Alex, przede wszystkim chcę Ci podziękować za te mądre słowa. Podpisuję się pod wszystkim, co napisałaś. Mam pewien komentarz do tego, co zacytowałaś z "Opoki", ale zgadzam się ze wszystkim, co wyszło od Ciebie.
Powiedziawszy to, muszę jednak dodać coś na swoje usprawiedliwienie. Gdybym pisał swój post jako komentarz do gestu papieża, to miałabyś rację przypominając mi te wszystkie fakty. Jednak mój post sprowokowała zupełnie inna wypowiedź. Wypowiedź, którą przytoczę tu raz jeszcze:
Kapi pisze:Co do "Zapracowania na niebo". Ja myślę że ludzie nie potrafią zapomnieć dawnych waśni, przecież to MY tzn. nasi przodkowie że tak powiem, tępili Ewangelików i każdych "Odmieńców religijnych" po wystąpieniu Marcina Lutra. A jeśli czytamy jakieś książki które zostały osadzone w tamtych czasach, widzimy pychę księży, którzy robili ludziom wodę z mózgu, interpretując wszystko jak im było wygodniej i tak aby mieć z tego zysk. Niestety z tego co sie dowiedziałem na mojej wycieczce do Rzymu z rodzicami, dotyczyło to też niektórych papieży (przepraszam że nie daje zadnych imoin ani dat ale nie mam pamięci do tego). Dopiero Jan Paweł II przeprosił oficjalnie za pomyłki wszystkich jego poprzedników.
Ale też Bóg, na sądzie ostatecznym lub szczegółowym ocenia nas za nasze CZYNY.
A tak dosłownie biorąc twój przykład o taczkach, to ja bym chyba nie wsiadł, jakbym nie wiedział kto jest tym, który ma mnie przewieźć...
No ciekawa sprawa
Kapi nie pisał przede wszystkim o przeprosinach papieża. O przeprosinach papieża wspomniał w kontekście swej wypowiedzi pokazującej bardzo stronniczo pewne fakty z historii. A ja mam problem z takim pokazywaniem faktów. Dlaczego? Bo półprawdy są moim zdaniem gorsze od całkowitych kłamstw. Są równie fałszywe, ale dużo bardziej przekonywające.
Nie wiem dlaczego
Kapi w ogóle w kontekście mojego postu o wierze udzielił takiego komentarza. Nie ma on zbyt wiele wspólnego z moim postem. Tym bardziej nie wiem dlaczego uwypuklił on w nim tylko takie fakty. Dla mnie jego wypowiedź jest po prostu atakiem na Kościół i to nie związanym zupełnie z tematem. Stąd właśnie taka, a nie inna moja odpowiedź. Uważam nadal, że w tym kontekście była jak najbardziej na miejscu, a Twoje spostrzeżenia, bardzo ważne i mądre, nadawałyby się z pewnością do tematu, który zajmowałby się wspaniałym gestem papieża. Ten wątek jednak dotyczy zagadnienia naszej wiary. Jak my postępujemy "wierząc". Nie widzę więc powodu, by krytykować tutaj Kościół i nie widzę też powodu, by przy każdym ataku na Oblubienicę Jezusa nastawiać od razu drugi policzek. Sam Jezus uniósł się gniewem, gdy bezczeszczono Dom Jego Ojca, więc i ja uważam, że są pewne granice. Poza tym znasz mnie już i wiesz, że ja "programowo" nie jestem tolerancyjny. :mrgreen:
A wracając do cytatu z Opoki, to czytamy tam między innymi:
"... Na szczególną uwagę zasługuje postać odważnego, greckokatolicko-melchickiego, patriarchy Antiochii, Grzegorza II Youssefa, który przypominał, iż Kościół nie jest monarchią absolutną i że przygotowywane uchwały nie są zgodne z tradycją wczesnego Kościoła powszechnego, złożonego z Kościołów lokalnych, mniej lub bardziej autonomicznych. "
Abstrahując od samego wydarzenia o którym nic nie mogę powiedzieć, to jednak muszę stwierdzić, że samo to stwierdzenie cytowane powyżej nie bardzo ma sens. Kościół jest monarchią i na pewno nie jest demokracją. Co prawda absolutnym monarchą nie jest papież, ale Jezus, ale papież jest "klucznikiem", namiestnikiem Chrystusowym. Takie rozumienie Kościoła było od zawsze. Widzimy to już w Biblii, gdzie mamy opis pierwszego soboru w Jerozolimie, opisanego w Dziejach Apostolskich, rozdział 15:
