</h2>
<br>
<h1>Część siódma. <br> Nowe Przymierze</h1>
Zaczynam ostatnią część moich rozważań biblijnych. Trochę się denerwuję, bo ta część będzie najważniejsza i najtrud niejsza zarazem. Bardzo dużo ludzi nie rozumie do końca, czym to ostatnie przymierze Boga z ludźmi było, dlaczego Jezus stał się człowiekiem i przyszedł do nas, i co tak naprawdę ustanowił on tutaj. Cóż, jedyne, co mogę zrobić, to polecić się opiece Ducha Świętego, żeby mnie prowadził.
Ale zanim popatrzymy na teologiczny aspekt Nowego Przymierza, prześledźmy historie narodu wybranego od czasów Zjednoczonego Królestwa do czasów Jezusa.
Po śmierci Salomona królem został Roboam. Jak już zaznaczyłem w poprzednim rozdziale, postanowił on podnieść podatki, do takiego stopnia, że 10 pokoleń Izraela się odłączyło od pokolenia Judy i malutkiego pokolenia Beniamina, które pewnie chętnie by tez podążyło z odłączonymi, ale było za małe i za blisko Judy, samo miasto Jerozolima jest na ich terenie, żeby mogło to uczynić. Nastąpiło to w roku 930 przed Chrystusem. Od tego czasu już nie ma wspólnego królestwa Izraela. Północne pokolenia utworzyły swą stolicę w Samarii. Jest to niezwykle ważne. Od tego czasu nie ma już jednego narodu wybranego. Królestwo Izraela nie ma już udziału w Świątyni i zaczyna uprawiać pogańskie religie, czcić od początku bożki, łączne ze złotym cielcem, nawet w dwóch miejscach, w Betel na południu i Dan na północy, a przy Jerozolimie pozostaje tylko plemię Judy z maleńkim plemieniem Beniamina, gdyż było ono i za słabe, żeby się odłączyć i terytorialnie związane z Jerozolimą. Czytając proroków ważne jest, do kogo się oni zwracają. Podobnie tez czytając listy Pawła. On nigdy nie zapominał o tym i doskonale wiedział o kim pisze, gdy mówił o Żydach i Izraelitach. My często w naszym codziennym języku używamy tych określeń zamiennie, ale Paweł je zawsze rozróżniał, a ważne jest to dlatego, ze w jego czasach Izraelici już nie istnieli, a raczej nie można było określić gdzie są.
Północne królestwo Izraela miało 9 kolejnych dynastii postępujących po sobie, dwudziestu różnych królów, gdzie południowe królestwo Judy miało tylko jedną dynastię, dziewiętnastu królów, dom Dawida, z którego także pochodzi Jezus.
W 722 roku Asyria podbiła królestwo Izraela. Od tego czasu Izrael przestaje istnieć. Nie da się już powiedzieć kto jest Izraelczykiem, dziesięć pokoleń Izraela roztapia się w innych narodach. Współczesny nam kraj i naród Izraelski jest tak naprawdę narodem Żydowskim, mieszkańcy tego kraju pochodzą głównie od Judy, na pewno część z nich jest potomkami czy to Beniamina, czy Lewiego, pewnie marginalnie i innych patriarchów, ale głównie są to Judejczycy. Asyryjczycy mieli metodę wynaradawiania polegającą na masowych przesiedleniach i zmuszaniu mieszkańców do mieszanych małżeństw, wiec pod ich okupacją ci mieszkańcy Izraela, których nie wysiedlono, wchodzili w związki małżeńskie z członkami innych narodów i tak powstali, tak znienawidzeni przez Żydów, Samarytanie.
W Judei nie działo się wiele lepiej i ona tez podzieliła do pewnego stopnia los Izraela. W 586 roku, najczarniejszym roku w historii Żydów, Jerozolima została podbita przez Babilon i króla Nabuchodonozora, Świątynia została zniszczona, miasto zburzone, przerwane kapłaństwo i składanie ofiar. Nastąpiło "przesiedlenie Babilońskie", wygnanie, które trwało niemalże 70 lat. Później Persowie podbili Babilończyków, król Cyrus zezwala Żydom na powrót do Jerozolimy i pod jego władzą Palestyna staje się perską prowincją. Następuje tez odbudowanie Świątyni. Ale te lata, do czasów Jezusa są politycznie okropnym okresem w historii. Palestyna przechodzi z rąk do rąk, Babilończycy, Medowie, Persowie, Grecy, Egipcjanie pod wodzą Ptolomeusza, Seleukos, Rzymianie….Wszyscy niemalże po kolei rządzą Jerozolimą oprócz Żydów.
Ale okres ten, choć politycznie był takim, o jakim naród wybrany by najchętniej zapomniał, to duchowo był całkiem owocny. Ponieważ Żydzi nie mieli w tym czasie ani swych królów, ani proroków, ani państwa… wydawałoby się, ze nie mieli niczego, dlatego to tak blisko trzymali się swego Boga. Tylko On im pozostał, jako nadzieja i ostatnia szansa. W tym okresie rozwinęła się pięknie modlitwa, wierność Prawu, Torze, w tym okresie Żydzi nauczyli się umierać za swą wiarę. W 2.Mch, rozdział 7, jest wstrząsający opis martyrologii siedmiu braci i ich matki. Cały ten opis można znaleźć w moim felietonie pod tytułem: <a href="
http://www.polonus.alleluja.pl/tekst.php?numer=16290 "target="_blank"> <B> "A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust." </a href>
W takiej to atmosferze, politycznej porażki i upadku, ale głębokiej wiary, przynajmniej niektórych Żydów oczekiwano na Mesjasza. Spodziewano się go właśnie w tym okresie, kiedy on rzeczywiście nastąpił, gdyż na ten okres go przepowiedzieli prorocy, np. Daniel, który miał widzenie archanioła Gabriela i dowiedział się, że Mesjasz przybędzie po upływie siedemdziesięciu "tygodni" lat, a więc po 490 latach (Dn 9).
Przypomnę pokrótce dzieje przymierzy Boga w Starym Testamencie.
Pierwsze przymierze było z Adamem. Było ono i najwęższe i najszersze z pozostałych. Wąskie dlatego, że było a jedną rodziną tylko, z małżeństwem. Ponieważ jednak ta rodzina była całą ludzkością, to w tym sensie było ono najszersze. Następne było z Noem i jego "gospodarstwem", rodzina, ale już z dziećmi i ich współmałżonkami. Trzecie przymierze było z Abrahamem, tutaj już to gospodarstwo rozrasta się, być może, do setek osób. Abraham był bogatym człowiekiem i jego gospodarstwo domowe liczyło wielu najemników, niewolników, pracowników i wszyscy oni zostali współuczestnikami przymierza. Znakiem tego przymierza było obrzezanie, a Bóg nakazał obrzezać się wszystkim mężczyznom należącym do gospodarstwa Abrahama:
Rdz 17,10-13:
10. Przymierze, które będziecie zachowywali między Mną a wami, czyli twoim przyszłym potomstwem, polega na tym: wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani;
11. będziecie obrzezywali ciało napletka na znak przymierza waszego ze Mną.
12. Z pokolenia w pokolenie każde wasze dziecko płci męskiej, gdy będzie miało osiem dni, ma być obrzezane - sługa urodzony w waszym domu lub nabyty za pieniądze - każdy obcy, który nie jest potomkiem twoim -
13. ma być obrzezany; obrzezany ma być sługa urodzony w domu twoim lub nabyty za pieniądze. Przymierze moje, przymierze obrzezania, będzie przymierzem na zawsze.
