Katolicy i nie katolicy czyli świat jest różny.
Moderator: Marek MRB
-
- Przyjaciel forum
- Posty: 6
- Rejestracja: 19-02-16, 08:47
- Lokalizacja: Oslo
Katolicy i nie katolicy czyli świat jest różny.
Cześć. Jest to mój pierwszy post na forum. Z racji tego, iż mieszkam w Norwegii gdzie wielokulturowość jest na porządku dziennym a co za tym idzie wielowyznaniowość, to mam do was pytanie. Czy myślicie, że katolik może być przyjacielem dla muzułmanina, buddysty, świadka jehowy, itd. ? W mojej pracy jest nas katolików około dziesięciu osób, z takich krajów jak Polska, Chile, Filipiny, Wietnam. Pozostała część załogi dość spora to wyznawcy prawie wszystkich religii i pewnie sekt na świecie. Jak myślicie czy da się tak egzystować bez konfliktów. Czekam na wasze opinie i przemyślenia.
Witaj.
Oczywiście, że się da.
Za przykład dam Tajlandię, gdzie ponad 90% ludności stanowią buddyści, a katolicy są w znacznej mniejszości. Osobiście za to widziałem kościół katolicki w sąsiedztwie meczetu. W Europie pewnie nikt by się nie odważył na taką planistykę (słusznie zresztą)
Zaś w parafii pod Bangkokiem włoski ksiądz zaprasza na świąteczne uroczystości zaprzyjaźnionych buddyjskich mnichów, jako gości.
Tutaj na uroczystościach Wielkiego Czwartku (ale piesek przyszedł osobno ;)
W uroczystościach otwarcia powyższego kościoła brał udział sam Król Tajlandii (buddysta).
Z konfliktami na tle religijnym nie spotkałem się, mimo, że zdarzało się rozmawiać na tematy wiary z buddystami i wyznawca judaizmu. Wszystko chyba zależy od tego, kto jak podchodzi do takiej rozmowy. Jeśli chcesz czyjeś wierzenia poznać, a nie na siłę przekonywać do swojej religii, zapewne spotkasz się z życzliwością, z czego akurat Tajlandia słynie. Kwestia szacunku i zrozumienia wobec innej kultury i religii.
Oczywiście, że się da.
Za przykład dam Tajlandię, gdzie ponad 90% ludności stanowią buddyści, a katolicy są w znacznej mniejszości. Osobiście za to widziałem kościół katolicki w sąsiedztwie meczetu. W Europie pewnie nikt by się nie odważył na taką planistykę (słusznie zresztą)
Zaś w parafii pod Bangkokiem włoski ksiądz zaprasza na świąteczne uroczystości zaprzyjaźnionych buddyjskich mnichów, jako gości.
Tutaj na uroczystościach Wielkiego Czwartku (ale piesek przyszedł osobno ;)
W uroczystościach otwarcia powyższego kościoła brał udział sam Król Tajlandii (buddysta).
Z konfliktami na tle religijnym nie spotkałem się, mimo, że zdarzało się rozmawiać na tematy wiary z buddystami i wyznawca judaizmu. Wszystko chyba zależy od tego, kto jak podchodzi do takiej rozmowy. Jeśli chcesz czyjeś wierzenia poznać, a nie na siłę przekonywać do swojej religii, zapewne spotkasz się z życzliwością, z czego akurat Tajlandia słynie. Kwestia szacunku i zrozumienia wobec innej kultury i religii.
pozdrawiam
Michał
Michał
Mr.Ekarlik katolik może być przyjacielem każdego, no może poza satanistą
Podstawowe pytanie jest inne, czy ci innowiercy mogą być przyjaciółmi katolika?
Z tego co się orientuję problemu zazwyczaj nie ma, poza islamem, Świadkami Jehowy, no i satanistami.
W przypadku islamu sprawa jest dość ciekawa... bo większość muzułmanów nie ma pojęcia o tym co mówi ich religia. Są muzułmanami z urodzenia, znają zasady życia, wiedzą, że Prorokiem był Mahomet, a Bóg nazywa się z arabskiego Allah. Oni zazwyczaj są bardzo normalni i bezkonfliktowi. Problem zaczyna się dopiero, gdy muzułmanin zaczyna czytać Koran i wnikać w zasady swojej wiary. Dobry muzułmanin wedle Koranu to jest właśnie taki typowy bojownik ISIS. Dobry muzułmanin ma kilka żon i bije je gdy ma na to ochotę. Dobry muzułmanin nawraca niewiernych, a gdy ci nie chcą się nawrócić to ich morduje. Dobry muzułmanin naśladuje też we wszystkim Mahometa... co widzimy gdy dorosły mężczyzna poślubia 6-8 latnią dziewczynkę. W islamie też kobiety karze się gwałtem. Jeżeli jakaś kobieta np. ubrała się zbyt "wyzywająco" (starczą obcisłe spodnie, brak chusty itd.) to każdy dobry muzułmanin ma prawo ją ukarać właśnie gwałtem.
