kalamat pisze:
Kyrie eleison!
pokój i dobro, czyli franciszkańskie bojówki spod znaku "gospy" napadły na biskupa Mostaru
To ciągle nie jest żaden argument. Wierni ukazują nieposłuszeństwo cały czas. Smutne, ale prawdziwe. czy to są decyzje o zamknięciu jakiejś parafii, czy nominacje biskupów, czy podobne sytuacje, co chwilę słyszymy o tego typu reakcjach. W Polsce w ostatnich latach parokrotnie było słychać o gotowości wszczęcia "świętej wojny" o takiego, czy innego biskupa. I o czym to świadczy? Tylko o tym, że ludziom pewne sprawy nie są obojętne. Nie można jednak na ich podstawie stwirdzić, że objawienia są, lub nie są prawdziwe.
Jeżeli tam się objawia Maryja (w co ja głęboko wierzę), to na pewno nie odebrała ona nikomu wolnej woli i nie spowodował w żaden sposób tego, że każdy związany z Medjugorie stał się bezgrzesznym świętym. Konflikt między lokalnymi biskupami a franciszkanami jest starszy od objawień i to o setki lat. Smutne, ale prawdziwe. Nie można więc mówić, że jest to dowód,czy nawet poszlaka przeciwko objawieniom.
Protestujący zapominali jednak, że biskupi są pełnoprawnymi spadkobiercami Apostołów, których Chrystus zobowiązał do nauczania w Jego imieniu. Sobór Watykański II stwierdza:
Biskupi zaś ustanowieni również przez Ducha Świętego, zajmują miejsce Apostołów jako pasterze dusz; otrzymali też oni posłannictwo, by łącznie z Biskupem Rzymskim i pod jego zwierzchnictwem nadawać trwałość dziełu Chrystusa, wiecznego Pasterza. (Christus Dominus, 2)
Oczywiście. Ale żaden pojedynczy biskup nie jest nieomylny. Historia zna tysiące przypadków biskupów,którzy pobłądzili. Zaczynając od Judasza. Ariusz co prawda nie był biskupem, lecz zwykłym księdzem, ale swą nauką porwał za sobą większość biskupów i arianizm zdominował wręcz chrześcijaństwo na jakiś czas. Ale to arianie błądzili. Więc i tu możliwe jest, że biskup Mostaru błędnie ocenia sytuację. Tym bardziej, że pierwsze stanowisko biskupa, zaraz po pierwszych objawieniach, było pozytywne i dopiero po zatrzymaniu przez milicję i po uwolnieniu go zmienił swe zdanie. I nie oskarżam tu go o to, że się dal zastraszyć, bo nie wiem.Jednak pokazuję, że możliwy jest i taki scenariusz. A teraz bardzo trudno spojrzeć obiektywnie. Wszyscy mają "zatwardziałe serca" i tylko szukają pretekstów na poparcie swojego stanowiska, zamiast spojrzeć świeżym okiem i obiektywnie ocenić sytuację.
kalamat pisze:Vul pisze:kalamat pisze:Oczywiście, że tam nie ma niczego nadzwyczajnego!
Nic nadzwyczajnego?
Tak! nic nadzwyczajnego! się tam nie dzieje bo NIE MA ŻADNYCH OBJAWIEŃ! proszę się wrócic i przeczytać całą wypowiedź, zacytowałam to, co mi pasowało do tego tekstu. Proszę sobie przeczytać ten cytat:
Oczywiście, że są takie osoby. Bardzo wiele zależy od naszego wewnętrznego usposobienia. Jeżdżą tam także osoby, których jedynym celem jest właśnie wykazanie, że tam nie ma niczego nadzwyczajnego.
Podajesz link do strony, gdzie jest ostatnie oficjalne stanowisko konferencji biskupów Jugosławii. A tam można przeczytać, cytuję:
The Declaration states: "During the regular session of the Bishops' Conference
of Yugoslavia, held in Zadar from April 9-11, 1991, the following was accepted:
DECLARATION
From the very beginning, the Bishops have been following the events of Medjugorje
through the local Bishop, the Bishops' Commission and the Commission of the
Bishops' Conference of Yugoslavia for Medjugorje.
On the base of studies made so far, it cannot be affirmed that these matters concern supernatural apparitions or revelations.