Czwarte przymierze Bóg zawarł z Mojżeszem. Było to już przymierze z całym narodem. Jak pamiętacie, wnuk Abrahama, Jakub, któremu Bóg zmienił imię na Izrael miał 12 synów, którzy zostali patriarchami dwunastu pokoleń Izraela, zamieszkali w Egipcie i pod wodzą Mojżesza wyszli z egipskiej niewoli już jako jeden naród, wybrany naród Boga, pierworodny syn spośród wszystkich narodów. Piąte przymierze, ostatnie w Starym Testamencie już było nie z narodem, ale z królestwem. Jaka różnica? Otóż głównie taka, ze królestwo ma pod sobą inne narody. Należy tu rozumieć to królestwo jako imperium w skład którego wchodzi wiele narodów. W czasach króla Dawida i jego syna, Salomona Izrael był mocarstwem, przez swe małżeństwa Salomon wszedł w związki z wieloma plemionami, a miał tych żon-księżniczek, jak pamiętamy, 700 i jeszcze 300 "żon drugorzędnych" (1Krl, 11:3).
Wszystkie te przymierza prowadzą nas do Nowego Przymierza, tego doskonałego, w którym zawierają się te niedoskonale, starotestamentowe, i które jest wypełnieniem tych, które były tylko typami tego, co miało nastąpić. Jak to mówi dokument II Soboru Watykańskiego, Dei Verbum:<font color=purple>
KO 16. Bóg, sprawca natchnienia i autor ksiąg obydwu Testamentów, mądrze postanowił, by Nowy Testament był ukryty w Starym, a Stary w Nowym znalazł wyjaśnienie. Bo choć Chrystus ustanowił Nowe Przymierze we krwi swojej (por. Łk 22,20, 1 Kor 11,25), wszakże księgi Starego Testamentu, przyjęte w całości do nauki ewangelicznej, w Nowym Testamencie uzyskują i ujawniają swój pełny sens (por. Mt 5,17, Łk 24,27, Rz 16,25-26, 2 Kor 3,14-16) i nawzajem oświetlają i wyjaśniają Nowy Testament.
Przejdźmy więc do Nowego Przymierza, Nowego Testamentu. I zacznijmy może od Ewangelii św. Jana. Zaczyna się ona słowami: "Na początku…"i nie jest to przypadkowe. Takimi samymi słowami zaczyna się Stary Testament, Księga Rodzaju. Jan specjalnie używa tu takich samych słów, żeby nam wskazać, ze nasz Zbawiciel jest naszym Stworzycielem, i odwrotnie, to nasz Stworzyciel nas zbawia. Ewangelia Jana jest pełna symboli sakramentalnych, ale najpełniejszym sakramentem jest sam Jezus.
Łukasz, który nie jest Izraelitą, na początku swej Ewangelii pokazuje, że Jezus jest zbawicielem wszystkich ludzi. Ukazuje jego genealogie aż do Adama, a nawet samego Boga: Łk 3:23,38
23. Sam zaś Jezus rozpoczynając swoją działalność miał lat około trzydziestu. Był, jak mniemano, synem Józefa, syna Helego,
...
38. syna Enosa, syna Seta, syna Adama, syna Bożego.
Pokazuje nam więc, że Jego działanie, Jego śmierć ma znaczenie uniwersalne, dla wszystkich ludzi, "adam" to przecież po hebrajsku "człowiek", pokazuje nam tez, jak Jezus rozmawia z kobietami, i to na dodatek jedna z nich jest Kanaanejką, inna Samarytanką, dotyka trędowatych i odszukuje wszystkich "innych", wszystkich, których faryzeusze i saduceusze odrzucili. Łukasz pokazuje nam, że Jezus jest wypełnieniem przymierza zawartego z Adamem.
Ale tak naprawdę żeby poznać czym jest Nowe Przymierze, nie da się odejść od jego żydowskich korzeni. Dlatego musimy się skupić nad Ewangelią św. Mateusza, bo jest ona najbardziej żydowska. To do Hebrajczyków pisze Mateusz i zakłada on, że znają oni dobrze historię swego narodu, jego prawa i zwyczaje.
Zacznijmy od rodowodu. Przede wszystkim składa się on z grupy trzech "czternastek", a więc sześciu siódemek. Jezus zaczyna siódmą siódemkę. Jest doskonałym wypełnieniem przymierzy Boga z ludźmi, przymierzy które, gdy się je zawiera, zaprzysięga się, a hebrajskie słowo na "zaprzysiąc" dosłownie znaczy tez "zasiódemkować" się. Inną ciekawą rzeczą w rodowodzie Jezusa jest wspomnienie czterech kobiet. Żydów nie interesowały kobiety w rodowodach, dziedziczył zawsze syn, w ich kulturze tylko mężczyźni prawnie mieli znaczenie, kobieta nawet nie mogła być świadkiem w sądzie. Czemu więc Mateusz, Żyd piszący dla Żydów, wspomina te kobiety? I to wybiera na dodatek akurat takie, o których faryzeusze woleliby zapomnieć? Tamar, Rachab, Rut i żona Uriasza. Kim były te kobiety? Zobaczmy. Najpierw Tamar: Rdz 38:13-18
13. A gdy powiedziano Tamar: Teść twój idzie do Timny, aby strzyc swe owce,
14. zdjęła z siebie szaty wdowie i otuliwszy się szczelnie zasłoną usiadła przy bramie miasta Enaim, które leżało przy drodze do Timny. Wiedziała bowiem, że choć Szela już dorósł, nie ona będzie mu dana za żonę.
15. Kiedy Juda ją ujrzał, pomyślał, że jest ona nierządnicą, gdyż miała twarz zasłoniętą.
16. Skręciwszy ku niej przy drodze, rzekł: Pozwól mi zbliżyć się do ciebie - nie wiedział bowiem, że to jego synowa. A ona zapytała: Co mi dasz za to, że się zbliżysz do mnie?
17. Powiedział: Przyślę ci koźlątko ze stada. Na to ona: Ale dasz jakiś zastaw, dopóki nie przyślesz.
18. Zapytał: Jakiż zastaw mam ci dać? Rzekła: Twój sygnet z pieczęcią, sznur i laskę, którą masz w ręku. Dał jej więc, aby się zbliżyć do niej; ona zaś stała się przez niego brzemienną.
Rachab: Joz 2:1
1. Jozue, syn Nuna, wysłał potajemnie z Szittim dwu wywiadowców, dając im polecenie: Idźcie i obejrzyjcie okolicę Jerycha. Poszli więc i przybyli do domu nierządnicy imieniem Rachab i udali się tam na spoczynek.
Rut: Rt 1:4
4. Oni wzięli sobie za żony Moabitki: jedna nazywała się Orpa, druga nazywała się Rut. Mieszkali tam około dziesięciu lat.
Żona Uriasza:
2 Sm 11:2-5
2. Pewnego wieczora Dawid, podniósłszy się z posłania i chodząc po tarasie swego królewskiego pałacu, zobaczył z tarasu kąpiącą się kobietę. Kobieta była bardzo piękna.
3. Dawid zasięgnął wiadomości o tej kobiecie. Powiedziano mu: To jest Batszeba, córka Eliama, żona Uriasza Chetyty.
4. Wysłał więc Dawid posłańców, by ją sprowadzili. A gdy przyszła do niego, spał z nią. A ona oczyściła się od swej nieczystości i wróciła do domu.
5. Kobieta ta poczęła, posłała więc, by dać znać Dawidowi: Jestem brzemienna.
Dlaczego więc Mateusz uwypukla te cztery kobiety, które są cudzoziemkami, często o dość dwuznacznej moralności, a raczej nawet całkiem jednoznacznej niemoralności? Tamara podstępnie zaszła w ciążę ze swoim teściem, Rachab była prostytutką w Jerycho przed jego zdobyciem przez Izraelitan, Rut była Moabitki, poganką, a Batszeba nawet nie jest wymieniona z imienia, tylko wspomniana jako "żona Uriasza"… tylko, że to Dawid, nie Uriasz jest przodkiem Jezusa.
