinizm: ograniczone odkupienie, tomizm: ograniczona aplikacja odkupienia
Kalwinizm: nieodparta łaska, tomizm: skuteczna łaska
Kalwinizm: wytrwanie świętych, tomizm: ostateczne zachowanie świętych

Główne różnice to jak widać nieograniczone odkupienie (Chrystus umarł za grzechy wszystkich) oraz brak podwójnej predestynacji (Bóg nie predestynuje nikogo do piekła). No i kluczowa sprawa - podstawą wszystkiego jest nie reformowana teoria karnej śmierci zastępczej w której Chrystus przyjmuje na siebie gniew Boga za grzechy, raczej jest to ofiara która naprawia skutki grzechu i czyni zadość za nie. W największym skrócie:

Obrazek

Jest to bardzo istotne w kontekście predestynacji, bo przy karnej zastępczej śmierci Chrystusa w reformowanym rozumieniu ograniczone odkupienie jest logiczną konsekwencją - w reformowanej teologii Chrystus nie mógł umrzeć za wszystkich, bo jeśli przyjął na siebie karę za wszystkich, to każdy został już ukarany w Chrystusie i nie może trafić do piekła, bo byłby ukarany po raz drugi za to samo. Katolickie zrozumienie Krzyża jest odmienne i usuwa ten problem.

Andriej
Przyjaciel forum
Posty: 446
Rejestracja: 12-02-13, 16:05
Lokalizacja: Alpy

Post autor: Andriej » 12-12-15, 18:17

Nu, jak dobrze byloby takij temat rozwinac, bo w takiej szczatkowej formie to ja takij durnyj kak byl tak i zostal.
Jak juz o molizm,ie, to dajcie jakis szerszy opis itp. Ja topierwszy raz uslyszal, a wy tu mi od razu na marsa kazecie polietat.

Awatar użytkownika
o. Placyd Koń
Administrator
Posty: 375
Rejestracja: 11-04-08, 00:53
Lokalizacja: Neukirchen b. Hl. Blut, Niemcy
Kontakt:

Post autor: o. Placyd Koń » 12-12-15, 18:46

Andriej pisze:Nu, jak dobrze byloby takij temat rozwinac, bo w takiej szczatkowej formie to ja takij durnyj kak byl tak i zostal.
Jak juz o molizm,ie, to dajcie jakis szerszy opis itp. Ja topierwszy raz uslyszal, a wy tu mi od razu na marsa kazecie polietat.
Tak, to jest bardzo trudny temat. Myślę, że najważniejsze jest to, że Pan Bóg nikogo nie stworzył z myślą, że chce go potępić. Każdy więc, kto przychodzi na świat, ma szansę na zbawienie.

Władysław
Przyjaciel forum
Posty: 208
Rejestracja: 04-04-14, 14:21
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Władysław » 15-12-15, 14:25

Czy zguba króla i Jerozolimy była nieuchronna? Na podstawie powyższego biblijnego tekstu trzeba odpowiedzieć, że nie. Pan Bóg przez proroka Jeremiasza pokazał królowi sposób na jej uniknięcie. A jednak ten wolał zaufać bardziej swemu rozsądkowi, czego skutkiem było, że spotkało go właśnie to, czego się obawiał. A przecież, gdyby był posłuszny głosowi Pana Boga, który On skierował do niego przez proroka, uchroniłby swoje życie i życie mieszkańców Jerozolimy.
Ten problem akurat jest dużo bardziej złożony i.... ciekawszy.

Moim zdaniem po prostu Bóg dał Jeremiaszowi wiedzę o skutkach, które mogą nastąpić. Tu trzeba zobaczyć różnicę pomiędzy WIEDZĄ co się może stać, a przypuszczeniami co się może stać które mogą powstać wskutek logicznej analizy faktów. Król Sedecjasz wiedział o tych dwóch możliwościach. Jednak myślał w sposób typowo ludzki i emocjonalny. Nie podszedł do sytuacji w sposób w którym jego głównym celem byłoby ochronienie ludności i Świątyni. Nie dokonał analizy "na zimno", tylko cały czas kierował się emocjami, swoją ambicją i niepewnością o przyszłość.

