Podporządkować się zwierzchnim władzom?

Teksty jakie zamieściłem w tym roku na swoich blogach: www.polonus.alleluja.pl, www.polon.us, www.hiob.us i www.jaskiernia.com
Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Podporządkować się zwierzchnim władzom?

Post autor: hiob » 29-11-12, 16:02

Ciekawy i zupełnie niepoprawny politycznie list napisał św. Paweł do młodego biskupa, Tymoteusza. Fragment tego listu usłyszeliśmy w kościele, w środę 14 listopada:

Przypominaj im, że powinni podporządkować się zwierzchnim władzom, słuchać ich i okazywać gotowość do wszelkiego dobrego czynu: nikogo nie lżyć, unikać sporów, odznaczać się uprzejmością, okazywać każdemu człowiekowi wszelką łagodność. (Tt 3, 1-2)

Hmmm... Cóż, to także jest Słowo Boże i może warto by tak zastosować tę naukę w swoim życiu? Tu zresztą chyba św. Paweł mówi o władzy duchowej, kościelnej, o władzy, którą ma św. Tytus, jako biskup Kościoła. Ale i o władzy świeckiej św. Paweł mówił, że należy jej słuchać, bo nie na próżno nosi miecz. (Rz 13, 1-5) Władza ta zresztą tym właśnie mieczem ucięła później św. Pawłowi głowę. Nie zmienia to w niczym faktu, że jego słowa są Słowem Bożym, prawdą, wskazówką dla naszego postępowania.

Pomińmy jednak na moment świecką władzę. Zgodzimy się chyba, że dla publicznego porządku wszyscy powinniśmy przestrzegać jej rozporządzeń dotyczących np. takich rzeczy jak zasad ruchu drogowego. Zgodzić się też musimy, że gdy władza ta zezwala na coś niemoralnego, nie oznacza to, że my to mamy robić, czy też za moralne uznać. Gdy posunie się oba do tego, że nakazuje nam niemoralne rzeczy robić, to musimy się kierować słowami św. Piotra:

"Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi" - Dz 5, 29a.

Problem polega na tym, że my czasami nasze własne widzimisię odczytujemy jako głos Boga. Dlatego warto częściej zaglądać do Pisma Świętego, gdzie ten Jego głos jest autentyczny i łatwy do odczytania. Wróćmy zatem do czytań z 14 listopada.

Psalm śpiewany w tym dniu, to przepiękny Psalm 23, "Pan jest pasterzem moim". Zaiste, niczego mi nie braknie, gdy będę należał do Jego owczarni.

Aklamacja przed Ewangelią to 18 werset z 1 Tes 5:

Za wszystko dziękujcie Bogu, taka jest bowiem wola Boża względem was w Jezusie Chrystusie.

...a sama Ewangelia opowiada nam o dziesięciu trędowatych, którzy po odzyskaniu zdrowia, za wyjątkiem jednego Samarytanina, zapomnieli o Tym, który ich uzdrowił.

Tę samą Ewangelię usłyszeliśmy w Stanach ponownie, zaledwie osiem dni później, w Święto Dziękczynienia. Pisałem o tym święcie już nie raz, nie będę więc się powtarzał - teksty te są na mych blogach i na forum. Powtórzę tu jedynie to, że jest to interesujący przykład, gdy państwowe, choć nie do końca świeckie święto, bo skierowane ku Bogu, doskonale wpisało się w katolicki kalendarz liturgiczny. Zawsze bowiem wypada ono w ostatnich tygodniach roku, tuż przed, lub tuż po Uroczystości Chrystusa Króla.

Kościół amerykański zaadoptował więc to święto i wpisał je w swój kalendarz. W tym dniu mamy czytania jak w niedziele i święta: jedno ze Starego Testamentu, jedno z Listów św. Pawła i Ewangelia - wszystkie tematycznie powiązane, dotyczące aspektu dziękczynienia.

Myślę, że to byłby niezły pomysł, by święto to wpisać w uniwersalny kalendarz Kościoła. Nam bowiem bardzo trudno jest pamiętać o tym, że Bogu trzeba dziękować za wszystko. A przecież mamy za co dziękować. Nawet za to, co dziś jest w Polsce, bo przecież jest pod wieloma względami po stokroć lepiej, niż było 30 lat temu.

Nie mówię już tu nawet o ekonomicznej stronie życia, choć i to jest bardzo ważne. Ale politycznie jest teraz zupełnie inna rzeczywistość niż "za komuny". Niezależna prasa, Internet, możliwość swobodnego głoszenia swych poglądów, możliwość legalnego manifestowania swych uczuć, także w formie ulicznych marszów - to wszystko są rzeczy o których nawet nam się nie śniło w czasach Gomółki, czy Gierka. I proszę, nie mówcie mi, że "nie mieszkam w Polsce", "nie wiem jak jest naprawdę" i jak "prześladują niezależne media, dziennikarzy i każdego, kto nie jest w PO i nie czyta GW". Naprawdę, wiem jak w Polsce jest. Wiem, co się stało w URze. Ale pamiętam też jak było.