Otóż być może zrobił on to dlatego, żeby odrzucić zarzuty Żydów, że Jezus nie może być Mesjaszem, gdyż jego pochodzenie jest dość dwuznaczne. W końcu ta młoda dziewczyna, Miriam, zaszła w ciążę zanim zamieszkała z mężem… i Jezus był nazywany "synem Maryi", co wg niektórych egzegetów wskazuje na to, że był uważany za nieślubne dziecko, inaczej byłby nazwany "synem Józefa". Przecież ci, co Go tak nazwali, nie uznali Go za Mesjasza, który miał być zrodzony z dziewicy, jak to przepowiadał Izajasz:
Iz 7:16
16. Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel.
Mateusz więc za jednym razem pokazuje nam trzy rzeczy, że Jezus jest zrodzony z Dziewicy, że Mesjasz ma wśród swych przodków także nie-Izraelitan i że jeżeli syn Dawida, Salomon jest uznany przez wszystkich Żydów za króla, mimo takiej genealogii, jaką posiada, to nie ma powodów, żeby odrzucić genealogię Jezusa jako Króla.
Mateusz nazywa Jezusa synem Abrahama, synem Dawida. Jezus jest też nowym Mojżeszem. Mateusz ukazuje nam tu wiele analogii. Jezus jest powołany z Egiptu, gdzie schronił się ze swymi rodzicami przed Herodem, podobnie Mojżesz przyszedł z Egiptu. Jezus pościł przez czterdzieści dni, tak jak Mojżesz. Podczas Kazania na Górze, Mt 5-7, Jezus nam daje nowe prawo, tak jak Mojżesz dal Izraelitom prawo na Górze Synaj.
Nowe prawo Jezusa było jednak dość dziwne. Z takimi błogosławieństwami przekleństwa mogłyby nie istnieć. Błogosławieni którzy cierpią, łakną, którzy się smucą, ubodzy, prześladowani? Co to za błogosławieństwa? Co Jezus ma na myśli?
Otóż Jezus chce odbudować królestwo kapłanów, który odrzuci dobra ziemskie dla dóbr, skarbów, które tylko w niebie można znaleźć.
Mt 6:19-21,24
19. Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną.
20. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną.
21. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.
...
24. Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
Dalej Jezus mówi o budowie domu na skale i piasku: Mt 7:24-27
24. Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale.
25. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony.
26. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku.
27. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.
Jest to dlatego ważne, że potem nam Mateusz mówi, kto jest tą skałą, na której Jezus zbuduje swój dom: Mt 16:18-19
18. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą.
19. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Symbol skały i symbol kluczy. Dwa niezwykle ważne symbole, bez zrozumienia których naprawdę trudno nam zrozumieć czym jest Kościół. To właśnie na Piotrze Jezus buduje swój Dom, swoje Królestwo i swój Kościół. Mimo, że Piotr niejednokrotnie udowodnił, że nie można na nim polegać. Niewiele wiemy o innych apostołach z Biblii, nie wiemy o nich tyle co o Piotrze, ale z tego co wiemy, on jest chyba człowiekiem o najsłabszym charakterze spośród apostołów. Na pewno ma on wiarę, w końcu tylko on odważa się chodzić po wodzie, ma tez cechy przywódcze, zawsze zabiera glos w imieniu apostołów, zawsze jest ukazany jako pierwszy spośród nich. Ale to także on zapiera się pod przysięgą i to przed służebną dziewką, że nie zna Jezusa, on upomina Jezusa, on został przez Jezusa nazwany szatanem, on był pierwszy w próżnym wychwalaniu się, ze choćby wszyscy zwątpili, on jeden nie zwątpi, to do niego Jezus się zwraca z wyrzutem, że jednej godziny nie mógł czuwać na Górze Oliwnej… i właśnie jego Jezus wybiera na fundament Kościoła. Czasem jest to używane jako argument, że Kościół nie jest tym, czym głosi, że jest, właśnie dlatego, że został zbudowany na tak chwiejnym fundamencie. Ale jest to błędne rozumowanie, bo siła tego fundamentu nie polega na sile Piotra, ale Jezusa. Myślę, że właśnie dlatego Piotr został wybrany, wraz ze swymi słabościami, żeby nam pokazać, że opieka Jezusa nad Kościołem jest opieką polegającą nie na mocy ludzkiej, lecz boskiej.
Wystarczy się przypatrzyć historii, każdej instytucji, czy to świeckiej, czy sakralnej, jak bardzo w krótkim czasie ewaluują. Na przykład Stany Zjednoczone ze swoją konstytucją, niezmienioną od 200 lat. Prawo, jakie tu obowiązuje jest, wg interpretacji Sądu Najwyższego, zgodne z nią od zawsze, a historia nas uczy, ze prawo dotyczące np. murzynów, kobiet, Indian, czy nienarodzonych dzieci zmieniało się radykalnie. Zawsze zresztą na mocy decyzji tego Sądu, który uważa się za nieomylnego interpretatora konstytucji. Podobnie jest, gdy się przypatrzymy np. kościołom i sektom niekatolickim, albo kultom takim jak Świadkowie Jehowy czy Mormoni. Nie tylko ich teologia i nauka zmienia się radykalnie co kilkadziesiąt lat, ale doszła do tego, że teraz prawdopodobnie założyciele poszczególnych denominacji czy kultów byli by ekskomunikowani ze swych kościołów za herezję.
Zupełnie inaczej jest w Kościele Jezusa. Nauka Kościoła, choć, rzecz jasna, rozwija się na przestrzeni wieków, pewne doktryny są doskonalone i wyjaśniane w miarę jak Duch Święty je objawia Kościołowi, jest niezmienny w istocie swej nauki od 2000 lat. Każdemu, kto uważa inaczej rzucam wyzwanie: Niech przeczyta czego uczyli Ojcowie Kościoła. Ludzie, przywódcy, teologowie, biskupi, papieże żyjący w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Tylko uprzedzam tutaj. Jeżeli jesteś protestantem i szczerze szukasz prawdy, może takie zanurzenie się w historii spowodować, że tym protestantem być przestaniesz i powrócisz na łono Kościoła. G. K. Chesterton powiedział: "Zanurzyć się w historii to znaczy przestać być protestantem". Tak bardzo katolicki jest Kościół przez wieki. Kilka tych dokumentów można tu znaleźć:
<a href="
http://www.apologetyka.katolik.net.pl/index.php "target="_blank"> <B> Apologetyka </a href>
Na pewno jest więcej w sieci, wystarczy poszukać. Zachęcam naprawdę, np. czytając <a href="
http://www.apologetyka.katolik.net.pl/i ... Itemid=101 "target="_blank"> <B> Didache </a href> , dokument który być może wyszedł spod ręki samych apostołów, w pierwszym wieku, aż dziw bierze, ze nie jest współczesnym nam dokumentem. No, może teraz Kościół nam nie daje tylu nakazów, nie musimy już pościć dwa razy w tygodniu, a szkoda, moim zdaniem byłoby to korzystne i dla ducha i dla ciała, przynajmniej mojego, ale np. nauka o sakramentach: chrzcie, Eucharystii, inne zalecenia, mogłyby wyjść dzisiaj z pod ręki współczesnych biskupów.
