Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
Moderator: Marek MRB
Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
W sumie niezly ten watek z bullhorns. Mnie to od zawsze kojarzylo sie ze znakiem satanistycznym. Tu Hiob pisze, ze moze byc to nawet I love you. W jednym z seriali para- dokumentalnych (tutaj "Dog the bounty hunter) glowny bohater odmawia z rodzina modlitwe, zwraca sie do Jezusa , a pare minut pozniej pokazuje do ludzi bullhorns na np. pozegnanie. Mnie to bardzo zdegustowalo i nastawilo negatywnie do goscia.
Dziwna jest wieloznacznosc tego symbolu i troche podejrzana, nie sadzicie?
Dziwna jest wieloznacznosc tego symbolu i troche podejrzana, nie sadzicie?
- hiob
- Administrator
- Posty: 11189
- Rejestracja: 24-10-07, 22:28
- Lokalizacja: Północna Karolina, USA
- Kontakt:
Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
Masz rację. Doskonałym przykładem jest tutaj amerykański znak "OK":Artek pisze:Jednym słowem lepiej nie kombinować z palcami, bo nigdy nie wiadomo co z tego wyjdzie.
Czasami w rożnych rejonach świata można popełnić co najmniej gafę jak się nie zna miejscowych obyczajów. Np. pokazanie polskiej "figi z makiem" może mieć wręcz przykre konsekwencje
http://tbn0.google.com/hosted/images/c? ... 1e_landing
... który w niektórych krajach jest gestem obraźliwym.
A o "fidze" i znaczeniu tego gestu w różnych krajach, pisze nawet w Wikipedii. Tam zresztą także jest o innych tego typu gestach, np. o "Hook'em Horns" prezydenta Busha. Poniżej identyczny praktycznie znak jest opisany jako znak neopogan, czy satanistów. Co tylko potwierdza, że raczej powinniśmy patrzeć na działania polityków niż na gesty, które wykonują.
PS. W naszej rodzinie co wieczór odmawiamy wspólnie jedna dziesiątkę różańca w intencji nienarodzonego dziecka. Od dziś przez dziewięć dni odmówimy dwie. Drugą w intencji odmiany serca Obamy. Niektórzy także dodadzą do tego dziewięciodniowy post w jakiejś formie.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)
Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
No cóż, na tych stronkach co podałeś Hiobie piszą że język migowy (american Sign Language) w którym własnie "różki" znaczą "I love you" stworzyła Helen Keller ,która była podobno okultystką...
Faktem jest że nawet jeśli, to nie każdym musi o nim wiedzieć.
A co do reszty stron - sporo jest tam zdjęć na których różki zrobiły się przez przypadek, przez co strona wydaje sie niestety niepoważna, robiona przez jakiś nadgorliwców. (mi samej sie zdarza bezmyślnie tak ułożyć palce, zwłąszcza jak objaśniam np jakiś diagram na tablicy, ale bardzo na to uważam - zwłaszcza przy dzieciach bo są bardzo spostrzegawcze i mi kiedyś zwóciły chyba nawet uwagę że pani nauczycielka satanistka :lol) .
Mimo wszystko uważam że w przynajmniej niektórych przypadkach różki są migane przez polityków jak najbardziej jako gest satanistyczny...
Ale ponieważ znak tan ma co najmniej 3 interpretacje i zawsze się można wymigać - nikogo za rękę nie złapiesz... Akurat w przypadku Obamy-Heroda nie zdziwiałabym się gdyby intencją jego 'różków" było właśąnie oddanie hołdu kudłatemu...
Faktem jest że nawet jeśli, to nie każdym musi o nim wiedzieć.
A co do reszty stron - sporo jest tam zdjęć na których różki zrobiły się przez przypadek, przez co strona wydaje sie niestety niepoważna, robiona przez jakiś nadgorliwców. (mi samej sie zdarza bezmyślnie tak ułożyć palce, zwłąszcza jak objaśniam np jakiś diagram na tablicy, ale bardzo na to uważam - zwłaszcza przy dzieciach bo są bardzo spostrzegawcze i mi kiedyś zwóciły chyba nawet uwagę że pani nauczycielka satanistka :lol) .
Mimo wszystko uważam że w przynajmniej niektórych przypadkach różki są migane przez polityków jak najbardziej jako gest satanistyczny...
