leszed pisze:Dzień dobry
Remigiusz napisał tak:
O przyjęciu Jezusa nie decyduje zatem pochodzenie (nawet z najlepszej rodziny), nie jakieś tam cielesne sobie chcenie kogokolwiek, nie decyduje też ojciec niosący dziecko do chrztu, by z poganina stało się chrześcijaninem, ale Bóg! Dopiero kiedy świadomie przyjąłem Jezusa jako Pana i Zbawiciela, kiedy uwierzyłem, że Jego krew była przelana za mojej grzechy, Bóg, widząc moją wiarę, zrodził mnie z Ducha. Wtedy dopiero stałem się dzieckiem Bożym, kiedy narodziłem się na nowo. Nie przez chrzest, jak twierdzą katolicy. Mój wodny chrzest był potwierdzeniem tego, co stało się wcześniej duchową rzeczywistością. Najpierw narodziłem się z Boga, potem dałem się ochrzcić. ...
Ja rozumiem co napisał Remigiusz. Jednak Biblia nas uczy czegoś innego. Nie negując potrzeby świadomego przyjęcia Jezusa za swego Pana i Zbawiciela muszę podkreślić, że chrzest to coś znacznie więcej, niż nic nie znaczący symbol potwierdzający naszą osobistą decyzję.
W sumie to Chrystus w Duchu (nie ciele) zbawia zgodnie ze wzorem o którym szerzej pisze Piotr a nie woda chrztu. Nie ma też tu mowy o jakimś rytuale, lecz kontekst wspomina o śmierci Chrystusa za grzechy, a to wszystko po to by adresaci listu Piotra ufali mimo trudności jakie przechodzą.
Tak się jednak składa, że my mamy ciało, mamy zmysły. Tak nas stworzył Bóg i powiedział, że to jest "bardzo dobre". Także nasze odkupienie odbyło się przez cielesną śmierć Boga-Człowieka. Jezus cierpiał nie tylko duchowo, cierpiał także fizycznie. Liturgia, rytuały to coś, co nakazuje nam Bóg od samego początku. Obrzezanie to nie wymysł Mojżesza, ale nakaz Boga. Chrzest, wypełnienie rytuału obrzezania, to nie wymysł Kościoła, ale także nakaz Jezusa. Przekazany nam wprost od apostołów. Wiele przykładów z Biblii nam na to wskazuje. Na przykład te:
Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. (Mt 28, 18-20)
W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwo Bożego. Nikodem powiedział do Niego: Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się? Jezus odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. (J 3, 3-5)
Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem. Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: Cóż mamy czynić, bracia? - zapytali Piotra i pozostałych Apostołów. Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego. (Dz 2,36-38 )
Niejaki Ananiasz, człowiek przestrzegający wiernie Prawa, o którym wszyscy tamtejsi Żydzi wydawali dobre świadectwo, przyszedł, przystąpił do mnie i powiedział: Szawle, bracie, przejrzyj! W tejże chwili spojrzałem na niego, on zaś powiedział: Bóg naszych ojców wybrał cię, abyś poznał Jego wolę i ujrzał Sprawiedliwego i Jego własny głos usłyszał. Bo wobec wszystkich ludzi będziesz świadczył o tym, co widziałeś i słyszałeś. Dlaczego teraz zwlekasz? Ochrzcij się i obmyj z twoich grzechów, wzywając Jego imienia! (Dz 22, 12-16)
Czytając całą Biblię, jako jedno Słowo Boże, a nie wyrywkowe wersety widzimy wyraźnie, że od samego początku Bóg przekazuje nam symbol wody i Ducha jako nierozerwalny związek. Obmycie wodą, przejście przez wodę wiąże się z tym, że Bóg daje nam także swego Ducha, czyli samego siebie. Mamy to w samym akcie stworzenia, na samym początku Słowa Bożego:
Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość. (Rdz 1, 1-3)
Mamy to ponownie przy nowym narodzeniu skorumpowanej grzechem ludzkości, gdy Noe przeszedł oczyszczony przez potop:
Przeczekawszy zaś jeszcze siedem dni, znów wypuścił z arki gołębicę i ta wróciła do niego pod wieczór, niosąc w dziobie świeży listek z drzewa oliwnego. Poznał więc Noe, że woda na ziemi opadła. (Rdz 8,10-11)
Mamy to przy kolejnym symbolicznym przejściu przez wodę, gdy Naród Wybrany przekroczył Morze Czerwone:
Nie chciałbym, bracia, żebyście nie wiedzieli, że nasi ojcowie wszyscy, co prawda, zostawali pod obłokiem, wszyscy przeszli przez morze, i wszyscy byli ochrzczeni w [imię] Mojżesza, w obłoku i w morzu; (1 Kor 10, 1-2)
Mamy i przy chrzcie samego Jezusa:
A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. (Mt 3,16)
Rozumienie czym jest "nowonarodzeni", rozumienie tego jako chrztu jest starą i stałą nauką Kościoła od dwu tysięcy lat. Wielu Ojców Kościoła pisało o tym, wiele komentarzy do tekstów biblijnych z pierwszych wieków chrześcijaństwa wyraźnie nam to pokazuje. To Twoja interpretacja jest tu nowinką, sprzeczną z Tradycją i sprzeczną z samym przesłaniem Biblii.