Jeszcze kwestia rozwoju doktryny. Jaka jest różnica miedzy wymyślaniem nowych doktryn, a rozwijaniem starych? Mnie najbardziej podoba się tu porównanie z nauką np. matematyki. Dziecko w pierwszej klasie uczy się dodawania i odejmowania i zapewne myśli po opanowaniu tej niezwykle trudnej sztuki, że poznało już cale rachunki. Ale potem przychodzi klasa druga i następne i okazuje się, że pani nauczycielka objawia mu nowe rewelacje: tabliczka mnożenia, dzielenie… czy to znaczy, że zaprzeczyła ona sobie, wymyśliła cos nowego, niezgodnego z tym, czego uczyła w pierwszej klasie? Oczywiście, że nie… w końcu mnożenie to tez jakaś forma dodawania… i nie jest ono z dodawaniem sprzeczne. W miarę upływu lat dochodzą coraz trudniejsze elementy, potęgi, pierwiastki, całki, różniczki, później inne jeszcze rzeczy, czasem całkiem abstrakcyjne, które tylko najwybitniejsze umysły są w stanie zrozumieć.
Bardzo podobnie jest w teologii. Bóg się nam objawiał przez stulecia stopniowo, musieliśmy, jako ludzkość, przyjąć najpierw jakieś podstawowe prawdy, żeby na nich budować następne. Pełnia objawienia nastąpiła z przyjściem Jezusa na ziemię, zakończyła się ze śmiercią ostatniego z Apostołów, ale ciągle trwa proces pełnego zrozumienia tego objawienia. Kościół potrzebował kilkuset lat na zrozumienie i ogłoszenie doktryny o Trójcy Świętej, czy o prawdziwej naturze Jezusa. Kościół wiec rozwijał doktryny, poznawał Boga lepiej przez wieki, ale nigdy sobie nie zaprzeczył, nigdy nie zmienił żadnego dogmatu, nie odwołał uroczystego nauczania, jak cos było niemoralne w czasach Jezusa, było i w średniowieczu i jest nadal. Nie mamy w Kościele takiej sytuacji, jaka jest w innych kościołach, łączne z ortodoksyjnym, że np. do 1930 roku we wszystkich kościołach antykoncepcja była niemoralna, minęło 50 lat i we wszystkich, zaczynając od anglikańskiego, który pierwszy zrobił wyjątek, we wszystkich oprócz Kościoła Katolickiego stała się ona moralna. Czy Bóg się zmienił? Czy to my mamy ulegać wpływowi kultury nas otaczającej, czy ją sami kształtować? Dobrze, że pierwsi chrześcijanie stali niezmiennie na gruncie nauki Jezusa i byli, nie tylko teoretycznie, gotowi za nią oddać życie.
Symbol kluczy. Co Jezus miał na myśli mówiąc o kluczach? Piotr i jemu współcześni doskonale wiedzieli, co. Chodziło o symbol urzędu pierwszego ministra w królestwie, premiera, któremu wszyscy inni ministrowie podlegają. Także klucze są symbolem dziedziczenia urzędu, gdy jeden premier odchodził, czy to oddalony, czy umierał, klucze przekazywano jego następcy. Jezus celowo używa w swej mowie słownictwa z proroka Izajasza:
Iz 22:19-22
19. Gdy strącę cię z twego urzędu i przepędzę cię z twojej posady,
20. tegoż dnia powołam sługę mego, Eliakima, syna Chilkiasza.
21. Oblokę go w twoją tunikę, przepaszę go twoim pasem, twoją władzę oddam w jego ręce: on będzie ojcem dla mieszkańców Jeruzalem oraz dla domu Judy.
22. Położę klucz domu Dawidowego na jego ramieniu; gdy on otworzy, nikt nie zamknie, gdy on zamknie, nikt nie otworzy.
Eliakim został ministrem po wyrzuceniu Szebny, który nie spełniał tego, co mu pan nakazał, i dostał klucze odebrane Szebnie. Jezus dając klucze Królestwa Piotrowi, powołuje go na ministra w tym królestwie i ustala urząd, który ma być dziedziczny, klucze mają przechodzić na następców Piotra. Daje mu tez moc wiązania i rozwiązywania na ziemi i obietnice, że to, co Piotr uczyni będzie uznane przez Boga. Jak mógł Bóg być tak nierozsądny? Nie znał On Piotra? Nie wiedział, że nie można na nim w ogóle polegać? Przecież zaraz po daniu mu kluczy, nazywa go Jezus szatanem i mówi mu: Jesteś mi zawadą… Otóż właśnie, to jest dowód na to, ze i urząd Piotrowy i ten, kto na tym urzędzie zasiada, jest objęty specjalną protekcją Ducha Świętego. Nie da się inaczej tego wytłumaczyć. Nie jest możliwe, żeby jakaś instytucja istniała 2000 lat, nie jako skansen, skamieniałe wykopalisko sprzed wieków, Bractwo Kurkowe podtrzymujące swą tradycję, ale żywy, mocny organizm, pełen działania, wychowujący świętych, uczący nas o Prawdziwym Bogu, pełen życia i zapału w głoszeniu Ewangelii, odradzający się o nowa w każdej chwili, niezależnie od kultury, w jakiej mu idzie działać, od okoliczności, zwyczajów, czy kraju, w którym działa. Oczywiście, ze nie zawsze członkowie Kościoła byli święci. Na szczęście Kościół jest dla grzeszników, inaczej ja bym pierwszy wyleciał z hukiem, ale musimy odróżnić świętość Kościoła, który jest Ciałem Jezusa i Jego Oblubienicą, Czystą Dziewicą i Płodną Matką, od świętości nas, grzeszników, którzy tworzymy ten Kościół, jesteśmy Jego nieodłączną częścią, ale nasza grzeszność nie jest w stanie zaszkodzić czystości Kościoła, bo Jego czystość pochodzi od samego Boga. Podobnie jak było podczas fizycznej obecności Jezusa na ziemi. On sam nie stawał się nieczysty, dotykając trędowatych i zmarłych, raczej oni odzyskiwali życie i zdrowie. Taka jest też rola Kościoła, przez nasze w Nim uczestnictwo, przez sakramentalne działanie Kościoła, my odzyskujemy zdrowie i życie wieczne.
Dlaczego jednak upierać się, że to Kościół Katolicki, czy Rzymsko-Katolicki, jak to złośliwie dodają niektórzy nasi bracia, jakby przydomek "Rzymski" był obraźliwym słowem, jest jedynym i prawdziwym Kościołem? Czy nie jest napisane, ze tam, gdzie dwóch, albo trzech zbierze się w imię Jezusa, będzie On obecny wśród nich? Czy rzymski jest lepszy niż angielski, amerykański, holenderski, czy niezależny, mały kościół baptystów z jakiegoś miasteczka w Alabamie? Cóż, tak można twierdzić tylko wtedy, jak się nie rozumie, czym Kościół naprawdę jest.
Przede wszystkim wytłumaczmy, co znaczy katolicki. Jest to słowo pochodzące z greckiego, oznaczające "powszechny", "uniwersalny". Katolickość naszego Kościoła polega na tym, że jest On dostępny dla każdego, bez względu na kolor skory, miejsce zamieszkania, narodowość. Ponieważ jest jeden Bóg, niepodzielny, to oczywiste jest to, ze Kościół, który jest i Jego Ciałem i Jego Królestwem, Nowym Jeruzalem, musi być jeden. Przydomek "rzymski" akurat zestal mu nadany nie tak dawno, w XVI wieku, w Anglii, gdzie, po odłączeniu się kościoła anglikańskiego, który tez się wówczas uważał za katolicki, ten inny katolicki zaczęto nazywać "rzymskim".
