Strona 1 z 2

Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja?

: 04-03-07, 01:04
autor: hiob
To temat Romanusa, ale przenosząc go tutaj gdzieś go "zgubiłem" :oops: i musiałem odtworzyć w taki sposób. (Sorry, Romanus.) Tekst poniżej cytatu jest więc jego, Romanusa, a nie mój.

Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja?

Na początek parę słów o tym, co rozumiemy poprzez tzw. naturalne planowanie rodziny (dalej: NPR). Wolno nam dyskutować o samej metodzie – jedyne oficjalne ograniczenie nałożone przez Kościół dotyczy jej nauczania i polecania. Zbyt długo milczeliśmy, podczas gdy nieroztropni i gorliwi zwolennicy rozpropagowali ją na całym świecie. (...) Metoda oparta jest na rytmie płodności i niepłodności, występującym w miesięcznym cyklu menstruacyjnym kobiety. Mówiąc krótko, wydaje się dziś pewne z medycznego punktu widzenia, że w niektóre dni miesiąca jest całkiem prawdopodobne, że kobieta pocznie nowe życie, w inne natomiast jest to mało prawdopodobne. Dni, w które poczęcie jest prawdopodobne, nazwano dniami "płodnymi"?, pozostałe zaś – "niepłodnymi"?. Metoda "cyklu"? polega na spełnianiu powinności małżeńskich jedynie w dni "niepłodne"?. Stosuje się ją w celu uzyskania odstępów pomiędzy kolejnymi poczęciami lub wprost dla unikania potomstwa. Niezależnie od tego, czy metoda ta stosowana jest przez kilka miesięcy, lat, czy przez cały okres naturalnej płodności, pobudka zostaje ta sama – jest nią zapobieżenie poczęciu i ciąży.

Przestańmy mówić o "wstrzemięźliwości"?, to tylko slogan służący do skierowania rozumowania na inny tor. Ludzie, którzy stosują tę metodę, nie troszczą się w pierwszym rzędzie o wstrzemięźliwość, próbują po prostu uniknąć poczęcia. To dlatego ograniczają akty małżeńskie jedynie do dni niepłodności – tzw. okresów bezpiecznych.

Praktyka ta stwarza problem moralny jedynie wówczas, jeśli traktowana jest jako system, w którym każdy akt współżycia płciowego lub abstynencji staje się elementem pomysłowego planu uniknięcia normalnej i naturalnej konsekwencji zjednoczenia małżonków, jakim jest poczęcie. Dopóki rozważamy odosobnione akty małżeńskie w dni bezpłodności czy wstrzemięźliwość w dni płodne, obowiązują nas zwykłe reguły prawa moralnego. Kiedykolwiek mamy do czynienia ze stosunkiem małżeńskim, musi on być dokonany właściwie i kompletnie. Wszystkie nienaturalne i sztuczne metody unikania poczęcia, stosowane przed, w trakcie czy zaraz po akcie małżeńskim określa się jako antykoncepcję – ciężki grzech przeciwko naturze. Musimy więc ocenić moralność NPR jako systemu. Czy małżonkowie mogą przez świadomy wybór stosować tę metodę, aby uniknąć poczęcia?

Wbrew szeroko rozprzestrzenionemu przekonaniu, metoda "cyklu"? nie jest tym samym, co antykoncepcja. To prawda, że czasem cel małżonków jest ten sam: stosują oni tę metodę, aby uniknąć poczęcia – ale nie jest to to samo, co sztuczna kontrola urodzin. Praktykowanie antykoncepcji jest wbrew naturze, jest zboczeniem takim samym jak homoseksualizm. Jednak z samego tylko powodu, że "cykl"? jest czymś naturalnym, nie wynika, że stosowanie NPR jest moralnie dobre i dozwolone. Stosowanie tej metody wynika z wolnej i rozumnej woli – woli uniknięcia posiadania dzieci, która jest wprost sprzeczna z pierwszym celem stosunków małżeńskich. Czy taki wolny wybór jest grzeszny i sprzeczny z wolą Boga?

Ważne warunki

Podsumujmy więc opinie teologiczne na ten temat. Kościół ani nie aprobuje, ani nie zakazuje stosowania metody "cyklu"? jako systemu. Kościół jednak zaledwie toleruje jej stosowanie. Toleruje, tzn. niechętnie zezwala. Toleruje ją, jednak pod warunkiem zaistnienia trzech ściśle określonych faktów. Po pierwsze, musi istnieć wystarczająco poważny powód dla zezwolenia małżeństwu na stosowanie tej metody, wystarczająco poważny, by omijać pierwszy cel małżeństwa. Po drugie, zarówno mąż, jak żona, muszą godzić się na jej stosowanie – nikt nie może być zmuszony do stosowania tego systemu wbrew swej woli. Po trzecie, stosowanie tej metody nie może pociągać za sobą grzechów śmiertelnych przeciwko czystości ani stać się bliską okazją do takich grzechów. Złamanie któregokolwiek z tych warunków czyni stosowanie tej metody grzesznym. Opinia brzmi więc: "stosowanie NPR czasami nie jest grzechem, czasem jest grzechem powszednim, a czasem grzechem ciężkim"?. Nie mówmy zatem: "Wszystko w porządku. Kościół to aprobuje"?.

Przeanalizujmy teraz szczegółowo owe trzy warunki.

Po pierwsze: wystarczający powód. Teologowie przyznają, że czasami istnieją poważne powody dla usprawiedliwienia stosowania tej metody. Powody te mogą występować stale lub okresowo – ubóstwo, słabe zdrowie matki (rzeczywiste, nie udawane), częste poronienia czy cesarskie cięcia przy porodzie, medyczna konieczność dłuższych przerw pomiędzy kolejnymi połogami ze względu na dużą płodność żony; innymi słowy – solidne i uczciwe powody unikania poczęcia w pewnym tylko okresie lub stale. Jednak nawet jeśli takie uczciwe powody mają miejsce, konieczna jest dobrowolna zgoda obu stron na stosowanie tej metody.

Po drugie: zwykle w codziennym życiu jedna ze stron pozostaje niechętna i ulega naciskom drugiej. Wszyscy teologowie moralni zgodnie potępiają jako grzech ciężki współżycie wyłącznie w okresach niepłodności, bez prawdziwego porozumienia obu stron. Jeśli brak tej wolności – jednej ze stron, która ma prawo do normalnego pożycia małżeńskiego, wyrządzana jest ciężka niesprawiedliwość. (...)

Najbardziej kontrowersyjny jest trzeci warunek. Stosowanie NPR nie może prowadzić do ciężkiego grzechu przeciwko czystości ani stwarzać okazji do niego. Teologowie moralni są zgodni, że poważny grzech popełniają małżonkowie, kiedy narażają się na bliskie niebezpieczeństwo niewierności czy stosowania kontroli urodzeń. Takie zagrożenia i grzechy są częste w naszych zmaterializowanych czasach. Spowiednicy zrobiliby dobrze, badając związek niewierności małżeńskich ze stosowaniem NPR. Tak więc dobry powód sam z siebie nie wystarcza – ważne są okoliczności. W sprawach tych doradza się pomoc spowiednika. (...)

Czy więc przy założeniu, że istnieje zgoda obu stron i nie ma specjalnego niebezpieczeństwa grzechu ciężkiego, mogą małżonkowie stosować tę metodę z pobudek samolubnych? Opinie teologiczne są tu podzielone: niektórzy twierdzą, że takie postępowanie byłoby grzechem ciężkim, inni – że jedynie powszednim. Wszyscy jednak wybitni teologowie są zgodni, że postępowanie takie byłoby grzeszne i bardzo niebezpieczne.