Ale ponieważ znak tan ma co najmniej 3 interpretacje i zawsze się można wymigać - nikogo za rękę nie złapiesz... Akurat w przypadku Obamy-Heroda nie zdziwiałabym się gdyby intencją jego 'różków" było właśąnie oddanie hołdu kudłatemu...

"Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić?" (Mt 5,13)
- hiob
- Administrator
- Posty: 11189
- Rejestracja: 24-10-07, 22:28
- Lokalizacja: Północna Karolina, USA
- Kontakt:
Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
Masz rację. Ale to potwierdza tylko fakt, że powinniśmy raczej patrzeć na to, co robią politycy, a nie na gesty i znaki, jakie pokazują. Choć np. Clinton był doskonałym przykładem tego, jak przemawia "body language". On w ogóle nie potrafił kłamać i gdy nawet jego wypowiedzi w formie czytanego sprawozdania mogły kogoś przekonać, obserwując go widać było, że łże.Lira pisze: Ale ponieważ znak tan ma co najmniej 3 interpretacje i zawsze się można wymigać - nikogo za rękę nie złapiesz... Akurat w przypadku Obamy-Heroda nie zdziwiałabym się gdyby intencją jego 'różków" było właśąnie oddanie hołdu kudłatemu...
Ale to już jest zupełnie inne zagadnienie. I tak już odeszliśmy daleko od naszego tematu, czyli wróżek i horoskopów.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)
Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
To dziwne. Ja do tej pory uważałem to za gest satanistyczny i mam wrażenie, że wykonywany jest on przez różne, polskie, osoby publiczne ze świadomością jaki to jest gest.hiob pisze:Nie bardzo wiem, co o tym sądzić. Moje pierwsze skojarzenie było z symbolem "I Love You"
Gest jest nieco podobny do gestu pozdrowienia i mówiącego, "wszystko w porządku" w przypadku wind serferów. Tam jest to gest wyprostowanego kciuka i małego palca a układ ręki jest kciukiem do góry

Ale o tym, że może to być gest miłości to pierwsze słyszę

Wspólnota Domowego Kościoła
天無絕人之路 (天无绝人之路)
Niebo nigdy nie zamyka wszystkich drzwi (chiń)
天無絕人之路 (天无绝人之路)
Niebo nigdy nie zamyka wszystkich drzwi (chiń)
O tarocie, wróżbach i urokach
Kilka dni temu moja dobra przyjaciółka poprosiła mnie o odebranie dla niej kilku książek, które kupiła na Allegro - księgarnia, w której kupiła jest rzut beretem od mojej pracy. Zgodziłem się i odbierając przekonałem się, że owe książki to 2 pozycje na temat wróżb i tarota plus pięknie zapakowana talia kart (oczywiście nie takich do brydża).
Dodam, że koleżanka jest raczej mało wierząca (ostatni raz w kościele widziałem ją jak umierał JP2) i się specjalnie nauką Kościoła nie przejmuje. Co więcej - w tarota też specjalnie nie wierzy (ale po coś go kupiła).
No i w związku z tym mam pytanie - co byście zrobili na moim miejscu (ja już oczywiście coś zrobiłem, ale wolałbym wysłuchać opinii innych na temat tego, co należało było zrobić niż oceniania tego, co ja zrobiłem - choć pewnie o tym też napiszę ale nie w tym wątku).
No i tak przy okazji - gdybyście mieli czas i siłę, to byłbym wdzięczny za jakąkolwiek modlitwę w intencji tej przyjaciółki - na pewno jej się przyda, bez względu na to, jak się ta historia skończy.
Dodam, że koleżanka jest raczej mało wierząca (ostatni raz w kościele widziałem ją jak umierał JP2) i się specjalnie nauką Kościoła nie przejmuje. Co więcej - w tarota też specjalnie nie wierzy (ale po coś go kupiła).
No i w związku z tym mam pytanie - co byście zrobili na moim miejscu (ja już oczywiście coś zrobiłem, ale wolałbym wysłuchać opinii innych na temat tego, co należało było zrobić niż oceniania tego, co ja zrobiłem - choć pewnie o tym też napiszę ale nie w tym wątku).
