Widzisz
Baboon, ile jest ludzi tyle jest historii i nie znam twojej przyjaciółki, więc ciężko mi jest tutaj dokładnie odpowiedzieć Ci, na twoje pytanie. Tak samo nie rozumiem, czym według Ciebie jest, znalezienie siły, aby nie wierzyć w Bogów ?
Tutaj trzeba by nie patrzeć tylko poprzez pryzmat jednej osoby, a zapytać się, ile jest wiary w Jej rodzicach i ile oni wyprosili Boga, aby mimo trudności mogła ona funkcjonować. Piszesz nawet, że jej Mama jest Katechetką, może właśnie ona modliła się do Boga, o jej zdrowie ?
Nie jest to także prosty temat i jednoznaczna odpowiedź na twoje pytanie nie istnieje. Więcej, sądzę także, że ile takich osób jak Twoja przyjaciółka, tyle osób, które zmieniły swoje życie i zwróciły się do Boga.
Problem jest w tym, że większość osób, które znam, a które uważają się za Ateistów, to ludzie (może i inteligentni), którzy właśnie nigdy nie mieli sytuacji podbramkowej. Nigdy nie znaleźli się w takiej sytuacji, że wiara w Boga jest jedyną rzeczą, jaka pozostała. Znam ludzi, którzy utracili kończyny w wypadkach, znam takich, którzy przeżyli wypadki, których nie można przeżyć i wszyscy oni zwrócili się do Boga, bo zdali sobie sprawę, że sami są bezsilni i nie są w stanie decydować o swoim życiu.
Może właśnie to, że jej porażenie mózgowe utrudnia jej tylko chodzenie, to zasługa Boga ? Może, mogło być dużo gorzej ? Wszak żyje, a niektórym nie jest to dane.