Im więcej bada się opinii teologicznych w tych kwestiach, tym wyraźniej widać, jak wiele ostrożności kapłani i świeccy powinni wykazywać, zalecając NPR. (...) Z pewnością nigdy nie zostało oficjalnie zadeklarowane, że Stolica Apostolska aprobuje metodę "cyklu"?. Nawet najczęściej cytowane fragmenty encykliki Piusa XI Casti connubii nie mogą być przytaczane jako udzielające takiej aprobaty. O wiele bardziej prawdopodobne jest, że papież miał na myśli ludzi fizycznie bezpłodnych (o "pewnych defektach"?) czy tych, którzy przeszli menopauzę ("powody czasu"?), a nie NPR. Jednak obecnie potężna kampania reklamowa, towarzysząca sprzedaży wysyłkowej urządzeń do określania cyklu, używa bezwstydnie słów Ojca Świętego rzekomo aprobujących owe, propagowane dla celów komercyjnych, metody ograniczenia urodzeń.

Brutalna rzeczywistość

Przejdźmy teraz do praktyki. Katolickie małżeństwa zaszły już bardzo daleko w niewłaściwym stosowaniu NPR. Teologiczne rozróżnienia zostały całkowicie zarzucone, pozostało jedynie pragnienie uniknięcia potomstwa. Zbyt wielu księży działa nierozważnie, publicznie polecając tę metodę (na prelekcjach i w kazaniach), o której Stolica Apostolska powiedziała, że jedynie "spowiednicy mogą [ją] ostrożnie sugerować"?. Każdego dnia przybywa dowodów, że jedynie w stosunku do wyjątkowo duchowo silnych małżeństw można mieć nadzieję, iż uczciwie korzystają z metody "cyklu"?, nawet jeśli mają rzeczywiście wystarczające powody. Najwięcej par stosuje tę metodę po prostu w celu uniknięcia potomstwa. Używają oni NPR, kiedy to możliwe; różnych środków antykoncepcyjnych, jeśli wieÂÂdzą, że ta pierwsza metoda będzie nieskuteczna; a nawet posuwają się do aborcji, kiedy "wpadną"? (cóż za określenie początku nieśmiertelnej duszy!). Osoby takie próbują później żartować ze spowiednikiem: "O nie! Jaka znowu kontrola urodzin, my jedynie stosujemy się do »cyklu« !"?. Powoli jednak sytuacja ta zaczyna gorszyć ich bliźnich. Przeciętny człowiek nie jest teologiem. Nie widzi różnicy pomiędzy sztuczną a naturalną kontrolą uroÂÂdzeń. Widzi jedynie, że te samolubne pary zawierają małżeństwa i nie mają dzieci, co więcej – chwalą się sposobem, w jaki ich unikają. Zaczyna się zastanawiać, jak mogą oni tak łatwo przystępować do spowiedzi i Komunii św. Ja również zaczynam się nad tym zastanawiać. Nawet nasi przeciwnicy wykorzystują to przeciw nam, mówiąc: "Jaka to różnica? Tak stanowczo potępiacie antykoncepcję, ale wasze małżeństwa omijają ten zakaz stosując »cykl« !"?.

Promowanie bezpłodności

W ten sposób metoda, mająca być jedynie okresowym rozwiązaniem krytycznych sytuacji, stała się stylem życia – samolubnego, zmaterializowanego i rozkochanego w luksusie. Jakiż teolog mógłby usprawiedliwić rozpowszechnione obecnie praktyki: wręczania przez księży parafialnych egzemplarza "książki cyklu"? każdej zaręczającej się parze; wychwalania przez rekolekcjonistów podczas cotygodniowych dni skupienia zalet tej metody; wykładania jej przez nauczycieli na wielu naszych najlepszych uczelniach, często również dziewczętom, które są dobrze zabezpieczone finansowo? Ginekolodzy wykładający dziś na wiodących katolickich uczelniach medycznych zachęcają całe roczniki naszych studentów do nauczania pacjentów tej metody, wskutek czego ci przyszli lekarze przekonani są, że jest ona aprobowana przez Kościół. Coraz częściej narzeczeni planują dzień ślubu według "cyklu"? tak, by nie zajść w ciążę przez najbliższy rok-
-dwa i cieszyć się przywilejami bez żadnych obowiązków małżeńskich. Czym innym jest niechętne udzielanie zgody na stosowanie tej metody, tak jak to czyni Kościół, a czymś zupełnie innym promowanie bezpłodności, tak jak to dziś czyni wielu katolików. Oczywiście metoda ta została szybko skomercjalizowana. Obecnie dostępne są drogie urządzenia, "które każdy student medycyny czy teologii, pielęgniarka czy pracownik socjalny powinien mieć"? – jak czytamy w ulotkach reklamowych. Katolicy otrzymali nagle dziecinnie prostą metodę "współżycia według kalendarza"?, skutecznie niweczącą stwórcze zamiary Boga. Wystarczy to, by Bóg wyrzucił ze swych ust (Apok 3, 16) stworzenia, które ignorują zupełnie cele, jakie On wyznaczył małżeństwu. W jaki sposób nawrócimy kiedykolwiek bezbożną Amerykę, skąd weźmiemy współÃ‚­czesnych świętych, jeśli nie chcemy dać Bogu nowych poddanych Jego Niebieskiego Królestwa?

Co ciekawe, ci katolicy, którym najbardziej zależy na przynależności do Akcji Katolickiej, są często najbardziej zdecydowanymi zwolennikami NPR. Ciężko pracują, aby zachęcić innych do uczestnictwa w wykładach, Konferencjach Kany, do czytania książek – ale bynajmniej nie do przyjęcia dzieci, które Bóg chce im dać. Czy zauważyliście rozpowszechnienie tej metody w bogatych parafiach, pośród małżeństw z wyższym wykształceniem, wśród naszych społecznych i kulturalnych elit?

Mentalność "cyklu"?

Z tej pogańskiej propagandy wyrasta chorobliwa mentalność "cyklu"? – charakteryzująca dusze, które zatraciły ufność w Bogu. Ludzie chętnie dziś przyznają, że Bóg wie, jak utrzymać równowagę we wszechświecie, wie, jak zaprząść do pracy energię atomową; Bóg potrafi podtrzymywać bieg gwiazd i planet – ale dzieci? Och, nie, Bóg po prostu nie ma pojęcia o tych sprawach! Zajmiemy się tym sami, wykorzystując naturalne metody planowania. Jednak to planowanie rodziny koncentruje się na tym, jak nie mieć rodziny. (...) Jego propagatorzy nie przyjmują do wiadomości ani nie troszczą się o grzechy śmiertelne, będące wynikiem stosowania tego systemu. Jedyne, co ich zaprząta, to obsesyjne pragnienie uniknięcia ciąży. Ludzie ci utracili wiarę w Bożą Opatrzność.

Już słyszymy głośnie protesty tych obłudników, zwłaszcza wścibskich krewnych i sąsiadów: "Ale kto będzie się opiekował następnym dzieckiem?"?. Odpowiedź jest prosta: "Ten sam Bóg, który opiekuje się tobą, nawet jeśli się sprzeciwiasz Jego woli"?. "Ale przecież musimy zapewnić naszym dzieciom bezpieczeństwo i wykształcenie!"?. To, że Bóg nie zapewnia wszystkim rodzicom i dzieciom wysokiego standardu materialnego, nie oznacza, że ich opuszcza. Nie dał również swej własnej Matce więcej, jeśli chodzi o materialne bezpieczeństwo. To niebo, a nie bezpieczeństwo, jest celem, jaki mają osiągnąć dzieci, które Bóg zsyła rodzicom. Małżeństwo zostało ustanowio-ne przede wszystkim dla przekazywania życia dzieciom, które kiedyś osiągnąć będą mogły życie wieczne.