Tutaj przypomnieć trzeba, że w starożytności w podboju innej krainy chodziło głównie o daninę. Jeżeli jakiś kraj się poddawał bez walki i jego władca negocjował warunki kapitulacji to dla najeźdźcy był tylko czysty zysk. Wystarczyło, że władca tego kraju powiedział "dobra, od teraz moje królestwo jest prowincją jego królestwa, a ja jego poddanym". Najeźdźca wtedy często byłego króla robił gubernatorem i tak właściwie to nic się nie zmieniało. Nie było też często wzajemnej wrogości, bo nikt nikogo nie zabijał. Armia najeźdźcy wracała z łupami do domów i ogólnie dla wszystkich się to dobrze kończyło. Co bardzo ważne wodzom mającym za cel podbój miast bardzo zależało na takim "dogadaniu się" bo obleganie i szturmowanie ufortyfikowanego miasta trwało długo i pochłaniało olbrzymią ilość ofiar w ludziach.

Dokładnie taki scenariusz zaleca Jeremiasz królowi. Ma iść do wodzów przeciwnika i poddać się na określonych warunkach. Wtedy oni odejdą bez strat z daniną, a on nadal będzie rządził i nikt nie ucierpi. Ale król tego nie chce. To co powiedział prorok Jeremiasz nie było też żadną wiedzą tajemną. To był fakt oczywisty, bo tak robiło wiele miast i królestw. Jeremiasz przekazał więc tylko Sedecjaszowi zapewnienie od Boga, że w takim wypadku wszystko będzie dobrze.

Dobrze to czemu zatem król wybrał wariant walki o którym wiedział, że przegra?
Odpowiedź jest dość prosta. Chodziło o źle rozumiane poczucie honoru i władzę. Sedecjasz po zalecanym wariancie straciłby tytuł króla i bał się, że zostanie wyśmiany przez swoich poddanych.

To jest dopiero chora i grzeszna decyzja władcy! Uznać własne dobre imię i swoją władzę za rzecz cenniejszą, niż życie i szczęście tysięcy ludzi.

Ja bym całe to zdarzenie widział nie w temacie predestynacji, ale w temacie wolnej woli. Bóg pokazał całkowicie otwarcie i bez owijania w bawełnę co się stanie po podjęciu jednej lub drugiej decyzji w określonej sytuacji. Jednak to Sedecjasz dokonał wyboru. Dokonał wyboru głupiego (po ludzku) i nie zalecanego przez Boga. To jest właśnie wspaniały dowód na to, jak bardzo Bóg szanuje nasze decyzje.
Łowca trolli internetowych, biczownik gimbo-ateistów, pogromca głupoty w internecie.

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 16-12-15, 09:39

Wladyslawie racje masz ... co ukazuje, jak w zadnym stopniu czlowiek jako czlowiek sam w sobie przez te pare tysiecy lat w niczym sie nie zmienil .
Tylkom inne zabawki ma do burzenia bozego ladu w swiecie.
Serdecznie pozdrawiam.
konik

Awatar użytkownika
o. Placyd Koń
Administrator
Posty: 375
Rejestracja: 11-04-08, 00:53
Lokalizacja: Neukirchen b. Hl. Blut, Niemcy
Kontakt:

Post autor: o. Placyd Koń » 12-03-16, 13:38

Andriej pisze:Nu, jak dobrze byloby takij temat rozwinac, bo w takiej szczatkowej formie to ja takij durnyj kak byl tak i zostal.
Jak juz o molizm,ie, to dajcie jakis szerszy opis itp. Ja topierwszy raz uslyszal, a wy tu mi od razu na marsa kazecie polietat.
Tak sobie myślę, że to, co powyżej zostało wyrażone trochę zawile, w sposób prosty i przejrzysty zostało ukazane przez Pana w Jego opisie Sądu Ostatecznego:

Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie". Wówczas zapytają sprawiedliwi: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?" A Król im odpowie: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili". Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie." Wówczas zapytają i ci: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?" Wtedy odpowie im: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili". I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego». (Mt 25:31-46 BT)

Chciałem zwrócić na dwa zdania w wypowiedzi Pana. W tekście zaznaczyłem je tłustym drukiem. Do zbawionych Pan mówi, że miejsce przygotowane dla nich było już od założenia świata. Przy wypowiedzi skierowanej do potępionych brak tej informacji: Pan nie mówi, że miejsce dla potępionych zostało przygotowane od założenia świata.

Zbawionych nazywa "błogosławionymi [przez] Ojca", ale potępionych nazywa "potępionymi", ale nie "potępionymi [przez] Ojca".
O czym to świadczy? Że nie ma symetrii pomiędzy zbawionymi i potępionymi. Są przeznaczeni do zbawienia, ale nie ma przeznaczonych do potępienia.
Ostatnio zmieniony 12-03-16, 13:39 przez o. Placyd Koń, łącznie zmieniany 1 raz.

mike1975
Przyjaciel forum
Posty: 73
Rejestracja: 24-02-14, 19:13
Lokalizacja: Wlkp

Post autor: mike1975 » 18-03-16, 19:03

o. Placyd Koń pisze:Chciałem zwrócić na dwa zdania w wypowiedzi Pana. W tekście zaznaczyłem je tłustym drukiem. Do zbawionych Pan mówi, że miejsce przygotowane dla nich było już od założenia świata. Przy wypowiedzi skierowanej do potępionych brak tej informacji: Pan nie mówi, że miejsce dla potępionych zostało przygotowane od założenia świata.
O ile z początku ten temat wydawał mi się bardzo trudny, to ten komentarz do przytoczonego fragmentu ewangelii św. Mateusza jest bardzo pomocny i przyznam, że spojrzałem na ten fragment w szerszym niż dotąd kontekście. Wynika z powyższego, że przeznaczeniem każdego z nas bez wyjątku jest Zbawienie ("królestwo przygotowane Wam"). I pomimo, że nie każdy je osiągnie, dla nikogo przeznaczeniem nie było piekło, skoro ogień wieczny nie jest przygotowany nam, a diabłu i jego aniołom. Od nas samych tylko zależy, czy u kresu życia dojdziemy do przygotowanego nam od założenia świata Królestwa.
Mam tylko małe ale i byłbym wdzięczny za pomoc w jeszcze lepszym zrozumieniu.
Być może stosuję błędną logikę, ale skoro naszym przeznaczeniem jest Zbawienie, to jak określić stan potępionych, którzy niestety tego zbawienia nie osiągną ? Nie powiemy przecież, w kontekście tego fragmentu Sądu Ostatecznego, że ich przeznaczeniem było piekło, mimo, że przecież Bóg wie jeszcze zanim się urodzimy co czeka każdego z nas, tak jak wiedział, że Judasz okaże się zdrajcą.
Ostatnio zmieniony 18-03-16, 19:05 przez mike1975, łącznie zmieniany 2 razy.
pozdrawiam
Michał

Awatar użytkownika
o. Placyd Koń
Administrator
Posty: 375
Rejestracja: 11-04-08, 00:53
Lokalizacja: Neukirchen b. Hl. Blut, Niemcy
Kontakt:

Post autor: o. Placyd Koń » 18-03-16, 19:41

mike1975, dziękuję za zainteresowanie i pytanie, ale teraz nie dysponuję czasu, żeby to rozwinąć. Postaram się wrócić do tego tematu w kwietniu. Pozdrawiam serdecznie.

mike1975
Przyjaciel forum
Posty: 73
Rejestracja: 24-02-14, 19:13
Lokalizacja: Wlkp