Ale czy Bogu nie zależy na różnorodności? Stworzył przecież tyle ras ludzkich, tyle gatunków zwierząt, tyle rodzajów roślin…może katolicy są szczęśliwi tak wielbiąc Boga, jak to robią, ale innym Duch Święty podpowiada inną drogę do zbawienia? Cóż, nie sądzę. Po pierwsze w ramach Kościoła jest wiele dróg do Pana, są różne wspólnoty, ruchy charyzmatyczne, itd., po drugie sama Biblia nas uczy, że Kościół musi być jeden i chrześcijanie zjednoczeni. Przypatrzmy się niektórym wersetom na to wskazującym:
Mt 18:15-17
15. Gdy brat twój zgrzeszy <przeciw tobie>, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata.
16. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa.
17. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!
Jak ten werset mógłby mieć sens, gdyby było więcej niż jeden Kościół? Gdybym ja podążał za Kalwinem i jego kościołem, a mój brat byłby niezależnym baptystą, czy zielonoświątkowcem, do którego kościoła mielibyśmy nasz spór oddać?
1 Kor 1:11-13
11. Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory.
12. Myślę o tym, co każdy z was mówi: Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa.
13. Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?
Święty Paweł tutaj wyraźnie ostrzega Koryntian przed podziałami i prosi o jedność. Podobnie prosi Efezjan:
Ef 4:1-6
1. A zatem zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani,
2. z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości.
3. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój.
4. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie.
5. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest.
6. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.
Ale najbardziej wstrząsająca jest modlitwa o jedność samego Jezusa: Jn 17:19-23
19. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie.
20. Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie;
21. aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
22. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy.
23. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
"…jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, … aby świat uwierzył, żeś Ty mnie posłał". Wielkim skandalem jest podział chrześcijan i wszyscy powinniśmy robić wszystko, żeby ten stan się zakończył. Każdy z nas coś może zrobić w tym kierunku, czynem lub modlitwą. A jeżeli komuś jakiś duch coś innego podpowiada, warto się zastanowić, co to jest za duch… bo Duch Święty na pewno nie podpowiada niczego niezgodnego z nauką Biblii.
Wróćmy jednak do Ewangelii i do działania Jezusa. Konkretnie zajmę się teraz Eucharystią. Jest to niezwykle ważne, żeby zrozumieć, czym jest Kościół.
W szóstym rozdziale Ewangelii wg św. Jana znajdujemy najpierw opis rozmnożenia chleba, w kontekście święta Paschy, a później Jan opisuje zdumiewającą rzecz. Jezus, który zdobył serca tysięcy uczniów, wiadomo, do serca najłatwiej trafić przez żołądek, powiedział cos, wydawałoby się, głupiego, niezrozumiałego, i w rezultacie stracił większość swoich wyznawców. W ówczesnych czasach, gdzie nauczyciele mieli swe "szkoły", nie były to budynki, przynajmniej niekoniecznie, ale szkołą był sam nauczyciel, uczniowie za nim wszędzie podążali, tworzyli cos w rodzaju rodziny i wielkość nauczyciela często określano po tym ilu uczniów jest w stanie za sobą pociągnąć. Teraz wszyscy się zajmują marketingiem, marketingiem czasach wolnego rynku, bezrobocia, nadprodukcji każdy wie, jak ważna jest reklama, baza odbiorców, w sferze duchowej także, wszyscy prowadzą statystyki, walczą o dusze serca, partie polityczne, sekty, kościoły, organizacje, … Czemu Jezus tak postąpił, ze nagle z grupy kilkutysięcznej została mu garstka zaledwie i to niemalże tylko dlatego, ze nie wiedzieli, jak uciec? Piotr powiedział: Do kogóż pójdziemy? Niemalże można widzieć bezradność tego prawowiernego Żyda, który usłyszał dziwne słowa, wydawałoby się, że sprzeczne z tym, czego uczyli w synagodze, czego nauczał Mojżesz, ale wierzy, ze Jezus jest Mesjaszem, dodaje zaraz: Ty masz słowa życia wiecznego. Zacznijmy wiec od początku, co takiego powiedział On, czego nie zrozumieli Jemu współcześni i nie rozumieją nam współcześni:
Jn 6:48-58
48. Jam jest chleb życia.
49. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli.
50. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze.
51. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.
52. Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: Jak On może nam dać /swoje/ ciało do spożycia?
53. Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.
54. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
55. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem.
56. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.
57. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie.
58. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.
Na czym wiec polega problem? Czemu to oburzyło Żydów? Może Jezus mówił tylko symbolicznie, jak uważa wielu naszych braci z odłączonych kościołów? Moim zdaniem, gdyby Jezus powiedział tylko "Jam jest chleb życia", moglibyśmy tak przyjąć, w końcu powiedział tez, że jest światłością świata, drogą, bramą, czy też krzewem winnym i te określenia wszyscy rozumiemy symbolicznie. Ale Jezus na tym nie skończył, wyjaśnia dalej, co ma na myśli, używając słownictwa, które nie może pozostawić żadnych wątpliwości. "Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem." To nie są słowa symboliczne. Przypatrzmy się tej rozmowie: 52. Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: Jak On może nam dać /swoje/ ciało do spożycia? 53. Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.
Czy Jezus, widząc, że traci uczniów, Powiedział: Bracia, ja tylko mówiłem w przenośni? Nie, podkreśla to jeszcze bardziej, używa formuły przysięgi, "zaprawdę, zaprawdę", "amen, amen", to oświadczenie nie jest hiperbolą, nie jest przenośnią, tak samo słowo "jeść" użyte w oryginale greckim wskazuje na dosłowność oświadczenia Jezusa. Znaczy ono niemalże "żreć", może bez takiego negatywnego zabarwienia, jakie ma w polskim, ale takim słowem można by określić to, co robi drapieżnik jedzący swą zdobycz. Problem tego oświadczenia Jezusa nie tyle polegał na tym, że raczej zachęta do kanibalizmu nie jest zbyt pociągająca dla większości ludzi, ale był bardziej teologiczny. Żydom nie wolno było spożywać krwi, bo byliby wykluczeni z synagogi. Gdy więc zrozumieli, co im Jezus mówił, oburzali się nie na to, że On sugeruje jedzenie swego ciała, być może spodziewali się tego wyjaśnienia później, co nastąpiło w wieczerniku, ale oburzyło ich to, ze Jego nauka jest niezgodna z nauką Mojżesza:
Kpł 3:17
17. To jest ustawa wieczysta na wszystkie czasy i na wszystkie pokolenia, we wszystkich waszych siedzibach. Ani tłuszczu, ani krwi jeść nie będziecie!
Kpł 7:26-27
26. Gdziekolwiek będziecie mieszkać, nie wolno wam spożywać żadnej krwi: ani krwi ptaków, ani krwi bydląt.
27. Ktokolwiek spożywa jakąkolwiek krew, będzie wykluczony spośród swego ludu.
Kpł 17:14
14. Bo życie wszelkiego ciała jest we krwi jego - dlatego dałem nakaz synom Izraela: nie będziecie spożywać krwi żadnego ciała, bo życie wszelkiego ciała jest w jego krwi. Ktokolwiek by ją spożywał, zostanie wyłączony.
Nie zrozumieli oni tylko jednego…. Jezusowi właśnie o to chodziło, o wykluczenie ze skorumpowanej synagogi, skorumpowanej Świątyni i wstąpienie do Świątyni, którą jest On sam. Samo ustanowienie Eucharystii nastąpiło w wieczerniku i nie będę tu wiele pisał na ten temat, na mojej stronce jest przecież tekst o <a href="
http://www.polonus.alleluja.pl/tekst.php?numer=8117 "target="_blank"> <B> Czwartym kielichu </a href>, tam szerzej to wytłumaczyłem i zapraszam do przeczytania.