Zbyt wielu ludzi próbuje bawić się w Boga. On sam jest dawcą nowego życia i nie potrzebuje do tego histeryzujących lekarzy, rozpaczających rodziców, ani nawet bezmyślnych księży, próbujących wchodzić w Jego kompetencje i decydować, kiedy ma się narodzić nowy człowiek. Tego, czego od nas oczekuje, to dobrowolna współpraca z Jego wolą. To jedyny wkład, jaki możemy wnieść. Jedyne, czego Bóg wymaga od małżonków, to chęć przyjęcia dzieci, które zdecyduje się im zesłać. Ludzie idą do nieba przez pełnienie woli Boga, a nie przez układanie za Niego planów.

Czy więc każda rodzina powinna mieć całą gromadkę dzieci? To zależy od Boga. Każda rodzina powinna mieć tyle dzieci, ile Bóg chce im dać. Jednak ich nie mają. Czterdzieści cztery procent amerykańskich rodzin nie ma dzieci w ogóle. Dwadzieścia dwa procent ma zaledwie jedno dziecko. A katolicy żyjący w miastach mają obecnie o kilkoro dzieci mniej, niż na terenach wiejskich (które są w 80% protestanckie). (...). Z pewnością nie jest to wolą Bożą. Stosowanie NPR przez tzw. "pobożnych"? katolików jest jednym z głównych powodów spadku liczby urodzeń. Twierdzicie, że liczba dzieci wzrasta? Tak, ale dotyczy to jedynie wzrostu liczby rodzin z jednym czy dwojgiem dzieci. Natomiast ilość rodzin z większą ilością potomstwa stale spada.

Nadmiar roztropności

Zwolennicy NPR używają często pewnego sentymentalnego argumentu. Brzmi on mniej więcej tak: "Przecież Bóg chce, by ludzie okazywali roztropność w powoływaniu dzieci na świat. Ani On, ani Kościół nie wymagają od nas, byśmy mieli tyle dzieci, ile to tylko możliwe. To małżonkowie, rozważywszy uczciwie wszystkie okoliczności, powinni decydować, jak zaplanować swe rodziny. Czy nie lepiej, jeśli kilkoro dzieci jest dobrze odżywionych, ubranych i wykształconych, niż gdy liczna rodzina cierpi ubóstwo?"?. Brzmi rozsądnie, prawda? Ludzie używających tych argumentów często rzeczywiście przekonani są o ich słuszności. Z faryzejskim zadowoleniem z siebie wyrażają współczucie wobec "nierozważnych ciąży"? naszych biednych przodków. Mnie jednak na ich widok robi się niedobrze. Należą oni do tego rodzaju ludzi, którzy prawdopodobnie współczuliby Maryi z Nazaretu noszącej pod sercem Syna Bożego, dla którego ani Ona, ani św. Józef nie mogli znaleźć miejsca; do tego rodzaju ludzi, którzy współczuliby mojej własnej matce, kiedy nosiła mnie, swoje dwunaste dziecko. I ja, i wiele innych biednych dzieci miałoby nikłą szansę zostać księżmi, gdyby "mentalność cyklu"? przeważyła. (...) Nie byłoby św. Bernardetty z Lourdes, urodzonej w więzieniu, ani pochodzącej od chorobliwych rodziców św. Teresy z Lisieux, której matka straciła troje dzieci z rzędu, a już z pewnością nie byłoby św. Katarzyny Sieneńskiej, dwudziestego trzeciego dziecka. Wszyscy ci chwalcy roztropności zapominają, że celem człowieka i istotą świętości jest pełnienie woli Bożej. Jego rolą jest utrzymywanie świata, naszą – pełnienie Jego woli. Roztropność jest cnotą kardynalną i naprawdę chwalebną, większą od niej jest jednak miłość. Czyż istnieje szlachetniejszy sposób praktykowania miłości, jak współpraca z Bożą wolą w dawaniu nowego życia wówczas, kiedy On tego pragnie, a nie wtedy, kiedy ludzie tego chcą? Pozwólcie tylko Bogu czynić to, co do Niego należy.

Ukryte koszty

Jak ostrzegali biskupi belgijscy na Synodzie Prowincjalnym w 1937 roku: "Taki sposób używania praw małżeńskich, stosowany bez bardzo poważnego powodu podczas części, czy też w trakcie całego życia małżeńskiego, jest sprzeczny z planami Opatrzności mającymi na celu rozmnożenie rodzaju ludzkiego, jest też poważnym zagrożeniem dla czci małżeństwa, a zwłaszcza godności żony oraz stwarza poważne niebezpieczeństwa dla małżonków"?. Słowa te odnosiły się do ukrytych kosztów stosowania "naturalnego planowania rodziny"?. Wielu nawet niekatolickich psychologów twierdzi, że 50% dzisiejszych matek to neurotyczki. W wielu przypadkach stosowanie się do "cyklu"? powoduje neurozę – mówi się wręcz o symptomach "odrzuconego macierzyństwa"?. Kobiety pomimo wszystkich tych "zabezpieczeń"? zachodzą w ciążę, której tak bardzo chciały uniknąć, w rezultacie czego przychodzą na świat samotne, neurotyczne i niechciane dzieci. Nerwica sprzyja bezpłodności, często osoby stosujące NPR ostatecznie decydują się, że chcą mieć dziecko – ale już nie mogą. Dziwne, że kobiety nie potrafią dostrzec, jak bardzo poniżający jest dla nich ten system, który używa ich systematycznie dla zaspokojenia pożądania płciowego, ale z rzadka jednak pozwalając na rodzenie dzieci.

Propagatorzy NPR często podkreślają "naturalność"? tej metody. Jednak, jak pisał o. Lavaud OP: "Trudno dostrzec coś naturalnego w sztuczce, mającej na celu oszukać naturę"?. Wykorzystywanie naturalnych okresów płodności i bezpłodności w taki sposób, jak się to obecnie odbywa, jest całkowicie nienaturalne. Wymaga, by małżonkowie "współżyli według kalendarza"?, a więc według wykresów, przyrządów, grafików – a nie z miłości i wzajemnego oddania. Niektórzy lekarze zapewniają nas, że pragnienie zjednoczenia małżeńskiego u żony jest największe w okresie płodności. Wydaje się, że nawet praktyki żydów, zachowujących wstrzemięźliwość w okresach bezpłodności (Leviticus) były bardziej naturalne. Nawet dr Ogino, twórca tej metody NPR, przedstawiał ją głównie jako środek mający na celu prokreację. "Cykl na odwrót"?, odnoszący się do dni płodnych, stosowany dla zwiększenia prawdopodobieństwa poczęcia, jest czymś naturalnym.

Innym ukrytym kosztem jest niewierność. (...) Oziębłość i sprzeczki spowodowane przez "naturalne planowanie rodziny"? mogą przynieść nieobliczalne szkody. Wypełnienie małżeństwa jako powołania wymaga, by mąż i żona służyli sobie nawzajem przez czułość i zrozumienie, często najlepiej wyrażone przez miłosne intymne zjednoczenie, które NPR usiłuje podporządkować kalendarzykowi cyklu płodności.