No i tak przy okazji - gdybyście mieli czas i siłę, to byłbym wdzięczny za jakąkolwiek modlitwę w intencji tej przyjaciółki - na pewno jej się przyda, bez względu na to, jak się ta historia skończy.
Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Wiele zależy od tego jaka to osoba, co jest dla niej ważne, jakiego rodzaju argumenty do niej przemawiają: czy intelektualne, rozumowe, czy też raczej bardziej emocjonalne np. czyjeś mocne świadectwo.KubaCh pisze:No i w związku z tym mam pytanie - co byście zrobili na moim miejscu
Aby zacząć taką rozmowę na pewno trzeba coś wiedzieć na zadany temat, by mieć jakieś argumenty ( znalazłam ciekawy wywiad na temat tarota: http://www.coolshop.pl/data/include/cms ... tarota.pdf )
Myślę, że czasami wystarczy zrobić po prostu pierwszy krok, a ku naszemu zaskoczeniu sprawy przybierają dobry obrót. Jako przykład podam swoje niedawne doświadczenie: stałam w kolejce w aptece, przede mną stała para starszych ludzi wykupujących receptę. Pani aptekarka uprzedziła ich, że jedno z lekarstw to lek homeopatyczny i że jest bardzo drogi. Starsi państwo byli bardzo zmartwieni i bardzo bezradni. Wtrąciłam się mówiąc, że to wyrzucone pieniądze - a pani aptekarka na to, że ależ skąd, lek jest bardzo dobry i na pewno pomaga tylko że bardzo drogi. Ale ja już się nakręciłam ;-)i i nie odpuściłam. A na końcu dyskusji usłyszałam od pani magister, że cała ta homeopatia jest nic nie warta

Nie mówię, że tak jest zawsze. Nie każdego jesteśmy w stanie przekonać, czy ochronić przed błędem. Ale skoro Bóg stawia przed nami problem, to daje też i radę więc warto chociaż spróbować...
A modlitwę obiecuję...
- hiob
- Administrator
- Posty: 11189
- Rejestracja: 24-10-07, 22:28
- Lokalizacja: Północna Karolina, USA
- Kontakt:
Re: O tarocie, wróżbach i urokach
KubaCh pisze:...co byście zrobili na moim miejscu (ja już oczywiście coś zrobiłem, ale wolałbym wysłuchać opinii innych na temat tego, co należało było zrobić niż oceniania tego, co ja zrobiłem - choć pewnie o tym też napiszę ale nie w tym wątku).
No i tak przy okazji - gdybyście mieli czas i siłę, to byłbym wdzięczny za jakąkolwiek modlitwę w intencji tej przyjaciółki - na pewno jej się przyda, bez względu na to, jak się ta historia skończy.
No właśnie. Ale czasem jest to niezwykle trudne. Nawet trudniejsze, gdy chodzi o naszych znajomych, bo w stosunku do obcych nam "nie zależy". To znaczy nie zależy na ich opinii. Gdy idzie o znajomych, to ten element wstydu odgrywa znacznie większą rolę. Ale na pewno powinniśmy się przemóc, bo czasem ta osoba po prostu nie wie, albo nie rozumie na czym polega niebezpieczeństwo. czasem po prostu nie myśli o tym.Alex pisze: Myślę, że czasami wystarczy zrobić po prostu pierwszy krok, a ku naszemu zaskoczeniu sprawy przybierają dobry obrót. Jako przykład podam swoje niedawne doświadczenie [...]
A modlitwę obiecuję...
Chyba każdy z nas jako dziecko brał udział w jakiejś mniej, lub bardziej niepoważnej zabawie "w wywoływanie duchów", czy coś takiego. Łapał się za ręce, gasiło światło i stolik się miał kręcić. Ale czy to znaczy, że wszyscy jesteśmy satanistami? Raczej tylko to, że każdy z nas był kiedyś głupim dzieciakiem, ciekawym świata. (Przepraszam za uogólnienie, zaraz się pewnie dowiem, że to nie każdy tak eksperymentował i wyjdzie na to, że ja tu jestem jedynym "satanistą juniorem :evil:

Pisałem coś niedawno na ten temat i felieton ten nawet w pewnym sensie zainspirował Pawła Wdówika do poruszenia tego tematu w jego audycji. Chodzi o ten felieton: http://polonus.az.pl/forum/viewtopic.php?t=742
A modlitwę obiecuję także. Pozdrawiam
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)
-
- Przyjaciel forum
- Posty: 964
- Rejestracja: 14-10-08, 10:17
- Lokalizacja: qq
Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
Próbuję stanąć na Twoim miejscu: chciałbym tej osobie jakoś pomóc i spróbowałbym zadać pytanie: czemu to Cię interesuje? I chciałbym porozmawiać, pokazać dlaczego mnie te książki zmartwiły. Zauważyłem że wiele osób jest kompletnie pogubionych w świecie i pokazanie im że wierzy się w pewne prawdy (Prawdy) jest dla nich co najmniej ciekawe. Choć nie wiem czy bym nie stchórzył i nie zrezygnowałbym z tej rozmowy...
