25 grudnia. Data symboliczna, czy coś więcej?

Tutaj są dyskusje na temat wiary. Masz jakieś pytania dotyczące nauki Kościoła, na temat chrześcijaństwa, sekt, wiary, a także komentarz na temat jakiegoś tekstu z mojej stronki? Tutaj możesz wyrazić swoje opinie i zadać pytania.

Moderator: Marek MRB

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11193
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

25 grudnia. Data symboliczna, czy coś więcej?

Post autor: hiob » 22-12-09, 19:48

(Te dwa wpisy zamieściłem właśnie na moich blogach. Pierwszy to trochę poprawiony stary tekst, który jest tu gdzieś już na forum, drugi całkiem nowy. Ale ponieważ dotyczą one tego samego zagadnienia, postanowiłem je i tutaj razem zamieścić. Tym bardziej, że są one "na czasie".)


Dlaczego obchodzimy Boże Narodzenie 25. grudnia? Czy to jedynie symboliczna data, czy faktyczna rocznica narodzin Pana Jezusa? Odpowiedź nie jest wcale taka prosta, jak by się mogło niektórym wydawać. Jest bowiem całkiem możliwe, że Pan Jezus rzeczywiście urodził się tego dnia. Nie mamy co prawda na to żadnych bezpośrednich dowodów, ale mamy wiele poszlak. Na przykład astronomicznych, wskazujących na fakt, że właśnie w tym czasie układ gwiazd wskazywał na Betlejem, pokazując być może miejsce narodzin naszego Pana. Niedawno też słyszałem w katolickim radiu, że jednym z dzieł Ojców Kościoła z pierwszych wieków jest wzmianka o dokumencie mówiącym o dniu 25. grudnia, ale nie jestem jednak w stanie tego zweryfikować. Sam dokument natomiast, jeżeli nawet istniał, dawno zaginął.


A może dlatego 25 grudzień, bo było to święto pogańskie i Kościół chciał je "ochrzcić"? W sumie nic w tym złego, była taka praktyka przechwytywania pogańskich zwyczajów i uświęcania ich, by uczcić prawdziwego Boga. Doskonałym przykładem może tu być zwyczaj obrączek małżeńskich, który także wcześniej był pogańskim zwyczajem. A okres po przesileniu zimowym, gdy zaczynało przybywać dnia, zawsze był w jakiś szczególny sposób czczony przez ludzi. Zatem, wydaje się, byłoby naturalne, by i chrześcijanie ten czas święcili w jakiś specjalny sposób.


Nie da się więc jednoznacznie odpowiedzieć, czy data ta jest prawdziwa, historyczna, czy tylko symboliczna. Wiemy o pogańskim święcie w tym okresie, ale mamy także świadectwa Ojców Kościoła, sugerujące historyczność tego terminu. Na przykład kazanie Św. Jana Chryzostoma, porównujące Jezusa do słońca. Pisze on w del Solst. Et Æquin." (II, p. 118, ed. 1588):


"Nasz Pan także narodził się w miesiącu grudniu, …ósmego dnia przed styczniem. …Ale oni nazywają ten dzień “Urodzinami Niepokonanego" Kto jednak jest naprawdę Niepokonany, jak nie nasz Pan? Albo jeżeli mówią, że są to narodziny Słońca, On jest Słońcem Sprawiedliwości."


W Dziejach Apostolskich czytamy taki fragment:


Mężowie ateńscy – przemówił Paweł stanąwszy w środku Areopagu – widzę, że jesteście pod każdym względem bardzo religijni. Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości jedną po drugiej, znalazłem też ołtarz z napisem: "Nieznanemu Bogu". Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając. (Dz 17, 22-23)


Zabawne, bo znamy jedną osobę z historii, czczącą "nieznanego Boga". Był to Sokrates. Wiemy też, że Sokrates był rzeźbiarzem, albo raczej kamieniarzem. Nie potrafił tworzyć rzeźb, ale robił ołtarze i napisy. Być może więc ten ołtarz z napisem, jaki zobaczył Św. Paweł był dziełem Sokratesa? Profesor Juliusz Romański tak mówi:


"Czy Sokrates, który w dialogach Platona wygląda na monoteistę z przekonań i który głosi, że lepiej jest doznawać krzywdy, niż ją wyrządzać, a na dodatek jeszcze ponosi śmierć na równi za swoją naukę i swoje postępowanie, jest jeszcze poganinem, czy już stał się świętym, a jeśli się nie stał, to czego mu brakuje do prawdziwej mądrości i prawdziwej doskonałości, czyli świętości? W pismach starożytnych myślicieli chrześcijańskich spotykamy szereg tego rodzaju pytań – i bardzo różne odpowiedzi."


