mikalosz pisze:[To ze to maja byc akurat Jadowite Zywe weże to ci pastorzy se sami dodali
No w sumie Pismo ani słowem się nie zająknęło na temat węży jadowitych, lecz mówi o zwykłych wężach. Problem jest tylko taki; każdy jeden człowiek, w tej liczbie i ja, może sobie węże brać do rąk. I to bez fatygowania jakiegokolwiek ducha. Bądź to nieczystego, bądź starannie wyszorowanego.
"Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie." Mk 16;17-18
Wszak nie pisze że nic się nie stanie takiemu delikwentowi gdy weźmie węża do ręki, a jedynie że będzie brał węże do ręki. Więc w przypadku tamtego pastora proroctwo się spełniło co do joty; brał węże do ręki. A że jeden wąż nadmiernie nerwowo zareagował na spełnianie się słów Pisma, to już wypadek przy pracy. A takowe się zdarzają.
Marek MRB pisze:Z wężem akurat wypełniło się dosłownie w Pawle
No nie powiedział bym. Paweł nie brał do rąk żadnej żmii, jeno ona sama się uczepiła jego ręki. Tak mówi Pismo. Zresztą podejrzewam, że gdyby żmija wiedziała że apostoł ją strząśnie w ogień, to dwa razy by się zastanowiła nad tym krokiem 8-)
Oczywiście żmija to jak najbardziej wąż.
________________________________
Zaś co do węży jeszcze, to ja dotykałem węża w podstawówce, jak przyjechało obwoźne terrarium. Byłem jednym z kilku uczniów którzy się na to zdecydowali. Był oczywiście najedzony i tak ospały, że prawie w objęciach Morfeusza
Ale i tak się trochę bałem (miałem wtedy jakieś dziesięć lat.
Wąż miał jakieś trzy, cztery metry długości, był dość gruby (grubszy niż ramię dziesięciolatka), miał suchą, bardzo ciepłą i twardą skórę. Do dziś to pamiętam, więc może nie taka skleroza straszna jak ją malują
________________________________
Zaś co do tego czy odnowa jest cacy czy be, to ja przyznaję że jako skrajny konserwatysta jestem zdecydowanym przeciwnikiem jakichkolwiek nowości, odnawiania i tym podobnych rzeczy, bez względu na to w jaki sposób przymiotnik nowy został odmieniony przez przypadki, liczby i co tam sobie jeszcze poloniści wymyślą. Nie ma to absolutnie żadnego związku z cudami lub domniemanymi cudami, czy szprechaniem nikomu nie znanymi językami, łącznie z tymi językami, których nie zna nie tylko mówiący, ale i Bóg Wszechmogący. (O zrymowało mi się). Nie jest to bynajmniej wyraz antypatii do Ducha