Ale obiecuję modlitwę!
Ale obiecuję modlitwę!
Jezu ufam Tobie!
Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
Co bym zrobiła? Raczej na pewno nie dałabym jej tych książek bo czułabym się że mam krew na rękach. Wyrzuciłabym je do kosza lub po prostu nie przyjęła w księgarni, a koleżance zwróciałbym pieniądze, które na nie wydała, tłumacząc delikatnie i spokojnie acz zdecydowanie dlaczego tych książek nie odebrałam i dlaczego uważam że nie powinna ich czytać. (Gdybym była tego dnia w bardziej buntowniczym nastroju to może i wręczyłabym tej koleżance książkę/i ale kupione przeze mnie i o tematyce przeciwnej, tzn np ze świadectwami osób, które bawiły się w tego typu rzeczy i musiały potem korzystać z pomocy egzorcysty) Całą rozmowę zakończyłabym, że jeśli mimo moich argumentów dalej chce te książki dostać, to w takim razie musi iść po nie sama, bo ja do tego ręki nie przyłożę. (Gdyby przeszła buntowinicza opcja to bym zasugerowała jeszcze zeby może przeczytała te ksiązki nim zdecyduje się na tamte).
Tak na marginesie - to mam bardzo podobny problem ale trochę trudniejszy. Trochę łatwiej jest być stanowczym w wypadku zwykłej koleżanki i rówiesniczki z którą się moge już nie spotkać niż w przypadku najbliższych. U mnie ten problem dotyczy mamy i potwornie głupio mi pouczać dużo ode mnie starszego rodzica. I też czasem nie wiem co robić. Na moje sugestie że to może być groźne odpowiada że nie ma niebezpieczeństwa bo nie praktykuje tylko sobie czyta z ciekawości. Na moje sugestie że może to podkopywać jej wiarę odpowiada że przeżyła PRL i szykany na jakie narażały się osoby wierzące i skoro jej wiara przetrwała coś takiego to tym bardziej takie niewinne New Agowskie czasopisemka dla kobiet. Tak wiec na razie przystopowałam choć w sytuacji powyżej zareagowałabym tak samo - jak chcesz to mieć, to niestety sama musisz po to pójsć.
Na razie robię wojnę podjazdową - gdy czasem odwiedzam dom rodzinny to wyrzucam cichcem jakąś ksiażkę lub magazyn do śmieci - to może jednak mało etyczne. Choć mama ostatnio przydybała jak coś wyrzucam - rzuciła tylko "Wyrzucasz Wróżki?" i nic dalej nie powiedziała...
Tak na marginesie - to mam bardzo podobny problem ale trochę trudniejszy. Trochę łatwiej jest być stanowczym w wypadku zwykłej koleżanki i rówiesniczki z którą się moge już nie spotkać niż w przypadku najbliższych. U mnie ten problem dotyczy mamy i potwornie głupio mi pouczać dużo ode mnie starszego rodzica. I też czasem nie wiem co robić. Na moje sugestie że to może być groźne odpowiada że nie ma niebezpieczeństwa bo nie praktykuje tylko sobie czyta z ciekawości. Na moje sugestie że może to podkopywać jej wiarę odpowiada że przeżyła PRL i szykany na jakie narażały się osoby wierzące i skoro jej wiara przetrwała coś takiego to tym bardziej takie niewinne New Agowskie czasopisemka dla kobiet. Tak wiec na razie przystopowałam choć w sytuacji powyżej zareagowałabym tak samo - jak chcesz to mieć, to niestety sama musisz po to pójsć.