Kto może oszacować ukryte koszty, jakie wyrządzi w życiu emocjonalnym i psychicznym kobiety strach przed poczęciem kolejnego dziecka? Kiedy taki lęk się zagnieździ, jakże trudno go wykorzenić! Jak łatwo wówczas doprowadzić do rozpaczliwego unikania ciąży za wszelką cenę! Bądźcie pewni, że szatan wie, jak wykorzystać taki stan, by wtrącić w rozpacz i skłonić do zaniechania ufności w Bogu. Dopiero w dniu Sądu dowiemy się, ilu nieśmiertelnym duszom odmówiono szansy osiągnięcia nieba, ponieważ jako dzieci zostały zabite podczas aborcji, wywołanych tym strachem.

Nowa synteza

Jaka jest więc odpowiedź na tę propagandę, straszącą małżonków dziećmi? Można by ją wyrazić słowem vivant: niechaj żyją! Pewna grupa rodziców z Milwaukee przyjęła te słowa jako swój slogan i zarazem tytuł pisma adresowanego do młodych małżeństw. Jest to żywy przykład zapomnianej cnoty nadziei. Opatrzność Boża wciąż rządzi światem. Prawdziwi chrześcijanie, pamiętając o swoich duchowych narodzinach przez chrzest św., o wzroście w życiu łaski poprzez modlitwę i uczestnictwo we Mszy oraz pozostałych sakramentach wiedzą, że nadzieja nie tylko wiecznie się odradza, ale też przynosi wieczność jako nagrodę. Pozwala przezwyciężyć paraliż rozpaczy, lecząc z lęku i niepewności przez ufne zawierzenie Bogu. Małżeństwa, troszczące się nadmiernie o to, co będą jeść i w co się będą ubierać dzieci, które już się narodziły albo mają narodzić się wkrótce, powinny często rozmyślać nad słynnym szóstym rozdziałem św. Mateusza "Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane"?. Szukanie sprawiedliwości oznacza pełnienie woli Bożej z nadzieją, że zaopatruje On i wynagradza szczodrze. Bóg nigdy nie da się prześcignąć w hojności, powinniśmy wiedzieć to z własnego doświadczenia. Z pewnością napełni wasze serca i życie miłością i przywiązaniem dzieci, jeśli tylko zaufacie Mu na tyle, by je przyjąć. Naprawdę, mało radości przyniosą wam futra z norek, urlop czy samochód, na które tyle pracowaliście, jeśli dla osiągnięcia tego wyrzekliście się miłości i serdecznych uścisków dzieci. (...).

Dobrze byłoby medytować często nad napomnieniem św. Pawła o "wielkim sakramencie"?, jakiego udzielają sobie nawzajem małżonkowie w dniu zaślubin. Małżeństwo łączy dwa serca, dwie dusze i dwa życia, poprzez nałożenie naturalnych i nadprzyrodzonych więzów. Bóg, mąż i żona zostają współpracownikami, aby to wielkie powołanie mogło się wypełnić. Cnota nadziei bardzo wzrasta tego dnia: w każdej chwili swego wspólnego życia mąż i żona mogą mieć pewność, że łaska Boża wspiera ich w stopniu wystarczającym do wszystkich ich potrzeb.

Jak napisał w swej słynnej książce Cykl w małżeństwie i moralność chrześcijańska o. Orville Griese: "Małżeństwa chrześcijańskie muszą być świadome, jak wyjątkową, opatrznościową łaską jest zdolność wzbudzenia nowego życia, zapewniająca małżonkom głębsze, bardziej trwałe zjednoczenie, dostarczająca im środków do osobistego uświęcenia, przyczyniającą się do wzrostu liczebnego i siły zarówno Kościoła jak i państwa. Sam fakt, że przyszłość rysuje się niepewnie lub obawa, że dzieci mogą być słabowite czy chore nie jest powodem do zastępowania ufności należnej Bogu wiarą w kalkulację biologiczną opartą na okresach płodności"?.

Ks. Hugon Calkins OSM

Powyższy artykuł został po raz pierwszy opublikowany ponad 50 lat temu na łamach "The Integrity Magazine"?. Za "The Angelus"?, maj 1993, wybrał i przetłumaczył W. Zalewski.
Jakie państwo macie zdanie na temat artykułu - Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja?

Wydaje mi się że zgadzam z tym artykułem pod każdym względem ponieważ gdy tak się zastanawiałem nad różnicami pomiędzy prezerwatywą a NPR wyszło mi, że NPR niczym nie różni się od prezerwatyw - cel ten sam, istota taka sama (brak poczęcia) - to lepszy rodzaj prezerwatywy :> Oczywiście NPR jest z natury bardziej nastawiony mimo wszystko na odpowiedzialność itp. itd. ale zapominamy od negatywnych skutkach NPR a ten temat został poruszony na forum o npr: http://www.npr.pl/forum/viewtopic.php?t ... sc&start=0 Oczywiście NPR może być pomocą ale nie sposobem na pożycie małżeńskie a w praktyce właśnie tak jest "chrześcijańska odmiana prezerwatywy" Dlatego też uważam że jedyny chrześcijański sposób to - dopust Boży Smile (a NPR profilaktycznie)
_________________
"Skoro według proroka błogosławieni są ci, którzy pochodzą z Syjonu, i mają bliskich w Jerozolimie, to jaka powinna być chwała Bożej i świętej Dziewicy Maryi, która stała się cielesną rodzicielką Słowa?" św. Atanazy Wielki

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja

: 04-03-07, 01:32
autor: hiob
romanus pisze:
Wydaje mi się że zgadzam z tym artykułem pod każdym względem ponieważ gdy tak się zastanawiałem nad różnicami pomiędzy prezerwatywą a NPR wyszło mi, że NPR niczym nie różni się od prezerwatyw - cel ten sam, istota taka sama (brak poczęcia)
Nie mogę się z Tobą zgodzić. Przede wszystkim NPR może służyć nie tylko do unikania zapłodnienia, ale także do zupełnie odwrotnego celu. Bardzo wielu osobom stosowanie NPR pomogło w osiągnięciu celu, jakim było posiadanie dziecka. Stosowanie środków antykoncepcyjnych nie jest w stanie tego dokonać.

Po drugie stosowanie NPR zawsze pozostawia otwartą, czy choćby uchyloną furtkę dla Pana Boga. To prawda, że NPR statystycznie jest bardziej skuteczne niż pigułka antykoncepcyjna, (nie mówiąc już o prezerwatywie), ale ciągle Bóg może sprawić, że poczniemy dziecko. Bariera mechaniczna prezerwatywy, czy ingerowanie w balans hormonalny kobiety nie zostawia takiej furtki Bogu.

Po trzecie NPR, jak sama nazwa mówi, jest naturalne, a więc stworzone, zaprojektowane przez Boga. A wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre. Wykorzystywanie cyklu naturalnego jest więc rzeczą dobrą, naturalną. Korzystanie z antykoncepcji jest gwałceniem natury.

Po czwarte gdy ktoś po prostu wykorzystuje NPR do unikania posiadania potomstwa bez ważnego powodu, to grzeszy. Kościół nigdy nie uczył, że tak można. Można unikać potomstwa na jakiś czas, z ważnego powodu, można i na zawsze, gdy są ku temu przyczyny, ale te przyczyny muszą być istotne (np. gdyby ciąża powodowała poważne zagrożenie dla życia matki).

Po piąte statystyki amerykańskie uczą, że katolicy praktykujący antykoncepcję mają tyle samo rozwodów, ile całe społeczeństwo, czyli na każde 100 małżeństw 50 rozwodów. Wśród tych katolików, którzy stosują NPR ten wskaźnik jest niższy niż 2 rozwody na 100 małżeństw. Jeżeli więc zależy komuś na miłości aż po grób, powinien się poważnie zastanowić nad odstawieniem pigułki.