Dante co prawda umieszcza Sokratesa w "przedsionku piekła", ale ja się wcale nie zdziwię, jeżeli zobaczę go wśród zbawionych w Niebie. W końcu tylko tam, albo w piekle możemy w ostateczności się znaleźć. Nie ma trzeciego miejsca. Jeżeli więc Sokrates nie został potępiony, to jedyne miejsce, gdzie może się znajdować, to Niebo.


Nie ma więc nic złego w "ochrzczeniu" pogańskich świąt. Czym bowiem są pogańskie święta? Czczeniem czegoś, czego się nie zna. Tak, jak Sokrates nie znając pełni Objawienia swym rozumem poszukiwał Boga, i zapewne do Niego doszedł, tak poganie często w stworzeniu czcili Stworzyciela. Ale my, chrześcijanie, wiemy, że Bóg nie jest częścią stworzenia, jest Stwórcą.


Stworzenie jednak nie jest czymś złym. To On, Bóg je stworzył, a wiemy, "że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre." (Rdz 1,31). Jeżeli ludzie zauważyli, że od 25 grudnia zaczyna przybywać dnia, słońce świeci coraz dłużej, i mimo, że jeszcze długie miesiące zimy przed nimi, to światła jest coraz więcej, to nic dziwnego, że czcili ten dzień. I co za piękna symboliczna data dla Prawdziwej Światłości, Jezusa, na celebrację Jego urodzin.


Wykazywanie, że katolicyzm to pogańska religia, jak to robią czasem fundamentaliści chrześcijańscy i adwentyści, bo świętuje takie dni, jak 25. grudnia, czy niedzielę, "dzień słońca" zamiast szabatu, jest w najlepszym razie ignorancją, jeżeli nie żałosną próbą udowodnienia czegoś, co istnieje tylko w głowach wrogów Kościoła.


Oczywiście, że będziemy się zwracać w stronę Boga w dniach siewu i żniw, w dniach urodzin i śmierci świętych, w dniach naszych świąt wewnątrzrodzinnych. To nie jest żadne pogaństwo, skoro to prawdziwemu Bogu dziękujemy za dary od Niego otrzymane i Jego prosimy o łaski i błogosławieństwo. Nie jesteśmy aniołami. Mamy także ciało. Ciało, które jest "bardzo dobre". Nie uciekajmy więc od świata materialnego i nie bójmy się podpatrywać natury, wielbiąc w niej odbicie Boga. Tak nas uczył św. Franciszek i nie ma w tym nic złego. A ja, gdy widzę rozgwieżdżone niebo w bezksiężycową i bezchmurną noc, na prerii w Montanie, to nie potrzebuję już innych dowodów na to, że Bóg istnieje. Pewnie to "pogański" dowód na Jego istnienie, ale mnie to wcale nie przeszkadza.


Jest jednak jeszcze jedna bardzo mocna przesłanka za "historycznością" daty 25. grudnia, ale o tym napiszę już w kolejnej notce.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11193
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: 25 grudnia. Data symboliczna, czy coś więcej?

Post autor: hiob » 22-12-09, 19:55

W poprzedniej notce pisałem, że powszechnie się uznaje, że dzień 25. grudnia, jako Dzień Narodzin Pańskich to symboliczna data, która powstała na skutek "ochrzczenia" pogańskiego święta, "Sol Invictus", związanego z przesileniem zimowym. Jednak, okazuje się, jest to spore uproszczenie, w którym być może wcale nie ma zbyt wiele prawdy.


Na czym polega trudność? Otóż na tym, że choć przez pierwsze parę wieków nie mamy żadnej wzmianki na temat dnia urodzin Pana Jezusa, to w czwartym wieku już widać wyraźnie, że takie daty są powszechnie przyjęte. Na Zachodzie jest to 25. grudnia, a na Wschodzie 6. stycznia. W armeńskim Kościele ta druga data "obowiązuje" do dzisiaj.