1. Niektórzy przybysze z Judei nauczali braci: Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni.
2. Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich uda się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów i starszych.
3. Wysłani przez Kościół szli przez Fenicję i Samarię, sprawiając wielką radość braciom opowiadaniem o nawróceniu pogan.
4. Kiedy przybyli do Jerozolimy, zostali przyjęci przez Kościół, Apostołów i starszych. Opowiedzieli też, jak wielkich rzeczy Bóg przez nich dokonał.
5. Lecz niektórzy nawróceni ze stronnictwa faryzeuszów oświadczyli: Trzeba ich obrzezać i zobowiązać do przestrzegania Prawa Mojżeszowego.
6. Zebrali się więc Apostołowie i starsi, aby rozpatrzyć tę sprawę.
7. Po długiej wymianie zdań przemówił do nich Piotr: Wiecie, bracia, że Bóg już dawno wybrał mnie spośród was, aby z moich ust poganie usłyszeli słowa Ewangelii i uwierzyli.
8. Bóg, który zna serca, zaświadczył na ich korzyść, dając im Ducha Świętego tak samo jak nam.
9. Nie zrobił żadnej różnicy między nami a nimi, oczyszczając przez wiarę ich serca.
10. Dlaczego więc teraz Boga wystawiacie na próbę, wkładając na uczniów jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my sami nie mieliśmy siły dźwigać.
11. Wierzymy przecież, że będziemy zbawieni przez łaskę Pana Jezusa tak samo jak oni.
12. Umilkli wszyscy, a potem słuchali opowiadania Barnaby i Pawła o tym, jak wielkich cudów i znaków dokonał Bóg przez nich wśród pogan.
13. A gdy i oni umilkli, zabrał głos Jakub i rzekł: Posłuchajcie mnie, bracia!
14. Szymon opowiedział, jak Bóg raczył wybrać sobie lud spośród pogan.
15. Zgadzają się z tym słowa Proroków, bo napisano:
16. Potem powrócę i odbuduję przybytek Dawida, który znajduje się w upadku. Odbuduję jego ruiny i wzniosę go,
17. aby pozostali ludzie szukali Pana i wszystkie narody, nad którymi wzywane jest imię moje - mówi Pan, który to sprawia.
18. To są [Jego] odwieczne wyroki.
19. Dlatego ja sądzę, że nie należy nakładać ciężarów na pogan, nawracających się do Boga,
20. lecz napisać im, aby się wstrzymali od pokarmów ofiarowanych bożkom, od nierządu, od tego, co uduszone, i od krwi.
21. Z dawien dawna bowiem w każdym mieście są ludzie, którzy co szabat czytają Mojżesza i wykładają go w synagogach. (Dz 15:1-21)
Po wielu dyskusjach zabiera głos Piotr, biskup Rzymu, mimo, że spotkanie jest w Jerozolimie, gdzie biskupem był Jakub i wygłaszając swoją opinię kończy dyskusję. Jakub, jako lokalny biskup dodaje jeszcze na koniec jak w praktyce zastosować to, co uchwalono. Ale spór doktrynalny zakończyła decyzja Piotra.