Po szóste wiele kobiet stosujących hormonalne pigułki traci w ogóle ochotę na seks, stają się oziębłe i obojętne.

Po siódme pigułka powoduje raka piersi.

Po ósme hormony, które zawiera pigułka powodują, że organizm przez lata jest "oszukiwany". Każde lekarstwo powoduje uboczne skutki. Karmienie organizmu kobiety sporą dawką hormonów, przez lata, także daje masę ujemnych reakcji, jak depresje, bezsenność, otyłość itd. Co gorsze, bardzo trudno jest obiektywnie zbadać te reakcje organizmu, bo w środowisku lekarskim panuje powszechna opinia, że każda negatywna ocena pigułki jest "religijna", a nie naukowa. Pigułka jest tak politycznie poprawna, że wręcz jest niemożliwe jej krytykowanie.

To tyle różnic, jakie mi się nasunęły w tym momencie. Polecam też Katechizm, który tłumaczy w jaki sposób można korzystać z daru dni płodnych i niepłodnych w sposób moralny.

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja

: 04-03-07, 02:13
autor: romanus
Nie mogę się z Tobą zgodzić. Przede wszystkim NPR może służyć nie tylko do unikania zapłodnienia, ale także do zupełnie odwrotnego celu. Bardzo wielu osobom stosowanie NPR pomogło w osiągnięciu celu, jakim było posiadanie dziecka.
Zgadzam się z tobą Hiobie w całej rozciągłości lecz moim zdaniem NPR nie może stać się metodą antykoncecji ponieważ jeśli to nastąpi - niczym nie różni się od prezerwatywy.
Po drugie stosowanie NPR zawsze pozostawia otwartą, czy choćby uchyloną furtkę dla Pana Boga. To prawda, że NPR statystycznie jest bardziej skuteczne niż pigułka antykoncepcyjna, (nie mówiąc już o prezerwatywie), ale ciągle Bóg może sprawić, że poczniemy dziecko. Bariera mechaniczna prezerwatywy, czy ingerowanie w balans hormonalny kobiety nie zostawia takiej furtki Bogu.
Braci zaszła pomyłka (źle mnie zrozumiałeś) ponieważ ja odwołuje się tylko do PREZERWATYWY nie biorę pod uwagę tabletek, spiral itp. itd.
Po trzecie NPR, jak sama nazwa mówi, jest naturalne, a więc stworzone, zaprojektowane przez Boga.
Tylko że z duszą sztuczną 8) zdrowy rozum i praktyka mówi jest to "chrześciański rodzaj prezerwatywy" - oczywiście dużo doskonalszy...
A wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre. Wykorzystywanie cyklu naturalnego jest więc rzeczą dobrą, naturalną. Korzystanie z antykoncepcji jest gwałceniem natury.
Ok no to może inaczej Hiobie - powiedz mi jaka jest różnica pomiędzy NPR który polega na odczekaniu np. 3 tygodni i w tym czasie uprawiania seksu od prezerwatywy która daje mi tą samą możliwość w każdym dniu? (pomijając inne kwestię - chodzi mi o istotę)

Po czwarte gdy ktoś po prostu wykorzystuje NPR do unikania posiadania potomstwa bez ważnego powodu, to grzeszy. Kościół nigdy nie uczył, że tak można. Można unikać potomstwa na jakiś czas, z ważnego powodu, można i na zawsze, gdy są ku temu przyczyny, ale te przyczyny muszą być istotne (np. gdyby ciąża powodowała poważne zagrożenie dla życia matki).
Oczywiście :) ale tym samym potwierdzasz to co napisałem, że prawidłowy przebieg to dopust Boży a NPR profilaktycznie...
Po piąte statystyki amerykańskie uczą, że katolicy praktykujący antykoncepcję mają tyle samo rozwodów, ile całe społeczeństwo, czyli na każde 100 małżeństw 50 rozwodów. Wśród tych katolików, którzy stosują NPR ten wskaźnik jest niższy niż 2 rozwody na 100 małżeństw. Jeżeli więc zależy komuś na miłości aż po grób, powinien się poważnie zastanowić nad odstawieniem pigułki.

Po szóste wiele kobiet stosujących hormonalne pigułki traci w ogóle ochotę na seks, stają się oziębłe i obojętne.

Po siódme pigułka powoduje raka piersi.

Po ósme hormony, które zawiera pigułka powodują, że organizm przez lata jest "oszukiwany". Każde lekarstwo powoduje uboczne skutki. Karmienie organizmu kobiety sporą dawką hormonów, przez lata, także daje masę ujemnych reakcji, jak depresje, bezsenność, otyłość itd. Co gorsze, bardzo trudno jest obiektywnie zbadać te reakcje organizmu, bo w środowisku lekarskim panuje powszechna opinia, że każda negatywna ocena pigułki jest "religijna", a nie naukowa. Pigułka jest tak politycznie poprawna, że wręcz jest niemożliwe jej krytykowanie.
Pisałem o tym powyżej ale z miłości do brata w wierze powtórzę - mój post nie dotyczył środków takich jak pigłułki, spirale itp. lecz skupiał się tylko na prezerwatywach
Polecam też Katechizm, który tłumaczy w jaki sposób można korzystać z daru dni płodnych i niepłodnych w sposób moralny.
:)

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja

: 04-03-07, 02:26
autor: hiob
Pozwól, że wybiorę jedną rzecz z Twojego postu. Jest rzeczą niemożliwą odpowiadanie na takie tasiemce, bo ani nie mam na to czasu, ani forum nie jest odpowiednim miejscem na pisanie książek. Starajmy się ograniczać dyskusję do jednego zagadnienia, a potem zajmiemy się innymi. Inaczej robi się tylko chaos i nie ma żadnego pożytku z takiej dyskusji.
romanus pisze: Ok no to może inaczej Hiobie - powiedz mi jaka jest różnica pomiędzy NPR który polega na odczekaniu np. 3 tygodni i w tym czasie uprawiania seksu od prezerwatywy która daje mi tą samą możliwość w każdym dniu? (pomijając inne kwestię - chodzi mi o istotę)
Jak już pisałem, różnica jest taka, że jeden sposób jest naturalny, dany nam od Boga, drugi jest gwałtem na tym, co Bóg zaprojektował i stworzył. Jeden daje ciągle Bogu uchyloną furtkę, drugi nie. Jeden zmusza do samodyscypliny, do dialogu z ukochaną osobą, do pewnych wyrzeczeń, drugi redukuje małżonka do roli obiektu seksualnego, gumowej lalki. Jeden mówi: "Bóg jest Panem całego mojego życia, także seksualnego", drugi mówi: "Boże, jesteś moim Panem, ale to, co się dzieje w sypialni, to nie Twój interes".