Post autor: mike1975 » 18-03-16, 21:14

Dziękuję i również łączę pozdrowienia
pozdrawiam
Michał

Awatar użytkownika
o. Placyd Koń
Administrator
Posty: 375
Rejestracja: 11-04-08, 00:53
Lokalizacja: Neukirchen b. Hl. Blut, Niemcy
Kontakt:

Post autor: o. Placyd Koń » 07-05-16, 16:11

mike1975 pisze:
o. Placyd Koń pisze:Chciałem zwrócić na dwa zdania w wypowiedzi Pana. W tekście zaznaczyłem je tłustym drukiem. Do zbawionych Pan mówi, że miejsce przygotowane dla nich było już od założenia świata. Przy wypowiedzi skierowanej do potępionych brak tej informacji: Pan nie mówi, że miejsce dla potępionych zostało przygotowane od założenia świata.
O ile z początku ten temat wydawał mi się bardzo trudny, to ten komentarz do przytoczonego fragmentu ewangelii św. Mateusza jest bardzo pomocny i przyznam, że spojrzałem na ten fragment w szerszym niż dotąd kontekście. Wynika z powyższego, że przeznaczeniem każdego z nas bez wyjątku jest Zbawienie ("królestwo przygotowane Wam"). I pomimo, że nie każdy je osiągnie, dla nikogo przeznaczeniem nie było piekło, skoro ogień wieczny nie jest przygotowany nam, a diabłu i jego aniołom. Od nas samych tylko zależy, czy u kresu życia dojdziemy do przygotowanego nam od założenia świata Królestwa.
Mam tylko małe ale i byłbym wdzięczny za pomoc w jeszcze lepszym zrozumieniu.
Być może stosuję błędną logikę, ale skoro naszym przeznaczeniem jest Zbawienie, to jak określić stan potępionych, którzy niestety tego zbawienia nie osiągną ? Nie powiemy przecież, w kontekście tego fragmentu Sądu Ostatecznego, że ich przeznaczeniem było piekło, mimo, że przecież Bóg wie jeszcze zanim się urodzimy co czeka każdego z nas, tak jak wiedział, że Judasz okaże się zdrajcą.
Przepraszam, że tak długo czekałem na odpowiedź. Ale najpierw nie miałem czasu, a później zapomniałem. I dopiero dzisiaj... Ale do rzeczy. To są bardzo dobre pytania, ale nie znam odpowiedzi na wszystkie. Najpierw małe sprostowanie: Nikt nie był, nie jest i nie będzie przeznaczony do piekła. Także żaden z upadłych aniołów. "Przeznaczony" - rozumiem w taki sposób: przeznaczony Bożym, uprzednim dekretem. Pan Bóg nie ma żadnej radości z potępienia kogokolwiek i nikogo na potępienie nie przeznacza. Ale jeśli ktoś odrzuca Boga i Jego miłość, to Pan Bóg będąc Miłością, nikogo nie zmusza, bo pierwszą cechą miłości jest poszanowanie woli kochanego. Tak więc mowa jest nie o przeznaczeniu do piekła, ale o ogniu przygotowanym dla tych, którzy odrzucą Bożą miłość. To ważne rozróżnienie.

Druga rzecz:
Być może stosuję błędną logikę, ale skoro naszym przeznaczeniem jest Zbawienie, to jak określić stan potępionych, którzy niestety tego zbawienia nie osiągną ?
Nie wiem, jak określić. Jedynie mogę powiedzieć, że każdy z potępionych miał łaskę wystarczającą do zbawienia. A jeśli z niej nie skorzystał, to wina leży jedynie po jego stronie.
Nie powiemy przecież, w kontekście tego fragmentu Sądu Ostatecznego, że ich przeznaczeniem było piekło, mimo, że przecież Bóg wie jeszcze zanim się urodzimy co czeka każdego z nas, tak jak wiedział, że Judasz okaże się zdrajcą.
Tak, Pan Bóg wiedział od początku, że Judasz będzie zdrajcą Jego Syna. I wie On o każdym, czy będzie zbawiony czy też nie.

Pozdrawiam serdecznie :-)

ODPOWIEDZ