Yet the gathering of the faithful from various parts of the world to Medjugorje,
inspired by reasons of faith or other motives, require the pastoral attention and
care, first of all, of the local Bishop and then of the other bishops with him, so that
in Medjugorje and all connected with it, a healthy devotion towards the Blessed
Virgin Mary according to the teachings of the Church may be promoted. The
Bishops will also provide special liturgical and pastoral directives corresponding
to this aim. At the same time, they will continue to study all the events of
Medjugorje through the commissions.
Zadar, 10 April 1991
The Bishops of Yugoslavia"
Pogrubiony przeze mnie fragment nie mówi, że stwierdza się, że nie ma tam miejsca nic ponadnaturalnego, ale że nie można stwierdzić, że coś takiego ma miejsce. Czyli sprawa pozostaje otwarta. Stwierdza też, że sytuacja ta wymaga od lokalnego biskupa i innych biskupów opieki nad pielgrzymami, którzy motywowani prawdziwym nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny zjeżdżają z calego świata do Medjugorie.
Jeżeli to co napisałaś poniżej to dla Ciebie nic nadzwyczajnego... to ja widziałem bardziej zwyczajne zachowania
Jakbyś czytał logicznie ze zrozumieniem to byś właściwie odczytał. Ale ....
Kto jest tym niezadowolonym tłumem? czy potrafisz czytać czy nie? wszyscy zwolennicy gospy i zbuntowani franciszkanie, to przecież oni napadli na biskupa! nikt nikogo nie manipulował. Pytam, to "Królowa Pokoju" patrzy na to i co?, ta "Królową Pokoju" tam to jest ten :evil:
Nie wyciągaj tak pochopnych i jednostronnych wniosków. Do tanga zawsze trzeba dwojga. A tym, który miesza i skłóca zawsze jest kudłaty. Co niby Maryja ma zrobić? Jak to sobie wyobrażasz? Ludzie zawsze będą ludźmi i emocje czasem biorą gorę nad rozsądkiem. I tyo szatan jest tym, który tu manipuluje. Bo jak to są prawdziwe objawienia maryjne, to akurat jemu, kudłatemu, najbardziej zależy na tym, by było tam jak najwięcej kłótni, jak najwięcej konfliktów, by to wykorzystywać jako argument przeciwko objawieniom.
Uważasz że to jest dobre? to w końcu trzeba sie zdecydować, w jedną albo druga stronę. Kościół jest podzielony, widoczna schizma, a ty mówisz o dobrych owocach?
Ja głównie daję świadectwo. Byłem tam i pobyt ten odmienił moje życie. Odmiana ta trwa już niemal 10 lat. Nie mogę zaprzeczać oczywistym faktom. Zapytasz jakie owoce? Dokładnie takie, o jakich Gospa mówi. Pięć kamieni do walki z szatanem.
1. Biblia. Wystarczy poczytać trochę to forum, by zobaczyć. Ile tu jest tekstów o Biblii, ile egzegez, ile felietonów na temat różnych fragmentów Słowa Bożego. I nasz projekt udostępnienia Biblii Audio dla wszystkich. To są owoce Medjugorie i działania Maryi w moim sercu.
2. Spowiedź. Od czasu pobytu w Medjugorie spowiadam się co najmniej raz w miesiącu.
3. Msza Święta. Mimo, że moja praca wymaga, bym jeździł także w weekendy w czasie ostatnich dziesięciu lat tylko raz nie udało mi się być na niedzielnej Mszy. Ilekroć mam taką możliwość, chodzę także na Mszę w tygodniu.
4. Modlitwa. Od pobytu w Medjugorie codziennie odmawiam cały różaniec. Wszystkie trzy, a teraz cztery części. To oczywiście nie jest jedyna moja modlitwa, ale to jest coś, co bezpośrednio usłyszałem w Medjugorie i co głęboko zaszło mi w serce.
5. Post. Post o chlebie i wodzie (a raczej w moim przypadku o gorzkiej herbacie) stał się także częścią mojego codziennego życia. Niemal zapomniana praktyka w życiu Kościoła, mimo, że już Didache naucza, by pościć w środy i piątki. Biblia uczy, że pewne złe duchy można wyrzucać tylko modlitwą i postem. Ja, dzięki Medjugorie, mogę ofiarować swoje posty w wielu intencjach, takich jak zakończenie aborcji itp. Wielokrotnie pościłem po 40 dni w taki sposób (np.podczas corocznych akcji "40 days for life") i wierzę, że łaskę wytrwania otrzymałem właśnie w Medjugorie.