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja

: 04-03-07, 02:59
autor: romanus
hiob pisze:Jak już pisałem, różnica jest taka, że jeden sposób jest naturalny, dany nam od Boga, drugi jest gwałtem na tym, co Bóg zaprojektował i stworzył.
Wydaje mi się Hiobie że troszkę się nie rozumiemy ponieważ ja nie twierdzę że prezerwatywy są OK bo nie są! (a fe) lecz twierdzę że jeśli NPR stosuje się jako metodę (a tak zazwyczaj jest - wydaje mi się że nagminnie) aby nie mieć dzieci :arrow: staję się tym samym co prezerwatywa – metodą zabezpieczenia :(
Jeden daje ciągle Bogu uchyloną furtkę, drugi nie.
Ale zauważ bracie - napisałeś cytuje: daje Bogu uchyloną furtkę ale czy tak powinno być? (metoda aby nie mieć dzieci) Tak na prawdę to taki faryzeizm, oszukiwanie Boga np. wiemy że żydzi powinni co parę lat gdy uprawiają ziemię dać jej "odetchnąć" ale nie, oni robią myk sprzedają ją sąsiadowi i dalej uprawiają ziemię którą nie powinni uprawiać - tak samo jest w przypadku NPR gdy rozumie się opacznie tzw. niewłaściwie :(

Ps. Przepraszam za to porównanie ale ktoś może powiedzieć :arrow: prezerwatywa też może pęknąć z woli Bożej lub sama i dać tą furtkę (różnicy nie ma - lecz tylko sposób jest inny)
Jeden zmusza do samodyscypliny, do dialogu z ukochaną osobą, do pewnych wyrzeczeń, drugi redukuje małżonka do roli obiektu seksualnego, gumowej lalki.
Różnie to bywa, nie wiem czy czytałeś bracie link do forum od NPR ale tam są opinie na temat przemilczanych prawd (minusów) stosowania NPR – zauważ Hiobie większość wręcz wszyscy pozytywnie byli nastawieni lecz z czasem gdy praktyka nabrała tępa okazało się że nie jest tak różową jak piszą w książkach :( Dlatego też jestem zwolennikiem dopustu Bożego iście katolickie podejście natomiast NPR jako pomoc w sytuacjach trudnych…
Jeden mówi: "Bóg jest Panem całego mojego życia, także seksualnego", drugi mówi: "Boże, jesteś moim Panem, ale to, co się dzieje w sypialni, to nie Twój interes".

To jest smutne :( bardzo a to bardzo :(

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja?

: 04-03-07, 07:55
autor: hiob
O czym więc dyskutujemy? O nauczaniu Kościoła, czy o praktykach grzeszników? Nikt nie twierdzi tutaj, że Kościół dopuszcza stosowanie NPR w celu antykoncepcji bez ważnej przyczyny. Znowu Cię, bracie, nie rozumiem. Jaki cel ma mieć ten temat?

Jeżeli chcesz udowodnić, że wielu wiernych, nawet tych stosujących NPR, nadużywa możliwości, jakie ta metoda daje, to szkoda Twojej energii. Wszyscy o tym wiedzą. Ale jeżeli chcesz wykazać, że Kościół się myli, zabraniając stosowania prezerwatyw, a dopuszczając stosowanie NPR, to argument mówiący, że wierni nadużywają stosowania NPR nic tu nie udawadnia. Wyjaśnij mi więc o co niby ma chodzić w tym temacie?

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja?

: 04-03-07, 15:24
autor: romanus
Chciałem tylko powiedzieć że NPR nie jest środkiem antykoncepcyjnym lecz pomocą w sytuacjach trudnych - katolicki podejście to dopust Boży :)

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja

: 14-03-07, 22:22
autor: Guerrillero
hiob pisze:To prawda, że NPR statystycznie jest bardziej skuteczne niż pigułka antykoncepcyjna, (nie mówiąc już o prezerwatywie)
Czy mogę prosić o jakieś w miarę wiarygodne (świeckie) źródło tych statystyk? Bo wg informacji, którymi dysponuję, to NPR jest mniej skuteczna niż najpopularniejsze środki antykoncepcyjne.

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja?

: 15-03-07, 06:29
autor: hiob
Przede wszystkim witam. Oto niedawno przeprowadzone badanie na University of Heidelberg, jak opisuje to BBC News:

http://news.bbc.co.uk/1/hi/health/6375261.stm


Mnie ta strona dość długo nie chciała się otworzyć, ale w końcu mi się ta strona otworzyła. Jest też jej wersja "do druku", może ta się szybciej otworzy. Oto link:
http://newsvote.bbc.co.uk/mpapps/pageto ... 375261.stm

A oto cytat z tego artykułu:


The symptothermal method (STM) assesses fertility levels during the monthly cycle by measuring body temperature, and observing cervical secretions.

The Human Reproduction study found using STM correctly led to a rate of 0.4 pregnancies per 100 women per year.

UK experts said natural family planning was effective - provided it was taught properly and carried out correctly.

A University of Heidelberg team assessed STM in a study of 900 women.

The lowest pregnancy rate was found among women who abstained from sex during their most fertile period, as defined by STM.

Among those who used a barrier method during this time, such as a condom, the pregnancy rate rose to 0.6 pregnancies per 100 women per year.

Even among those women who had unprotected sex during the fertile period, the pregnancy rate was only 7.5 pregnancies per 100 women per year - around a quarter of the rate one would usually expect.

The researchers believe this was because the women probably only had unprotected sex around the boundaries of their most fertile period.

For a contraceptive method to be rated as highly effective it should lead to less than one pregnancy per 100 women per year when used correctly.


Nie wiem, czy znasz angielski, jak nie i potrzebujesz trochę pomocy, chętnie przetłumaczę. W wielkim skrócie kobiety stosujące "naukową metodę Naturalnego Planowania Rodziny" jako środek antykoncepcyjny miały 0,4 ciąży na 100 kobiet na rok, te, które nic nie stosowały 7,5, a te, które stosowały mechaniczne zabezpieczenia, jak prezerwatywy- 0,6. (A więc 50% więcej, niż NPR). Artykuł stwierdza też, że metody zapobiegania ciąży, aby były uznane za "wysoce efektywne" powinny mieć mniej, niż jeden przypadek ciąży na rok na sto kobiet.

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja?

: 15-03-07, 12:52
autor: Guerrillero
Hmm... Ciekawe. Jednak wg wskaźnika Pearla środki hormonalne są znacznie skuteczniejsze. I komu tu wierzyć?

Wśród moich znajomych były dwie wpadki mimo stosowania NPR. W obu przypadkach kobiety około czterdziestki, stosujące NPR od lat, więc nie ma mowy jakichś błędach. Jedna z nich ciążę usunęła.

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja?

: 15-03-07, 13:01
autor: papirus2
naturalne planowanie rodziny czy antykoncepcja??
Wszystko zależy od wyboru człowieka.
Chodź w dzisiejszym świecie gdzie seks znajduje się już wszędzie na plakatach w reklamach itd itp. wygrywa antykoncepcja.

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja?

: 15-03-07, 14:31
autor: hiob
Guerrillero pisze:Hmm... Ciekawe. Jednak wg wskaźnika Pearla środki hormonalne są znacznie skuteczniejsze. I komu tu wierzyć?
Wszystko zależy od tego, jak to w praktyce wygląda. Środki hormonalne nie wymagają żadnej pracy. Łyka się pigułkę i tyle. To, że jest to podawanie leku, ktory ma wiele ubocznych skutków, to zupełnie inne zagadnienie, ale zakładając, że lek jest wzięty, tak, jak lekarz przepisał, powinien być wysoce skuteczny.

Nowoczesne naturalne metody, gdy stosowane jako środek antykoncepcyjny, są nie mniej skuteczne, ale wymagają dwóch rzeczy, których nie wymaga pigułka: Po pierwsze dokładnego poznania ciała swego przez kobietę, a po drugie kooperacji ze strony jej partnera i zgody na okresy wstrzemięźliwości seksualnej. Oczywiście zaletą takiego podejścia są dodatkowe benefisy zdrowotne: Brak jakichkolwiek ubocznych skutków i szybkie zauważenie ewentualnych problemów zdrowotnych przez kobietę. Nie mówiąc już o lepszym seksie. Pigułka bowiem powoduje u wielu kobiet oziębłość seksualną.