Podziękujmy więc Bogu za to, co jest. Za te możliwości, jakie mamy. Dziś można wszystko zmienić - wystarczy wygrać wybory, wystarczy kupować katolicką prasę, by ją wspomóc finansowo, wystarczy zlikwidować tę, która nam się nie podoba, nie kupując jej, wystarczy... No ale skoro wystarczy, to czemu się tego nie da zrobić?

No a o czym ja tu już od lat piszę? Gdzie leży problem, jego sedno? Dlaczego, skoro jest tak dobrze, to jest tak źle? No właśnie, dlaczego?

Demokracja to jest taka pani, że ci, co są w większości, narzucają innym swoją wolę. Ale w większości są ci, których jest ... więcej. Dlaczego zatem to nie my tę większość tworzymy? Co nam da protestowanie, obrzucanie innych epitetami, maszerowanie i złoszczenie się, że potem prawdę o tych marszach "oni" całkiem poprzekręcali? Dokładnie nic.

Czy to znaczy, że nic się nie da zrobić? Na pewno nie. Da się, bo już mieliśmy tego przykład w historii. Zrobili to apostołowie i ich uczniowie. I tą drogą do zmiany jest nowa ewangelizacja. Powolna, mozolna, przeprowadzana z miłością. Tak, jak zrobił to Jezus w swej ojczyźnie. Przeprowadzana z miłością nawet wtedy, gdyby to miało nas kosztować nasze życie.

Mało zachęcająca perspektywa? Nie wiem. Zależy na czym komu zależy. Jak czyimś celem są wygrane najbliższe wybory, to jasne - to co ja proponuje będzie dla niego bez wartości. Ale gdy celem jest nawrócenie świata, szerzenie Ewangelii, dla naszych wnuków i prawnuków, dla tego, by Polska była chrześcijańskim krajem przez następne tysiąc lat - to ja nie widzę żadnej innej drogi.

Nie wiem co zrobią inni. Ja wybrałem swoją drogę i konsekwentnie staram się nią iść. I to, że przy okazji parę osób mnie wyśmieje, że narobię sobie wrogów, że nie podoba się to, co piszę, czy mówię w swych filmach ani tym "z lewa", ani "bardziej papieskim, niż sam papież" - nie grzeje mnie, ani ziębi. Raczej potwierdza jedynie, że muszę coś robić dobrze, skoro to tak wielu osobom przeszkadza. Ja odpowiem tylko przed Jednym, a On nie oczekuje ode mnie sukcesów, bo te nie ode mnie zależą. On oczekuje tylko jednego: wierności. Wierności Ewangelii, wierności Jego słowom i wierności Kościołowi.

Ja nie zostałem powołany do korygowania, poprawiania, czy nawet oceniania biskupów. Ja mam ich słuchać, bo przez nich przemawia Duch Święty. A jeśli oni się mylą? Ciągle moją rolą jest ich słuchanie, bo tak się Panu Bogu podoba. Dopóki jakiś biskup nie głosi nauki sprzecznej z nauką Kościoła, z nauczaniem papieża, nie moją rolą jest go oceniać i odrzucać jego naukę. Pamiętacie te słowa Pana Jezusa?

Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. (Mt 23, 2-3)

Zatem jeżeli słowa te były prawdziwe 2 tysiące lat temu, gdy były skierowane do tych, którzy podlegali władzy skorumpowanych, pełnych hipokryzji przywódców religijnych ówczesnej Synagogi, o ile bardziej są prawdziwe dzisiaj, gdy dotyczą nas, należących do Kościoła, który jest ciałem samego Chrystusa. Chrystusa, który powiedział swym uczniom:

Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał. (Łk 10,16)

Jedyna rzecz wobec której kudłaty jest całkowicie bezsilny to pokora. Jego nie przestraszymy demonstracją siły, bo przy jego potędze nasze bomby atomowe są żałosną zabawką. Nie pokonamy go siłą argumentów, bo przy jego intelekcie my wszyscy jesteśmy na poziomie inwalidów umysłowych. Nie powalimy go przepychem naszych pałaców, bo majestat aniołów tysiąckroć przerasta najwspanialsze nasze dzieła. Pokora jest tym, z czym on sobie radzić nie potrafi, bo sam nie potraf być pokorny.

Warto o tym pamiętać. Chrystus jest Królem Wszechświata, ale ukazał się nam jako niemowlę, narodzone w ubogiej stajni, jamie skalnej, wśród owiec i ich pasterzy. I pokonał złego. Pokonał go właśnie pokorą, oddając za nas życie. To także powinna być dla nas jakaś wskazówka.