W ich przypadku trzeba bardzo uważać z przyjaźnią. Bo w krajach do których przybywają muzułmanie jako imigranci czyli do np. Norwegii, procent osób świadomych swojej wiary jest bardzo wysoki. Nigdy nie wiadomo który z nich jest "dobrym muzułmaninem" i np. Tobie poderżnie gardło, gdy odrzucisz przejście na islam, a na ulicy zgwałci jakąś kobietę, bo ubrała się zbyt wyzywająco. Trzeba też pamiętać, że muzułmanin może kłamać, udawać, a nawet przyjąć inną religię jeżeli jego celem jest walka z niewiernymi i np. się maskuje.
Świadkowie Jehowy natomiast mogą nie chcieć się przyjaźnić z osobami spoza ich sekty. Tak po prostu. Zwłaszcza jeżeli ktoś jest świadomym katolikiem i jest odporny na ich nawracanie.
Sataniści natomiast mogą dość dobrze się ukrywać, ze swoją wiarą. Są skrajnie niebezpieczni i lepiej unikać z nimi jakiegokolwiek kontaktu. Satanizm to chaos i robienie wszystkiego dla dogodzenia swoim rządzą i pomysłom. Czyli ktoś może być "dobrym człowiekiem", może być lekarzem pediatrą, wolontariuszem w hospicjum itd. I wszystko jest dobrze puki on czerpie z tego przyjemność. W chwili gdy np. wpadnie na pomysł zgwałcenia dziecka jako pediatra, albo zabicia kogoś i zjedzenia jego wątroby to on to zrealizuje. To tak z opcji typowo ludzkiej. Z opcji bardziej demonicznej, satanista po prostu może zostać dobrowolnie opętany.
--------------------------------------------------------------
Hinduiści i Buddyści zazwyczaj są nastawieni neutralnie lub przyjaźnie bo ich po prostu nie obchodzi nasz los po śmierci. Dla nich po prostu mamy daleką drogę do osiągnięcia Nirvany. No i dochodzi kwestia Karmy. Być może Karmą katolików jest życie w "błędzie i nieświadomości" za karę za złe uczynki popełnione we wcześniejszych wcieleniach. Dlatego pozostają neutralni.
Podstawowe pytanie jest inne, czy ci innowiercy mogą być przyjaciółmi katolika?
Z tego co się orientuję problemu zazwyczaj nie ma, poza islamem, Świadkami Jehowy, no i satanistami.
W przypadku islamu sprawa jest dość ciekawa... bo większość muzułmanów nie ma pojęcia o tym co mówi ich religia. Są muzułmanami z urodzenia, znają zasady życia, wiedzą, że Prorokiem był Mahomet, a Bóg nazywa się z arabskiego Allah. Oni zazwyczaj są bardzo normalni i bezkonfliktowi. Problem zaczyna się dopiero, gdy muzułmanin zaczyna czytać Koran i wnikać w zasady swojej wiary. Dobry muzułmanin wedle Koranu to jest właśnie taki typowy bojownik ISIS. Dobry muzułmanin ma kilka żon i bije je gdy ma na to ochotę. Dobry muzułmanin nawraca niewiernych, a gdy ci nie chcą się nawrócić to ich morduje. Dobry muzułmanin naśladuje też we wszystkim Mahometa... co widzimy gdy dorosły mężczyzna poślubia 6-8 latnią dziewczynkę. W islamie też kobiety karze się gwałtem. Jeżeli jakaś kobieta np. ubrała się zbyt "wyzywająco" (starczą obcisłe spodnie, brak chusty itd.) to każdy dobry muzułmanin ma prawo ją ukarać właśnie gwałtem.
W ich przypadku trzeba bardzo uważać z przyjaźnią. Bo w krajach do których przybywają muzułmanie jako imigranci czyli do np. Norwegii, procent osób świadomych swojej wiary jest bardzo wysoki. Nigdy nie wiadomo który z nich jest "dobrym muzułmaninem" i np. Tobie poderżnie gardło, gdy odrzucisz przejście na islam, a na ulicy zgwałci jakąś kobietę, bo ubrała się zbyt wyzywająco. Trzeba też pamiętać, że muzułmanin może kłamać, udawać, a nawet przyjąć inną religię jeżeli jego celem jest walka z niewiernymi i np. się maskuje.