Problem oczywiście polega na tym, że "ochrzczenie" pogańskiego święta na cześć boga Sol Invictus nastąpiło później. To było dopiero pod koniec czwartego wieku, zatem to nie data narodzin Pana Jezusa została zdeterminowana przez święto fałszywego bożka, ale raczej święto bożka musiało zostać zamienione na obchody narodzin Prawdziwego Boga, bo akurat obchodzono je w dniu narodzin Prawdziwego Boga. Gdy chrześcijaństwo wyszło z podziemia i stało się religią państwową, prawdziwa data narodzin prawdziwego Boga musiała wyprzeć święto fałszywego bożka z "państwowego kalendarza".


Poza tym wszelkie praktyki zamieniania pogańskich świąt na chrześcijańskie uroczystości są związane głównie z nawracaniem ludów europejskich, a termin 25 grudnia, jako dzień narodzin Jezusa został ustanowiony i przyjęty wcześniej. Zatem nie bardzo można po prostu przyjąć, że to było "administracyjne" postanowienie, bez żadnego odniesienia do rzeczywistości. Takie stwierdzenie jest zbyt wielkim uproszczeniem.


Pierwsza wzmianka o 25. grudnia, jaka dotrwała do naszych czasów, pochodzi z tak zwanego Kalendarza Filokaliańskiego, z roku 336, czy, według innych, chyba bardziej prawdopodobnych źródeł, z roku 354, gdzie czytamy przy dacie 25 grudnia: "Natus Christus in Betleem Judea", czyli "Chrystus się narodził w Betlejem w Judei".


Święty Augustyn około roku 400 AD wspomina donatystów, którzy obchodzili Boże Narodzenie 25. grudnia, ale odmawiali obchodzenia święta Objawienia Pańskiego 6. stycznia. Ponieważ ta schizmatycka, czy heretycka grupa chrześcijan pojawia się około roku 312 AD, w czasie prześladowań cesarza Dioklecjana i trzymała się sztywno swych przekonań, jakie jej towarzyszyły od początku, można przyjąć, że w na samym początku czwartego wieku data 25. grudnia była dość dobrze ustalona, przynajmniej w Północnej Afryce.


Warto tu także wspomnieć, że na Wschodzie, w "greckim" Kościele, data 6 stycznia na początku nie była związana zaledwie z wizytą Mędrców ze Wschodu, ale właśnie z dniem narodzin Pana Jezusa. Dopiero potem, gdy Kościół starał się ujednolicić kalendarz liturgiczny, data 25 grudnia została powszechnie uznana za dzień narodzin, 6 stycznia został dniem Objawienia Pańskiego. Data wizyty Mędrców ze Wschodu z całą pewnością jest symboliczna, bo wizyta ta mogła nastąpić nie 12 dni, ale nawet 12 miesięcy, albo jeszcze więcej, po narodzinach Jezusa.


Skąd zatem te daty, 25 grudnia i 6 stycznia? Pierwsza wzmianka sugerująca, jakoby były one zdeterminowane przez pogańskie święto pochodzą dopiero z dwunastego wieku. Jakaś notka na marginesie komentarzy syryjskiego biblijnego komentatora Dionizosa syna Salibiego mówi, że Boże Narodzenie zostało przeniesione z 6 stycznia na 25 grudnia, by wypadło w dniu święta Sol Invictusa. Dopiero znacznie później, w XVIII i XIX wieku, rozwinięto tę ideę, która jest dziś najbardziej popularnym wytłumaczeniem daty 25. grudnia. Ale "najbardziej popularny" niekoniecznie i nie zawsze znaczy "poprawny".


Może wyda się to dziwne, ale daty 25 grudnia i 6 stycznia wynikają z tego samego toku rozumowania, wiążącego dzień poczęcia Jezusa z dniem Jego śmierci. Ojcowie Kościoła po prostu zrozumieli, i tak nauczali, że dzień poczęcia naszego Pana jest tym samym dniem, w którym oddał On za nas swoje życie. Daty te, 25 grudnia i 6 stycznia różnią się tylko dlatego, że data śmierci Jezusa w drugim przypadku została obliczona błędnie.