Jezus powróci na ziemię, tym razem w pełnej chwale. Jego zwycięstwo będzie pełne i wspaniałe. Ale my nie wiemy kiedy to się stanie. Być może za naszego życia, ale bardziej prawdopodobne jest to, że świat będzie jeszcze istniał wieki, może tysiąclecia. Dlatego warto żyć tak, by być gotowym na Jego przyjście dziś w nocy, ale planować na wieki całe. Bo od najbliższych wyborów tak naprawdę niewiele zależy, gdy popatrzymy na to perspektywicznie, ale od tego, jak wychowamy nasze dzieci, od tego, czy utracimy wiarę naszych ojców, zależy przyszłość Polski, a może nawet całej Europy.
Ostatnio zmieniony 04-03-18, 21:52 przez hiob, łącznie zmieniany 1 raz.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Awatar użytkownika
konik
Przyjaciel forum
Posty: 2389
Rejestracja: 16-12-10, 21:14
Lokalizacja: neunkirchen

od konika

Post autor: konik » 16-12-12, 11:51

Drogi hiobie - cenne uwagi. Mysle, ze do konca istnienia swiata jestesmy podporzadkowani (bedac w Kosciele) swego rodzaju dwuwladzy: z jednej strony nacisk ziemskich rzadow, a z drugiej strony podleglosc Krolowi wszystkich krolow. Pan Jezus nigdy (tak to widze) nie zanegowal wartosci wladcow ziemskich - prawo i rozporzadzenia panstwowe obowiazuja kazdego z nas, gdyz za Bozym przyzwoleniem zostaly ustanowione. A z drugiej strony wszelka konstytucja wszelkich praw jest Prawo Boze - i dlatego mamy prawo i obowiazek podlegac prawu ziemskiemu, ale tylko do momentu, w ktorym prawo to zgodne jest z Bozym prawem.
Stad poza ta granica jest dopuszczalne, a nawet moralnie wlasciwe nieposluszenstwo ziemskiej wladzy - i w sumieniu kazdy to zobowiazany jest sam przed Panem rozstrzygnac. Stad nie musisz byc zwolennikiem wielu poczynan, ktore inni czynia - wazne, zeby dla Pana bylo dokonanie lub zaniechanie czegos ... a co ma byc dokonane lub zaniechane, jest to raczej kwestia sumienoia i Bozego prowadzenia, niz jakich regulacji czy deklaracji prawnych. I tu w tym punkcie osmielam sie nie wyrazic zgody z Toba, gdyz tak w sumieniu te kwestie dwuwladzy odczuwam i rozumiem.
Serdecznie pozdrawiam i wielu Lask Bozych zycze.
konik

Marek MRB
Administrator
Posty: 1320
Rejestracja: 22-03-11, 00:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Marek MRB » 16-12-12, 13:25

Przy całej zgodzie, mam jednak pewien problem.
Otóż prawo do pewnych rzeczy (np. sądzenie człowieka) przyjmuje władza na zasadzie "delegacji uprawnień Boga" (bo człowiek człowieka sądzić nie ma prawa.
I wszystko było OK, póki władza była traktowana jako urząd religijny (stąd termin "pomazaniec" jakim określano królów).
Ale co w tym kontekście ze świecką (a nawet ateistyczną) władzą demokratyczną ?
pozdrawiam serdecznie
Marek
www.analizy.biz

RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI

Awatar użytkownika
hiob
Administrator
Posty: 11191
Rejestracja: 24-10-07, 22:28
Lokalizacja: Północna Karolina, USA
Kontakt:

Post autor: hiob » 19-11-15, 18:20

Znowu mamy uroczystość Chrystusa Króla, więc szukałem czegoś na forum i odkryłem starą dyskusję sprzed trzech lat. Ale przynajmniej nie będę odpowiadał z gorącą głową. :D

konik, Marek MRB, macie rację. Zresztą nie bardzo wiem w czym się ze mną nie zgadzacie. Na pewno te słowa: "Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi" Dz 5, 29a. muszą nas obowiązywać, a naukę św. Pawła skorygowało samo życie i niemoralna świecka władza ucięła mu głowę.

Myślę, że należy rozumieć to tak: Każdy człowiek, a więc i każda "normalna" władza postępuje według głosu swego sumienia, które jest ukształtowane poprzez naturalne prawo, jakie mamy wpisane w nasze serca. Dlatego św. Paweł uczył, że władzy tej należy słuchać. Ale jeśli władza przestaje być "normalna", gdy stajemy wobec alternatywy: niemoralna władza świecka albo prawo boskie, to nasz wybór musi być zawsze po stronie prawa boskiego, nawet, gdyby ceną za to była nasza własna głowa.
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1a)

Marek MRB
Administrator
Posty: 1320
Rejestracja: 22-03-11, 00:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Marek MRB » 19-11-15, 21:48

Trudno sie nie zgodzić.
pozdrawiam serdecznie
Marek
www.analizy.biz

RECEPTĄ NA AKTYWNĄ ROLĘ KOŚCIOŁA, JAKĄ MA ON DO SPEŁNIENIA, NIE JEST JEGO REFORMA, DO CZEGO WZYWAŁY KOŚCIOŁY PROTESTANCKIE, ALE POSŁUSZEŃSTWO, DO CZEGO WZYWAŁ KOŚCIÓŁ WCZESNOCHRZEŚCIJAŃSKI

ODPOWIEDZ