Jezus nas całą swoją działalnością na ziemi przygotowuje do przyjścia "Nowego Jeruzalem". Świątynia była dla Żydów połączeniem Wall Street, Brukseli, Oxfordu, Moskwy, jednym zdaniem był mikrokosmosem, całym światem. Ale Świątynia wskazywała tylko na Jezusa. On stał się sam Świątynią:
Jn 2:19-22
19. Jezus dał im taką odpowiedź: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo.
20. Powiedzieli do Niego Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?
21. On zaś mówił o świątyni swego ciała.
22. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
Jezus się nie pomylił, gdy powiedział, że to pokolenie nie przeminie jak wróci On na ziemię. Zapowiada to w "Małej Apokalipsie", np. w Mt 24, Mk 13 i Lk 21. Pokolenie to 40 lat, wg sposobu mierzenia czasu przez Żydów. Mała Apokalipsa przedstawia okropne rzeczy, które się mają wydarzyć, zanim Jezus powróci i historia nas uczy, ze okres przed rokiem 70. obfitował w okropne wydarzenia. Wrócił jednak do nas w postaci sakramentalnej, jest On wśród nas ukryty pod postacią Eucharystii. Jest też On wśród nas jako Kościół, który jest Jego Ciałem.
Jest to bardzo istotne, coś, czego nie spostrzega wielu współczesnych chrześcijan. Kościół nie jest jedna z tysięcy "denominacji", Kościół Katolicki jest Nowym Jeruzalem, jest Nową Świątynią, którą Jezus odbudował w trzy dni. W przeciwieństwie do innych kościołów, które można porównać do starotestamentowych synagog, gdzie pobożni Żydzi gromadzili się na modlitwach i czytaniu Pisma. Ale ofiary można było składać tylko w Świątyni. Jest wspaniałą rzeczą, że chrześcijanie spotykają się na niedzielnych nabożeństwach na całym świecie w swoich świątyniach, jest teraz, wg Oxford World Christian Encyclopaedia 38 tysięcy różnych odłamów, sekt i rodzajów kościołów chrześcijańskich na świecie, większość z nich to niewątpliwie małe, składające się z jednego zgromadzenia i jednego pastora trzódki, ale chrześcijaństwo nie może istnieć bez Świątyni. I Świątynia może być tylko jedna. Tak było przez całą historię, gdyż Bóg jest jeden. Inne religie miały dziesiątki świątyń, w których składano ofiary, ale nie wśród Żydów i później chrześcijan. Dlatego też Bóg dopuścił zniszczenie Świątyni w Jerozolimie. Musiała ona być zburzona, aby nowa świątynia, świątynia Ciała Jezusa, czyli Kościół mogła powstać.
Zobaczmy, co sama Biblia mówi na ten temat:
Mt 24:1-2
1. Gdy Jezus szedł po wyjściu ze świątyni, podeszli do Niego uczniowie, aby Mu pokazać budowle świątyni.
2. Lecz On rzekł do nich: Widzicie to wszystko? Zaprawdę, powiadam wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony.
To proroctwo wypełniło się w niesamowity sposób. Gdy Rzymianie zaatakowali świątynie w 70. roku, temperatura pożaru była tak wielka, ze złoto zgromadzona w dużej ilości w świątyni w postaci wielu dziel sztuki rozpłynęło się i po wystygnięciu złodzieje odwrócili każdy kamień w ruinach, aby je odzyskać i skraść.
Jezus wskazuje na siebie jako na Nową Świątynię:
Jn 2:18-22
18. W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?
19. Jezus dał im taką odpowiedź: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo.
20. Powiedzieli do Niego Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?
21. On zaś mówił o świątyni swego ciała.
22. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A Paweł pokazuje, że to my jesteśmy tą świątynią, zjednoczeni z Jezusem:
1 Kor 3:16-17
16. Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was?
17. Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście.
2 Kor 6:16
16. Co wreszcie łączy świątynię Boga z bożkami? Bo my jesteśmy świątynią Boga żywego - według tego, co mówi Bóg: Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem.
Ef 2:19-22
19. A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga -
20. zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus.
21. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię,
22. w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.
W tych wersetach św. Paweł wskazuje na to, że to my tworzymy Świątynię. Czyli Świątynia jest nie tylko Ciałem Jezusa, Kościołem, ale my nią także jesteśmy, to my, tworząc Kościół, (pamiętacie słowa Jezusa do Szawła na drodze do Damaszku: "Dlaczego mnie prześladujesz?") jesteśmy nową Świątynią, Nowym Jeruzalem, nową rzeczywistością, którą najpełniej można określić słowami "Królestwo Boże". Problemem człowieka z początku XXI wieku jest to, że już nie bardzo wiemy, czym było królestwo. Zwłaszcza jest to problem dla Amerykanów, wychowanych w kraju, który nigdy nie był królestwem, zawsze kładł nacisk na indywidualizm, gdzie każdy człowiek ma równe szanse startu, przynajmniej teoretycznie i gdzie ludziom naprawdę trudno przychodzi zginanie karku i uznanie swego poddaństwa. Nic dziwnego, że większość sekt chrześcijańskich z stamtąd pochodzi.
Przyjrzyjmy się bliżej listowi do Hebrajczyków. Jest to być może homilia, kazanie i prawdopodobnie skierowane do kapłanów, całkiem możliwe, że nawet do lewitów, którzy byli kapłanami w Świątyni, a teraz przyjęli Jezusa za Mesjasza.
Hbr 3:1-6
1. Dlatego, bracia święci, uczestnicy powołania niebieskiego, zwróćcie uwagę na Apostoła i Arcykapłana naszego wyznania, Jezusa,
2. bo On jest wierny Temu, który Go uczynił, jak i Mojżesz w całym Jego domu.
3. O tyle nawet większej czci godzien jest od Mojżesza, o ile większą cześć od domu ma jego budowniczy.
4. Każdy bowiem dom jest przez kogoś zbudowany, a Tym, który zbudował wszystko, jest Bóg.
5. I Mojżesz wprawdzie był wierny w całym domu Jego, ale jako sługa na świadectwo tego, co miało być powiedziane;
6. Chrystus zaś, jako Syn, był nad swoim domem. Jego domem my jesteśmy, jeśli ufność i chwalebną nadzieję aż do końca wytrwale zachowamy.
Autor listu wskazuje tu na fakt, ze Jezus jest nie tylko arcykapłanem, ale,że jest większy od samego Mojżesza, bo faktycznie jest On Bogiem.
Hbr 5:1-6
1. Każdy bowiem arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy.
2. Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabościom.
3. I ze względu na nią powinien jak za lud, tak i za samego siebie składać ofiary za grzechy.
4. I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron.
5. Podobnie i Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się arcykapłanem, ale /uczynił to/ Ten, który powiedział do Niego: Ty jesteś moim Synem, jam Cię dziś zrodził,
6. jak i w innym /miejscu/: Tyś jest kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka.
Rdz 14:18-20
18. Melchizedek zaś, król Szalemu, wyniósł chleb i wino; a [ponieważ] był on kapłanem Boga Najwyższego,
19. błogosławił Abrama, mówiąc: Niech będzie błogosławiony Abram przez Boga Najwyższego, Stwórcę nieba i ziemi!
20. Niech będzie błogosławiony Bóg Najwyższy, który w twe ręce wydał twoich wrogów! Abram dał mu dziesiątą część ze wszystkiego.
Jezus więc jest powołany przez Boga do składania ofiar na wzór Melchizedeka. Ten tajemniczy władca Szalemu, czyli Jerozolimy, jak pamiętamy, złożył ofiarę z chleba i wina, przyjął dziesięcinę od Abrahama i pobłogosławił go. Jezus powraca do tego kapłaństwa, wynikającego z prastarej tradycji, starszej od kapłaństwa Lewitów, starszej nawet od Hebrajczyków i od samego ojca Abrahama. Tradycja ta wywodzi się od samego Adama, syna Bożego, przez Noego i jego syna, Sema, którego to ta sama tradycja, zarówno żydowska jak i chrześcijańska utożsamia z Melchizedekiem. To właśnie przez niego, przez jego błogosławieństwo udzielone Abrahamowi łączy się jakby świat sprzed potopu ze światem istniejącym po potopie.