Około roku 200 Tertulian z Kartaginy wyliczył, że 14 Nisan, dzień śmierci Pana Jezusa według Ewangelii Św. Jana odpowiada 25. marca w słonecznym kalendarzu rzymskim. nieco ponad sto lat później powstał traktat, nieznanego autora, "On Solstices and Equinoxes", ("O przesileniach i równonocach") napisany gdzieś w Północnej Afryce, gdzie możemy przeczytać:


"A zatem nasz Pan został poczęty w dniu 25. marca, który to dzień jest dniem Jego męki i dniem Jego poczęcia. Bo dzień Jego poczęcia jest także dniem Jego cierpienia."


Święty Augustyn, pochodzący z Północnej Afryki, zapewne znał ten traktat, bo w swoim dziele "O Trójcy Świętej" napisał:


"Przyjmuje się bowiem, że tak poczęcie, jak i męka miały miejsce 25 marca; podobnie jak się przyjmuje, że "nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był złożony" (J. 19, 41) ani przedtem, ani potem, a w którym pochowano Jezusa, jest odpowiednikiem dziewiczego łona, w którym został poczęty i którego nie tknął nikt ze śmiertelnych. Tradycja podaje 25 grudnia jako datę Jego narodzenia. Otóż między tymi dwiema datami upłynęło dwieście siedemdziesiąt sześć dni, czyli sześć razy po czterdzieści sześć dni. A właśnie tyle trwała budowa świątyni i taką liczbę sześciodniowych okresów objęło doskonałe ukształtowanie się ciała Pańskiego, które — zburzone przez mękę i śmierć — po trzech dniach zmartwychwstało. Mówił On bowiem "o świątyni ciała swego" (J. 2, 21), jak tego dowodzi bardzo wyraźne i bardzo mocne świadectwo Ewangelii: "Albowiem jako był Jonasz w żywocie wielkiej ryby trzy dni i trzy noce, tak i Syn Człowieczy będzie w sercu ziemi trzy dni i trzy noce" (Traktat O Trójcy Świętej, Księga Czwarta, V 9)



Kościoły wschodnie także łączyły datę poczęcia z datą śmierci Pana Jezusa, ale zamiast uznać dzień 14 Nisan za dzień Męki Pańskiej, uznali, że stało się to 14. dnia pierwszego wiosennego miesiąca (Artemisios) w ich lokalnym, greckim kalendarzu, którego odpowiednikiem w kalendarzu rzymskim był szósty kwietnia. A zatem narodziny Pana Jezusa wypadały im 6. stycznia. Jednak sama idea była identyczna na zachodzie, w Rzymie, jak i w kościołach wschodnich, greckich.


Dla nas, żyjących w XXI wieku, łączenie poczęcia Jezusa i Jego śmierci wydaje się czymś nienaturalnym, sztucznym, ale dla antycznych i średniowiecznych chrześcijan było to całkiem naturalne. Widzimy to choćby w sztuce, na przykład w malarstwie Meister Bertrama, który pokazuje nam moment Zwiastowania i w tle Dzieciątko z krzyżem w rączce. Przypomnienie, że poczęcie staje się już obietnicą zbawienia przez śmierć Pana Jezusa.


Obrazek


Także żydowska tradycja nas uczy, że stworzenie i zbawienie powinno wypaść tego samego dnia. Możemy o tym przeczytać w Talmudzie. Na przykład "Babiloński Talmud" zachował dyskusję między dwoma rabinami z początku drugiego wieku, którzy zgadzają się co do samej idei, ale nie co do daty. Rabin Eliezer mówi: "W miesiącu Nisan świat został stworzony, w Nisan patriarchowie się urodzili, […] i w Nisan będą zbawieni, gdy nadejdzie odpowiedni czas." Rabin Joshua, z którym rabin Eliezer dyskutował, zgadzał się z samą ideą, ale uważał, że był (i będzie) to następny miesiąc, Tishri.


Oczywiście Talmud w żaden sposób nie może nam służyć jako jakiś argument wielkiej wagi, ale jako historyczny dokument pokazuje nam, że dla Żydów było dość oczywiste, że stworzenie i zbawienie stanie się w tym samym okresie roku.


Zatem nie jest wcale dziwne, że i Kościół wierzył, że Zwiastowanie, a zatem i Wcielenie miało miejsce w tym samym dniu, co Śmierć Pana Jezusa. Nie jest to oczywiście żaden bezwzględny dowód na prawdziwość daty 25 grudnia, ale daje nam trochę "pokarmu dla naszych rozważań" i przynajmniej pośrednio potwierdza, że w tej dacie jest coś znacznie więcej, niż zaledwie ochrzczenie pogańskiego święta.