Praktyczna nieskuteczność pigułki wynika z kilku przyczyn. Jedną jest to, że można po prostu zapomnieć jej zażycia. Czytałem kiedyś, że 50% kobiet mających aborcję w USA zażywało pigułki antykoncepcyjne. Oczywiste jest, że to nie sam lek zawiódł w większości tych przypadków, ale zawiódł człowiek, zapominający i zażyciu leku. Drugi aspekt stwarzający pewne problemy, to uboczne skutki zażywania hormonalnych leków w dłuższym okresie. By zminimalizować te uboczne skutki, w ciągu ostatnich lat zmniejszono znacznie ilość hormonów w leku, ale przez to zmniejszyła się ich skuteczność. Dlatego też leki te, gdy nie zapobiegną zapłodnieniu, powodują także wczesne poronienie.

Wśród moich znajomych były dwie wpadki mimo stosowania NPR. W obu przypadkach kobiety około czterdziestki, stosujące NPR od lat, więc nie ma mowy jakichś błędach. Jedna z nich ciążę usunęła.
Czym innym są naukowe badania, czym innym indywidualne doświadczenia różnych osób. Ja w swym życiu największe problemy ze wszystkich samochodów, jakie miałem, miałem z autami japońskimi, nissanem i mazdą. Czy to znaczy, że marki te są gorszej jakości, niż fordy, chryslery, saaby, czy jeepy? Statystyczne są lepsze od każdej z nich, ale ja miałem pecha i trafiłem na nieudane egzemplarze. Dlatego fakt, że Twoje znajome miały takie, a nie inne doświadczenie, niczego nie udowadnia. Nie wiem, gdzie był błąd. Czy w teorii, czy w praktyce.

Zgadzam się jednak, że metoda naturalna, nawet jak jest statystycznie skuteczna tak, jak inne metody, "zostawia Bogu furtkę". Dlatego jest "naturalna". Nie stwarza sztucznych barier, ale obserwuje naturalne zachowanie się ciała kobiety. Ale natura zawsze w pewnym stopniu jest nieprzewidywalna. Stąd mamy "powodzie stulecia" i trzęsienia ziemi. Rzeczy nieprawdopodobne jednak raz na jakiś czas się trafiają. Czy to powoduje, że należy odrzucić NPR, jako nieprzewidywalne? Nie, bo zawodzą i inne metody. Żadna nie będzie skuteczna w 100 %. Metoda naturalna więc (pomijając aspekt moralny i nauczanie Kościoła) jest najlepszą metodą zapobiegającą ciąży, bo uczy partnerów szacunku do siebie, nie ma skutków ubocznych i zabezpiecza co najmniej tak dobrze, jak inne metody.

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja?

: 15-03-07, 15:45
autor: _Samuel_
Wikipedia ma niezle opracowane porownanie metod zapobiegania ciazy, poparte opracowaniami naukowymi:
http://en.wikipedia.org/wiki/Comparison ... ol_methods
Polska wersja tej strony jest troche ubozsza w dane, ale wyniki sa podobne:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Antykoncepcja

W obydwu przypadkach wynik to procent kobiet, ktore zaszly w ciaze w ciagu jednego roku, w ktorym stosowaly wylacznie dana metode. Punktem odniesienia jest obserwacja, ze na 100 kobiet, ktore swiadomie unikaly metod zapobiegania ciazy i byly aktywnie seksualnie, w ciagu roku zachodzi w ciaze 85. Byc moze te 7,5 z opracowania znalezionego przez Hioba to statystyczny wynik: ilosc kobiet ktore zaszly w ciaze w ciagu roku dzielone przez ilosc wszystkich kobiet aktywnych seksualnie w danej grupie. Gdyby wynik dla starajacych sie o dziecko wynosil 7,5% oznaczalo by to, ze srednio na dziecko czeka sie jakies 12 lat :shock:

W kazdym razie: Kolumna prawa w angielskim zestawieniu z Wikipedii to wynik dla osob, ktore korzystaja z danej metody przestrzegajac wszystkich zalecen i ostrzezen zwiazanych z dana metoda. Kolumna srodkowa to wynik bioracy pod uwage srednie niedopatrzenia w stosowaniu danej metody, to znaczy bledy wynikajace ze zlego poinstruowania jak nalezy te metode stosowac, bledy wynikajace ze zlego zrozumienia instrukcji (najczestsze :) ), albo tez swiadome zignorowanie instrukcji, co tez sie calkiem czesto zdarza. W polskim zestawieniu kolumny sa zamienione miejscami.

No a teraz to co nas interesuje:
Tabletki dwuskładnikowe E+P: zazwyczaj 2,15 - 8 ; skrupulatnie 0,1 - 1,25; (polskie zestawienie podaje 6 - 8 dla "zazwyczaj" i 0,1 dla "skrupulatnie")
Naturalne Planowanie Rodziny: zazwyczaj 3 - 25; skrupulatnie 1 - 3;
Kondom: zazwyczaj 15 (w polskim zestawieniu 14); skrupulatnie 2 (w polskim zestawieniu 3);

NPR jest wiec, wedlug tego opracowania porownywalne z kondomem, wypada jednak wyraznie gorzej od tabletek. Poza tym tabletki pozwalaja zmniejszyc dolegliwosci zwiazane z miesiaczkowaniem, co dla wielu kobiet jest zbawieniem (dla ich partnerow tez ;) ).

Mnie jednak bardziej od skutecznosci interesuje co innego: jezeli wszystkie te metody to jakas forma ingerencji w boski plan, to podkreslanie ze ta metoda jest naturalna, a ta nie, wydaje sie dosc sztuczne, nieprawdaz? ;)

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja?

: 15-03-07, 16:38
autor: hiob
_Samuel_ pisze:… Punktem odniesienia jest obserwacja, ze na 100 kobiet, ktore swiadomie unikaly metod zapobiegania ciazy i byly aktywnie seksualnie, w ciagu roku zachodzi w ciaze 85. Byc moze te 7,5 z opracowania znalezionego przez Hioba to statystyczny wynik: ilosc kobiet ktore zaszly w ciaze w ciagu roku dzielone przez ilosc wszystkich kobiet aktywnych seksualnie w danej grupie. Gdyby wynik dla starajacych sie o dziecko wynosil 7,5% oznaczalo by to, ze srednio na dziecko czeka sie jakies 12 lat :shock:
Nie zupełnie mogę się zgodzić z takim wnioskiem. Gdyby rzeczywiście tak było, jak podaje Wikipedia, wśród kobiet nie stosujących żadnej metody zapobiegania ciąży 85% mialoby dziecko każdego roku. Wiemy, że nie jest to prawda i statystycznie nie jest to możliwe. Badanie, które cytuje BBC i o którym pisałem wcześniej stwierdza, że 7,5% to wynik niski, ale wyjaśnia, że po pierwsze te kobiety, które nie stosowały żadnego środka, czy metody antykoncepcyjnej, unikały najprawdopodobniej współżycia w okresie największej płodności, po drugie przytacza wartość 30%, nie 85% , jako typowy współczynnik zajść w ciążę dal kobiet nie stosujących antykoncepcji. Oto ten fragment z raportu BBC:

“Even among those women who had unprotected sex during the fertile period, the pregnancy rate was only 7.5 pregnancies per 100 women per year – around a quarter of the rate one would usually expect.
The researchers believe this was because the women probably only had unprotected sex around the boundaries of their most fertile period."