Hbr 8:3
3. Każdy bowiem arcykapłan ustanawiany jest do składania darów i ofiar, przeto potrzeba, aby Ten także miał coś, co by ofiarował.
Jezus, na wzór Melchizedeka, ofiaruje chleb i wino, ale ofiaruje przecież siebie, jak widać, nie da się tych symboli rozłączyć, a raczej obejść tej rzeczywistości, bo to nie jest symboliczna ofiara, jest ona jak najbardziej realna. Wszyscy chyba pamiętamy scenę z Wieczernika, ustanowienie sakramentu Eucharystii, w końcu słowa te słyszymy podczas każdej mszy świętej. Ciekawą rzeczą, moim zdaniem, jest to, że Jezus zmartwychwstały daje się poznać swym uczniom właśnie podczas Eucharystii, podczas łamania chleba:
Łk 24:29-31
29. Lecz przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Wszedł więc, aby zostać z nimi.
30. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im.
31. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu.
Gdy tymczasem ten, który Go zdradził, nie uwierzył w tą naukę:
Jn 6:68-71
68. Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego.
69. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga.
70. Na to rzekł do nich Jezus: Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem.
71. Mówił zaś o Judaszu, synu Szymona Iskarioty. Ten bowiem - jeden z Dwunastu - miał Go wydać.
Jak pamiętamy, to właśnie podczas Ostatniej Wieczerzy, gdy Jezus ustanowił Sakrament Eucharystii i wyjaśnił niejako, jak to będzie możliwe, żebyśmy spożywali Jego ciało, Judasz powziął decyzję zdrady swego Nauczyciela. Moim zdaniem wiara w prawdziwą obecność Jezusa w Eucharystii ma kluczowe znaczenie. Spotkałem się kiedyś z określeniem ludzi wychodzących natychmiast po otrzymaniu Jezusa z kościoła "Judaszami". Cóż, może to zbyt mocne i na pewno niesprawiedliwe w stosunku do tych, którzy mają czasem inne, ważne obowiązki i naprawdę nie mogą czekać, ale wiele osób przyjmuje Jezusa tylko zwyczajowo, nie zdając sobie sprawy, nie myśląc o tym, że to samego Boga przyjmują w gościnie swego serca. Ja teraz, jak mi już broda posiwiała, odkryłem piękno pieśni, których uczyli mnie bosi karmelici w dzieciństwie: "Pan Jezus już się zbliża, już puka do mych drzwi, pobiegnę Go przywitać, z radości serce drży… Nie jestem godzien, Panie, byś w sercu moim był, Tyś Królem wszego świata, a jam jest marny pył. O szczęście niepojęte, Bóg sam odwiedza mnie…" Zastanówcie się nad słowami tej piosenki, którą wszyscy w Polsce od dziecka znają… Często jednak, jak cos jest nam znane tak dobrze, przechodzimy nad tym obojętnie, tymczasem, jak się zastanowimy nad tymi pięknymi słowami, jak sobie je powtórzymy, mając Jezusa w sercu, trudno powstrzymać łzy radości.
Wróćmy do Listu do Hebrajczyków:
Hbr 8:4-5
4. Gdyby więc był na ziemi, to nie byłby kapłanem, gdyż są tu inni, którzy składają ofiary według postanowień Prawa.
5. Usługują oni obrazowi i cieniowi rzeczywistości niebieskich. Gdy bowiem Mojżesz miał zbudować przybytek, to w ten sposób został pouczony przez Boga. Patrz zaś - mówi - abyś uczynił wszystko według wzoru, jaki ci został ukazany na górze.
Jezus więc jest naszym arcykapłanem w niebie i tam się znajduje nasza świątynia, nasze Nowe Jeruzalem, przybytek zbudowany na pustyni, czy później świątynia w Jerozolimie są tylko imitacją przybytku ukazanemu Mojżeszowi, a także później królowi Dawidowi i umiłowanemu uczniowi Janowi na wyspie Patmos.
Hbr 9:13-16
13. Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała,
14. to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu.
15. I dlatego jest pośrednikiem Nowego Przymierza, ażeby przez śmierć, poniesioną dla odkupienia przestępstw, popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są wezwani do wiecznego dziedzictwa, dostąpili spełnienia obietnicy.
16. Gdzie bowiem jest testament, tam musi ponieść śmierć ten, który sporządza testament.
Jezus nie tylko jest arcykapłanem, ale i ofiarą składaną Bogu na przebłaganie za nasze grzechy. Będąc zaś sam Bogiem, gdy umarł, sprawi, że mógł się wypełnić testament, który nabiera mocy dopiero ze śmiercią Tego, który nam go zapisał.
Hbr 9:24-28
24. Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej /świątyni/, ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga,
25. nie po to, aby się często miał ofiarować jak arcykapłan, który co roku wchodzi do świątyni z krwią cudzą.
26. Inaczej musiałby cierpieć wiele razy od stworzenia świata. A tymczasem raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie.
27. A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd,
28. tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują.
Ofiara Jezusa jest doskonała i pełna i dlatego nie musi być powtarzana, ale też jest wieczna, tzn. nigdy się niekończąca. Ponieważ jest ona składana w niebie, jest ponadczasowa. O czasie pisałem w innym miejscu, zapraszam do przeczytania, my w każdym razie re-prezentując Ofiarę Jezusa podczas mszy świętej otwieramy jakby okno do nieba, łącząc się z wieczną ofiarą składaną przez naszego Arcykapłana z samego siebie, pod postacią Chleba i Wina, które są Ciałem i Krwią Baranka, ofiary za nasze grzechy.
Hbr 10:25-27
25. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień.
26. Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy,
27. ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników.
Nie lekceważmy sobie obowiązku uczestniczenia we mszy świętej. Mógłbym tu powiedzieć, ze nie rozumiem ludzi, którzy z własnej, nieprzymuszonej woli opuszczają msze, ale było by to nie fair z mojej strony, bo i ja w swym życiu nie raz miałem "ciekawsze" rzeczy do robienia niż "marnowanie" czasu na msze. Ale na swoje usprawiedliwienie musze powiedzieć, że po prostu nie rozumiałem, czym msza święta jest. Dlatego tez teraz pisze o tym. Bo gdy raz sobie uświadomimy, że podczas mszy nie tylko jesteśmy u stop Krzyża, ale także z aniołami i wszystkimi świętymi w niebie, to naprawdę nie ma takiej rzeczy na świecie, która mogłaby konkurować z uczestniczeniem we mszy świętej. Wszyscy kochamy papieża i jak odwiedza naszą ojczyznę często w trudach i niewygodach, często wielkim kosztem, staramy się przybyć tam, gdzie on będzie, żeby choć z daleka go zobaczyć… Cóż, i ja kocham bardzo papieża i uważam go za chodzącego świętego, wielki autorytet moralny i wybrańca bożego, ale on jest tylko Jezusowym namiestnikiem, widzialną głową Kościoła na ziemi, a przecież w każdym kościele, na każdej mszy możemy się spotkać osobiście z samym Jezusem. I to nie tylko w niedzielę, może to dla niektórych będzie niespodzianką, ale msze w kościele są co dzień i nie ma jednej sekundy podczas doby, aby gdzieś, w jakimś zakątku świata nie odbywała się ofiara Eucharystii. Ofiara w niebie nie ma końca i nasze współofiarowanie na ziemi tez niema końca.