Czytając Ojców Kościoła także widzimy, że następcy Piotra mieli zawsze decydujące zdanie. Wiem, że znasz angielski, więc tylko wskażę Ci namiary, ale gorąco polecam zapoznanie się z tymi tekstami:
http://catholic.com/library/Authority_o ... Part_1.asp
http://catholic.com/library/Authority_o ... Part_2.asp
Zresztą... wystarczy przypomnieć sobie ten werset:
I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. (Mt 16,19)
Jak więc mógłby papież nauczać błędy? Jeżeli sam Bóg poddał się decyzjom swego namiestnika, to czy nie jest logiczne, że dał mu także Ducha Świętego, by prowadził on nas pewną drogą do zbawienia?
Oczywiście dwa rozdziały dalej podobną obietnicę otrzymują wszyscy apostołowie, ale klucze, symbol pozycji, stanowiska w Królestwie i indywidualną obietnicę otrzymał tylko Piotr. Dlatego też Kościół uczy, że indywidualnie tylko papież jest nieomylny, a zbiorowo tylko wszyscy biskupi, gdy są zgodni w swym nauczaniu z papieżem. Nie jest to żaden wymysł pierwszego Soboru Watykańskiego, ale nauka Jezusa, przekazana nam przez Biblię i Tradycję.
Piszę o tym wszystkim nie po to, żeby bronić takich, czy innych zachowań papieży, czy innych ludzi związanych z Kościołem. Przede wszystkim nie czuję się powołany do oceny kogokolwiek, zwłaszcza do oceny ludzi żyjących przed stuleciami. Inne były wtedy normy zachowań, inne zwyczaje. Nie ja (na szczęście) jestem ich sędzią. Ale czym innym są gesty i zachowania ludzi, a czym innym nauka Kościoła. I tutaj z całą stanowczością muszę bronić tej nauki. Prawda bowiem nie musi być ani politycznie poprawna, ani "na czasie". Jeżeli Sobór Kościoła ogłasza jakiś dogmat, to taka jest wola Ducha Świętego. Koniec dyskusji. A że być może można było zrobić to w innej formie? Nie wiem. Jak sytuacja na tamtym soborze wyglądała tak, jak opisuje to OPOKA', to zapewne tak. Choć wcale nie jestem pewien, czy opis ten w pełni odpowiada prawdzie. Nie mieszajmy jednak pojęć. Bardzo łatwo bowiem popełnić błąd, gdy nie rozgraniczymy nauki Kościoła od zachowania ludzi z tym Kościołem związanych.
Jest to dlatego istotne i dlatego poświęcam temu tyle uwagi, bo nie każdy jest teologiem i nie każdy dokładnie wczytuje się w takie sprawy. Czyta się głównie nagłówki w gazetach i potem wiele osób jest przekonanych, że Kościół najpierw narobił mnóstwo błędów w swoim nauczaniu, a potem przeprosił, obrócił kota ogonem i zaczął wszystko od nowa. Takie myślenie, dość rozpowszechnione, jest dlatego niebezpieczne, bo prowokuje do ignorowania innych nauczań Kościoła. Skoro raz Kościół narobił błędów, to wystarczy zaczekać sto, czy dwieście lat i będą przeprosiny za zakaz aborcji i antykoncepcji, prawda? Otóż nieprawda. Prawda jest taka, że nauczanie Kościoła w sprawach wiary i moralności nigdy się nie zmieniło i nigdy Kościół niczego nie "odkręcał". Za żadne doktryny nie przepraszał. Nauczanie zawsze było, jest i będzie nieomylne. I wiem,
Alex, że Tobie nie muszę o tym mówić, ale skoro już zabrnąłem w tą dygresję, to dokończę swą myśl. Papież bowiem przepraszał za pewne zachowania ludzi związanych z Kościołem, czy wręcz za zachowania ludzi zasłaniających się Kościołem w swych decyzjach. Także instytucji kościelnych. Ale to jest zupełnie co innego, niż przeprosiny "za Kościół". I chciałbym, żeby każdy widział tę różnicę.
PS. Ponieważ mam wrażenie, że być może nie jest to koniec dyskusji na ten temat, a nie bardzo jest oz związany z moim postem, przeniosę jednak ten wątek do "Apologetyki".