I jeszcze raz podkreślam: Nie neguję w żaden sposób potrzeby świadomego oddania się Jezusowi. Sam to zrobiłem i każdy z nas powinien to zrobić. Albo raczej robić każdego dnia. Jednak jest to coś innego, niż biblijne "nowonarodzenie". Narodzić się na nowo w znaczeniu takim, jakie daje nam Biblia, to narodzenie z wody przez sakrament chrztu. Jest to koniczne dla naszego zbawienia, bo Jezus tak powiedział. Oczywiście On może zbawić każdego, On nie jest ograniczony w żaden sposób, ale nam dał wyraźny nakaz. Tak, jak nie można było być Żydem bez rytualnego obrzezania, tak nie można być chrześcijaninem, członkiem Kościoła, bez sakramentalnego chrztu. Jest to odwieczna i nieomylna nauka Kościoła, która pochodzi od Jezusa i Apostołów.
Tak sobie myślę, że ta arka oznacza poniżenie dla Chrystusa. Chrzest prześladowany, to akt ofiary obojętnie czy za niego bezpośrednio cierpieli, czy jako grupa zwana sektą. Żeby tak czynić powinni być świadomi narażania nie tylko siebie, ale bliskich, którzy się do nich zbliżali i sympatyzowali z wiarą. Wyobrażam sobie, że wolałbym, żeby wszyscy wiedzieli, że ktoś z moich bliskich będąc bez chrztu świadczy o tym, że nie zasługuje na prześladowania. Mógłbym tak rozwijać...
Może rzeczywiście powinieneś to rozwinąć. Prawdę mówiąc zupełnie nie rozumiem Twojej myśli tutaj…
Co do obrzezania gdzieś Paweł pisze, że czy jest czy go nie ma- nic to nie znaczy; bo w kontekście zbawienia Kościół Jezusa go nikomu nie narzuca.
Nie zupełnie. Paweł pisze:
Obrzezanie posiada wprawdzie wartość, jeżeli zachowujesz Prawo. Jeżeli jednak przekraczasz Prawo będąc obrzezanym, stajesz się takim, jak nieobrzezany. Jeżeli zaś nieobrzezany zachowuje przepisy Prawa, to czyż jego brak obrzezania nie będzie mu oceniony na równi z obrzezaniem? I tak ten, który od urodzenia jest nieobrzezany, a wypełnia Prawo, będzie sądził ciebie, który, mimo że masz księgę Prawa i obrzezanie, przestępujesz Prawo. Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery. I taki to otrzymuje pochwałę nie od ludzi, ale od Boga. (Rz 2,25-29)
Jakie jest znaczenie tego co napisał apostoł? Takie, że nie wystarczy być członkiem Narodu Wybranego. Żeby obrzezanie miało wartość, musi się także zachowywać Prawo. Nie neguje jednak samego nakazu, jaki Żydzi mieli od Boga. Takie samo znaczenie wynika dla nas. Chrzest jest sakramentem inicjacji. Sakramentem dającym na Łaskę, dającym nam "dobry start". Ale jak ktoś myśli, że mu to wystarczy, że przez chrzest ma "zaklepane zbawienie", że może prowadzić grzeszne życie, ale przez przynależność do Kościoła ma pewność zbawienia, to się bardzo rozczaruje. Ktoś, kto grzeszy, kto nie wypełnia przykazań Bożych traci tę Łaskę, jaką otrzymał w sakramencie chrztu. Ktoś, kto swym życiem, swą wiarą, swą postawą daje świadectwo miłości do Boga, jak "dobry łotr" na krzyżu, to otrzymuje "chrzest pożądania", ma szansę na zbawienie mimo braku sakramentalnego chrztu. Ale zwyczajna, normalna droga to jednak chrzest. U niemowląt poprzedzający świadome wyznanie wiary, tak, jak obrzezanie u Izraelitów poprzedzało świadome uznanie Jahwe za Boga, a u osób starszych jednoczesny akt obmycia wodą i przyjęcia Boga do serca.
Co do dzieci […] w tą stronę, we wpływ i dobry przykład powinniśmy iść względem dzieci, nie zaś w obiecanki rodowe, parafrazując: genowe, czy tajemnie rytualne znaki. Przecież sumienie by było dobre musi być wolne!
Znowu to "albo-albo" podejście. A ja na to powiem tak: Jedno i drugie jest konieczne. Rytuał, bo nakazał nam to sam Bóg i dobry przykład rodziców. Nie są to żadne "tajemnie rytualne znaki", chrzest jest co prawda tajemnicą, misterium, ale nie ma tam nic "tajemnie rytualnego". Nie zniżajmy się do poziomu Dona Browna. Kościół to nie jest spiskowa organizacja zajmująca się czarami, hokus-pokusami i sztuczkami tajemnymi. O chrzcie pisze w Biblii w wielu miejscach, nie jak o sugestii, czy propozycji, ale jest to wyraźny nakaz. I negowanie tego jest "inną ewangelią", a co się należy tym, którzy inną ewangelię głoszą, wiemy od samego Pawła Apostoła. Nie rozumiem też w jaki sposób chrzest miałby ograniczać nasze sumienie?
Wielką zmianą jest przejście z objawienia względem jednego narodu (wybranego) do objawienia całemu światu. Chwała Jezusowi!
Amen!