Jest jednak jeszcze inna, całkiem konkretna możliwość ustalenia daty narodzin Pana Jezusa. Zachariasz, według tego, co nam podaje św. Łukasz w swej Ewangelii, rozdział 1, wersety 5 i 8, był kapłanem "z oddziału Abiasza". Kapłani służyli w Świątyni według kolejności ustalonej losowo, i "oddział Abiasza" był ósmy w kolejności, jak nam to mówi 1 Księga Kronik, 24, 1-10.


Członkowie każdego "oddziału" służyli przez tydzień w Świątyni, a kolejność ich służby była ustalona losowo. Apokryficzna Księga Jubileuszów, odnaleziona w Qumran, wśród Zwojów znad Morza Martwego, podaje nam bardzo konkretną datę, kiedy wypadała ta służba dla Zachariasza. Był to, według dziś obowiązującego kalendarza, tydzień między 23, a 30 września. Elżbieta mogła zajść w ciążę na początku października, a 25. marca następnego roku, jak nam to podaje święty Łukasz była w już w szóstym miesiącu ciąży:


A gdy upłynęły dni jego [Zachariasza] posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. [...] W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. [...] Anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. [...] A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. (Łk 1)


Czyli Ewangelia świętego Łukasza, wraz z dokumentem znalezionym w Qumran potwierdza nam, że zwiastowanie Maryi nastąpiło około 25. marca, a zatem data narodzin Pana Jezusa, 25. grudnia, to coś znacznie więcej, niż zaledwie symbolicznie wyznaczony dzień. To także prawdziwa, historyczna data.


Mamy także jeszcze jedną przesłankę za grudniową datą narodzin Pana Jezusa. Święty Łukasz podaje nam bowiem taką informację:


W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. (Łk 2,8)


Wielu egzegetów i historyków wskazuje tu na fakt, że straż nocną pasterze trzymali tylko w czasie, gdy się rodziły młode jagnięta. Trzeba je było bowiem czyścić i pilnować, strzec przed zmarznięciem i otaczać opieką. Ale owce parzą się zawsze po przesileniu letnim i ich ciąża trwa pięć miesięcy, więc właśnie w okresie grudnia rodzą się młode owieczki i wtedy pasterze "trzymają nocną straż" nad swymi trzodami.


Znowu nie jest to niepodważalny dowód, ale jest to kolejna wskazówka, kolejna poszlaka pokazująca, że data 25. grudnia rzeczywiście może być prawdziwa.


Oczywiście dla naszej wiary nie ma to żadnego znaczenia. Narodziny Pana Jezusa obchodzimy w sposób symboliczny. Niczego by to nie zmieniło, gdyby w rzeczywistości narodził się On w jakimkolwiek innym czasie. Mnie jednak wszystkie te poszlaki przekonały do tego, bym wierzył, że data 25 grudnia jest czymś więcej, niż "ochrzczonym" pogańskim świętem. Jestem przekonany, że jest to także faktyczna data urodzin naszego Pana.


A zatem… Happy birthday, Jesus!
Ostatnio zmieniony 23-12-09, 14:25 przez hiob, łącznie zmieniany 2 razy.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11193
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Re: 25 grudnia. Data symboliczna, czy coś więcej?

Post autor: hiob » 28-12-09, 00:29

A teraz znalazłem dodatkowe potwierdzenie tej teorii. Cytat za Encyklopedią Katolicką ze strony NewAdvent.org:
The twenty-four classes of Jewish priests, it is urged, served each a week in the Temple; Zachary was in the eighth class, Abia. The Temple was destroyed 9 Ab, A.D. 70; late rabbinical tradition says that class 1, Jojarib, was then serving. From these untrustworthy data, assuming that Christ was born A.U.C. 749, and that never in seventy turbulent years the weekly succession failed, it is calculated that the eighth class was serving 2-9 October, A.U.C. 748, whence Christ's conception falls in March, and birth presumably in December.
Artykuł uprzedza, że takie "datowanie do tyłu" ma swoje problemy, ale fakt pozostaje faktem, że wyszło im na tydzień 2-9 października. Zatem idąc "od tyłu", albo "do przodu" kończymy w sąsiadujących tygodniach. Każdy z nich potwierdza, że to właśnie około 25. marca Elżbieta musiała być w szóstym miesiącu ciąży.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

ODPOWIEDZ