Argument szósty na istnienie Boga

Tutaj są dyskusje na temat wiary. Masz jakieś pytania dotyczące nauki Kościoła, na temat chrześcijaństwa, sekt, wiary, a także komentarz na temat jakiegoś tekstu z mojej stronki? Tutaj możesz wyrazić swoje opinie i zadać pytania.

Moderator: Marek MRB

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Argument szósty na istnienie Boga

Post autor: hiob » 07-12-04, 01:00

<font color=Maroon>Argument szósty. Bóg istnieje, bo wszechświat ma początek.

Argument sprowadza się do takiego stwierdzenia:

1. Wszystko, co zaczęło istnieć, ma jakąś przyczynę tego, że zaistniało.
2. Wszechświat zaczął istnieć w pewnym momencie.
3. Wynika z tego, że wszechświat ma jakąś przyczynę swego zaistnienia.

Pierwszy punkt jest chyba jasny i logiczny. Na cokolwiek spojrzymy wokół nas, zobaczymy, że jest to prawda. Nie ma przykładu na to, żeby coś zaistniało bez żadnej przyczyny.

Punkt drugi jest praktycznie udowodniony przez naukę. Nie tylko chyba nikt już go nie neguje, ale naukowcy są w stanie określić wiek materii, podać datę "wielkiego wybuchu" na 12-15 miliardów lat temu. Podobno nawet można samo to wydarzenie "zobaczyć", a przynajmniej usłyszeć, korzystając z najnowszych teleskopów i anten, wsłuchujących się w przeszłość. Ale nawet, jakby nauka tego nie potwierdzała, filozofia mogłaby to wykazać. Spróbuję i ja to zrobić:

Czy coś, co jest nieskończone, może być ukończone? Czy, jeżeli do "mety" potrzebujemy zrobić nieskończenie wiele kroków, możemy ją kiedykolwiek osiągnąć? Oczywiście, że nie. Nawet jeżeli byśmy mieli na to nieskończenie wiele czasu. Dlatego, że nieskończenie wiele czasu nie ma końca, tak, jak nie ma go nieskończona ilość kroków. Taki cel, taka meta nie może być nigdy osiągnięta.

Ale co z krokiem przedostatnim? Można ten osiągnąć? Tego także nie, ponieważ, jeżeli do nieskończoności mamy nieskończenie wiele kroków, to i do tego: "nieskończoność minus jeden" mamy nieskończoną ilość. Inaczej nieskończoność nie byłaby nieskończonością. A co z krokiem przed tym przedostatnim? Sytuacja jest dokładnie taka sama, i tego nigdy nie osiągniemy. Idąc dalej tym samym tokiem rozumowania, dochodzimy do logicznego wniosku, że nie możemy osiągnąć żadnego kroku. Droga do nieskończoności jest niemożliwa nawet do zaczęcia.

Ale jak wszechświat istniałby od zawsze, nieskończenie długo, to i od jego początku musiałaby nastąpić nieskończona ilość kroków, aby osiągnąć dzisiejszy dzień. Argument jest taki sam w obie strony. Gdyby wszechświat istniał od zawsze, nie moglibyśmy nigdy osiągnąć dzisiejszego dnia. Dlaczego? Bo do dnia dzisiejszego musiałoby minąć nieskończenie wiele kroków, nieskończenie wiele czasu. Sam fakt, że dzień dzisiejszy istnieje, udowadnia, że kiedyś wszechświat miał początek.


Problem: Ale my, chrześcijanie, wierzymy, że będziemy żyli wiecznie z Bogiem. Jeżeli więc możliwa jest wieczność z Bogiem, czemu nie mogłaby być możliwa sytuacja, że wszechświat istnieje od zawsze?

Odpowiedź: To prawda, że wierzymy, że nasze życie z Bogiem nie będzie miało końca, ale to nie znaczy wcale, że osiągnie kiedykolwiek nieskończoność. Nasza wieczność z Bogiem jest tylko potencjalnie nieskończona, faktycznie zawsze będzie "realna", skończona, aktualna, przeżywana tu i teraz. I stan ten tylko potwierdza nasz argument, bo może on być tylko wtedy spełniony, jeżeli rzeczywistość stworzona ma początek.

Problem 2. Skąd wiemy, że przyczyna powstania wszechświata ciągle istnieje? Może istniała 15 miliardów lat temu i zanikła w jakiś sposób? Nie mogłaby być wtedy tym, co nazywamy "Bogiem".

Odpowiedź: Przyczyna powstania wszechświata nie mogła być częścią "czasoprzestrzeni", bo to ona właśnie spowodowała powstanie czasoprzestrzeni. Gdyby sama była częścią czasoprzestrzeni, mielibyśmy taki sam problem, jak z wszechświatem: Albo miałaby ona początek, albo nie mogłaby istnieć w ogóle. Jeżeli więc ta przyczyna jest poza czasem to trudno sobie wyobrazić, żeby mogła przestać istnieć. Przestać cokolwiek można tylko w czasie, poza czasem nic się nie zaczyna i nic nie kończy. Jeżeli ta przyczyna istniała zanim wszechświat, a więc czasoprzestrzeń, powstał, musi istnieć ona wiecznie.

Problem 3. Ale czy to musi być Bóg? Inteligencja? Osoba? Nie może to być po prostu "coś"?

Odpowiedź: Gdyby to było "coś", co byłoby niezmienne i pozaczasowe i do tego odwieczne i spowodowałoby powstanie wszechświata, spowodowałoby to nieskończenie dawno temu. A nasz argument wykazał, że wszechświat nie może istnieć nieskończenie długo. Mamy więc niemożliwą sytuację. Jedyne logiczne z niej wyjście jest takie, że powstanie wszechświata jest decyzją osobową, decyzją wolnej woli Osoby posiadającej Inteligencję. My ją nazywamy Bogiem.

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