Hbr 13:10-13
10. Mamy ołtarz, z którego nie mają prawa spożywać ci, którzy służą przybytkowi.
11. Ciała bowiem tych zwierząt, których krew arcykapłan wnosi do świątyni jako ofiarę przebłagalną, pali się za obozem.
12. Dlatego i Jezus, aby krwią swoją uświęcić lud, poniósł mękę poza miastem.
13. Również i my wyjdźmy do Niego poza obóz, dzieląc z Nim Jego urągania.
Tu autor ukazuje, ze musimy opuścić starą świątynię i stare przymierze, aby moc uczestniczyć w nowej ofierze Jezusa. Ta uwaga była bardzo istotna dla Żydów w pierwszym wieku, którzy mieli moralny dylemat co zrobić, gdy nadciągały wojska Rzymian. Z historycznych przekazów, zwłaszcza Józefa Flawiusza, naocznego świadka tamtych wydarzeń, historyka żydowskiego, który w czasie wojny w 70 roku służył Rzymianom wiemy, ze Żydzi, którzy przyjęli Jezusa za Mesjasza, uciekli w góry, do miejscowości Pella i żaden z nich nie zginął, równocześnie w Jerozolimie, w której przebywało wielu Żydów z diaspory, zginęło ich 1 200 000. Chrześcijanie uniknęli pogromu dzięki zrozumieniu ostrzeżeń z Ewangelii i Apokalipsy Jana i dzięki nauczaniu autora listu do Hebrajczyków. Świat musiał się skończyć, świat, jaki istniał do tej pory, który reprezentowała Świątynia, która była dla każdego Żyda mikrokosmosem, musiał ulec likwidacji, żeby nowy świat, nowa rzeczywistość mogły zaistnieć.
Historia nas uczy, że jeden z cesarzy Rzymskich w pierwszych wiekach, chcąc udowodnić chrześcijanom, ze taka interpretacja jest fałszywa, poświęcił wiele środków i czasu na odbudowanie Świątyni. Jednak niezwykle zjawiska, takie jak ogień wychodzący z ziemi, pochłaniający robotników i wiele innych, uniemożliwiły ten zamysł. Pomysłu musiano zaniechać, i jeżeli cos on udowodnił, to tylko to, ze taka interpretacja jest właśnie prawdziwa.
Nie będę już pisał o Apokalipsie, ale dla tych, którzy będą czytać tę księgę mam kilka uwag. Przypatrzcie się jej oczami osoby uczestniczącej w liturgii Eucharystycznej. Te wszystkie symbole, znane nam z kościoła, kadzidło, kapłan, szaty liturgiczne, ofiara, czytania itd. I to nie interpretacja Apokalipsy wywodzi się ze znajomości mszy, to msza nasza jest taka, bo jest wzorowana na wizji Jana, który miał widzenie ofiary eucharystycznej, składanej niekończąco się w niebie.
Podsumowując chciałbym jeszcze raz podkreślić, ze Kościół jest czymś znacznie większym, niż organizacją, zgromadzeniem wiernych, Kościół jest Królestwem Bożym i Jego mistycznym Ciałem. My tworzymy ten Kościół, jako Królestwo jesteśmy Jego członkami, królem jest sam Jezus, a Jego namiestnikiem, widzialnym przedstawicielem, tym, który otrzymał klucze jest Piotr i jego następcy, jako Ciało Chrystusa, On jest Głową, a my członkami Ciała, Kościół jest tez Nowym Jeruzalem, Nowym Izraelem, wybranym narodem, jest Dziewiczą Oblubienicą i Płodną Matką. W takim tekście, który z założenia jest prosty i krotki nie ma miejsca na rozwiniecie wszystkich tych wątków, dla tych, których to interesuje nie brakuje materiałów i w księgarniach i na necie, ja tylko miałem ambicje wykazać, ze plan Boży, od początku do dzisiejszego dnia jest spójny, logiczny i konsekwentny. Ze Kościół jest wypełnieniem religii i wiary naszych starszych braci w wierze, Izraelitów i Żydów, ze jest istotne to, że Kościół Katolicki istnieje i że nie jest wszystko jedno, czy jest się katolikiem, czy chrześcijaninem innej tradycji. Inna rzecz, czy choć w drobnej mierze udało mi się to osiągnąć.
Może jeszcze parę zdań na ten temat. Spotkałem się z dwoma przykładami, ukazującymi obrazowo inne kościoły, statek na oceanie i dom z ogrodem. Statek płynący na oceanie to nasz Kościół. W różnym okresie historii inne sekty i kościoły odłączały się, spuszczały łodzie ratunkowe i płynęły obok. Ale skąd one miały cokolwiek na swym pokładzie? Wszystko, co zabrały, zabrały ze statku. Albo dom z ogrodem. I osoby opuszczające dom, rozbijające namioty w ogrodzie. Czasem, patrząc z ulicy, wygląda na to, ze nawet mogą oni mieć lepszą zabawę w tych namiotach. Ale z czasem zaczyna im brakować jedzenia… u nich nie ma Chleba Życia, nie mają Eucharystii. Zaczyna trochę…no, nieładnie pachnieć…w namiotach nie ma sakramentu spowiedzi… Sola Scriptura? Tylko Biblia? A kto nam dał Biblię? Każdy odłam chrześcijaństwa ma część prawdy, często też, ponieważ nie maja tych darów wiele, potrafią doskonale wykorzystywać to, co mają. I czasem moglibyśmy się od nich nauczyć tego. My mamy sakramenty, oni mają "osobiste przyjęcie Jezusa za Pana i Zbawiciela". Ale to właśnie w sakramentach możemy Go najlepiej przyjąć, sam Jezus przecież jest Sakramentem, "widzialnym znakiem niewidzialnej Łaski"…Ale sakramenty nie są magicznymi sztuczkami, ani trickiem pozwalającym osiągnąć zbawienie. I każdy z nas tez powinien przyjąć Jezusa za swego Pana i Zbawiciela. Całym sercem, całą duszą i całym swoim rozumem.
Bądźmy dumni z naszego Kościoła. Jest On święty, nie dlatego, ze my tacy jesteśmy, raczej mimo tego. W końcu Jezus przyszedł, aby powołać grzeszników:
Mr 2:17
17. Jezus usłyszał to i rzekł do nich: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
Ale Kościół jest Jego Ciałem i Jego Królestwem i z tego wynika świętość Kościoła. Brońmy Go, ale żeby Go bronić, trzeba Go poznać. A żeby Go poznać, trzeba się uczyć, czytać dokumenty soborowe, encykliki, a przede wszystkim Biblię i Katechizm Kościoła Katolickiego. I mam cichą nadzieje, ze ta stronka tez trochę się przyczyni do poznania naszej wiary, Biblii i naszego świętego Kościoła.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Zdaję sobie sprawę, że ten tekst jest trochę chaotyczny, że nie wszystkie ważne aspekty poruszyłem, nie mam wielkiego doświadczenia w pisaniu i nie mam ambicji zostania literatem, nie jestem też teologiem. Całe życie byłem i pewnie będę dalej kierowcą. Chciałem tylko przekazać to, co sam niedawno odkryłem, piękno Pisma Swiętego i naszego Świętego Kościoła, swoimi słowami, tak, jak ja to rozumiem. Na pewno napiszę jeszcze niejeden tekst o Biblii, na pewno nie jest to zamknięty temat i zapraszam wszystkich, zwłaszcza teologów i literatów do przysłania mi krytycznych uwag, przydadzą mi się na przyszłość. Co prawda trudno się uczy starego psa nowych sztuczek, ale nie jest to niemożliwe

. Dziękuję wszystkim za przebrnięcie do końca i zapraszam do czytania innych tekstów. <br><br>
Hiob Charlotte, 11 XI 2003 .