Świadkowie Jehowy natomiast mogą nie chcieć się przyjaźnić z osobami spoza ich sekty. Tak po prostu. Zwłaszcza jeżeli ktoś jest świadomym katolikiem i jest odporny na ich nawracanie.
Sataniści natomiast mogą dość dobrze się ukrywać, ze swoją wiarą. Są skrajnie niebezpieczni i lepiej unikać z nimi jakiegokolwiek kontaktu. Satanizm to chaos i robienie wszystkiego dla dogodzenia swoim rządzą i pomysłom. Czyli ktoś może być "dobrym człowiekiem", może być lekarzem pediatrą, wolontariuszem w hospicjum itd. I wszystko jest dobrze puki on czerpie z tego przyjemność. W chwili gdy np. wpadnie na pomysł zgwałcenia dziecka jako pediatra, albo zabicia kogoś i zjedzenia jego wątroby to on to zrealizuje. To tak z opcji typowo ludzkiej. Z opcji bardziej demonicznej, satanista po prostu może zostać dobrowolnie opętany.
--------------------------------------------------------------
Hinduiści i Buddyści zazwyczaj są nastawieni neutralnie lub przyjaźnie bo ich po prostu nie obchodzi nasz los po śmierci. Dla nich po prostu mamy daleką drogę do osiągnięcia Nirvany. No i dochodzi kwestia Karmy. Być może Karmą katolików jest życie w "błędzie i nieświadomości" za karę za złe uczynki popełnione we wcześniejszych wcieleniach. Dlatego pozostają neutralni.
Łowca trolli internetowych, biczownik gimbo-ateistów, pogromca głupoty w internecie.
-
- Przyjaciel forum
- Posty: 6
- Rejestracja: 19-02-16, 08:47
- Lokalizacja: Oslo
Przyznam się, iż tych świadomych muzułmanów obawiam się najbardziej. Choć próbowałem wiele razy być otwarty na nich samych, to gdzieś mam blokadę. Co do "śj" może i ludzie mili, uczynni ale ich nachalne próby nawrócenia mnie na ich wyznanie są niesmaczne. Myślę, że mają szkolenia z psychologii żeby umiejętnie wykorzystywać ludzkie nieszczęścia i słabostki. Dziękuję za odzew!
-
- Przyjaciel forum
- Posty: 1189
- Rejestracja: 09-03-10, 19:43
- Lokalizacja: Polska
Szkolenia mają na pewno, jak rozmawiać żeby nawracać. Ale szczegółów nie znam. Jest kilka dobrych książek napisanych przez byłych ŚJ. No i na YT pokazało się kilka kanałów byłych ŚJ, demaskują sposób postępowania ŚJ, ale trzeba uważać bo część z nich stało się zwolennikami Ewangelikalnych Chrześcijan.Mr.Ekarlik pisze:Myślę, że mają szkolenia z psychologii żeby umiejętnie wykorzystywać ludzkie nieszczęścia i słabostki.
Czy przyjacielem to nie wiem, ale dobrym znajomym - myślę, że tak. Ale zgadzam się z Władysławem, że w niektórych przypadkach to ich religia im tego zabrania.Mr.Ekarlik pisze:Czy myślicie, że katolik może być przyjacielem dla muzułmanina, buddysty, świadka jehowy, itd. ?
Pisał trochę o tym Pan Andrzej Wronka Jak rozmawiać ze Świadkami Jehowyskrzydlaty pisze:Szkolenia mają na pewno, jak rozmawiać żeby nawracać. Ale szczegółów nie znam.
pozdrawiam
Michał
Michał
-
- Przyjaciel forum
- Posty: 6
- Rejestracja: 19-02-16, 08:47
- Lokalizacja: Oslo
-
- Przyjaciel forum
- Posty: 6
- Rejestracja: 19-02-16, 08:47
- Lokalizacja: Oslo
Witam, też pomieszkuję w Norwegii od ok. 3 lat i jeszcze nie miałem wizyty kogokolwiek ze Świadków Jehowy. Może dlatego że mieszkam w górach i nie chce im się drałować pod górę Większość Norwegów z pracy to chyba luteranie, tak przynajmniej się domyślam bo tylko z jednym rozmawiałem na ten temat.
«Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham» J 21,17