Na razie robię wojnę podjazdową - gdy czasem odwiedzam dom rodzinny to wyrzucam cichcem jakąś ksiażkę lub magazyn do śmieci - to może jednak mało etyczne. Choć mama ostatnio przydybała jak coś wyrzucam - rzuciła tylko "Wyrzucasz Wróżki?" i nic dalej nie powiedziała...
Ostatnio zmieniony 22-01-09, 13:16 przez Lira, łącznie zmieniany 1 raz.
"Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić?" (Mt 5,13)
-
- Przyjaciel forum
- Posty: 964
- Rejestracja: 14-10-08, 10:17
- Lokalizacja: qq
Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
Liro,
rozumiem Twoje zdenerwowanie, ale zapominasz (sorki) o drugiej osobie, tej która grzeszy. Taka reakcja raczej grozi zamknięciem rozmowy. Człowiek ma wolną wolę i wolno mu grzeszyć. Frontalne ataki często kończą się odwrotnymi do zamierzonych rezultatów. Trzeba powiedzieć prawdę, ale z głęboką pokorą i zostawić furtkę na przyszłość. O tym też jest też przypowieść o synu marnotrawnym: ojciec mógł go skrzyczeć i przymusić do rezygnacji ze zła jakim była chęć zmarnotrawienia majątku. Ojciec jednak daje mu przysługującą część, będąc pewnie doskonale świadom dokąd to prowadzi! Ale nie jest to przyzwolenie na zło, ale dowód miłości. Miłości która pozwoliła synowi pomyśleć o powrocie, gdy był na swym dnie. Złość ojca mogłaby go popchnąć do jeszcze gorszego upadku.

rozumiem Twoje zdenerwowanie, ale zapominasz (sorki) o drugiej osobie, tej która grzeszy. Taka reakcja raczej grozi zamknięciem rozmowy. Człowiek ma wolną wolę i wolno mu grzeszyć. Frontalne ataki często kończą się odwrotnymi do zamierzonych rezultatów. Trzeba powiedzieć prawdę, ale z głęboką pokorą i zostawić furtkę na przyszłość. O tym też jest też przypowieść o synu marnotrawnym: ojciec mógł go skrzyczeć i przymusić do rezygnacji ze zła jakim była chęć zmarnotrawienia majątku. Ojciec jednak daje mu przysługującą część, będąc pewnie doskonale świadom dokąd to prowadzi! Ale nie jest to przyzwolenie na zło, ale dowód miłości. Miłości która pozwoliła synowi pomyśleć o powrocie, gdy był na swym dnie. Złość ojca mogłaby go popchnąć do jeszcze gorszego upadku.

Jezu ufam Tobie!
Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
Lira pisze:Wyrzuciłabym je do kosza lub po prostu nie przyjęła w księgarni, a koleżance zwróciałbym pieniądze,
I zaaresztować ją w domu, zabrać klucze i odciąć internet


Wtedy na 100% przyjaciółka Kuby by się na niego wkurzyła.
Ja po prostu bym jej powiedział, że sprawa jej książek bardzo mnie trapi i nie mogę sobie z nią sam poradzić. Poprosiłbym ją, żeby wykazała trochę cierpliwości i wysłuchała w dużym skrócie co mam jej do powiedzenia na temat mojego poglądu na życie ludzi w świetle Wiary. Krótki, przyjazny pięciominutowy wykładzik o tym, dlaczego to jest dla mnie tak istotne. Przytoczyłbym też kilka relacji ludzi, którzy "się przejechali" na magii, tarotach itd. I wsio

Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
Drogi Zbyszku,
Skoro ona ma wolną wolę to tym bardziej ja.
Zanegowałabym jej wolność, gdybym nie dopuściła by te książki dostała. Gdybym nie pozwoliła jej wejść do sklepu, zablokowała konto i tak dalej. Powiedziałbym że może je nabyć JEŚLI CHCE, ale ja nie chcę mieć w tym swojego udziału. Że musi w takim razie poprosić kogoś innego.
Poza tym napisałam że starałabym się uzasadnić swoją decyzję spokojnie i bez żadnej złości.