Także to, że często adoruję Jezusa w Eucharystii jest owocem mojego pobytu w Medjugorie. Odpowiedz mi, jak mógł to spowodować kudłaty?
Przypomina się ten fragment Ewangelii Mateusza:
Wówczas przyprowadzono Mu opętanego, który był niewidomy i niemy. Uzdrowił go, tak że niemy mógł mówić i widzieć. A wszystkie tłumy pełne były podziwu i mówiły: Czyż nie jest to Syn Dawida? Lecz faryzeusze, słysząc to, mówili: On tylko przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy. Jezus, znając ich myśli, rzekł do nich: Każde królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, nie ostoi się. Jeśli szatan wyrzuca szatana, to sam ze sobą jest skłócony, jakże się więc ostoi jego królestwo? (Mt 12, 22-26)
Zauważ, że i Jezusowi zarzucano, że "przez Belzebuba" wyrzuca złe duchy. I Jezus odpowiada im, ale "skłócenie wewnętrzne" o którym mówi Jezus nie polega na awanturach, kłótniach, pobiciach, ale na sprzeczności interesów.Na owocach. Królestwo szatana nie może wyrzucać złych duchów, bo to jest dowodem wewnętrznego skłócenia. Nie może zły dawać dobrych owoców. Nie może więc zły przynosić takich owoców, jakie przyniosło Medjugorie.
Ja jestem jedną osobą, ale podobnych osób są już miliony. Owoce Medjugorie są niesamowite, to prawdziwe odrodzenie Kościoła w wielu krajach. Kraje Europy zachodniej były już tak zeświecczone, że wiara niemal przestała istnieć, a teraz się odradza w wielu krajach właśnie poprzez tych, którzy odwiedzili Medjugorie.
I ja wcale nie propaguję tu żadnego kultu Medjugorie. Sam jestem zniesmaczony wieloma rzeczami związanymi z lokalnym konfliktem między ludźmi Kościoła związanymi z tamtą ziemią. Ale nie koncentrujmy się na tym, co jest nieistotne, ale na samym przesłaniu. I Nieważne jest,czy to przesłanie przejmiemy z orędzi,czy z nauki Kościoła. To jest to samo przesłanie. Jednak w Medjugorie Bóg nam udziela niezwykłych łask, które powodują, że to samo przesłanie, którego Kościół nam udziela od dwóch tysięcy lat, tam właśnie staje się żywe i głęboko zapada w nasze serca.
Przecież od 2000 lat Kościół uczy i zaleca wiernym aby modlili się, pościli, pokutowali, szli do spowiedzi, i nawracali się. Czy coś innego KK naucza?
Gdyby Kościół nauczał czegoś innego, to mielibyśmy problem. Oczywiście, że Kościół naucza tego samego. Maryja nigdy nam nie przynosi "nowej Ewangelii", ale zawsze przypomina tę Jedyną Dobrą Nowinę. Podobnie na przykład święta Faustyna nie powiedziała nam nic nowego, ale przypomniała to samo, czego Kościół zawsze nauczał.
Problem polega jednak na tym, że my słuchamy, a nie słyszymy. Patrzymy, a nie widzimy. Najlepszym przykładem tutaj są choćby pielgrzymki papieskie. JP II powiedział wiele słów do swych rodaków. Często wręcz nie mógł mówić, bo po każdym zdaniu przerywano mu huraganowymi oklaskami. I co? I nic. Wleciało jednym uchem i wyleciało drugim. Chodzimy na misje, na rekolekcje, wzruszamy się naukami wspaniałych kaznodziei, odmieniamy nasze serca... na całe trzy dni. Może na tydzień.Po czym wracamy do tego, co było. Chodzimy na pielgrzymki, przez kilka dni jesteśmy jak w niebie, a potem "troski tego świata i inne żądze" zagłuszają to, co czuliśmy i wracamy do tego co było.
Medjugorie jednak u bardzo wielu osób ma niesamowicie trwałe skutki. Ja byłem tam dwukrotnie, w 1999i w 2000. I nie wybieram się tam więcej. Nie mam takiej potrzeby. Nie Medjugorie jest celem mojej pielgrzymki. Ono było etapem, który się w pewien sposób zakończył. Być może, gdy będzie potrzeba, czy okazja, odwiedzę to niezwykłe miejsce kiedyś, ale też nic się nie stanie, jak nigdy tam moja noga nie postanie. To przesłanie, nie miejsce jest ważne, ale miejsce powoduje, że otrzymujemy tam niezwykłe łaski od Pana Boga.