Post
autor: skrzydlaty » 12-11-12, 20:13
Prawdę mówiąc myślałem, że wypowiedź nevesu będzie pretekstem do ogólniejszej ciekawej dyskusji. I przez moment wydawało mi się że tak się stało
Moim zdaniem nie ma co dalej kłócić się z nevesu. Chyba został pouczony wystarczająco, a czy coś zmieni - jego sprawa (jeśli nie będzie uporczywie łamał regulaminu).
Może uda nam się porozmawiać bez wałkowania przykładu, który był na samym początku? Postarajmy się to uogólnić, albo podać inne przykłady.
To też moja wina, ktoś na przykład zapytał czy szacunek należy się Hitlerowi albo Stalinowi, a ja skierowałem rozmowę z powrotem na temat nevesu.
Ale może to da się jeszcze zmienić.
Moim zdaniem podstawowy szacunek należy się zarówno Hitlerowi jak i Stalinowi, a nawet drabowi, który mnie atakuje w ciemnej uliczce. Jasne, że najpierw bym uciekał od takich ludzi, a nie myślał o szacunku.
Też nie lubię jak mnie szef zmusza do głupiej pracy. Złoszczę się, ale nawet w złości staram się wyrażać z szacunkiem. Jeśli nie jestem na ty, to używam słowa "pan" nawet w rozmowach o nim z nieznajomymi i znajomymi. Robię tak bo się przekonałem, że sposób mówienia ma wpływ na moje myślenie i na odwrót. To działa w obie strony.
Wiem że teoretyzować jest łatwo, ale ja mówię o czasami bardzo trudnych sytuacjach w pracy w moim życiu, gdzie był silny konflikt pomiędzy mną, a jednym z przełożonych. Albo gdy doznawałem przez kilka lat niesprawiedliwego traktowania od współpracowniczki o silnej pozycji w pracy, czasem zdarza się to nawet do dzisiaj. Ale zawsze staram się mówić o niej z szacunkiem. I myślę że też dlatego relacja między nami się nie pogarsza, a nawet powoli poprawia. Jasne, że zachowuję swoją godność i staram się pokazywać na czym polega niesprawiedliwość. Ale nawet jak ona nie daje sobie wytłumaczyć, nawet jak ona potrafi przeklinać do mnie, to wyrażam się o niej z szacunkiem, i odnoszę się do niej z szacunkiem.
Ostatnio zmieniony 12-11-12, 20:36 przez
skrzydlaty, łącznie zmieniany 1 raz.