Może to radykalne ale ja po prostu nie byłabym w stanie własnoręcznie wręczyć jej czegoś takiego... Może dlatego że spotkałam w swoim życiu osobę opętaną, która wróżyła właśnie z kart tarota. I na własnej skórze odczułam działanie złych duchów i ich faktyczne istnienie. Jeśli człowiek coś przezyje i zobaczy na własne oczy, nie tylko przeczyta, reaguje inaczej na pewne rzeczy.
Nie mówię że moje rozwiazanie jest właściwe, dobre i jedynie słuszne - daleko jestem od tego pisałam tylko co ja bym zrobiła w podobnej sytuacji , wyrażam tylko swoją opinię - Kuba o to prosił. Żeby każdy napisal jak by postąpił - a ja bym tak zrobiła. i niestety nie mogłabym chyba inaczej. Nie w tym przypadku. Może w innym, podobnym, dotyczącej innej rzeczy - tak. Ale tu mówiliśmy konkretnie o kartach tarota i podręczniku do nich.
Skoro ona ma wolną wolę to tym bardziej ja.
Zanegowałabym jej wolność, gdybym nie dopuściła by te książki dostała. Gdybym nie pozwoliła jej wejść do sklepu, zablokowała konto i tak dalej. Powiedziałbym że może je nabyć JEŚLI CHCE, ale ja nie chcę mieć w tym swojego udziału. Że musi w takim razie poprosić kogoś innego.
Poza tym napisałam że starałabym się uzasadnić swoją decyzję spokojnie i bez żadnej złości.
Może to radykalne ale ja po prostu nie byłabym w stanie własnoręcznie wręczyć jej czegoś takiego... Może dlatego że spotkałam w swoim życiu osobę opętaną, która wróżyła właśnie z kart tarota. I na własnej skórze odczułam działanie złych duchów i ich faktyczne istnienie. Jeśli człowiek coś przezyje i zobaczy na własne oczy, nie tylko przeczyta, reaguje inaczej na pewne rzeczy.
Nie mówię że moje rozwiazanie jest właściwe, dobre i jedynie słuszne - daleko jestem od tego pisałam tylko co ja bym zrobiła w podobnej sytuacji , wyrażam tylko swoją opinię - Kuba o to prosił. Żeby każdy napisal jak by postąpił - a ja bym tak zrobiła. i niestety nie mogłabym chyba inaczej. Nie w tym przypadku. Może w innym, podobnym, dotyczącej innej rzeczy - tak. Ale tu mówiliśmy konkretnie o kartach tarota i podręczniku do nich.
"Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić?" (Mt 5,13)
-
- Przyjaciel forum
- Posty: 964
- Rejestracja: 14-10-08, 10:17
- Lokalizacja: qq
Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
Lira,
dlaczego komentuję to co piszesz? nie by się wymądrzać. Przedstawiony przez Kubę problem traktuję jako "case study", przykład który pozwoli nam przygotować się na podobne sytuację. Niejako rozważyć w Laboratorium Hioba (i naszego gospodarza, i jeszcze bardziej biblijnego, który miał wątpliwą przyjemność rozmowy z przyjaciółmi (!)) różne opcje, strategie, przećwiczyć to co wcześniej czy później spotkamy w życiu. Stąd mój komentarz. I od razu jestem wdzięczny za Twoje zdanie - łatwo formułować "mądre" koncepcje (taka jak moja wcześniej), które nic nie wnoszą. Trzeba śmiałości by sformułować podejście takie jak Twoje. Choćby było złe. A ja uważam że jest złe, bo skupia się na własnych odczuciach, akcentuje emocjonalność odpowiedzi (a ta łatwo - przynajmniej w moim wypadku - wyrywa się spod kontroli), traci z oczu najważniejszego - osobę uwikłaną. Proszę nie traktuj tego jako przytyk do Ciebie, tylko moje zdanie na temat takiej reakcji. Może się mylę i trzeba tupnąć, ale to proszę uzasadnij. Choćby - wspominałaś o swoim doświadczeniu z osobą tak zniewoloną. Czy w stosunku do niej byłaś taka stanowcza? Jakie przyniosło to efekty?