NPR jest wiec, wedlug tego opracowania porownywalne z kondomem, wypada jednak wyraznie gorzej od tabletek.
Wikipedia podaje w wyjaśnieniu, że rozpiętość badań nad tą metodą jest duża i zależy od tego, jakie instrukcje otrzymały kobiety. Przyznaje, że co najmniej jedno z tych badań dało wskaźnik "1". Badania przytoczone przez BBC dały znacznie lepszy wynik. Można więc wywnioskować z tego, że im lepsze instrukcje, im lepsze zrozumienie jak stosować metodę naturalną, tym większa jej skuteczność. Lekceważące podchodzenie do dyscypliny obserwacji naturalnych procesów w ciele kobiety na pewno znacznie zmniejsza skuteczność tej metody. Ponieważ jednak nie można postawić policjanta przy każdej kobiecie biorącej udział w badaniach, ani nie można utworzyć "komitetu badawczego" i takie statystyczne badania muszą polegać na tym, że wierzymy kobiecie, że stosowała się ściśle do instrukcji, nie wiedząc do końca, czy mówi ona prawdę, to możemy przyjąć, że najkorzystniejsze wyniki tych badań pokazują rzeczywiste, potencjalne możliwości, jakie ta metoda daje, gdy jest stosowana w sposób prawidłowy.

Poza tym tabletki pozwalaja zmniejszyc dolegliwosci zwiazane z miesiaczkowaniem, co dla wielu kobiet jest zbawieniem
Jeżeli już, to jest ona przekleństwem, nie zbawieniem. Prawda, że w niektórych przypadkach, przy pewnych zaburzeniach, leczenie hormonami przynosi poprawę. Są to jednak nie tylko statystycznie niewielkie ilości populacji, ale są to przypadki dotyczące osób chorych. Możemy więc tu się nie zajmować takim przypadkiem. Natomiast traktowanie zdrowej osoby silnymi lekami przez całe lata, w celu oszukania organizmu i spowodowania, by reagował tak, jakby był w ciąży, gdy w niej nie jest (bo do tego sprowadza się w uproszczeniu działanie hormonów zawartych w pigułce) przynosi wiele ubocznych skutków, nawet będących zagrożeniem dla życia kobiety. Wystarczy wspomnieć erupcję przypadków raka piersi młodych kobiet w ostatnich latach, coś zupełnie nieznanego medycynie 50 lat temu.
Mnie jednak bardziej od skutecznosci interesuje co innego: jezeli wszystkie te metody to jakas forma ingerencji w boski plan, to podkreslanie ze ta metoda jest naturalna, a ta nie, wydaje sie dosc sztuczne, nieprawdaz? ;)
Przede wszystkim z punktu widzenia nauczania moralnego Kościoła NPR nie jest metodą zapobiegania ciąży, ale metodą planowania rodziny. Ma służyć poznaniu ciała kobiety i ma być nie tylko pomocą w odsunięciu kolejnej ciąży o jakiś czas, z ważnego i moralnie uzasadnionego powodu, ale ma także pomóc tym małżeństwom, które nie mogą "przypadkowo" zajść w ciążę. Metody sztuczne są tylko metodami zapobiegania ciąży. Gdy metoda naturalna jest stosowana przez katolika tak, jak pigułka czy prezerwatywa, w celu uniknięcia ciąży bez moralnie uzasadnionego powodu, to według nauczania Kościoła rzeczywiście niewiele ona się różni od prezerwatywy i takie postępowanie jest grzechem.

Poza tym fakt, że kobieta ma okresy płodne i okresy niepłodne jest wynikiem bożego planu. Takimi nas Bóg stworzył. Poznanie tego i rozumne wykorzystanie nie jest zatem ingerencją w Boży plan, ale wręcz przeciwnie: Postępowaniem zgodnym z planem Bożym. To tak, jak, powiedzmy, śmierć. Naturalna, przy końcu życia, jest zgodna z planem Bożym. Nie tylko nie mamy obowiązku za wszelką cenę jej unikać, podłączając każdego z naszych seniorów do medycznych aparatów, czy zamrażając ich do czasów, gdy medycyna będzie mogła przedłużyć ich życie o następne 100 lat, ale powinniśmy pozwolić im odejść, wierząc, że to naturalny krok, przejście do życia z Bogiem w wieczności. Ale zabicie człowieka nie jest naturalne, jest ingerencją w boży plan, mimo, że mógłby ktoś powiedzieć, że to przecież żadna różnica, bo i tak i tak wynikiem jest śmierć człowieka.

Re: Naturalne planowanie rodziny czy naturalna antykoncepcja?

: 15-03-07, 23:57
autor: polonus
Guerrillero pisze:Czy mogę prosić o jakieś w miarę wiarygodne (świeckie) źródło tych statystyk? ...
_Samuel_ pisze:Wikipedia ma niezle opracowane porownanie metod zapobiegania ciazy, poparte opracowaniami naukowymi[...]

No a teraz to co nas interesuje: [...]
Naturalne Planowanie Rodziny: zazwyczaj 3 - 25; skrupulatnie 1 - 3; [...]

NPR jest wiec, wedlug tego opracowania porownywalne z kondomem, wypada jednak wyraznie gorzej od tabletek. [...]
Poszedłem śladem artykułu w Wikipedii i odwiedziłem stronkę, która podaje wyniki badań przeprowadzonych w Chinach. Okazuje się, że Wikipedia podając, że uzyskano tam wynik równy jednej ciąży na 100 kobiet na rok, upraszcza sprawę i naświetla ją stronniczo. Chińskie badania, po bliższym przyjrzeniu się potwierdzają wyniki badań w Niemczech. Ich efektywność bowiem wyniosła 0,5 ciąży na każde 100 osób. Oto cytat:

"Results showed that in the BOM group five women became pregnant (all use-related), the pregnancy rate being 0.5%..."

To 5 kobiet w ciąży na 992 biorące udział w badaniu. Stąd wynik 0,5%. Końcowy wynik podawany przez Wikipedię, równy w przybliżeniu "1%" wynika z tego, że były prowadzone równolegle obserwacje dwóch grup kobiet, stosujących dwie różne metody. Jedna grupa, stosująca metodę "Billings Ovulation Method (BOM)" miała wynik cytowany powyżej, czyli 0,5%, druga, stosująca metodę "TCu220c", cokolwiek by to miało oznaczać, wynik w granicach 2% (12 ciąży na 662 osoby).

Te badania jednak potwierdzają, że stosowanie naturalnej metody kontroli urodzin może być niezwykle skuteczne. Co więcej, pokazuje to na populacji Chinek, wśród których było wiele chłopek i robotnic udowadniając, że jest to metoda, której nauczyć się może praktycznie każda kobieta. (W śród tych 992 kobiet 626, czyli 63% to były chłopki, 216, czyli 22% robotnice, a 150, 15% to kobiety wykształcone). Każda z nich także była już matką co najmniej jednego dziecka, co wyklucza przypadek niepłodności w tej grupie badanych.

Jest rzeczą oczywistą, że są mniej i bardziej skuteczne metody "naturalne". "Kalendarzyk" z czasów naszych babć i prababek na pewno nie jest bardziej skuteczny niż, powiedzmy, wróżenie z fusów. Ale naukowe podejście do odczytywania kobiecego ciała, bez ingerencji chemii i medycyny, daje najwyraźniej skuteczność równie wysoką, jak najlepsze farmakologiczne środki.

Opracowanie tych badań można znaleźć tutaj:


http://www.woomb.org/omrrca/bulletin/vo ... ation.html