dlaczego komentuję to co piszesz? nie by się wymądrzać. Przedstawiony przez Kubę problem traktuję jako "case study", przykład który pozwoli nam przygotować się na podobne sytuację. Niejako rozważyć w Laboratorium Hioba (i naszego gospodarza, i jeszcze bardziej biblijnego, który miał wątpliwą przyjemność rozmowy z przyjaciółmi (!)) różne opcje, strategie, przećwiczyć to co wcześniej czy później spotkamy w życiu. Stąd mój komentarz. I od razu jestem wdzięczny za Twoje zdanie - łatwo formułować "mądre" koncepcje (taka jak moja wcześniej), które nic nie wnoszą. Trzeba śmiałości by sformułować podejście takie jak Twoje. Choćby było złe. A ja uważam że jest złe, bo skupia się na własnych odczuciach, akcentuje emocjonalność odpowiedzi (a ta łatwo - przynajmniej w moim wypadku - wyrywa się spod kontroli), traci z oczu najważniejszego - osobę uwikłaną. Proszę nie traktuj tego jako przytyk do Ciebie, tylko moje zdanie na temat takiej reakcji. Może się mylę i trzeba tupnąć, ale to proszę uzasadnij. Choćby - wspominałaś o swoim doświadczeniu z osobą tak zniewoloną. Czy w stosunku do niej byłaś taka stanowcza? Jakie przyniosło to efekty?

Jezu ufam Tobie!
- hiob
- Administrator
- Posty: 11189
- Rejestracja: 24-10-07, 22:28
- Lokalizacja: Północna Karolina, USA
- Kontakt:
Re: Wróżby, przesądy, horoskopy, zabobony
Nie pamiętam już gdzie to usłyszałem, ale ktoś powiedział w radiu, że był zaszokowany filmami, jakie wypożyczyła znajoma. Zwrócił jej uwagę, że chrześcijanie nie powinni oglądać takich filmów, na co usłyszał, że jej wiata jest mocna i takie filmy nie mają na nią żadnego wpływu. Tylko... Tylko, że, jak słusznie zauważyła osoba opowiadająca o tym wydarzeniu, te filmy już miały wpływ na tę znajomą. Sam fakt, że te filmy wypożyczyła, że ją nie szokują, że je może oglądać jest dowodem na to, że uległa ich destruktywnemu działaniu.Lira pisze:... Na moje sugestie że może to podkopywać jej wiarę odpowiada że przeżyła PRL i szykany na jakie narażały się osoby wierzące i skoro jej wiara przetrwała coś takiego to tym bardziej takie niewinne New Agowskie czasopisemka dla kobiet...
Podobnie z Twoją mamą, Lira. Sam fakt, że czyta tego typu rzeczy dowodzi, że jej wiara nie przeżyła PRL-owskich turbulencji. Oczywiście nie oskarżam tu Felka Dzierżyńskiego (który w końcu brał ślub w moim kościele parafialnym, więc nie może być taki zły :evil:

Jezus przestrzega kościół w Laodycei, by się zmienił, bo nie jest ani zimny, ani gorący. My też musimy to ostrzeżenie wziąć do naszych serc. Gdy nas nie szokuje Kod da Vinci, czy literatura New Age, czy eksperymenty z tarotem, to jest to dowód, że nasza wiara osiągnęła temperaturę pokojową i najwyższy czas ją rozgrzać do czerwoności.
Jednak gdy nie będziemy szczerze i zdecydowanie rozmawiać z rodzicami, czy z dziećmi, to z kim będziemy mogli szczerze porozmawiać? Twoje uwagi, Zbyszku Michale, są wartościowe i prawdziwe w odniesieniu do kolegi w pracy. Ale w domu nic nam nie da "owijanie w bawełnę". Pewno, że czasem trzeba "wyczuć sytuację" i odejść w cień. czasem trzeba usłyszeć radę, jakiej udzielił święty Ambroży Monice: "Mów mniej Augustynowi o Bogu, a więcej Bogu o Augustynie". Ale też nie wątpię, że Lira nie przestaje o swojej mamie mówić Bogu, a w domu sama najlepiej wie, jak do mamy dotrzeć.Zbyszek Michał pisze:Liro,
rozumiem Twoje zdenerwowanie, ale zapominasz (sorki) o drugiej osobie, tej która grzeszy. Taka reakcja raczej grozi zamknięciem rozmowy. Człowiek ma wolną wolę i wolno mu grzeszyć. Frontalne ataki często kończą się odwrotnymi do zamierzonych rezultatów. Trzeba powiedzieć prawdę, ale z głęboką pokorą i zostawić furtkę na przyszłość....
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)